10 grudnia 2011, 17:57
Wiele osób mnie prosi dlatego zrobiłam dla was i napisałam pisałam godzinę w razie pytań pisać.!
Więc Tak:
Była sobie pewna dziewczyna która miała 14/15lat idąc drogą każdy ale to każdy ją przezywał.Zawsze była czerwona miała krótkie włosy nie lubiała na siebie patrzeć,nie widziała swoich stóp bo brzuch jej zasłaniał.Na 15 urodziny robiła je 27.lutego dostała od koleżanki wagę łazienkową bo to własnie chciała dostać oraz wiele wiele innych prezentów,ale chciała dostać również bluzkę tylko koleżanki się bały jej nie urazić bo żadnych fajnych bluzek nie było w tak wielkim rozmiarze.Dziewczyna nie przejmowała się opiniami innych jadła po 10 tyś kalorii dziennie.Jak rodzinna jej mówiła że je za dużo i że wygląda grubo robiła im na przekur nie wiedząc że robi sobie wielką krzywdę.Pewnego dnia gdy szła z mamą z miasta widziała jak ludzie się strasznie z niej śmieją i wytykają palcami że jest gruba i się w ciuchy nie mieści.Zawsze jak wchodziła do sklepu sprzedawczynie się strasznie na nią patrzyły i o drazu zarzucały że nie mają tak dużych rozmiarów.Ludzie się śmieli że moja mama straciła męża to jeszcze ma dzieci grubaski.Ciotka zawsze ale zawsze mi ubliżała że jestem gruba.Miałam tego wszystkiego dość.Moje życie straciło wtedy sens zaczełam być smutna i ponura w głowie chodziło mi tylko jedno i jedno chcę jeść.W szkole byłam przezywana ale to chyba nie nowość.Zawsze koledzy z klasy mówili o mnie jest na diecie ..,,CUD" Żre wszystko a jak schudnie to będzie cud"Myślałam że mam to rodzinne w genach zawsze się tym tłumaczyłam.Moja siostra Żaneta która jest o 10lat starsza o de mnie i niższa o 10cm była też gruba ale pewnego dnia postanowiła schudnąć,ale poznała chłopaka który był z nią dokładnie na 18.Była ona bardzo szcześliwa jadła więcej i więcej jednak czar pryschł on ją żucił przejżała na oczy i zawzieła się ważyła ponad 90kg i również schudła jednak było to troszeczkę za puźno ponieważ zostały jej skóry które można usunąć operacyjnie....ale nie mówimy o niej....Okazało się że Tycie mamy w genach po świętej pamięci tacie i jego rodzinnie jak to usłyszałam strasznie się cieszyłam że to nie moja winna tylko genów jadłam coraz więcej i więcej nie nadążałam z kupowaniem ciuchów.Zbliżały się wakację a w nie zawsze jeździłam do mojej cioci Marioli która wyszła za mąż za Szweda ale miała rodzinę w Głuchołazach a tam również mieszkał mój chrzesny jej syn taki mega fajny..Zawsze bałam się tam jechać bo mnie przezywała ale pomyślałam co tam...Postanowiłam sobie zrobić dietę kopenhaską bo mama mi kazała,no ale oczywiście wytrzymałam tylko trzy dni był to dla mnie przeogromny sukces.Schudłam wtedy około 3kg myślałam że jestem boska ale co zdążyłam wyjechać to w drodzę do ciotki jedzie się tam 9h zjadłam tyle że szok więc nadrobiłam z naswyżką.Przeżyłam ciotka mnie nigdzie nie chciała brać wiadomo bo jak pokaże taką tłustą świnie komuś.W szkole na początku miałam bilans dziewczyny z mojej klasy ważyły pomiędzy 50-70kg ja powiedziałam że ważę 63kg. a prawda była taka ważyłam.......................116kg............................Była to jakaś porażka nie mogłam w to za bardzo uwierzyć przyszłam do domu po drodzę kupiłam 1 czekolady i zjadłam je. Stanełam na wadzę bo byłam pewna że pielęgniarka się pomyliła na mojej wadzę było 117kg!.Mój wzrost wtedy wynosił zaledwie 163cm.Więc to była masakra.Pomyślałam że może wreszcie czas schudnąć ale w słumie przecież jest to u mnie niemożliwe ponieważ mam to rodzinnę.Pewnego dnia okazało się że jest to otyłość kliniczna ale mi to latało wokół tyłka.Moja mama kupowała słodyczę dla siebie i chowała je na strychu to w piwnicy potrafiłam wszystko znaleść.Miałam dość tych oszczerstw na mój temat na wf bycia nie zdarą.Postanowiłam pewnego dnia że trochę schudnę że w dupie mam że to moje geny może akurat mi się uda.Mówiąc wszystkim nawet mamię że się zaczełam odchudzać wszyscy się ze mnie śmieli i mówiliże nawet ja sobię nie wierzę to był koniec moje słowa brzmiały tak,,JA WAM JESZCZE KIEDYŚ POKAŻĘ, ŻE SIĘ DA!!!"
