- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 marca 2012, 16:39
Swoją drogę krzyżową związaną z odchudzaniem zaczęłam w 2009r kiedy na wadze zobaczyłam 97kg. Momentami było tak ciężko że nie raz miałam ochotę rzucić całe te odchudzanie w cholerę i znowu nażreć się jak świnia. Bo nie ukrywam nie jadłam jak normalny człowiek. Potrafiłam zjeść minimum 10 batoników dziennie, z 6 kanapek na raz, całą wielką pizzę itp. Ci którzy nie potrafią się opanować wiedzą o co chodzi. Zjadłam a za chwilę znowu zaglądałam do lodówki. Przestawałam jak zaczynał boleć mnie brzuch że nie mogłam się ruszyć. Wiem że jestem uzależniona od jedzenia jak alkoholik od wódki. Jak miałam 18 lat wpadłam dodatkowo w bulimię. Chudłam i mogłam się dalej objadać. To był raj a zarazem tragedia dla takiego żarłoka jak ja. Mogłam się najeść ile chciałam zwrócić, s powrotem jeść i tak w kółko. Na szczęście wyszłam z tego. Gdyby nie to że zaczęłam brać tabletki anty i bałam się że przez to ciągłe wymiotowanie obniżę skuteczność pewnie dalej miałabym te ataki. Wyleczyłam się ale raz na rok zdarzy się jeszcze taki wypadek i czasami krążą głupie myśli po głowi. I tak to dobiłam prawie do 100 kg. Znowu jadłam i jadłam, nie pozbywałam się już jedzenia więc tyłam. W styczniu 2009 roku postanowiłam pozbyć się nadbagażu. Zaczęłam chodzić na siłownię 6 dni w tygodniu prosto po pracy. Na początku było cholernie ciężko. Czy deszcz, czy śnieg czy padałam na pysk ze zmęczenia szłam na siłownię. Ćwiczyłam ponad godzinę , na początku miałam zadyszkę po 15 minutach truchtania na bieżni, to szłam na orbiterek, później na atlas. Wychodziłam z domu przed 8 rano wracałam po 19. Powiedziałam sobie że wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Czy chcę normalnie żyć, nie wstydzić się swojego ciała przed sobą i przed swoim mężczyzną. Czy lepiej dalej użalać się nad sobą i nic nie robić. Oglądałam bardzo dużo zdjęć osób którym się udało schudnąć, historie które udowadniają że jest to możliwe jeśli naprawdę się tego chce. Bardzo często miałam chwile załamania. Ale podnosiłam się spowrotem i walczyłam (walczę) dalej. Głupie 25 kg potrafi obrócić twoje życie do góry nogami. W moim przypadku to jest tak jakbym narodziła się na nowo. Potrafię patrzeć na siebie w lustrze bez obrzydzenia, mogę normalnie się ubrać, wreszcie normalnie żyć.
Jak chodziłam na siłownię zaczęłam też w miarę normalnie się odżywiać. Starałam się nie jeść śmieci. Jak czułam głód po obiedzie, jadłam kilogramy warzyw, żeby tylko się zapchać. Wiadomo podjadałam słodycze i inne rzeczy ale wtedy na drugi dzień na siłowni starałam się ćwiczyć 2x ciężej. Wtedy nie byłam jeszcze gotowa na dietę . Za bardzo kochałam jeść żeby ograniczyć wszystko co lubię, czyli makarony, chleb, placki. I tak to po 6 miesiącach schudłam prawie 17 kg. Może nie było to schudnięcie w szybkim tępię ale z uwagi na to że jadłam normalnie był to dla mnie ogromny sukces.
A żeby nie było za dobrze waga stanęła na 4 miesiące. Myślałam że dostanę szału, po kilku miesiącach męczarni jednego dnia rzucałam dietę, drugiego wracałam, byłam obrażona na cały świat, najbardziej dostawało się oczywiście mojemu facetowi. Najczęściej tak jest że wyżywamy się na najbliższych osobach. To On znosił moją histerię, złość, widział moje łzy ale starał się pocieszać jak mógł. Do dzisiaj wkurza mnie niesprawiedliwość na tym świecie. Bo dlaczego niektóre chude laski mogą jeść co chcą i nie tyją, mam wokół siebie takie przypadki. I jeszcze narzekają (o jezu jaka jestem gruba). Wtedy normalnie wszystko się we mnie gotuje. Bo ja musze się wręcz zażynać żeby zrzucić jeden kg. I jeszcze potrafią wciskać Ci jedzenie no bo przecież już schudłaś to teraz już przecież możesz już wszystko jeść. To niestety nie jest tak. Z doświadczenia wiem że już zawsze będę musiała uważać na to co wkładam do ust.
