- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 stycznia 2018, 22:24
Będę świadkową mojej "przyjaciółki". Znamy się od podstawówki, przyjaźnić zaczęłyśmy się na początku liceum. NA studiach nasze drogi troszkę się rozeszły, ale kontakt ciągle był, na tyle aby ona była parę lat temu moją świadkową i wtedy ja zostałam poproszona przez nią o to samo, ale u niej ta kwestia nie została tak szybko zrealizowana jak u mnie.
Przez ostatnie kilka lat nie bardzo się dogadywałyśmy, miałyśmy odmienne spojrzenie na wiele spraw, ona bardziej wsiąkła w towarzystwo współpracowników. Nawet nie była u mnie w szpitalu kiedy leżałam 4 tygodnie z zagrożoną ciążą. Ona z czasem coraz mniej się odzywała, odpisywała na smsy po tygodniu. Wiedziałam, że czasowo miała problemy rodzinne więc przymykałam na to wszystko trochę oko i ja podtrzymywałam kontakt. Jak już u niej się poprawiło kilka razy zapraszałam ją do siebie, ale zawsze jak pytałam w dzień spotkania o potwierdzenie słyszałam, że nagle się rozchorowała . Nigdy nie zaproponowała, że odezwie się jak wyzdrowieje i się umówimy. Ostatnio to ja poprosiłam, aby zaproponowała jakiś dogodny dla niej dzień kiedy poczuje się lepiej, ale znowu zero odzewu, więc spasowałam tym bardziej, że ostatnie lata ona odzywała się tylko kiedy czegoś potrzebowała.
W zeszłym roku widziałyśmy się raz. Mieszkamy może 1 km od siebie. Ja już przestałam uważać ją za przyjaciółkę, chrzestną mojego dziecka została już inna moja koleżanka z czasów licealnych.
Aż tu nagle telefon, że będzie ślub i oczywiście zgodnie z obietnicą sprzed lat ja mam być świadkową. po ślubie będzie tylko skromny obiad nawet bez jakiś tańców. Wiem ile się daje mniej więcej młodej parze nigdy nie miałam takich dylematów , ale tym razem nie wiem ile dać z uwagi na sytuację. Co byście zrobiły, ile dały ? Nie jestem jakoś zobowiązana mocno, bo prezent od niej nie był jakiś drogi.
6 stycznia 2018, 09:12
ja bym w ogóle się na świadkowanie nie zgodziła i nie przyszła na ten ślub. o przyjaźń albo się dba regularnie albo przyjaźni nie ma. nie wyobrażam sobie po unikaniu siebie przez tyle lat iść i zachowywać się jakbyście cały czas były dla siebie ważne.
6 stycznia 2018, 09:20
ja bym odmówiła.
na 1szym weselu moja przyjaciółka, będąc starszą, dała mi 150zl i w sumie jakos mnie to nie bolało. Po rozwodzie zdecydowala się przestać byc moją przyjaciółką i sytuacja jeat trochę podobna do Twojej.
Gdyby ona mnie teraz poprosiła o świadkowanie (watpie czy w ogóle poszlabym na jej ślub) to bym się na bank nie podjęła, bo uznałabym to za szczyt hipokryzji.
Mój Mąż był świadkiem swoich b. dobrych kumpli. Za każdym razem dał po 500zł + wszystko ogarniał, dbał o gosci i robił normalnie jak na etacie -_-
6 stycznia 2018, 20:01
Mój Mąż był świadkiem swoich b. dobrych kumpli. Za każdym razem dał po 500zł + wszystko ogarniał, dbał o gosci i robił normalnie jak na etacie -_-
Też będąc świadkiem bardzo dobrej kumpeli dałam 500zł
W twoim przypadku odmówiłabym, chyba że to iż obiecałaś ma aż takie znaczenie.
Edytowany przez 6 stycznia 2018, 20:28
6 stycznia 2018, 20:46
ja bym odmówila bankowo, nie widze sensu dalszego ciagniecia tej szopki, to dla ciebie juz praktycznie obca osoba ktora cie niestety ale olała wiec teraz ty olej ją
9 stycznia 2018, 11:30
Odmówiłabym.
Jeśli jednak zadecydujesz pójść to bym dała skromny prezent. Spójrz na całokształt Waszej "przyjaźni".