Temat: ja chce ślubu !!

Witam Was ponownie
    Tytul moze nieco kontrowersyjny ale moje mysli uparcie kraza własnie kolo tego tematu.

Napisze pokrótce;
Mam narzeczonego, jestesmy razem juz 2 lata od zareczyn, w sumie od 3.
Mieszkamy razem, ja studiuje on skonczył prawo i administracje,szuka dobrej pracy, poki co chwyta sie dorywczych co trudno nazwac ,,stała praca" ale niewazne.
Mieszkamy w moim mieszkaniu(kupili mi rodzice), w duzym miescie-no bo ja studiuje
On ma mieszkanie ktore wynajał w innej miejscowosci-i za to zyjemy(mamy układ ze ja płace rachunki a on kupuje jedzenie itp)=wychodzi nas po równo gdyz na osiedlu mam tu opłaty stałe.

Zyjemy sobie tak  , jest miło i slodko...
Po zareczynach zaczeło mi sie ,,parcie na slub".
Czyli w kolko mysle o tym wszystkim i bardzo chciałabym sformalizowac nasz zwiazek.
Mój ukochany chciał zaraz po zareczynach, pamietam jak mowił ze chciałby jeszce w tym roku(czyli 2 lata temu)
Ja go wtedy ,gasiłam" i mowiłam ze jeszce nie pora...

Teraz czuje ze jest juz ta pora- skoro mamy za co zyc,mieszkamy sami(nie wynajmuje studentom 2.pokoju), choc bez rewelacji ale nie mysle na razie o slubie koscielnym.

Tylko ze nie wiem czy mój TŻ nie przyzwyczaił sie do tej sytuacji ze skoro i tak zyjemy jak rodzina to po co to zmieniac?
Nie chce z nim na razie rozmawiac bo to chyba odstrecza facetow..

Nie zrozumcie mnie zle, nie uparłam sie jak dziecko ze chce miec slub i tyle(taki tytul dałam specjalnie) ale obawiam sie ze taki wspolne mieszkanie latami sprawi ze K. nie podejmie temaru juz nigdy..

Cy sa na forum osoby ktore mieszkajac z partnerami dłuzszy czas, wzieły slub?
Bo obserwujac otoczenie, znajomych- nikomu nie jest to do szczescia potzrebne..

A mnie wrecz przeciwnie,wychowałam sie w takim domu ze nie wyobrazam sobie zycia na kocia łape.
Jestem na niej bo tak ,,wyszło"
Rozwiazało by to wiele innych spraw np. tego ze nasi rodzice sie nie znaja, K. nie moze nocowac u mnie jak przyjezdzam do domu(bo to nie mąż jeszcze!) i wiele innych...
Jak to zmienic? jak delikatnie dac do zrozumienia partnerowi?


Mam nadzieje ze to nie niedojrzałe i głupie o co pytam, po prostu chce wiedziec czy u Was przerodziło sie takie mieszkanie w ślub>?


ps. ,moj ostatni ,długi watek uwazam za zamkniety;)
od tego czasu spoooooro sie zmieniło
na +

SweetDreams22  czyli jednym słowem wielka obłuda.

 

I podepnę się pod słowa dziewczyny wyżej: "Dojrzali jesteście do tego by ze sobą być.Mało tego by ze sobą sypiać i nawet zamieszkać.
A nie jesteś dojrzała lub może inaczej -nie jesteś gotowa by z nim poważnie porozmawiać"...i nie jesteś dojrzała by powiedzieć swojej mamusi, że w taką bajkę jaką ona by chciała się bawić nie zamierzasz? Bo skoro już mieszkacie razem 2 lata, sypiacie z sobą, to nawet jak ona wychodzi z tekstem co na to ludzie, to powinnaś to olać ciepłym moczem i zachowywac się jak na codzień, czyli spać u mamusi z narzeczonym, a nie takie cyrki odprawiać. Jak dla mnie to Ty nie powinnaś za mąż wychodzić póki nie dojrzejesz i nie będziesz miała własnego zdania, i się zachowywać jak dziecko z odciętą pępowiną.

Pasek wagi
TZ - towarzysz zycia . faktycznie ze to wizazowy skrot ;) 
Nie rozumiem jednego - jesteście tyle czasu razem, on już chciał się żenić, Ty nie chciałaś. Ok, może on czeka i też chce ślubu, tylko nie chce Cię poganiać ani odstręczać, tak jak Ty jego? Podstawą udanego związku jest szczerość i komunikacja, więc moim zdaniem po prostu porozmawiajcie. Nie ciśnij go, powiedz tylko, że dojrzałaś do tej decyzji i zastanawiasz się, czy jego decyzja sprzed dwóch lat jest wciąż aktualna, bo Ty jesteś otwarta na małżeństwo i chciałabyś sformalizować Wasz związek. Myślę, że to pierwszy krok do rozwiązania tej sytuacji. Żadne gdybanie, żadne podchody. Szczera rozmowa zawsze jest najlepsza i najczęściej daje najlepsze rezultaty.

mrovvka- komentarze jak twoje nic do tego watku nie wnosza wiec daruj sobie dalsze forsowanie umyslu.Tłumacze Ci jak chlop krowie na rowie ze moi rodzice znaja przyszłego kandydata, bardzo go lubia i sami czekaja na nasz slub (mama tylko miała obawy czy to nie za szybko, czy sie wyszalałam).

Myslisz ze nie wie że soba spimy? Jest lekarzem i sama od niej biore recepty na pigułki .A ze mieszka w małej wiosce i jest,,(ze sie tak wyraze) na lokalnym świeczniku, wiec chyba nie dziwią jej powody?
Szanuje jej zdanie i popieram

babelberry- sformuuje to dokładnie tak jak radzisz, dzięki;)

Hej!
Byłam z moim facetem 10 lat, wzięliśmy ślub, po 2 latach było kiepsko a po 4 rozwód. To nie reguła ale ja mówię: ślub NIE !!!! 
Jeśli TAK to życzę Wam wszystkiego najlepszego .
Tak a'propos do wyowiedzi  kasiabegej

Czy po slubi cos sie zminiło u Was? Czy stosunek partnera do Was zmienił sie chocby minimalnie?

Droga autorko tego wątku, powtórzę jeszcze raz. Nie hajtaj się. Mieszkać z kimś, sypiać to nie sztuka. Ale nie umieć z kimś porozmawiać szczerze to już zdecydowanie brak dojrzałości do ślubu...

Nie piszę tego złośliwie. Ale tak od serca...

liluniek-powtarzam po raz wtóry- nie wiem po prostu jak zaczac rozmowe.I wbrew temu co myslisz, uwazam sie a osobe dojrzała i odpowiedzialna, chyba człowiek ma prawo do przemyslen, rozwazan?

Dziękuje Ci za porade ale wybacz, sama bede decydowac jak postapie;)

Dziękuje Wam wszystkim- no moze prócz  mrovvka  bo jej wypowiedzi jakos mało pozyteczne sie okazały;]
Wyczuj dobry moment... Np. gdy usłyszycie i wymienicie się informacją, że ktoś z Waszych znajomych się ohajtał. I powiedz mimochodem, że ostatnio zaczęłaś marzyć o Waszym ślubie... Albo skłam i powiedz, że Ci się śnił Wasz ślub (jeśli trudno Ci zacząć rozmowę). A dalej już musisz sama...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.