- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 czerwca 2012, 16:04
Siedziałem sobie wczoraj z moją żoną wieczorem i tak jakoś temat z jazdy konnej i tego jak było fantastycznie (nasz koń waży jakieś 750 kg a wsadziliśmy na nią dziewczynkę która ma może 20:) Tak dała kobyle w ciry, że ta, miała pianę między udami, a o to nie łatwo:))) Temat ześlizgnął się na dzieci (ludzki tok myślenia mnie zaskakuje...:)) Zaczęliśmy się zastanawiać nad naszą niechęcią do dzieci i argumentami agitatorów płodzenia. Na każdy cudny argument znaleźliśmy jeszcze lepszy kontargument i po chyba 2h debat, nadal oboje nie wiemy dlaczego w XXI wieku, w kraju uważanym za cywilizowany, kobiety nadal chcą rodzić. Na forach aż huczy od zarzutów o egoizm bezdzietnych. Osobiście nie trafiłem chyba na większą głupotę (no może poza,"a co by było gdyby tak myśleli twoi rodzice?" No jak to co? Nie urodziłbym się nie? Przed moim urodzeniem w 1980 też mnie nie było, myślisz, że strasznie cierpiałem w 1978? Albo 1885 np???). Osobiście uważam, że decyzja o bezdzietności jest wzniosłą i absolutnie altruistyczną. Po pierwsze, dzieci nie rodzą się dlatego, że o to proszą, tylko z czystego egoizmu ich matek(grupa pierwsza), które czują pustkę, nie umieją jej niczym wypełnić i wyłacznie dla siebie te dzieci rodzą. Dowód? "A kto ci poda szklankę wody na stare lata? Będziesz umierać w samotności" etc. Kolejny filar na emeryturę najwyraźniej. Druga grupa - patriotki - rodzą dla państwa w którym żyją. Argumenty: społeczeństwo się starzeje, wyludnimy się, kto zarobi na emerytury dla nas i następnych pokoleń? RÓDŹMY! NA CHWAŁĘ OJCZYZNY!! Matki z przypadku - też rodzaj egoistek - facet np odszedł, gdy sie dowiedział o ciąży, ale o aborcji mowy nie ma, siedzi więc taka matka kątem u swojej matki, babci, czasem teściowej, kombinuje jak koń pod górę, frustruje się, leje dzieciaka, bo mimo, że za skarby świata sie do tego nie przyzna, to obarcza go winą za swoje nieudane życie, które sie dla niej de facto skończyło- teraz będzie żyła tylko dla kogoś, żeby zaspokajać jego potrzeby (najczęściej nieudolnie, produkując kolejnego nieroba w dresie szczającego po klatkach schodowych). Matka pod wpływem - jest mąż, jest mieszkanie, praca i pieniądze i wiecznie pojawiające się pytanie - "kiedy dzidziuś?". Ta matka wie, że nie chce, że jeszcze nie czas, że do tego trzeba więcej niż zaplecze finansowe, ale koleżanki rodzą na potęgę, rodzina truje zad - co począć, płodzimy... z niesmakiem, wspierane wizją zastępu obu rodzin zwartych i gotowych do pomocy... A potem w kierat... I jakoś tak godzimy się z zaistniałą sytuacją i zaplątując się dziecięcą tematykę, zaczynamy wierzyć, że tak... to jest właśnie to na co sie całe życie czekało... Życie jest krótkie, ciao zadbanej kobiety piękne, z czasem zwiędnie - dlaczego przyspieszać ten proces? Bo szybciej niż 2035 musimy osiągnąć pułap 14 miliardów ludzi na tej jednej maleńkiej Ziemi?
A dzieci to przecież potężne ryzyko rozczarowania - każdy rodzic ma swoją wizję przyszłości dziecka, ale najczęściej dziecko nie jest w stanie tej wizji sprostać. Jeśli próbuje żyć wg woli rodzica, staje się nieszczęsliwe, jeśli nie , nieszczęśliwy jest rodzic.
Kiedyś zostałem w domu ze śpiącym siostrzeńcem. Bratowa wyszła po pizzę - ot tak bez wyraźnej przyczyny pojechała po nia na drugi koniec miasta. Gówniarz się obudził z rykiem i do jej powrotu nie dał się uspokoić. Zostawiłem smarka w pokoju z którego nie chciał wyjść i póki słyszałem darcie , byłem spokojny, że nic mu nie jest. Dzieciar budzi się w znanym sobie otoczeniu i ryk? W celu? Weźmy takiego psa... Obudzony nagle o każdej porze dnia i nocy będzie szczęśliwy że cie widzi, pójdzie z tobą gdzie tylko zechcesz i nigdy ale to nigdy nie siądzie na tyłku rycząc i smarkając tudzież tarzając się po podłodze i kopiąc z wściekłości.
