Temat: [edit. zdjęcia] -15 kg! W końcu jestem szczęśliwa!

Odstawałam od wyglądu moich równiesników od kiedy tylko pamiętam. Już w podstawówce musiałam ubierac sie w sklepach dla dorosłych, bo nie było dla mnie rozmiaru w dziecięcych. W gimnazjum wpadłam w sidła "pro-any", zaczęłam sie głodzić, później wymiotować. Schudłam wprawdzie kilka kilo, ale później bardzo szybko one wróciły. Na szczęście w pore sie ogarnęłam i nie wróciłam to swoich starych praktyk odchudzania. Kiedy poszłam do liceum odpuściłam sobie wszelkie diety. Nie mam pojęcia dlaczego, chyba nie czułam się na siłach do dietowania. Nadal było mi źle, wszystkie dziewczyny ładne, szczupłe, modnie ubrane. Ja w szerokich ubraniach, bluzkach zasłaniających tyłek. Jedynym plusem było to, ze dzieciaki juz nie wysmiewały się mnie tak, jak w podstawówce i gimnazjum.

Moje odchudzanie "na serio" zaczęło się pod koniec marca 2011, kiedy okazało się, ze jestem uczulona na kakao. Ja, uzależniona od wszelkich słodyczy musiałam zrezygnować ze wszystkiego co zawierało ten alergen. Na początku nie powiem, było ciężko, trudno było mi odstawić moje ulubione batony, czekolade, tymbardziej, ze wcześniej jadłam je codziennie. Jednak dla zdrowia i dobrego samopoczucia postanowiłam walczyć z pokusami. Okazało się, że ten szok dla organizmu zaoowocował w -7 kg w czasie dwóch miesięcy! Szczerze powiedziawszy nawet na to nie liczyłam, bo nadal jadłam kanapki z białego chleba z masłem, żółtym serem, fast foody i piłam słodzone napoje. Kiedy stanęłam na wage i zobaczyłam spadek wagi stwierdziłam "czemu nie postarać sie jeszcze bardziej i dobić do -10 kg?". Tak też zrobiłam, najpóźniej jadłam do godziny 18, ograniczyłam tłuszcze. Jadłam tak jak zawsze, ale mniej. W lipcu ważyłam juz 70 kg. Rodzina, która nie widziała mnie od roku była pod wrażeniem. Niestety, spędziłam wtedy miesiąc w miejscu, gdzie nie istnieje słowa "dieta" i sobie odpuściłam. Przestałam sie ograniczać, chipsy i piwo codziennie po godzinie 20 były tam normą. Przytyłam 4 kg, ale od tamtej pory, aż do lutego tego roku nie stawałam na wadze. W końcu stwierdziłam, że koniec z tym, na nastepne wakacje musi spaść kolejne 10 kg. Wprawdzie od powrotu z tamtych wakacji nie jem po 18, ale to było za mało, żeby schudnąć. Białe pieczywo zamieniłam na ciemne, nie jem fast foodów, ciężkich, tłustych potraw, pije tylko niegazowana wode, zero kalorycznych przekąsek, a co najwazniejsze nauczyłam sie jeść sniadania. Nie ćwiczę, bo nie moge, ale chudne i bez tego. Dzisiejszego dnia przekroczyłam magiczna liczbe 65 na wadze. Nie wiem, kiedy ostatnio tyle ważyłam. Chyba koło 4-5 klasy szkoły podstawowej. Jestem z siebie bardzo, bardzo dumna i już nigdy w życiu nie dopuszczę do tego, żeby powrócić do poprzedniej wagi. Walczę dalej, bo moje ciało, przede wszystkim jego dolna część, sa dalekie od ideału, ale nie poddam się. Nie teraz, kiedy już tyle osiągnęłam. Do połowy lipca, kiedy znowu spotkam się się z moja dawno niewidzianą rodziną, chce schudnąć jeszcze te 7 kg i zobaczyc ich reakcje :)

Dziekuję Wam, jesli przeczytaliście moją historie od początku do końca. Mam nadzieję, że może komuś ona pomoże.

Pierwsze zdjęcie to wakacje 2010. Waga ok. 80 kg. Drugie robione kilka dni temu, było wtedy 65,5, :) zdjęcia może nieidealne, zeby dostrzec różnice, ale może jednak coś zauważycie :)

http://img528.imageshack.us/img528/3245/beznazwy45.jpg
http://img441.imageshack.us/img441/3290/dscf7552v.jpg
Pasek wagi
Gratuluję! :))
Brawo!!! 
znam to skądś. byłaś pośmiewiskiem dla kolegów z podstawówki, śmiali się, dokuczali, dogryzali od nośnie Twojego wyglądu mówili do Ciebie "sumo" "świnio" "grubasie" a teraz łoł! mówią, że ślicznie wyglądasz. witam w mojej bajce. ostatnio spotkałam się z kolegą z podstawówki to był typ "klasowy cwaniak" teraz jestem w pierwszej liceum. miałam na sobie krótkie malinowe spodenki, kremowy cienki sweterek, brązowy pasek i jasne baleriny, makijaż i ułożone włosy on spojrzał na mnie i powiedział "Lena, jak ty cudownie dziś wyglądasz" a jego kolega "nooo jak zawsze" a mi serce urosło do góry, opłaca się, bądźmy piękne! ;)

kiedyś klasowe pośmiewisko teraz "jedna z najlepszych dup w szkole" ;)
Pasek wagi
Super gratuluję i powodzonka życzę w dalszej walce
Gratuluję i powodzenia w dalszej walce :)
Pasek wagi
tak trzymaj !
i tak trzymaj, takie nastawienie jest najważniejsze, a rodzince na pewno znowu kopara opadnie :) gratuluje :))
Gdy chodziłam do 2, 3 i 4 klasy to też byłam klasową maciorą. Pod koniec 4 klasy (miałam już wtedy okres) przy wzroście ok. 162 cm ważyłam co prawda 58 kg, więc była to waga prawidłowa dla mojego wzrostu - ale jednak, nie czułam się dobrze, gdziekolwiek nie poszłam to mówili na mnie baleronik, salceson itd.. Takie uwagi potrafią porządnie człowieka załamać, zwłaszcza wtedy, gdy dorasta.

Na początku 5 klasy postanowiłam zrzucić początkowo 3 kilo, jadłam dość mało, 1200 kcal dziennie. Głupota, wiem, na szczęście nie odbiło się to na moim zdrowiu. W 2 miesiące schudłam 4-5 kg. Z biegiem czasu dowiadywałam się coraz więcej o zdrowym odchudzaniu, zaczęłam tańczyć oraz jeść BARDZO ZDROWO, około 1600 kcal dziennie - i tak może przez 3 miesiące. Nie miałam wtedy wagi. Pod koniec lutego zaczęłam jeść 2000 kcal dziennie i tak jem do dziś. Ważę 46-47 kg, ale wyglądam normalnie, nie jak anorektyk. ;) Jeszcze nie spotkałam się z tym, by ktoś powiedział mi, że jestem przeraźliwie chuda. Okres mi nie zanikł, włosy nie wypadały, mam lepszą cerę. Jestem z siebie dumna. ;)
hmm jakbym slyszala siebie :) co prawda moja nawieksza waga bylo chyba 73 ale to bylo w 6 klasie podst gratuluje! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.