- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 listopada 2015, 18:18
Witajcie :)
Temat powstał z myślą o kobietach, które w najbliższych miesiącach planują zajść w ciążę.
Jesteśmy tu po to, by móc się wzajemnie wspierać podczas comiesięcznych starań :)
Co mogę powiedzieć o sobie? Mam 27lat, listopad jest moim 6 miesiącem starań. Zmagałam się z brakiem owulacji - przyjmowałam przez 2 cykle clostilbegyt (musiałam odstawić z powodu długo utrzymujących się nieprzyjemnych objawów, ale owulacja powróciła). Badania prolaktyny i tsh - wszystko w normie. Na ten moment mierzę temperaturę i obserwuję śluz, by zobaczyć czy długości poszczególnych faz są prawidłowe. Niezmiennie też pracujemy z mężem na nasze potomstwo. Mam nadzieję, że końcówka 2015 lub nowy 2016 będzie dla nas pomyślny :)
A Wy jak długo się staracie? Może na razie jesteście na etapie planowania ciąży? Zapraszam do dyskusji :))
18 kwietnia 2019, 11:44
Conejo - ja sobie też siebie nie wyobrażam jako matki na pełen etat, żeby chociaż na pół etatu, ale muszę pracować. Cały czas siekam coś dodatkowego, bo bym oszalała.
A kiedyś chciałam trójkę, ale teraz mówię: nie sztuka dzieci narobić, trzeba je jeszcze wychować :D I mieć czas! I chociaż trochę kasy :)
Poza tym nie ufam plemnikom mojego męża, a trzech synów, to bym juz napewno w zdrowiu nie przeżyła :D
Edytowany przez Wisterya 18 kwietnia 2019, 11:58
18 kwietnia 2019, 11:58
Wisterya, a skąd masz dodatkową pracę? Nie chwaliłaś się
Ja też nie zamykam drzwi do kibla
Jeśli chodzi o kasę to ja jestem trochę załamana kwestią podstawówki, bo ten temat się zbliża wielkimi krokami. Kiepska państwowa, społeczna to już 1500, a jakaś bardziej międzynarodowa 3k. Na dwójkę dzieci płacić 6k za szkołę? Czy dać ich zniszczyć systemem edukacji w PL...
18 kwietnia 2019, 12:06
Ja tez drzwi do lazienki nie zamykam, chyba ze mam focha to demonstracyjnie trzasne ;-P
A ja bym chyba mogla byc mamą na pelen etat.
18 kwietnia 2019, 12:40
Andzia, nie no, za społeczną. Państwowa bezpłatna. Nie wiem, czy się nie będziemy przeprowadzać, a 2 szkoły najbliżej nas są na jakimś 10 i 15 miejscu od końca w Warszawie. Choć ponoć nikt nie jest zadowolony ze szkoły swoich dzieci niezależnie od ich poziomu.
18 kwietnia 2019, 12:49
Conejo, przyznam że kiedyś uważałam dawanie dzieci do prywatnych szkoł za widzimisie rodziców, ale odkąd mam własne dziecko i wiedzę co się dzieje w szkołach to sami z mężem o tym rozmawiamy, choć to temat bardzo odległy. Zatem czeka nas pewnie przeprowadzka zanim mała zacznie szkołę, bo u nas nie ma żadnej prywatnej.
18 kwietnia 2019, 12:57
Nigdy nie słyszałam o szkole społecznej. Chyba muszę zgłębić temat ;) aczkolwiek ja nie mam nic przeciwko szkole publicznej. Może dlatego, że póki co mieszkamy w pobliżu takiej malutkiej, gdzie każdy każdego zna i gdzie nauczyciele i dyrekcja kładą nacisk na "opiekę" starszych uczniów nad młodszymi.
18 kwietnia 2019, 13:05
Conejo - nie mam dodatkowej pracy, ale że muszę "o siebie dbać" i mam zalecenia odpoczywania, to się doskonalę zawodowo, a nauka nie wymaga wysiłku. Oprócz tego mam budowę, dziecko, nie dałabym rady :) Teraz naginam przestrzeń.
Ja się przeprowadzam i szkoła państwowa u mnie jest na szczęście bardzo dobra, mój mąż bez problemu zdał do najlepszego liceum w PL po niej, więc nie kombinuję. Nigdy też nie miał korków i nie potrzebował. A nie był jak Marisca, że w podstawówce się sam z podręczników uczył i był najlepszy w olimpiadach, niestety. Właśnie, Conejo, nie wiesz, że dziecku wystarczy dać książkę i się samo nauczy? Pooo coooo szkoooła ;)
A tak serio, to sam żłobek dla jednego to ok. 1000-1500, teraz dziecko trudniej utrzymać niż studenta ;) Ja teraz po przeprowadzce trochę myślałam, żeby Leo dać do Montessori, ale znowu nie ma dalszej edukacji w tym kierunku, więc zrezygnowałam.
18 kwietnia 2019, 13:51
Ej, ominęło mnie z tą Mariscą, skąd ten tekst?
Ja też zdałam do niezłego liceum, korków nie brałam, co nie zmienia faktu, że podstawówka była kiepska i pełna patologii. Jak ktoś jest inteligentny to sobie poradzi, ale z właściwym wparciem pewnie by mógł docelowo osiągnąć więcej. Montessori koło nas z tego co kojarzę 2400 plus wyżywienie, więc pewnie z 5,5k za dwójkę dzieci.
18 kwietnia 2019, 15:01
Był w kłótni o tym strajku nauczycieli :) Chwaliła się, że zdała olimpiadę, bo jej nauczycielka na chorobowe poszła, czy coś, nawet chyba coś pisała, że sama prowadziła lekcje. O, znalazłam: "..Moja nauczycielka matematyki musiała iść na dłuższy urlop i mieliśmy różne zastępstwa z byle kim, a pisze z byle kim , bo to były parodie nauczycieli. Nikt nie miał problemów z matematyką. Każdy po porostu uczył się z podręcznika, w którym wszystko było dobrze wyjaśnione. Jak mi się przypomni to Ci potem napisze jaka to książka. W podstawówce byłam uczestnikiem (nawet nie laureatem) wielu olimpiad z j. polskiego i jak nie było nauczyciela na zastępstwo to ja prowadziłam lekcje w 7 klasie, a sama chodziłam do 6. Dawałam radę i nie było żadnych problemów (...). Str. 19. Potem to wykasuję, ale patrz i mi powiedz - po co do prywatnej posyłać? Jak KAŻDY z podręcznika się mógł nauczyć? Sam? Wszyscy przecież nie są tak samo super inteligentni ;)
To masz Montessori tak samo praktycznie jak zwykła prywatna. Tylko jak potem z liceum... ?