"Do swojego ma się więcej cierpliwości" - a co jesli nie? Jaką dasz mi gwarancję posiadaczu dziecka, że nie znienawidzę tego stworzenia za to, że wogóle jest? Weźmiesz go ode mnie na swój garnuszek i swoje sumienie?
Żona dodaje argument szanownej ciotki: "po to nosisz pod sercem 9 miesięcy, że potem kochasz" - acha, a te wyrzucone na śmietnik czy poćwiartowane i zakopane w ogródku, te zaginione i z nieszczęśliwych wypadków a la wyślizgnięcie sie na próg, to za krótko pod tym sercem siedziały czy jak? Bycie w ciąży nie gawrantuje zgłupienia na punkcie dziecka, jak widać. I co wtedy? Nie sądzę, aby ci zapeniający o powodzeniu przedsięwzięcia, brali potem tego berbecia na swoje barki. co najwyżej nimi wzruszą ... Doszliśmy do wniosku, że dzieci mieć nie warto, nie ma po temu żadnych rozsądnych argumentów... Jest XXI wiek, kobieta mimo, że jako jedyna może rodzić, nie jest do tego zobowiązana, nie jest grzejącą się klaczą, której hormony na organizm siadly i nic nie poradzi, szuka ogiera. Teraz macie tyle mozliwości... Bez porównaia do Waszych matek i babć, czemu brnąć w to samo co one, gdy właściwie nie miały wyboru..?
Edytowany przez Dings1980 8 czerwca 2012, 16:05
8 czerwca 2012, 17:37
Ja tak samo uważałam, serio !! Do czasu gdy anty nie zadziałały jak należy. Pokochałam to małe stworzonko i teraz gdy już je wychowuję wiem że podjęłam najważniejszą i najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć. Przykro mi, ale ja nadal uważam ze gdyby pokazać Ci przyszłość z dzieckiem Twoim własnym w spełnionym związku zmieniłabyś zdanie. Bo nie możesz przewidzieć do przodu tego póki tego nie uświadczysz...Na prawdę mam wrażenie że czytam siebie z przeszłości... Ale dziecko zmieniło mi patrzenie na swoje życie.Doroslemu dziecku powiedzialabym prawde. Ja bym sie cieszyla gdyby moi rodzice powiedzieli mi ze oni dobrze rozumieje moje rozterki, ze dzieci to wielkie wyrzeczenia i ogromna praca, ze wtedy swiat sie zmienia i w sumei to bedzie tez ok jesli nie beda mieli wnuczkow.Powiedziałabyś to dziecku które by Ci sie trafiło? Byś je na przekór sobie wychowała i już takie podobne kropka w kropkę do siebie i swojego faceta by stanęło przed Tobą w Dniu Matki czy Ojca wręczając Ci bukiet i mówiąc :kocham Cię mamusiu, dziękuję, że jesteś, ze mnie tak wspanial;e wychowałaś" powiedziałabyś temu dziecku tak? Że dla wygody nie chciałam Cię mieć? To tak jak ze zdradą. Jest zdradą to czego powiedzieć facetowi nie możesz i już. Proste. Nie chodzi mi o to że kobieta ma urodzić dziecko i już , ale powinna czuć potrzebę wydania na świat cząstki siebie i swojego ukochanego. Nie od razu, tylko wtedy gdy czułaby że temu dziecko może dać z siebie wszystko. Nic na siłę. Chodzi o dopełnienie szczęścia ludzkiego, ot co. I uważam, że to nie jest filozofia. Jest to stworzenie czegoś na kształt siebie i swojego ukochanego, nie chcę filozofować ale tak jest. Dwoje ludzi się bardzo kocha i chcieliby mieć potomstwo, by widzieć czarno na białym że nikt już ich nie rozdzieli, ze są rodziną...Uhuhu jakbym slyszala swojego tata. "Kobieta ktora nie chce dzieci to nie kobieta".Kobieta ktora nei chce dzieci to kobieta myslaca i o wolnej woli, ktora nie poddaje sie checi wydania dzieci na swiat tylko dlatego ze tak chce od niej natura.A dziecko to ie jest spelnienie milosci dwojki ludzi. Dziecko to fizjologia. Plemnik plus komorka jajowa.Uwazasz ze ludzie wybieraja bezdzietnosc z egoizmu i wygodnictwa? I masz racje. Bo zycie trzeba sobie ulatwiac a nie utrudniac.Przede wszystkim trzeba mieć potrzebę macierzyństwa. uważam także, że ludzie wybierają samotne związki z wygodnictwa głównie i egoizmu. Dla mnie to prawdziwa natura gdy kobieta pragnie dziecka. Jeśli nie, to znaczy, że coś w jej organizmie poszło nie tak, i nie jest w 100% kobietą. Nakrzyczcie na mnie ale jak facet ma włosy na klacie to kobieta ma być kobieca i budować ciepło rodzinne i wydać potomstwo dla spełnienie miłości dwójki ludzi... To moje zdanie. mam do niego prawo.
