Temat: Sukces! 10 kg mniej!

Zawsze byłam duża. Nie szczupła, nie gruba, po prostu duża. Jestem wysoka i przy moim wzroście kilka kilogramów więcej od razu sprawia, że wyglądam na jakąś strasznie wielką. Raz w życiu odchudzałam się z dietą Cambridge w wieku 12 lat co było nieprawdopodobnie głupie - schudłam 6 kg, ale rodzice nie dopilnowali fazy stabilizacji i miałam potężne jo-jo. Przytyłam wtedy 7 kg jak nic. Później w gimnazjum przez kilka miesięcy znowu zaczęłam rosnąć i lekko się wyciągnęłam. A potem w pierwszej klasie liceum przytyło mi się ponad 5 kg w 2-3 miesiące. Zaczęłam dojeżdżać do szkoły, późno wracać i zaczęło się jedzenie strasznych śmieci typu gorące kubki i brak ruchu. Jakoś szczególnie nie zwracałam uwagi na to, że przytyłam. Czerwona lampka zapaliła mi się w głowie gdy spodnie które zawsze były na mnie luźne, zaczęły wpijać mi się w brzuch. Ale tym, co dało mi kopa była uwaga babci co do wyglądu: "coś przytyłaś ostatnio". Wściekłam się, bo moja babcia sama do szczupłych nie należy i chyba żeby zrobić jej na złość zaczęłam się odchudzać, a gdy zobaczyłam efekty to nie przestawałam i tak udało mi się schudnąć 10 kg w 3,5 miesiąca :) Od połowy kwietnia do końca lipca 2012 roku.

Waga początkowa: 80 kg przy 180 cm wzrostu
Waga końcowa: 70 kg przy 180 cm wzrostu
 
Pierwszy raz zaczęłam ćwiczyć. Nigdy tego nie lubiłam, ale doszłam do wniosku, że jak chcę szybko zauważyć efekty to muszę ćwiczyć. Najpierw biegałam 1,5 tygodnia ale szybko mi się znudziło, więc poszukałam programów fitness do ćwiczenia w domu i tak trafiłam na Mel B. Chyba potrzebowałam jakiegoś kopa i motywacji - jak widziałam Mel pokazującą różne ćwiczenia jedno po drugim to jakoś łatwiej mi szło gdy wiedziałam, że wszystko jest uporządkowane i niczego nie pominę. Codziennie albo co drugi dzień robiłam na zmianę trening całego ciała albo cardio, a potem 10 minut ćwiczeń na pośladki. Ostatnie 2-3 tygodnie ćwiczyłam ramiona z hantlami 1,5 kg. Do tego codziennie robiłam 16 km na rowerze, bo dojeżdżałam do szkoły. Miałam to szczęście, że zaczęłam odchudzanie w kwietniu i już było ciepło ;) Dieta MŻ - codziennie warzywa na patelnię albo warzywa z ogródka z ryżem lub saute, chleb tylko czarny z wędliną, pomidorem czy ogórkiem. Czasami serki wiejskie, ale starałam się tego unikać bo szkodzą mi przetwory mleczne i mleko w ogóle. Ser żółty też bardzo rzadko - gdy patrzyłam ile kalorii ma jeden plasterek, to już wolałam zjeść nadprogramową kromkę z szynką ;p Nie głodziłam się, jadłam gdy byłam głodna. Piłam dużo zielonej herbaty, teraz przerzuciłam się na czerwoną bo bardziej mi smakuje i podobno wspomaga odchudzanie, chociaż ja piję ją bardziej dla utrzymania wagi ;)

Dziewczyny i chłopaki - jeśli chcecie się zacząć odchudzać, to powiem Wam, że najgorzej jest się przemóc, a potem jest już z górki! Ćwiczenia kiedyś strasznie mnie nudziły i wydawały się głupie, ale gdy zaczęłam czuć że jestem coraz szczuplejsza, nabieram kondycji, mam sprawne i rozciągnięte ciało to z przyjemnością przebierałam się w strój do ćwiczeń i fikałam przed ekranem monitora :) Teraz jestem w trakcie trzeciego tygodnia Insanity i zaczynam rozumieć czym jest prawdziwy wysiłek!

Podsumowując mój długaśny wywód: Można? Można! Nie głodząc się, ćwicząc przez godzinę dziennie można schudnąć! A uczucie w przebieralni sklepowej gdy ubrania o rozmiar lub dwa mniejsze pasują jak ulał - bezcenne :)

I to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli zdjęcia! Zdjęcia "przed" pochodzą sprzed 3 lat, ale doskonale odzwierciedlają mój wygląd sprzed roku. Zdjęcia "po", robione dzisiaj, 4 grudnia 2012.

Przed, waga 80 kg:



Po, waga 70 kg:


jest bosko
Super masz nogi !!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.