Temat: Motywacja!

Postanowiłam przestać się nad sobą użalać i wziąć się w końcu w garść. Mam wielką motywację, aby zacząć walkę o nową sylwetką! Teraz mam prośbę do was! Napiszcie jak sobie radzicie w trudnych chwilach, co robicie ze słodyczami, jak wy zaczynaliście walkę, może jakieś fajne porady? :) Będę bardzo wdzięczna!

Pamiętam, że oglądałam zdjęcia wysportowanych dziewczyn. Poza tym, moja największą motywacją była chęć wyglądania tak jak sobie zawsze wyobrażałam. Dla chcącego nic trudnego. Skoro inni mogli to ja też - no i się udało ;) 

Moje motywacje wiszą w garderobie.

Prześliczna neonowo różowa (ale nie ordynarna) letnia sukienka od mężusia. Ubrać, ubiore ale ma mało rozciągliwy pas pod biustem i tak odcina mi brzuch, że widać że sterczy. W dodatku ma haleczke, która trochę opina się na pupie i podchodzi do góry. Sukienka śliczna i szkoda byłoby jej nie nosic. Zwłaszcza, że to prezent specjalny dla mnie.

Jest jeszcze kilka ubraniowych motywacji....jedno jest pewne: NIE MOTYWUJĄ MNIE sylwetki wysportowanych lasek (czasem wyretuszowanych, choć nie koniecznie). Bardziej motywują mnie zdjęcia z moich szczupłych chwil. Prawie się popłakałam jak zobaczyłam zdjęcie z wieku 16 lat jak ostro wzięłam się za Siebie (laska byłam i widziałam, że się podobałam chłopakom).

Pasek wagi

Ja też chcę schudnąć. Nie akceptuje siebie, założyłam konto bo szukam jakiegoś wsparcia. Nie mam tak naprawdę nikogo z kim mogłabym się podzielić moimi radościami i smutkami.

oglądam ładne ciała, jak np te 2 ponizej xD 

co do slodyczy, to najlepiej nie miec ich w ogole w domu przy odchudzaniu, ja juz jak na prawde nie moge wytrzymac, to robie sobie budyn czekoladowy, bo to najlmniejsze zlo.
dobrze jest tez zuc miedzy posilkami gume owocowa bez cukru (mietowa, pobudza zoladek i szybciej sie glodni robimy),
od czasu do czasu pozwolic sobie np na jakis napoj light,
w najgorszym wypadku siegnac po batonik muesli

Pasek wagi

Po porodzie dowiedziałam się, że mam zostać świadkową na weselu szwagra. Ważyłam wtedy 76 kg :/ bardzo chciałam ładnie się prezentować ale moje chęci były znikome. Były dni, że wyłam od rana do nocy aż powiedziałam sobie pewnego pięknego ranka koniec! i to był początek czegoś wspaniałego :) na innym forum znalazłam grupkę dziewczyn, z którymi razem się odchudzamy. To był pierwszy krok do mojej przemiany, jakże dla mnie ważny. Gdyby nie one i taka zdrowa rywalizacja to nie wyglądałabym teraz tak jak wyglądam. W ciągu 3 miesięcy zrzuciłam 12 kg. Zmieniłam nawyki żywieniowe na stałe i dużo ćwiczę. Wesele już za mną, czułam się wspaniale. Opłacało się to wszystko :) teraz wyznaczam sobie nowe cele. Ze słodyczami radzę sobie tak, że ich po prostu nie kupujemy. Prosiłam męża, żeby nie przynosił nic ze sklepu, nie pytał się mnie czy mam ochotę na coś słodkiego... i działa. Nie ma nic w domu to nie ciągnie do tego. Po weselu dostaliśmy 3 pudełka z ciastem. Zamroziłam wszystko i nie ruszam :D 

Postanowiłam sobie, że jak dobiję do 60 kg to z tej okazji zjem sobie kawałek ciacha. W końcu nie samymi brokułami człowiek żyje :D Na przyjemności też trzeba sobie czasami pozwolić.

Trzymam za Ciebie kciuki bo chyba każda wie, jakie początki są trudne.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.