Zaczełam dietę kopenhaską wytrzymałam 3 dni był to dla mnie sukces no ale co myślał każdy że to jest koniec mojej diety ja też przestałam w siebie wierzyć ale nie ma ma bata musi się udać.Dieta kopehaska była przeprowadzana od pon-środy potem zaczełam normalnie jeść tylko mniejsze porcję.Tak jadłam przez miesiąc zawziełam się stanełam na wadzę a tu SZOK SZOK SZOK na wadzę było 99kg.Byłam szczęsliwa prze szcześliwa myślałam że to mi już wystarczy odpuśiłam sobie na miesiąc było trochę widać ale dalej byłam wielka i wielka.Ciuchy przestały stawać się za małę.Dużo czytałam na internecie o dietach więc zrobiłam dietę kapuścianą schudnłam na niej do 93kg była obrzydliwa ale wróciło do 97kg to i tak na -2kg...Próbowałam wiele diet.Ale było to na nic chudłam tyłam,ale najważniejsze jest to że nigdy więcej nie zobaczyłam swojej początkowej wagi.Przyszedł czas na święta jadłam normalnie najadłam się nie przejmowałam się niczym.Moje hobby na zimę to łyżwy,narty i sanki.Nadszeł sylwester też jadłam i jadłam niczym się nie przejmowałam wiedziałam że przytyłam.Ale po tym dokładnie 4 stycznia zaczełam jeść tak jak przed świętami po tygodniu weszłam na wagę w ubraniu okazało się że jest 89kg wchodzilam na wagę kilka krotnie z niedowierzaniem po chwili zaczełam krzyczeć na cały głos i ryczeć...Udało się dałam radę""Ciuchy ciuchy stawały się coraz mniejsze i mniejsze trzabyło je wymieniać na nowe ale pomyślałam nie jeszcze sobie zaczekam.Znalazłam w internecie dużo na temat octu jabłkowego zaczełam go stosować był obżydliwy ale chciałam jeszcze trochę schudnąć i schudłam na nim 3kg ale nie mogłam wytrzymać i wylałam resztę do zlewu...Ludzie zaczeli widzieć różnice sporą, ale jeszcze mnie poznawali a wiadomo że w miarę jedzenia apetyt rośnię wiec spodobało mi się to i pomyślałam że może by warto zacząć uprawiać jakiś sport.Było to świetne rozwiązanie dla mnie.Choć myślałam że mnie wyciągnie do góry jak moje koleżanki z klasy ale jednak mnie jako jedyną to omineło.Pokochałam koszykówkę i piłkę ręczną i o dziwo w piłcę ręcznej byłam najlepsza na bramcę zaczełam jeździć na zawody i zaczeliśmy zdobywać pierwsze miejsca było to cudowne.Jednak mnie ciągło do koszykówki i jednak z nią też się udało zaczełam jeździć na zawody jako na ataku.Nie nawidziłam grać w siatkę ponieważ w niej się tylko stoi i nic się nie robi.
Okazało się że jestem coraz chudsza weszłam na etap 7 z przodu byłam prze szczeliwą osobą wymieniłam szafę na nowe ubrania i zaczełam nowe życie.Przefarbowałam włosy zmieniłam styl i uniosłam głowę do góry.Byłam z siebie dumna i nadal jestem ale czy do końca.Ludzie na ulicy oraz rodzina mnie nie poznają nie mogą uwierzyć że ja to ja.Ciągle jest mi zadawane pytanie jak ty to zrobiłaś?Przecież to nie możliwe?A więc tak walczę dalej ze sobą i swoimi kompleksami ale wiem że pokonałam siebie i udowodniłam innym że mogę lepiej jeśli tylko chcę.Od kąd schudłam ludzie poszczegają mnie z jakiejś innej strony są milsi dla mnie.Ale wiecie co kochani chce wam jedno powiedzieć to że coś jest w genach nie znaczy że nie da się z tym nic zrobić jest to totalna bzdura!!Jest to tylko wmawianie sobie i odpuszaczanie jestem największym przykładem że jak się ma w genach to jest to tylko w naszej głowię.Jestem szcześliwa że pokonałam siebie oraz pokazałam że ja Iwona na prawdę z brzytkiego grubego kaczątka pokonałam siebie i zrobiłam coś ze swoim życiem.Teraz chciałabym wam pomóż w jakiś sposób jeśli chcecie tego.Będe każdego wspierać i jeśli będzie taka potrzeba założę stronę internetową.Najważniejsz jest wiara w drugiego człowieka ale nie stety ja tego nie otrzymałam ale wiem teraz jedno rodzina mnie przezywała dla mojego dobra żeby mnie zmobilizować.Najbardziej cieszy mnie widok ludzi którzy wcześniej się smiali i wytykali mnie palcami a wcale nie byli idealni jak teraz patrzą na mnie z niedoważaniem i jak przchodzę gały im opadają.Kochani pamiętajcie Dla Chciącego Nic Trudnego.Wiem że każdy w życiu przechodzi załamania ale warto się podnieść i iść dalej nie pokazywać innym ale pokazać sobie że się potrafi.Ja też przechodzę chwilę załamania ale wiem ze za wiele osiągłam żeby teraz się zwyczajnie poddać.Jestem silną dziewczyną która zawalczy o każdy kilogram swojego Ciała.Proszę piszcię na e-mail jeśli oczekujecie pomocy napiszcie na e-mail który jest podany w pamiętniku
Ps.przepraszam za błedy wiecie że ich nie uniknę i Szybko piszę
Edytowany przez iwcia5100 10 grudnia 2011, 18:20
11 grudnia 2011, 00:05
Tego że jestem radosną nastolatką która w takim wieku osiągneła wiele ma przyjaciół rodzinę jest rozpromieniona i dla mnie SZCZUPŁA
11 grudnia 2011, 00:12
jesteś dla mnie dziewczyną która stoi z kartką ważę 55kg i jestem dopiero teraz szczupła nie patrzcie na wygląd tylko na wagę.Jestem pewna że ważysz z 90kg
Edytowany przez iwcia5100 11 grudnia 2011, 00:26
- Dołączył: 2011-04-17
- Miasto: London
- Liczba postów: 14745
11 grudnia 2011, 00:20
Iwcia gratuluję, że mimo młodego wieku,obciążenia genetycznego i braku wsparcia najbliższych udało Ci się schudnąć :)
P.S.
