27 czerwca 2012, 23:57
Czy używacie??Zastanawiam sie nad zakupem, ale nie wiem czy rzeczywiście działa, czy warto, czy to tylko strata kasy.
Czy przy używaniu takiej butelki dziecko też musi "odbijać"?
28 czerwca 2012, 10:36
psotka201 napisał(a):
wiesz co, moja mama karmila, siostra karmila, a ja nie mam ani kropli pokarmu
No ja mam inny problem.Babcia nie miała pokarmu, mam trochę na poczatku, ale też słabo.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
28 czerwca 2012, 12:19
E to tak nie da się stwierdzić, moja mama na przykład mnie chciała karmić i wyszła z tego dupa blada, a 30 lat temu nagle wytrzasnąć mleko sztuczne nie było latwo. 6 lat później urodził się mój brat i była rzeka pełna mleka przez 2 lata i wielki problem z zatrzymaniem laktacji. Póki się nie spróbuje (z pozytywnym nastawieniem, bez stresu) to się nie wie. No chyba że ktoś nie chce karmić, ja tam bardziej nie chciałam się uganiać z tymi mlekami, butelkami, wyparzaniem, gdzie by się nie poszło spokój, zima, lato, dzień, noc, śniadanie, obiad, kolacja, napój, przekąska - łatwo dostępne i w dobrej temperaturze, do tego zmywać nie trzeba, hahahaha. No ale różnie to bywa.
28 czerwca 2012, 13:21
No to mnie trochę pocieszyłaś, może akurat będę mogła karmić.A butelkę i tak będę musiała kupić, bo podczas zjazdów na uczelni nie mogę nosić dziecka przy cycce i chociaż trochę odessam i zostawię w domu nianii.Tą nieszczęsną nianię będę musiała wynająć.
28 czerwca 2012, 13:23
Ja chcialam bardzo karmic. Cala ciaze w ogole nie bralam pod uwage, ze nie bede. Nie kupilam ani jednej butelki - nic. I co? Jajco! Kuba sie urodzil w 37 tygodniu, wiec ciaza donoszona, z waga 2890g i byl za malutki, nie umial sie przyssac, ja nie mialam pokarmu i moje pozytywne nastawienie sie poszlo bujac, bo mimo trzydniowej opieki specjalistki od laktacji, masazu piersi, przystawiania maluszka do piersi - nic. Musielismy go przestawic na butelke, bo cukier w pewnym momencie zaczal mu spadac i juz. Trudno, tak wyszlo i juz :)
28 czerwca 2012, 14:32
Mam jeszcze pytanie do mam piersiowych.Czy oprócz mleka nie podajecie dziecku żadnych napoi?Herbatki?Soczków?
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
28 czerwca 2012, 15:18
I skoro zrobiłaś wszystko co w swojej mocy to temat zamknięty. Ja się bardzo cieszę, że mogłam karmić, bo to super przeżycie i na prawdę jak dla mnie wygoda. Choć nie da się ukryć, że czasem to i dość miałam, ale to jak ze wszystkim. Ale gdybym nie mogła to też bym włosów z głowy nie rwała.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
28 czerwca 2012, 15:21
Przez pierwsze 6 miesięcy nic, jeśliby był wyjątkowy ukrop to proponuję wodę źródlaną. Ja nie dawałam dzieciom nigdy żadnych herbatek granulowanych bo to ani smaczne ani zdrowe, sam cukier, soczki owszem, od czasu do czasu, ale to już jak dziecko polubilo wodę bo odwrotna kolejność nie ma szans. Jak starsze to herbaty owocowe z miodem albo sokiem malinowym, ale takie zwykłe w torebkach.
28 czerwca 2012, 15:37
A wodę w temp pokojowej?
soku miałam na myśli domowe i kompoty.Wgóle mam zamiar nie kupować żadnych słoiczków, dbo nie jestem przekonana, a herbatki miałam na myśli normalne, nie granulowane(sama chemia).
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
28 czerwca 2012, 16:42
woda w temperaturze pokojowej, dzieci nie lubią ani zimne ani za ciepłe, ale jak mają do wyboru wolą zimniejsze, moja corcia to nawet cieplego obiadu nie chce, tylko letni
kompoty są deczko bezwartościowe, bo witaminy są wygotowane, ale jako delikatny napój dla maluszka mogą być, wszystko lepsze niż sok z kartonu, natomiast jeśli zaczniesz dawać coś smakowego to będzie ciężko z wodą. Ale pierwsze 6 miesięcy naprawdę nie trzeba dopajać dziecka na piersi, jak chce mu się pić to ssie często i krótko (rzadkie mleko pierwszej fazy), jak jest głodne podje dlużej. Moje tak się wychowały i nie odwodniły zapewniam, synek od marca do września tylko cyc.
Co do obiadów jadly oboje słoiczki i żyją, nie chciały mojego gotowania, próbowałam co jakiś czas, może zajęłoby to trochę czasu i by się nauczyły, ale jak ja spędziłam całą dwugodzinną drzemkę na pichceniu a moje dziecko zjadło 1 łyżeczkę to mnie coś trafiało. Na drugi raz kupiłam zupkę a drzemkę przeznaczyłam na inne czynności. I tak po roczku wszyscy jedliśmy po dziecinnemu - dzięki temu słoiczki się skończyły, my jedliśmy zdrowo i jemy nadal a dziecko zadowolone że ma to samo na talerzu. No ale tu to już każdy sobie we własnym domu organizuje jak uważa za stosowne.
28 czerwca 2012, 20:01
No tych słoiczków to też ze względów finansowych nie chcę...