Wracając do tematu. W Listopadzie usłyszałam o diecie Dukana, była wprost wymarzona dla mnie. Pierwsza dieta którą postanowiłam zacząć. Jedzenie bez ograniczeń tego co uwielbiam, ryb mięsa, twarogów i warzyw. Postanowiłam że spróbuję. I tak waga ruszyła w 3 miesiące doszłam do wagi 70 kg czyli 10 kg poszło w las. W grudniu święta, Nowy rok więc dieta była czasami przerywana. Ale udało się. Po 3 miesiącach dieta zrobiła się męcząca i przeszłam na stabilizację. Udało się utrzymać tę wagę przez 7 miesięcy. Przyszedł urlop zaczęło dogadzanie sobie, chodzenie po restauracjach i tak w ponad miesiąc przytyłam 6 kg. Powrót z urlopu, odstępstwa od diety i tak to co udało mi się zrzucić na Dukanie wróciło. I znowu było 80 kg. Z tą 80 bujałam się kolejny rok, próbowałam wracać do Dukana ale to już nie było to samo, waga raz w tą raz w tą. Przez 2 miesiące pozbyłam się 5 kg. W kolejnym wróciło. Jedno co nauczyłam się na tej diecie to lepiej odżywiać. I tak to nastał styczeń 2012 kolejny przełomowy rok w moim życiu. Zaczęłam stosować dietę 1000 kcal, po 3 tygodniach przeszłam na 1100, obecnie jem około 1200kcal. Wiem że nie jest to za dużo i niektórym może wydawać się to głodową racją. Ale ja muszę być trzymana ostro w ryzach żeby coś osiągnąć. Albo wszystko albo nic. Na początku praktycznie nie ćwiczyłam bo nie miałam siły, cały czas chciało mi się jeść ale zacisnęłam zęby i czekałam aż skurczy mi się żołądek. Teraz ćwiczę abs 8 min na brzuch i czasami 1 lub 2 razy w tyg. orbiterek po 35 min.
Postanowiłam że pozbędę się tej cholernej nadwagi tym razem mądrze zaczęłam bardzo dużo czytać o zdrowym odżywianiu, trafiłam na blog Zielonej cytryny która stosowała dietę 1100- 1200 kcal i udało jej się schudnąć zdrowo i mądrze. http://przyjemneodchudzanie.blog.onet.pl/1,DA2010-01-29,index.html To dało mi wiele do myślenia. Chciałam przygotować się do diety jak najlepiej. Sukces swój zawdzięczam też stronie www.ilewazy.pl oraz http://smak-zdrowia.blogspot.com/2011/11/swiadomosc-czyli-wiem-co-jem_03.html Oraz wiele innych stron. Przez 2 miesiące udało mi się pozbyć 8 kg czyli przepisowo 1kg na tydzień. Chcę dojść do wymarzonych 65 kg i ustabilizować tę wagę mądrze wychodząc z diety. Nigdy więcej bycia grubasem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Grubego i jego problemy może zrozumieć tylko osoba która też jest, bądź była gruba. Rozmowa o odchudzaniu i dietach z osobą która nigdy się nie odchudzała lub nie musi się odchudzać bo ma taka przemianę materii to jak rozmawianie ze ślepym o kolorach. Dziewczyny dziękuję wam wszystkim za wsparcie i za swoje historie bo nic tak nie motywuje do zmiany jak sukcesy innych. Z czasem wrzucę do swojego pamiętnika moje menu. Jem kasze, makarony, ciemny chleb a nawet jednego loda dziennie (niskokalorycznego oczywiście). Można jeść wszystko ale rozsądnie i niestety z wagą w ręku.
5 marca 2012, 22:23
6 marca 2012, 22:20
22 marca 2012, 15:54
6 czerwca 2012, 22:31
6 czerwca 2012, 22:59
Zaczęłam stosować dietę 1000 kcal, po 3 tygodniach przeszłam na 1100, obecnie jem około 1200kcal. Wiem że nie jest to za dużo i niektórym może wydawać się to głodową racją. Ale ja muszę być trzymana ostro w ryzach żeby coś osiągnąć. Albo wszystko albo nic.
11 czerwca 2012, 20:12
12 czerwca 2012, 14:55