- Dołączył: 2006-01-10
- Miasto: Moje Miejsce Na Ziemi
- Liczba postów: 4069
19 lipca 2013, 08:58
Witajcie! Moj maz chce zrobic mi "niespodzianke" i zabrac mnie i synka (5 lat) nad jezioro. Mamy do niego okolo pol godziny drogi takze dojazd nie robi problemu. Wszystko super tylko problem w tym ze ja bym wolala jechac tylko my sami (rodzinnie) a to sie okazalo ze podczas pracy zgadal sie z kolegami i mieli by z nami jechac dwaj koledzy (jeden z zona i dwojka dzieci w wieku 14-15 lat) drugi z dziewczyna. Mielibysmy jechac jutro po poludniu na jedna noc i caly dzien . Ja najpierw mowilam mezowi ze nie chce maz ze jak nie chce to ok ale wczoraj wieczor i dzis juz od rana ci znajomi wydzwaniaja namawiaja. Nie chce wyjsc na aspoleczna bo nie jestem taka ale jakby to okreslic nie wiem czy to jest dobry pomysl na takie "imprezy" z dzieckiem. Wczoraj rozmawialam z tymi znajomymi rowniez i oni chcieli pod namiot i wywalczylam domek (jesli oczywiscie z dnia na dzien by sie znalazl) ale chcialam zapytac innych co o tym sadza. Nie chce pod namiot bo zimno, komary, robaki i nie chodzi mi o siebie tylko o dziecko. Generalnie chodzi o to ze pojedziemy tam po poludniu wiadomo zaraz wieczor wiec albo jakis spacer konczacy sie impreza ale taka na zewnatrz albo grill i impreza na "miejscu" napewno beda pic siedziec i gadac . Nie mam nic do tego czasem trzeba i sie napic i posiedziec do poznej nocy ale wolalabym dla dziecka innej wycieczki. Dlatego chcialam jechac sama z mezem. Z drugiej strony wiem ze czasami potrzebne jest wyjscie/ wyjazd ze znajomymi szcegolnie ze jestesmy wiecznie zapracowani i ja ciagle z dzieckiem wiec raczej nigdzie nie wychodze. Maz mowi ze maly pojdzie spac a my sobie posiedzimy a rano i wogole caly nastepny dzien bedziemy przeciez razem i maly sie pobawi poplywamy pospacerujemy....co o tym sadzicie? dobry pomysl? czy uprzec sie i nigdzie nie jechac?
- Dołączył: 2006-01-10
- Miasto: Moje Miejsce Na Ziemi
- Liczba postów: 4069
19 lipca 2013, 09:40
Lilienka ja moje dziecko wojazuje rowniez o niemowlaka ale tu chodzi o to ze ja bym wolala wypad z mezem a na wyjazd z znajomimi jestesmy zapisani na wycieczke 3 dniowa zorganizowana wtedy maly zostaje z rodzicami dlatego teraz bylam w duchu troche zla na meza ze nie pomyslal o czym tylko we troje ale z drugiej strony nie chce byc aspoleczna i takie mam dylematy :D
- Dołączył: 2009-08-11
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1215
19 lipca 2013, 10:36
Z niedzieciatymi jechać ciężko, to prawda. Nie daj się tylko wrobić w opiekunkę 24 godz na dobę. Mój mąż ma takie tendencje, ale się nie daję.
19 lipca 2013, 10:52
Bez przesady, przecież dziecko ma 5 lat, nie musisz go przy sobie mieć non stop jak niemowlę, napewno sam sobą się umie zająć, mój mały kuzyn też w tym wieku jest i bawi się, łowi rybki do podbieraka, buduje z kamieni/piasku, biega, rozmawia z towarzystwem, a rodzice normalnie rozmawiają ze znajomymi i dobrze się bawią. JEdyne co to 1 z rodziców powinno być trzeźwe, ale skoro i tak mało pijesz to chyba nie ma problemu. Piszesz, jabyś miała być z tym dzieckiem sama, oddzielona od reszty.
- Dołączył: 2006-01-10
- Miasto: Moje Miejsce Na Ziemi
- Liczba postów: 4069
19 lipca 2013, 11:30
Dzieki za wszelkie rady...przemyslalam i tak szczerze chodzi mi chyba o to ze brakuje mi meza...brakuje mi chwil tylko we troje...caly tydzien widzimysie wieczorami i to czesto jest zmeczenie wiec i spac padamy pogadamy chwile co tam u nas i padamy. Zawsze niedziela jest wspolna ale w domu to wiadomo leniwe sniadanmie potem obiad mycie garow i sie szybko robi popoludnie owszem tez jest super sa jakies lody spacer itd ale to nie to samo co na wyjezdzie gdzie tak naprawde nie trzeba wiele robic. No i pewnie wolalabym zebysmy byli tylko we troje bez wodki i kolezkow. Ale stwierdzilam ze przeciez nie powiem nie chce jechac z wami bo wole sama wiec pewnie sie skusze i pojedziemy na te jedna noc i caly dzien. Moze faktycznie beda tez chwile razem na jakims spacerze przeciez nikt nas nie zwiaze hehe a jak dziecko bedzie spac to tez moge posiedziec z wszystkimi. Problem tylko taki ze domkow nie ma wolnych i zostaje pod namiot ale tak jak piszecie wszystko do przezycia. Maly sie juz nakrecil ze piknik jak u swinki Pepy ...trzeba nam sie uczuc od dzieci oni zadko widza jakis problem :) Dzieki dziewczyny!