28 grudnia 2011, 14:11
Witam Mamy (i nie tylko).
mam pytanie o lęk separacyjny - jak pomóc dziecku (i sobie) przetrwać ten czas? macie jakieś doświadczenia, rady? u mojego synka objawia się to głównie niechęcią do spania w łóżeczku ( od 8 miesiąca, po prostu nagle się to zaczelo, wczesniej spał grzecznie w swoim), tylko z nami, a właściwie ze mną. do tego jak ma faze, to tylko u mnie na rekach chce być ciągle i wszędzie. a waży 11kg, więc nie jest to łatwe. dodam, że mały ma 11 miesięcy.
- Dołączył: 2009-04-05
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 1325
28 grudnia 2011, 14:28
Mieliśmy to samo.
Małą dostawała histerii kiedy wyszłam do toalety... No cóż... Za wiele tutaj nie potrafię poradzić.. Po prostu mała wszędzie chodziła/raczkowała ze mną.
Minęło jej samo.
- Dołączył: 2011-08-07
- Miasto: Skalista Kraina Katalonii
- Liczba postów: 3485
28 grudnia 2011, 14:29
Przede wszystkim rutyna. Musicie miec wasz wieczorny "rytual". Kapiel, kolacja, przytulanki, smoczek, maskota, buziaczek i dobranoc. Zawsze o tej samej porze, w tym samym lozeczku. Nie czekaj, az usnie. gdy zacznie plakac, wejdz, nie bierz na rece, pogadaj, ukochaj, buziaczek... Potem znowu i znowu... I tak przez kilka dni. Poczatkowo jest trudno, ale dzieci "zalapuja". Bo chodzi o to, zeby nauczyly sie spac same. I ze spanie to nie jest kara, tylko cos fajnego:-) Metode te wymyslil dr Eduard Estivill. Z doswiadczenia wlasnego i przyjaciol wie, ze dziala:-) Jest Jego ksiazka przetlumaczona na jez. polski.
- Dołączył: 2009-04-05
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 1325
28 grudnia 2011, 15:16
nanusia masz racje.Z usypianiem robiłam podobnie, kiedy miałam już dosyć stania i głaskania (plecy mi do tyłka z bólu wchodziły) albo usypiania w wózku i wożenia po pokoju.
Wprowadziłam zmiany i się ich trzymałam twardo..
Nawet się nie obejrzałam ,a mała zasypiała sama.
Super metodą jest 3-5-8 czy jakoś tak.Tym sposobem nauczyłam mała zasypiania samodzielnego.
I każdej innej czynności trzymałam się sumiennie.
I poszły w odstawkę smoczki, pampersy, butelki z mlekiem w środku nocy :) oraz usypianie.
28 grudnia 2011, 21:04
Dziewczyny mają rację. Trzeba nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania...to jest trudne, bo dziecko płacze...i taki trening może trwać nawet tydzień. Ale jeśli jesteś konsekwentna to zadziała. Ja robię tak :
Kolacja, kąpiel, mały masaż z oliwką, ubieranie w piżamkę i śpiworek, daję przytulankę, gasimy światło (zostawiamy tylko małą lampkę, która daje słabiutkie pomarańczowe światło, ale nie bezpośrednio przy łóżeczku), kładę córę do łóżeczka, głaszczę po główce i szepczę "dobranoc kochanie", nakręcam pozytywkę i wychodzę. Jeśli słyszę, że zaczyna płakać to czekam chwilę (bo czasem sama się uspokaja) i potem wchodzę, nie biorę na ręce, nie mówię do niej, tylko przytulam i kładę spowrotem, głaszczę i wychodzę. I jeśli znowu płacze to znowu odczekuję trochę i wchodzę do niej na chwilę.
