Dostałam dziś okresu, po 33 dniach przerwy.I jakoś się nie cieszę...
Dziewczyny, nie wiem, co się ze mną dzieje, ale od dłuższego czasu mam tak na zmianę, że raz bardzo chcę mieć dziecko, a po kilku dniach bardzo nie chcę i się martwię, że może jestem w ciąży.
W kwietniu odstawiłam anty, byłam u ginekologa, który stwierdził policystyczne jajniki( są w pęcherzykach) i powiedział, że to nic strasznego, że mogą być problemy z zajściem w ciążę, ale jak będę chciała dziecko, to mam się zgłosić i będziemy tabletkami wywoływać owulację itd.
Od tamtego czasu miałam cykle po 28 dni, 16 dni, ten 39 dni. Nieregularne- jak na PCO raczej normalne.
Nie zabezpieczamy się od momentu odstawienia tabletek, 2 i pół miesiąca, a kochamy się dosyć często...
Gdzieś przeczytałam, że kobiety z PCO ( z tym, że u mnie nie jest ono pewne, lekarz to podejrzewa: nieregularne okresy+usg jajników+ budowa ciała) mają małe szanse na dziecko, a jeśli nawet, to po 25 r.ż. gwałtownie one spadają. 25 lat kończę za półtora roku. Nie wiem, czy chcę teraz mieć dziecko tak naprawdę, ale gdy widzę na mieście ludzi z dziećmi bądź kobietę w ciąży, czuję jakiś...żal? Boję się, że nie będę mogła mieć dzieci, a tego sobie nie wyobrażam. Mój partner raczej jest gotowy na dziecko. A ja sama nie wiem, czy to już instynkt macierzyński czy strach przed tym, że nigdy ich nie będę miała?
Gdy teraz długo nie miałam okresu, udałam się w końcu po test. I okropnie się nim stresowałam, bo co to będzie, gdy się okaże, że jestem w ciąży? A studia? a tu ani ślubu ani nic. A jak już go zrobiłam i była jedna kreska, czułam rozczarowanie...
Wiem, że w ciąże nie zawsze zachodzi się ot tak, ale nie wiem, czy powinnam się martwić? czy ze mną wszystko w porządku..?