Temat: Na ile kilogramów ? 170 cm .

Prosze o szczere komentarze  . 

jakieś 90 kg. Wydaje mi się, że masz bardzo ładną, kobiecą figurkę :) jak trochę popracujesz będziesz naprawdę bardzo zgrabna :)
życzę powodzenia :)
100 kg ? Prosze zmobilizuj sie i zrob cos se soba. Jestes mloda a masz bardzo zaniedbane cialo. Nie mowie tego absolutnie zlosliwie ,ale po to ,aby dac Ci jeszcze wiekszego "motywacyjnego kopa". Zacznij madra diete (oblicz zapotrzebowanie i nie obetnij 300-500 kalorii) , nie zaczynaj od 1000 kalorii. Zacznij regularnie cwiczyc, najpierw cos lekkiego, aby nie obciazac za bardzo stawow, ktore i tak pewnie juz troche cierpia. Cierpliwosc i ciezka praca ! Mam nadzieje , ze za kilka miesiecy pokazesz nam pierwsze efekty. Zrob to przede wszystkim dla zdrowia! 

ddaaiissyy napisał(a):

Grubsi ludzie maja wystarczajaco przykrych sytuacji w zyciu i zareczam Cie, ze ona na pewno dostala duzo kopow w tylek. W koncu jest na tym portalu z zamiarem schudniecia a inne osoby powinny byc jej wsparciem bo w koncu to jest strona na otylych i zeby sie wspierac podczas odchudzania.Trzeba swoje cialo kochac i szanowac i podchodzic do odchudzania jako do uzdrowienia siebie a nie jako jakiejs patologicznej kary 'jestem tragiczna, wiec cwicze'. Powinno byc 'jestem silna i piekna, wiec cwicze'. Albo 'jestem na diecie, bo jestem madra i chce cos z soba zrobic'. Nie moge zrozumiec jak mozna innych obrazac i dawac sobie prawo do stosowania jakis swoich wymyslonych terapii typu 'dam jej kopa to sie za siebie wezmie, na pewno jej pomoze' kiedy ta osoba moze miec slaba psychike i jeszcze sie od tego bardziej najesc jesli ma sklonnosc do jedzenia w depresji!
 

Popieram

deteste napisał(a):

ddaaiissyy napisał(a):

Grubsi ludzie maja wystarczajaco przykrych sytuacji w zyciu i zareczam Cie, ze ona na pewno dostala duzo kopow w tylek. W koncu jest na tym portalu z zamiarem schudniecia a inne osoby powinny byc jej wsparciem bo w koncu to jest strona na otylych i zeby sie wspierac podczas odchudzania.Trzeba swoje cialo kochac i szanowac i podchodzic do odchudzania jako do uzdrowienia siebie a nie jako jakiejs patologicznej kary 'jestem tragiczna, wiec cwicze'. Powinno byc 'jestem silna i piekna, wiec cwicze'. Albo 'jestem na diecie, bo jestem madra i chce cos z soba zrobic'. Nie moge zrozumiec jak mozna innych obrazac i dawac sobie prawo do stosowania jakis swoich wymyslonych terapii typu 'dam jej kopa to sie za siebie wezmie, na pewno jej pomoze' kiedy ta osoba moze miec slaba psychike i jeszcze sie od tego bardziej najesc jesli ma sklonnosc do jedzenia w depresji!
Ok, zgodzę się z Tobą. Ale powiedz, czy nie maja sporo tych przykrych sytuacji przez własną słabość i głupotę? Przecież nikt nie wpychał im jedzenie do ust, sami to robili. To czas teraz ponieść konsekwencję swoich czynów i decyzji.Ja też, gdy weszłam po raz pierwszy na ten portal, chciałam schudnąć. Tak samo, jak autorka wątku. Z ta różnica, że ja wzięłam się za siebie od razu, gdy zobaczyłam, że coś jest nie tak. Waga wskazała 64kg,  powiedziałam basta, nie dopuszczę do tego, żeby dalej rosła. I w gruncie rzeczy, dużo dały mi właśnie nieprzychylne komentarze innych ludzi. A skoro autorka nie wzięła się za siebie szybciej, to znaczy, że nie aż tak bardzo jej to przeszkadzało. Chęć jedzenia, widocznie była większą od chęci ucięcia tematu swojej otyłości.

Widać, że nie byłaś nigdy naprawdę otyłą osobą i masz mocną psychikę. I bynajmniej nie jadę po Tobie, ale tak naprawdę nie masz pojęcia co się może dziać w głowie osoby z taką wagą.

Salezjaninka napisał(a):

deteste napisał(a):

ddaaiissyy napisał(a):