Ta metoda działa jeśli jesteś konsekwentna (bo jeśli poddasz się i weźmiesz dziecko na ręce albo do łóżka to utwierdzi się w przekonaniu,że płacz załatwi wszystko), jeśli wdasz się z dzieckiem w dyskusję to też metoda może się przedłużać i być mniej skuteczna. Oczywiście każde dziecko jest inne i trzeba tą metodę trochę dopasować do szkraba. Ale generalnie zasada jest taka, że jest konsekwencja w działaniu i dajesz szansę dziecku na samodzielne uspokojenie się (to odczekanie kiedy dziecko płacze). Nigdy nie stosowałam metody 3-5-8...bo uznałam ,że sama wiem kiedy mogę do dziecka przyjść i mu pomóc. I dziecko uczy się, że skoro do niego zaglądasz to zrozumie, że jesteś w pobliżu i go nie zostawisz w trudnej sytuacji.
To tyle jeśli chodzi o usypianie.
A w dzień. Dobrym sposobem jest mówienie dziecku, że się gdzieś wychodzi (choćby do łazienki). Mówisz gdzie idziesz i kiedy wracasz. Dziecko oczywiście będzie za Tobą płakać, ale po kilku dniach powinno zrozumieć, że mama zawsze wraca. Błędem jest kiedy gdzieś wychodzisz i zostawiasz z kimś dziecko i wychodzisz ukradkiem, bez pożegnania (wtedy dziecko po jakimś czasie nagle orientuje się, że Cię nie ma i zaczyna panikować). Musisz pokazać dziecku, że wychodzisz i wracasz. Wtedy zrozumie po jakimś czasie, że kiedy mama mówi "papa" to znaczy, że niedługo wróci. I nie przedłużaj pożegnania :)
Lęk separacyjny jest trudny, ale przechodzi. Przytulaj dziecko ile się da i jeśli np. wybierasz się gdzieś i masz zamiar je zostawić pod czyjąś opieką to powiedz mu o tym wcześniej (że np. przyjdzie babcia i będzie się z nim bawić, że Ty będziesz musiała wyjść po południu i wrócisz wieczorem itp).
Ah! Się rozpisałam :) Mam nadzieję, że pomogłam :) Powodzenia!
28 grudnia 2011, 21:08
zdublowało
Edytowany przez 28 grudnia 2011, 21:09
- Dołączył: 2009-04-05
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 1325
28 grudnia 2011, 22:20
Kenmei masz rację, trzeba być konsekwentnym.
Mi zajęło 3 dni nauczenie małej zasypiania, ale z mlekiem nocnym było trudno.. Kiedy nie jadła prawie tydzień przyszło załamanie. Znów chciała. Nie chciałam ulec,ale mój facet mnie namówił,żebym dała jej mleko. Że nic się nie stanie od 1 razu...I stało się. Wszystko poszło na marne.
Odpuściłam na jakieś 2 miesiące, po tym znów postanowiłam podjąć próbę i tym razem się nie dać choćby nie wiem co. I nikt mnie nie namówił, ani mój,ani teściowa. Wygrałam. Małą się odzwyczaiła, bo ile można karmić 2 latka?
29 grudnia 2011, 12:25
hmm...z tym nocnym zasypianiem jest u nas o tyle problem, że mały jak tylko widzi, że zbliżam się z nim do łożeczka, to od razu wpada w histerię. kombinowałam już nawet z przysunięciem łózeczka do naszego łózka od mojej strony, ale też nie pomoglo. tylko raz się udalo go polożyć do łóżeczka, a to dlatego, ze tak długo nie spal wieczorem, że w końcu nie zwrócił uwagi, gdzie go kładę.
29 grudnia 2011, 12:26
a jak długo trwało to u Waszych pociech? ten lęk?
31 grudnia 2011, 18:37
Może Twój synek ma jakąś traumę związaną z łóżeczkiem. Może musicie zmienić łóżeczko na inne...albo przemalować. A może po prostu boi się łóżeczka, bo uśpionego go w nim kładziecie i budzi się w nim sam...a tam nie zasnął i dlatego panikuje....
Jeśli dziecko zaśnie w łóżeczku to się powinno oswoić...i jak się w nim przebudzi to będzie wiedziało gdzie się znajduje.
Lęk separacyjny u każdego dziecka trwa inny czas. U mojej trwał jakiś miesiąc zanim się skapnęła, że mama wychodzi i wraca. I nie trzyma się już tak maminej spódnicy...Wręcz przeciwnie, spawnie już chodzi i muszę ją gonić np. na lotnisku.