Martwi mnie tylko czy to nie za szybko? Prawie 50kg w 7/8miesięcy? Nie znam się na metabolizmie nastolatków, dlatego pytam.
- Dołączył: 2008-08-05
- Miasto: Daleko
- Liczba postów: 5216
11 grudnia 2011, 00:26
Iwciu, odbierz prywatną wiadomość, którą Ci wysłałam i zrób tak, jak poradziłam ;)
- Dołączył: 2011-03-20
- Miasto:
- Liczba postów: 6346
11 grudnia 2011, 00:36
a mnie ciekawi dlaczego Minerva przyczepila sie akurat tematu Iwci? Sa inne watki o sukcesie w zrzucaniu kg, moze tam sie wyzyje ta osoba, noc jest dluga i jeszcze wolna niedziela, po co cala energie marnowac na "krytykowanie" tylko jednej nastolatki, wystarczy otworzyc zakladke "Sukcesy" i mozna swoj jad wylewac tez na innych.
Niedugo dojdzie do tego, ze strach bedzie odezwac sie osobie, ktora schudla i chcialaby sie pochwalic swiatu na tym portalu
Iwcia szybko schudlas, myslalam, ze to wiecej czasu ci zajelo, podziwiam cie bardzo
11 grudnia 2011, 00:38
A ja bede wredna i sie zgodze z Minervą ;) ok schudłas bardzo duzo i naprawde podziwiam, gratulacje ale po pierwsze przed toba jszcze ciezka praca bo pare kilo jeszcze trzeba zrzucic ;) a co do S-36 to moze i sie miescisz ale nie wiem jakiego sklepu...np H&M bys sie nie wcisneła i tyle...chodzi o to jakiego rozmiaru jest najwiecej w twojej szafie a nie o jedna bluzeczke S...
P.S co do wagi to sa rózne budowy (kosci grube, chude itp) wiec takie porównywanie nic nie da
- Dołączył: 2008-08-05
- Miasto: Daleko
- Liczba postów: 5216
11 grudnia 2011, 00:40
Saro - racja do ideału jeszcze autorce trochę brakuje. Ale już teraz sporo osiągnęła, - 47 kg to bardzo dużo. Podzieliła się swoim sukcesem, by zmotywować innych, a w zamian dostała kopa od Minervy i uszczypliwe uwagi.
Vitalia jest po to, żeby się wspierać, a nie obrażać.
11 grudnia 2011, 00:46
Szpilka-oczywiscie, napisałam ze to wielki sukces i jej gratuleuje bo niewielu ludzi zrzuca prawie 50kg ;) ale po prostu z niektórymi postami Minervy sie zgadzam i tyle, nie mam na zamiaru obrazac kogokolwiek
- Dołączył: 2008-08-05
- Miasto: Daleko
- Liczba postów: 5216
11 grudnia 2011, 00:59
A co do pyskówki na temat tego, czy autorka faktycznie mieści się w S, w rozmiarze 36/38: ona ma 175 cm wzrostu i wazy teraz 68 kg.
To jest bardzo dobra waga przy takim wzroście.
Ja mam 170 cm i ważąc 65-69 kg nosiłam 38/40, w S też zdażało mi się zmieścić i dobrze wyglądać - zależy od sklepu i jego rozmiarówki. I wyglądałam z taką wagą zgrabnie. Do ideału sporo brakowało, ale było nieźle. Zatem osoba wyższa, a taką jest Iwcia, może spokojnie nosić 36/38. Wszystko zależy od wymiarów i proporcji, sama waga nie mówi wszystkiego.