Grubsi ludzie maja wystarczajaco przykrych sytuacji w zyciu i zareczam Cie, ze ona na pewno dostala duzo kopow w tylek. W koncu jest na tym portalu z zamiarem schudniecia a inne osoby powinny byc jej wsparciem bo w koncu to jest strona na otylych i zeby sie wspierac podczas odchudzania.Trzeba swoje cialo kochac i szanowac i podchodzic do odchudzania jako do uzdrowienia siebie a nie jako jakiejs patologicznej kary 'jestem tragiczna, wiec cwicze'. Powinno byc 'jestem silna i piekna, wiec cwicze'. Albo 'jestem na diecie, bo jestem madra i chce cos z soba zrobic'. Nie moge zrozumiec jak mozna innych obrazac i dawac sobie prawo do stosowania jakis swoich wymyslonych terapii typu 'dam jej kopa to sie za siebie wezmie, na pewno jej pomoze' kiedy ta osoba moze miec slaba psychike i jeszcze sie od tego bardziej najesc jesli ma sklonnosc do jedzenia w depresji!
Ok, zgodzę się z Tobą. Ale powiedz, czy nie maja sporo tych przykrych sytuacji przez własną słabość i głupotę? Przecież nikt nie wpychał im jedzenie do ust, sami to robili. To czas teraz ponieść konsekwencję swoich czynów i decyzji.Ja też, gdy weszłam po raz pierwszy na ten portal, chciałam schudnąć. Tak samo, jak autorka wątku. Z ta różnica, że ja wzięłam się za siebie od razu, gdy zobaczyłam, że coś jest nie tak. Waga wskazała 64kg,  powiedziałam basta, nie dopuszczę do tego, żeby dalej rosła. I w gruncie rzeczy, dużo dały mi właśnie nieprzychylne komentarze innych ludzi. A skoro autorka nie wzięła się za siebie szybciej, to znaczy, że nie aż tak bardzo jej to przeszkadzało. Chęć jedzenia, widocznie była większą od chęci ucięcia tematu swojej otyłości.
Widać, że nie byłaś nigdy naprawdę otyłą osobą i masz mocną psychikę. I bynajmniej nie jadę po Tobie, ale tak naprawdę nie masz pojęcia co się może dziać w głowie osoby z taką wagą.


Ok, nie byłam otyła, bo się zabrałam do roboty. Kto bronić wziąć się za siebie, autorce tematu, te 30kg temu?
Prawda jest taka, że do odchudzania trzeba dojrzeć przede wszystkim psychicznie inaczej żadne negatywne czy pozytywne komentarze nic nie dadzą. Tego trzeba po prostu chcieć tak mocno, żeby po tygodniu nie rzucić wszystkiego w cholerę.
Wagę oceniam na jakieś 95 kg.
Pasek wagi
Nie znam autorki i jej psychiki, ale z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe. Z jednej strony masz rację, że "terapia szokowa" może zadziałać, ale z drugiej - mnie osobiście tylko dołowała i popadałam w depresję, nie wychodząc z domu i się obżerając jeszcze bardziej. Do tego stopnia, że nadal nie umiem poradzić sobie z kompleksami na punkcie mojego wyglądu, w które wpędziły mnie tego właśnie typu komentarze od nieznajomych ludzi. Bo jak ktoś napisał wcześniej - to rodzina i bliscy potrafią zmotywować, a obcy ludzie dobić.

Kwiat.Pustyni napisał(a):

26 lat a takie zaniedbane cialo....co bedzie za 10 lat bedziesz wygladac jak babcia????cellulit wszedziebrzuch jak w7 miesiacu ciazynogi spasione zacieraja sie jedna o druga a w lecie to musi byc porazkabiodra jak szafaz 90 kg bedzie jak nie wiecejjednym slowem porazka

Taka młoda a taka zgorzkniała... co będzie za 10 lat, będziesz jęczeć jak stara baba? 
Brak kultury, taktu i empatii, porażka.
Sama nie jest ideałem, narzeka że nie może znaleźć pracy bo jest potężna.
Jednym słowem Kwiat Pustyni - synonim porażki.

gwiazdka130 napisał(a):

Prawda jest taka, że do odchudzania trzeba dojrzeć przede wszystkim psychicznie inaczej żadne negatywne czy pozytywne komentarze nic nie dadzą. Tego trzeba po prostu chcieć tak mocno, żeby po tygodniu nie rzucić wszystkiego w cholerę.Wagę oceniam na jakieś 95 kg.

Zgadzam się całkowicie. Do tego trzeba po prostu dojrzeć - odchudzanie zaczyna się w głowie, od nas samych.

Żeby nie robić tak całkiem off topicu (i jednocześnie zakończyć moje wywody :P) - autorko, moim zdaniem wyglądasz na ok. 95kg i sporo pracy i zmian przed Tobą, ale życzę Ci powodzenia, bo wiem, że wszystko jest możliwe kiedy się tego bardzo chce!

Salezjaninka napisał(a):

Nie znam autorki i jej psychiki, ale z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe. Z jednej strony masz rację, że "terapia szokowa" może zadziałać, ale z drugiej - mnie osobiście tylko dołowała i popadałam w depresję, nie wychodząc z domu i się obżerając jeszcze bardziej. Do tego stopnia, że nadal nie umiem poradzić sobie z kompleksami na punkcie mojego wyglądu, w które wpędziły mnie tego właśnie typu komentarze od nieznajomych ludzi. Bo jak ktoś napisał wcześniej - to rodzina i bliscy potrafią zmotywować, a obcy ludzie dobić.

Zgodzę się z Tobą. Wszystko zależy od człowieka. Jedni lepiej reagują na krytykę, inni na zachętę. Jednak z tą motywacją ze strony bliskich bywa różnie. Bo oni często przymykają oko na nasze problemy wagowe. 5kg w jedną, czy w drugą stronę, to dla nich bez różnicy, bo i tak będą Cię kochać za to, jaka jesteś. Właśnie dlatego warto, żeby ktoś z zewnątrz zerknął na to wszystko. Ja też miałam sporo problemow z samoakceptacją, z jedzeniem. Chodziłam do psychologa i dopiero to pomogło mi spojrzeć na tą całą sytuację z boku i wyleczyć swoją psychikę. Nie bliscy, tylko całkiem obca osoba. Która nie zawsze mówiła to, co chciałam usłyszeć. Mówiła prawdę i to często w bardzo brutalny dla mnie sposób. Jak sobie przypomnę, ile razy wychodziłam z gabinetu z płaczem, to hohoh;) Ale pomogło. Dziś jestem innym człowiekiem.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.