8 czerwca 2012, 17:38
los bywa okrytny i w efekcie może się okazać, że ci wszyscy przeciwnicy rodzenia dzieci nie będą mogli ich mieć, nawet jeśli by kiedyś zmienili zdanie, taki cichy chichot losu...
8 czerwca 2012, 17:38
8 czerwca 2012, 17:39
Ah jak juz bede miala to napewno bede kochac. Przeciez to drugi czlowiek, malutki ktorego sie "wlasnorecznie" wychowuje. To jasne ze wtedy czlowiek kocha ta istote. Ale kurcze swiadomie to nei wiem czy sie na to zdecyduje:/.Ja tak samo uważałam, serio !! Do czasu gdy anty nie zadziałały jak należy. Pokochałam to małe stworzonko i teraz gdy już je wychowuję wiem że podjęłam najważniejszą i najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć. Przykro mi, ale ja nadal uważam ze gdyby pokazać Ci przyszłość z dzieckiem Twoim własnym w spełnionym związku zmieniłabyś zdanie. Bo nie możesz przewidzieć do przodu tego póki tego nie uświadczysz...Na prawdę mam wrażenie że czytam siebie z przeszłości... Ale dziecko zmieniło mi patrzenie na swoje życie.Doroslemu dziecku powiedzialabym prawde. Ja bym sie cieszyla gdyby moi rodzice powiedzieli mi ze oni dobrze rozumieje moje rozterki, ze dzieci to wielkie wyrzeczenia i ogromna praca, ze wtedy swiat sie zmienia i w sumei to bedzie tez ok jesli nie beda mieli wnuczkow.Powiedziałabyś to dziecku które by Ci sie trafiło? Byś je na przekór sobie wychowała i już takie podobne kropka w kropkę do siebie i swojego faceta by stanęło przed Tobą w Dniu Matki czy Ojca wręczając Ci bukiet i mówiąc :kocham Cię mamusiu, dziękuję, że jesteś, ze mnie tak wspanial;e wychowałaś" powiedziałabyś temu dziecku tak? Że dla wygody nie chciałam Cię mieć? To tak jak ze zdradą. Jest zdradą to czego powiedzieć facetowi nie możesz i już. Proste. Nie chodzi mi o to że kobieta ma urodzić dziecko i już , ale powinna czuć potrzebę wydania na świat cząstki siebie i swojego ukochanego. Nie od razu, tylko wtedy gdy czułaby że temu dziecko może dać z siebie wszystko. Nic na siłę. Chodzi o dopełnienie szczęścia ludzkiego, ot co. I uważam, że to nie jest filozofia. Jest to stworzenie czegoś na kształt siebie i swojego ukochanego, nie chcę filozofować ale tak jest. Dwoje ludzi się bardzo kocha i chcieliby mieć potomstwo, by widzieć czarno na białym że nikt już ich nie rozdzieli, ze są rodziną...Uhuhu jakbym slyszala swojego tata. "Kobieta ktora nie chce dzieci to nie kobieta".Kobieta ktora nei chce dzieci to kobieta myslaca i o wolnej woli, ktora nie poddaje sie checi wydania dzieci na swiat tylko dlatego ze tak chce od niej natura.A dziecko to ie jest spelnienie milosci dwojki ludzi. Dziecko to fizjologia. Plemnik plus komorka jajowa.Uwazasz ze ludzie wybieraja bezdzietnosc z egoizmu i wygodnictwa? I masz racje. Bo zycie trzeba sobie ulatwiac a nie utrudniac.Przede wszystkim trzeba mieć potrzebę macierzyństwa. uważam także, że ludzie wybierają samotne związki z wygodnictwa głównie i egoizmu. Dla mnie to prawdziwa natura gdy kobieta pragnie dziecka. Jeśli nie, to znaczy, że coś w jej organizmie poszło nie tak, i nie jest w 100% kobietą. Nakrzyczcie na mnie ale jak facet ma włosy na klacie to kobieta ma być kobieca i budować ciepło rodzinne i wydać potomstwo dla spełnienie miłości dwójki ludzi... To moje zdanie. mam do niego prawo.
8 czerwca 2012, 17:40
Mnie obchodzi. Zreszta, pytanie jest dobre. Po co miec dzieci. Jaki jest jeden sensowny i dobry powod po temu.Robmy dzieci bo...bo tak? bo taka natura? bo tak wypada? bo tak trzeba?Agitatorzy płodzenia............... ja cie pierniczę.Jedna wielka porażka ten wpis. Pracę licencjacką piszesz ? Bo kogo to co piszesz obchodzi ?
