- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 września 2009, 08:29
28 września 2009, 08:45
28 września 2009, 10:03
Edytowany przez cecylka1989 28 września 2009, 10:08
28 września 2009, 10:07
Edytowany przez cczarna 28 września 2009, 10:13
28 września 2009, 10:11
Nie było mnie kilka dni, bo mój maluszek chorował (katar i kaszel) i prawie mi z rąk nie schodził. Teraz mały spał a ja nadrobiłam zaległości.
StrengthOfFiber gratuluję szczęśliwego rozwiązania. Co do karmienia to jeszcze nic straconego ja przez 2 tygodnie dokarmiałam małego butelką ale tylko na noc. Miałam za mało pokarmu i potrafił ciągnąć nawet 2 godziny zanim nie dałam butli, wypijał 20-50g i zasypiał. Dopiero po herbatce hippa jakoś mi się to rozpędziło, ale nigdy nie miałam nawału pokarmu. Zdarzało mi się głównie w nocy, że jak mały ciągnął z jednej piersi to z drugiej kapało, ale nigdy nie bolały z przesytu mleczka. Nawet do tej pory nie mam za bardzo co odciągnąć jak chcę gdzieś wyjść sama. Na szczęście je już unne pokarmy.
Co do spania, początkowo Przemuś spał w nocy 6-8 godzin, nawet pierwszej nocy budziliśmy go z męzem do karmienia, ale teściowa powiedziała, że jak śpi to niech śpi (dziecko powinno zrobić sobie raz na dobę 5-6 godzinną przerwę od jedzenia). Śmiała się z nas nawet, że nie jedni by chcieli żeby dziecko tak spało a my narzekamy (młodzi zestresowani rodzice). Za to w dzień co godzinę jadł a bywało i tak, że cały dzień siedział na rękach bo nie chciał inaczej spać. Teraz ma 5,5 miesiąca i ciągle ładnie spi w nocy 2-3 pobudki. Był czas, że spał z nami bo ja nie miałam siły wstać i go odłozyć do łóżeczka i wtedy budził się co godzinę ale teraz spi sam i jest mu lepiej. Moje dzicko w ogóle odbiegało od początku od wszelkich standardów. Przez pierwsze 3-4 miesiące nie chodziłam z nim na spacery tylko na parę minut kilka razy dziennie na podwórko wychodziłam, ponieważ mój synek nie chciał spać na dworze i w wózku (przecież u mamy na rękach wygodniej i bezpieczniej). Moja mama na mnie krzyczała, że na spacery nie chodzę, że dzieci zawsze tak dobrze spią na dworze aż pewnego razu przyjechała i poszłyśmy (50 metrów od domu b ył już wrzask :)). w aucie też krzyczał do około miesiąca.
Kurcze ale się rozpisałam, mogłabym tak godzinami opowiadać o moim skarbie. Ale mój skarb właśnie znudził się zabawkami i woła mamę
28 września 2009, 10:32
28 września 2009, 10:51
28 września 2009, 11:30
28 września 2009, 12:33
HEj
Ja również postanowiłam do Was dołączyć.
Jestem mamą dwójki dzieci. U mnie sytuacja wygląda tak: 2006r - ok 68-70 kg - ciąża, w której przytyłam ok 26kg. Zrzuciłam troszkę z wielkim wysiłkiem i po wielu mniej lub bardziej udanych próbach i w listopadzie 2008 roku ważyłam 85kg. I znowu zaszłam w ciążę. Urodziłam w sierpniu ważąc 115kg. na początku chudłam ale ostatnie 2 tygodnie waga stanęła. Postanowiłam nią wstrząsnąć. Tzn. wziąć się solidniej za powrót do wagi sprzed ciąż.
A teraz mój głos w sprawie karmienia piersią. Ja uważam, że najważniesze żeby dziecko było najedzone i szczęśliwe!!! A szczęśliwe dziecko jest wtedy gdy mama jest szczęśliwa a nie sfrustrowana i zdołowana tym np. że nie może karmić z różnych przyczyn. Wiem, że dość łatwo mówi się osobom, które nie miały żadnych problemów z karmieniem. Ale niestety nie każdemu jest to dane. ja nie karmię piersią, ale moja 7-tygodniowa dzidzia dostaje moje mleczko (odciągam). Podjęłam wszystkie możliwe próby by karmić. Mam płaskie brodawki więc mała od początku ich nie łapała. Pomagała mi nawet pani z poradni laktacyjnej. Już w szpitalu zwrcono mi uwagę że to leniuszek, poza tym nie umiała ssać nawet buli. Karmiłam przez nakładki ponad 2 tygodnie. Niestety malutka mało przybierała a ja złapałam zapalenie piersi (3 dni z gorączką 40 stopni i potem jeszcze tydzień dochodzenia do siebie - masowania cyca, okładów itp.). Malutka poprostu nie ściągała mleczka. Zjadała to co leciało na początku szybko a potem nie umiała wyssać reszty. Zasypiała i ciężko ją było dobudzić na jedzenie. Było mi cholernie ciężko bo chciałam karmić i mimo, ze wszyscy mi powtarzali żebym się nie przejmowała, że mała butlę dostaje a nie cyca nie mogłam się z tym pogodzić. Teraz wiem, ze malutka jest szczęśliwa. Najada się. Jest spokojna. Na razie wystarcza mi mleczka, a odciąganie co 3h jest męczące ale dam rade.
Kobietki - te karmiące butelką, mlekiem modyfikowanym - nie przejmujcie się. Pwiem wam to, co jedna mądra pielęgniarka powiedziała mi w szpitalu przy wypisie (wiedząc już że moje dziecko to leniuszek i nie chce ssać), że nie ważne jak ale dziecko ma być nakarmione!!! Obowiązkiem mamy jest niedopuścić żeby dziecię było głodne. A to czy dostanie mleko z cyca czy z kartonika nie jest ważne!!!