Temat: Planowanie dziecka a nowa praca

Co byście zrobiły na moim miejscu?

Od kilku miesięcy staramy się o dziecko. Mam niezłą pracę ze znośnymi zarobkami, ale od dłuższego czasu czuję, że męczy mnie już to środowisko, sama robota i nie jest to miejsce do kórego chciałabym wracać  po macierzyńskim.

Na horyzoncie, w tej samej firmie, pojawiła się nowa pozycja, z lepszymi zarobkami, dostępna od stycznia. Kręci mnie niesłychanie ta nowa rola, wiąże się z ciekawymi wyzwaniami, lepszą kasą, przyjemniejszym otoczeniem. Nauczyłabym się tam wiele i jest to wiedza, która zaprocentuje mi gdziekolwiek bym potem nie poszła.

Mam jednak dylemat... nie jestem w ciąży, a z drugiej strony, czy np. gdyby się okazało w styczniu, że się udało nam zajść, to już w lipcu (bo mam nadzieję, że siły i zdrowie pozwolą pracować do 6-7 m-ca i nie jestem zwolenniczką zwiewania na L4) musiałabym odejść i martwię się, czy nie zostałoby to odebrane tak, że kogoś "oszukałam".
Z drugiej strony - tak naprawdę nie wiem, ile jeszcze zajmą starania. Nie chciałabym "zimować" na aktualnym stanowisku w oczekiwaniu na ciążę i zamrażać na ten czas swoje ambicje i aspiracje.W grę nie wchodzi tez odpuszczenie starań (chyba, że na miesiąc, dwa).

Mam pewną pozycję w firmie, a kobieta wracając po roku z macierzyńskiego musi na nowo pracować na swoją "markę", udowadniać, że wciąż jest pracowita, ma wiedzę, etc.

Nie chcę się dzielić w pracy tymi rozterkami, gdyż to moje prywatne życie, moje ambicje zawodowe, a też nowa praca to  znaaaaacznie lepsze miejscy, z którego mogłabym iść potem na ten macierzyński.

Mam też wewnętrzny sprzeciw, gdy słyszę od innych, że kobieta planując rodzinę to na 3 lata tak naprawdę ma zawodowy zastój: rok przed już powinna przyhamować z aspiracjami, rok urlopu macierzyńskiego i rok po powrocie, kiedy na nowo buduje swoją pozycję w firmie.
Chciałabym tez trochę utrzeć nosa tym, którzy dybią na moją aktualną pracę z nadzieją, że "zajdę" i sobie pójdę, a oni wskoczą na moje miejsce. Bo ja przed zajściem zdążyłabym jeszcze awansować ;)

Jeżeli w tej samej firmie, u tego samego pracodawcy, to bym się nie przejmowała, tylko aplikowała na to ciekawsze stanowisko. Co innego gdyby to było nowe miejsce, to rzeczywiście głupio zatrudniać się u kogoś i zaraz zajść w ciążę.

Pasek wagi

Ale musisz tam aplikować czy chcą cię awansować?

Ja mogę tylko powiedzieć, jak ja bym (chyba) zrobiła - odłożyłabym starania na tyle, żeby choć rok do czasu pójścia na zwolnienie pracować na nowym stanowisku.  Też nie wiesz czy (odpukać) nie będziesz miała ciąży zagrożonej. Ja w pierwszej ciąży efektywnie pracowałam do końca 7 miesiąca (potem mnie lekarka uziemiła, a pod koniec tylko przekazywałam i szkoliłam), w drugiej do końca 8 miesiąca, ale różnie może być.

Ale sie usmialam. (smiech)

Z Twojegu postu bije taka naiwność . Starać się o dziecko to Ty możesz nawet 3 lata i w górę. Życie uczy pokory. To samo dotyczy L4, większość kobiet chce pracować jak najdłuższej, ale przy komplikacjach trzeba leżeć. 

Aplikuj na to stanowisko tak czy siak. 

Wszystko zalezy od Twojego wieku, ale zakladam ze nie jestes przed 40, wiec spokojnie odlozylabym starania i wykorzystala szanse na awans. Z tego co opisujesz to calosc brzmi atrakcyjnie: stanowisko, kwestia finansowa i perspektywa rozwoju.

Z dzieckiem zdazysz (mowie o przesunieciu staran o pare miesiecy- rok), a taka okazja moze sie niepredko trafic. 

Ps O tych 3 latach to pierwsze slysze. Chyba, ze ktos przechodzi ciaze “po polsku”: seria badan przed, l4 od dwoch kresek, wydluzony macierzynski plus wychowawczy, w czasie ktorego kolejna ciaza i zabawa od poczatku. W Holandii macierzynski trwa ok 4 miesiecy, z czego ok miesiac obowiazkowo przed porodem i kobiety rodza dzieci i wracaja bez mega przerw i wdrazania sie od nowa.

heh zalezy co dla ciebie jest wazniejsze, czy dziecko czy praca/awans/utarcie nosa innym innym, bo tym sposobem mozesz i do 40 tki czekac. 

Czasami trudno jest spojrzeć obiektywnie na własną sytuację. To prawda, możesz starać się o ciążę i kilka lat (czego nie życzę ),a równie dobrze możesz zajść w ciążę jeszcze przed nowym rokiem. Rób swoje,spelniaj marzenia i jednocześnie staraj się o dziecko.Wszystko samo się pouklada.

Pasek wagi

Prace, bym zmienila oczywiscie, a jedynym moim dylematem byloby to czy przesunac starania.

I mysle, ze poszlabym na cos w stylu wewnetrznego kompromisu i odlozylabym starania do lutego-marca. Czyli nie za dlugo, nie za krotko. I niech sie dzieje wola nieba ;)

Zmieniłabym pracę i wstrzymała się ze staraniem się o dziecko na kilka miesięcy co najmniej. Raz, że nie chciałabym żeby ktokolwiek to odbierał na zasadzie "ledwo przyszła i już ucieka na macierzyński" (zwłaszcza, że nie wiadomo jak się będziesz czuła, fajnie że masz dobre chęci i nie zakładasz z góry, że uciekniesz na l4, ale różnie może być ), a dwa że to takie trochę ani w prawo, ani w lewo. Bo nie wiem czy się zdążysz w pełni wdrożyć w nowy rytm pracy, wolałabym być pewna że wszystko ogarniam, a nie wracać potem z urlopu i musieć praktycznie zaczynać od nowa. 

sweeetdecember napisał(a):

Prace, bym zmienila oczywiscie, a jedynym moim dylematem byloby to czy przesunac starania.I mysle, ze poszlabym na cos w stylu wewnetrznego kompromisu i odlozylabym starania do lutego-marca. Czyli nie za dlugo, nie za krotko. I niech sie dzieje wola nieba

Tak samo uważam. 

Zależy też ile masz lat i ile się już staracie (kilka miesięcy tj 3 czy 8?). Jak coś nie bardzo wychodzi na chwilę obecną, to bym nie przerywała starań, albo faktycznie zaczęła po Nowym Roku. Pracę bym na pewno zmieniła, a z doświadczenia wiem, że nie ma co planować na tak długi okres do przodu, bo zazwyczaj gdzieś nos zostanie nam u tarty i "cały misterny plan w pizdu". 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.