8 czerwca 2012, 17:42
Edytowany przez Kathaireo91 8 czerwca 2012, 17:44
8 czerwca 2012, 17:42
Mam nadzieję, że gdy staniesz przed lustrem i powiesz teraz jestem szczęśliwa. I odwrócisz się a tam facet Twój Cię złapie a Ty zapomnisz łyknąć pigułkę hehe ;P :)buźka. Życzę Ci szczęścia ^^Ah jak juz bede miala to napewno bede kochac. Przeciez to drugi czlowiek, malutki ktorego sie "wlasnorecznie" wychowuje. To jasne ze wtedy czlowiek kocha ta istote. Ale kurcze swiadomie to nei wiem czy sie na to zdecyduje:/.Ja tak samo uważałam, serio !! Do czasu gdy anty nie zadziałały jak należy. Pokochałam to małe stworzonko i teraz gdy już je wychowuję wiem że podjęłam najważniejszą i najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć. Przykro mi, ale ja nadal uważam ze gdyby pokazać Ci przyszłość z dzieckiem Twoim własnym w spełnionym związku zmieniłabyś zdanie. Bo nie możesz przewidzieć do przodu tego póki tego nie uświadczysz...Na prawdę mam wrażenie że czytam siebie z przeszłości... Ale dziecko zmieniło mi patrzenie na swoje życie.Doroslemu dziecku powiedzialabym prawde. Ja bym sie cieszyla gdyby moi rodzice powiedzieli mi ze oni dobrze rozumieje moje rozterki, ze dzieci to wielkie wyrzeczenia i ogromna praca, ze wtedy swiat sie zmienia i w sumei to bedzie tez ok jesli nie beda mieli wnuczkow.Powiedziałabyś to dziecku które by Ci sie trafiło? Byś je na przekór sobie wychowała i już takie podobne kropka w kropkę do siebie i swojego faceta by stanęło przed Tobą w Dniu Matki czy Ojca wręczając Ci bukiet i mówiąc :kocham Cię mamusiu, dziękuję, że jesteś, ze mnie tak wspanial;e wychowałaś" powiedziałabyś temu dziecku tak? Że dla wygody nie chciałam Cię mieć? To tak jak ze zdradą. Jest zdradą to czego powiedzieć facetowi nie możesz i już. Proste. Nie chodzi mi o to że kobieta ma urodzić dziecko i już , ale powinna czuć potrzebę wydania na świat cząstki siebie i swojego ukochanego. Nie od razu, tylko wtedy gdy czułaby że temu dziecko może dać z siebie wszystko. Nic na siłę. Chodzi o dopełnienie szczęścia ludzkiego, ot co. I uważam, że to nie jest filozofia. Jest to stworzenie czegoś na kształt siebie i swojego ukochanego, nie chcę filozofować ale tak jest. Dwoje ludzi się bardzo kocha i chcieliby mieć potomstwo, by widzieć czarno na białym że nikt już ich nie rozdzieli, ze są rodziną...Uhuhu jakbym slyszala swojego tata. "Kobieta ktora nie chce dzieci to nie kobieta".Kobieta ktora nei chce dzieci to kobieta myslaca i o wolnej woli, ktora nie poddaje sie checi wydania dzieci na swiat tylko dlatego ze tak chce od niej natura.A dziecko to ie jest spelnienie milosci dwojki ludzi. Dziecko to fizjologia. Plemnik plus komorka jajowa.Uwazasz ze ludzie wybieraja bezdzietnosc z egoizmu i wygodnictwa? I masz racje. Bo zycie trzeba sobie ulatwiac a nie utrudniac.Przede wszystkim trzeba mieć potrzebę macierzyństwa. uważam także, że ludzie wybierają samotne związki z wygodnictwa głównie i egoizmu. Dla mnie to prawdziwa natura gdy kobieta pragnie dziecka. Jeśli nie, to znaczy, że coś w jej organizmie poszło nie tak, i nie jest w 100% kobietą. Nakrzyczcie na mnie ale jak facet ma włosy na klacie to kobieta ma być kobieca i budować ciepło rodzinne i wydać potomstwo dla spełnienie miłości dwójki ludzi... To moje zdanie. mam do niego prawo.
8 czerwca 2012, 17:42
8 czerwca 2012, 17:45
No właśnie tym, że nie jestesmy zwierzątkami (mimo całego mojego dla nich uwielbienia) i poza instynktem mamy też rozum i wolną wolę.Ciekawe jak zbijesz argument 'instynktu macierzyńskiego'.Tak, bo on istnieje drogi Autorze tematu.
8 czerwca 2012, 17:47