Witam wszystkich użytkowników:>
Trafiłam na to forum w poszukiwaniu porad głównie typu: ile kalorii mają naleśniki i tak dalej:> Od jakiegoś czasu namiętnie czytam wasze historię z odchudzania i postanowiłam podzielić się również swoją.
Pół roku temu ważyłam około 78 kg przy wzroście 163 - figurę mam raczej typu jabłko - dużo brzuszka, nogi ok:> i nie mieściłam się w prawie żadne ciuchy, które można dostać w sklepach. Odchudzać się nie zaczęłam świadomie, zmieniłam po prostu miejsce zamieszkania, poznałam nowych ludzi i zaczęłam trochę więcej działać - wychodzić na zewnątrz, na spacery z nowym członkiem rodziny - psiakiem i tak dalej. No i po jakimś czasie spodnie zrobiły się za luźne, a i coraz częściej słyszałam komplementy, że schudłam i dobrze wyglądam.
Myślę, że w tym czasie zgubiłam ok 6 kilo, ale zmiana już była widoczna. Od tego czasu wpadłam niemal w amok! Zaczęłam oglądać się co chwilę w lusterku i liczyć kalorie niemal wszystkiego co zjadłam.
Dopiero mój chłopak zwrócił mi uwagę, że w ten sposób nie mam żadnej radochy z tej zmiany, a jedynie więcej stresu. No więc postanowiłam trochę ochłonąć i bardziej z głową podejść do tego całego gubienia kalorii. Przede wszystkim zaczęłam rozsądniej gotować.
Od zawsze miałam niezłego fioła na punkcie jedzenia, kupowałam wszystko co było mi nowe, i nie żal mi wydawać pieniędzy na jedzenie - kosztem czegoś innego. Taniej mnie ubrać niż nakarmić:> Gotuję rzeczy zdrowe, jem bardzo dużo warzyw i produktów pełnoziarnistych. Dodaję otręby do sałatek, makaron jasny zastąpiłam ciemnym, mięso i ryby piekę zamiast smażyć. No i piję bardzo dużo czerwonej i zielonej herbaty. Nie unikam jednak wszystkiego co tuczące, nadal chleb
smaruję pełnotłustym masłem - bo uwielbiam! Zajadam lody parę razy w tygodniu, frytki też nie są mi obce od czasu do czasu. Ogólnie staram się to jakoś intuicyjnie zbalansować - to co lubię z tym co zdrowe, a że gotować i eksperymentować w kuchni uwielbiam, to komponowanie zdrowych i pełnowartościowych posiłków przychodzi mi z łatwością. Co do aktywności fizycznej - to spacery z psem, i 2 może trzy razy w tygodniu, godzina z Zumbą. Nie czuję się na diecie, nie czuje się głodna ani nieszczęśliwa - wszystko jest ok! Z czego cieszę się niezmiernie - bo mimo tego, że mam siedzącą pracę, relatywnie niską aktywność no i pozwalam sobie na kaloryczne grzeszki - to wyglądam coraz lepiej i lepiej też się czuję.
Od tamtej pory zgubiłam już około 15 kilogramów, spokojnie mieszczę się teraz we wszystkie ładne ciuchy ze sklepów, nie boję się nosić kolorowych rzeczy - kiedyś nosiłam raczej czarne a do tego czuję się atrakcyjniejsza.
Zauważyłam jedną rzecz, z którą chciałam się z wami podzielić - o wiele ciężej było mi ze sobą, przez ten okres drastycznej diety, liczenia kalorii, mierzenia się w talii, gotowania wszystkiego na parze i robienia sobie kanapek bez masła. Nie tylko było mi smutno i czułam się rozdrażniona, ale i wydawało mi się, że wcale nie chudnę i wcale nic nie działa. Teraz z tygodnia na tydzień, spodnie dalej coraz luźniejsze, a ja szczęśliwsza. Być może pierwszy raz w życiu założę w tym roku bikini - co jest mi zupełnie obce bo całe życie byłam raczej kluską. Ciesze się jak dzieciak!:> Dlatego zachęcam do odpuszczenia trochę i zaufania swojej intuicji - skuszenia się czasem na pierogi ruskie jak się je uwielbia i tak dalej. Może schudnie się nieco wolniej, ale o ile przyjemniejsze będą dni, kiedy nie będzie otwierać się oczu z myślą - czego nie mogę dziś zjeść!
Na koniec dodam, że przejrzałam wątek o sukcesach forumowiczów i jestem pełna podziwu - dla waszego samozaparcia, determinacji i wiedzy niektórych użytkowników na temat żywienia i ciała człowieka w ogóle. Niejednokrotnie byliście dla mnie nieocenioną pomocą na temat składników pokarmowych, form aktywności, a także dawaliście mi wiarę, że można zmienić swoje ciało bez dręczenia siebie i swojego organizmu, za co serdecznie dziękuje! Gratuluję wszystkim! I trzymam kciuki za wszystkich, którzy dopiero zaczynają się odchudzać i dbać o swoje ciało.
Pozdrawiam serdecznie:>
Karolina