Temat: Zajść w ciążę w 2016r.

Witajcie :)

Temat powstał z myślą o kobietach, które w najbliższych miesiącach planują zajść w ciążę. 

Jesteśmy tu po to, by móc się wzajemnie wspierać podczas comiesięcznych starań :) 

Co mogę powiedzieć o sobie? Mam 27lat, listopad jest moim 6 miesiącem starań. Zmagałam się z brakiem owulacji - przyjmowałam przez 2 cykle clostilbegyt (musiałam odstawić z powodu długo utrzymujących się nieprzyjemnych objawów, ale owulacja powróciła). Badania prolaktyny i tsh - wszystko w normie. Na ten moment mierzę temperaturę i obserwuję śluz, by zobaczyć czy długości poszczególnych faz są prawidłowe. Niezmiennie też pracujemy z mężem na nasze potomstwo. Mam nadzieję, że końcówka 2015 lub nowy 2016 będzie dla nas pomyślny :)

A Wy jak długo się staracie? Może na razie jesteście na etapie planowania ciąży? Zapraszam do dyskusji :))  

Pasek wagi

Conejo - ja sobie też siebie nie wyobrażam jako matki na pełen etat, żeby chociaż na pół etatu, ale muszę pracować. Cały czas siekam coś dodatkowego, bo bym oszalała. 

A kiedyś chciałam trójkę, ale teraz mówię: nie sztuka dzieci narobić, trzeba je jeszcze wychować :D I mieć czas! I chociaż trochę kasy :)

Poza tym nie ufam plemnikom mojego męża, a trzech synów, to bym juz napewno w zdrowiu nie przeżyła :D

Wisterya, a skąd masz dodatkową pracę? Nie chwaliłaś się :D

Ja też nie zamykam drzwi do kibla :PP

Jeśli chodzi o kasę to ja jestem trochę załamana kwestią podstawówki, bo ten temat się zbliża wielkimi krokami. Kiepska państwowa, społeczna to już 1500, a jakaś bardziej międzynarodowa 3k. Na dwójkę dzieci płacić 6k za szkołę? Czy dać ich zniszczyć systemem edukacji w PL...

Ja tez drzwi do lazienki nie zamykam, chyba ze mam focha to demonstracyjnie trzasne ;-P

A ja bym chyba mogla byc mamą na pelen etat. 

Pasek wagi

Conejo - 1500zł za szkołę państwową?! Miesięcznie? 

Pasek wagi

Andzia, nie no, za społeczną. Państwowa bezpłatna. Nie wiem, czy się nie będziemy przeprowadzać, a 2 szkoły najbliżej nas są na jakimś 10 i 15 miejscu od końca w Warszawie. Choć ponoć nikt nie jest zadowolony ze szkoły swoich dzieci niezależnie od ich poziomu.

Conejo, przyznam że kiedyś uważałam dawanie dzieci do prywatnych szkoł za widzimisie rodziców, ale odkąd mam własne dziecko i wiedzę co się dzieje w szkołach to sami z mężem o tym rozmawiamy, choć to temat bardzo odległy. Zatem czeka nas pewnie przeprowadzka zanim mała zacznie szkołę, bo u nas nie ma żadnej prywatnej.

Nigdy nie słyszałam o szkole społecznej. Chyba muszę zgłębić temat ;) aczkolwiek ja nie mam nic przeciwko szkole publicznej. Może dlatego, że póki co mieszkamy w pobliżu takiej malutkiej, gdzie każdy każdego zna i gdzie nauczyciele i dyrekcja kładą nacisk na "opiekę" starszych uczniów nad młodszymi.

Pasek wagi

Conejo - nie mam dodatkowej pracy, ale że muszę "o siebie dbać" i mam zalecenia odpoczywania, to się doskonalę zawodowo, a nauka nie wymaga wysiłku. Oprócz tego mam budowę, dziecko, nie dałabym rady :) Teraz naginam przestrzeń.

Ja się przeprowadzam i szkoła państwowa u mnie jest na szczęście bardzo dobra, mój mąż bez problemu zdał do najlepszego liceum w PL po niej, więc nie kombinuję. Nigdy też nie miał korków i nie potrzebował. A nie był jak Marisca, że w podstawówce się sam z podręczników uczył i był najlepszy w olimpiadach, niestety. Właśnie, Conejo, nie wiesz, że dziecku wystarczy dać książkę i się samo nauczy? Pooo coooo szkoooła ;)

A tak serio, to sam żłobek dla jednego to ok. 1000-1500, teraz dziecko trudniej utrzymać niż studenta ;) Ja teraz po przeprowadzce trochę myślałam, żeby Leo dać do Montessori, ale znowu nie ma dalszej edukacji w tym kierunku, więc zrezygnowałam. 

Ej, ominęło mnie z tą Mariscą, skąd ten tekst?

Ja też zdałam do niezłego liceum, korków nie brałam, co nie zmienia faktu, że podstawówka była kiepska i pełna patologii. Jak ktoś jest inteligentny to sobie poradzi, ale z właściwym wparciem pewnie by mógł docelowo osiągnąć więcej. Montessori koło nas z tego co kojarzę 2400 plus wyżywienie, więc pewnie z 5,5k za dwójkę dzieci.

Był w kłótni o tym strajku nauczycieli :) Chwaliła się, że zdała olimpiadę, bo jej nauczycielka na chorobowe poszła, czy coś, nawet chyba coś pisała, że sama prowadziła lekcje. O, znalazłam:  "..Moja nauczycielka matematyki musiała iść na dłuższy urlop i mieliśmy różne zastępstwa z byle kim, a pisze z byle kim , bo to były parodie nauczycieli. Nikt nie miał problemów z matematyką. Każdy po porostu uczył się z podręcznika, w którym wszystko było dobrze wyjaśnione.  Jak mi się przypomni to Ci potem napisze jaka to książka. W podstawówce byłam uczestnikiem (nawet nie laureatem) wielu olimpiad z j. polskiego i jak nie było nauczyciela na zastępstwo to ja prowadziłam lekcje w 7 klasie, a sama chodziłam do 6. Dawałam radę i nie było żadnych problemów (...). Str. 19. Potem to wykasuję, ale patrz i mi powiedz - po co do prywatnej posyłać? Jak KAŻDY z podręcznika się mógł nauczyć? Sam? Wszyscy przecież nie są tak samo super inteligentni ;)

To masz Montessori tak samo praktycznie jak zwykła prywatna. Tylko jak potem z liceum... ?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.