Temat: Wiek a zamążpójście

Witam, chciałabym się dowiedzieć jakie jest Wasze stanowisko odnośnie wieku odpowiedniego na zawarcie związku małżeńskiego. Ile miałyście lat kiedy wychodziłyście za mąż, ile będziecie miały kiedy staniecie przed ołtarzem ( do Panien, które wiedzą już dokładnie kiedy to nastąpi ). Jeśli wyszłyście za mąż młodo to czego Wam brakowało, czy żałujecie i czy uważacie, że wzięłyście od życia wszystko i był to wg.Was odpowiedni czas na wyjście za mąż ? Natomiast do kobiet starszych ( ode mnie - żeby nie było, że osoba 30to letnia jest stara ! ) 30paro letnich, które jeszcze nie są żonami - jaki jest powód Waszego panieństwa ? Brak odpowiedniego partnera czy przeświadczenie, że jeszcze za wcześnie, że się nie wyszalałyście ? Jestem ciekawa Waszych opinii.
ja mam 29 lat i we wrześniu będę ślubować, mój narzeczony ma tyle samo lat co ja, a jesteśmy ze sobą już 9 lat :)
dla mnie najlepszy wiek na zamążpójście to > 25 l
trzeba się wyszaleć, poznać siebie i partnera, zdobyć wykształcenie, finansowo się uniezależnić od rodziców itp.
Z mojej perspektywy: bycie ze sobą 9lat to szmat czasu...nie chce tu potępiać czy oceniać ale ja bym chyba wcześniej się zdecydowała ;)
No i wszystko zależy od tego kiedy poznasz osobę z którą chcesz spędzić resztę życia ;)
Biologicznie najlepiej mieć dzieci przed 30...ja bym chciała wyjść za mąż ok 24, ale co czas przyniesie to zobaczymy

nie ma czegoś takiego jak odpowiedni wiek na ślub. jest tylko odpowiedni wiek na posiadanie dzieci, ale to co innego :)

wg mnie ślub powinno się brać, jak już się wie, że to ten jedyny i jak się dobrze znacie. niektóre dojrzeją do małżeństwa już w wieku 20 lat, a inne jako 30latki nadal nie będą się nadawać na żony czy matki :)

osobiście jestem z chłopakiem 4 lata i nie mam zamiaru nigdy brać ślubu ;) ale może mi się za kilka lat odwidzi. choć wątpię :)
> shizaxa
> to może warto porozmawiać z mężem o tym skoro Ci
> ciężko?

Właśnie jesteśmy na etapie rozmów
> ze znanych mi 30latek, wiekszosc juz jest po
> rozwodzie; ten wczesnomlodzienczy ped do
> malzenstwa, jako gwarantu niezaleznosci
> doroslosci, odbija sie czasem czkawka...Nie wiem
> jaki jest odpowiedni wiek na malzenstwo, ale
> nieporozumieniem jest traktowanie malzenstwa jako
> utraty wolnosci. Nie rozumiem powtarzanego dosc
> czesto stwierdzenia, ze trzeba sie wyszalec przed
> slubem. A po slubie to juz co? kapcie i schabowy w
> niedziele? Ok, rozumiem, ze chodzi o szalenstwa
> serca ;-) ale jesli jest sie w stalym zwiazku (bez
> papierkow) to takie szalenstwa takze nie wchodza w
> gre. Przynajmniej w moim odczuciu.Moze dlatego
> sama na staly zwiazek zdecydowalam sie pozno (nie
> czulam potrzeby bycia z kims na stale), ale
> wspolne zycie to dla mnie nadal zabawa, podroze,
> imprezy, kino, teatr, wyglupy, wspolne poranki
> przy kawie i oplacanie rachunkow za dom. Nie
> gotuje obiadkow, a moj partner sam prasuje wlasne
> koszule i potrafi wlaczyc pralke. Poza tym
> dlaczego tak wiele z Was uwaza, ze malzenstwo to
> jakis stan nadzwyczajny, w ktorym trzeba zmienic
> sie w nudziare gotujaca obiady i wiecznie
> zmeczona? Bycie razem wcale takie nie musi byc, to
> kwestia wychowania i osobowosci. Poza tym w Polsce
> wzorzec malzenstwa traci latami 50tymi, moze
> dlatego jest taki archaiczny.Mi malzenstwo nie
> jest mi potrzebne. W sukniach balowych sie juz
> bawilam, nie czuje potrzeby kupowania bialej
> 'bezy"I nawet dziecko tego nie zmieni. Argument ze
> slub to dowod na wzajemne uczucia wlozylabym
> miedzy ksiazki. Slub nie jest dowodem niczego;
> jesli juz to najczesciej wpadki, badz przemoznej
> checi kupienia sobie sukni i zrobienia wesele.
> Ach, w Polsce czesto uwaza sie ze nie mozna miec
> dziecka bez slubu. Otoz mozna. I tez ma 10
> paluszkow u roak i 10 u nog. I mozna je tak samo
> uszczesliwic, jak i unieszczesliwic, bez wzgledu
> na swoj stan cywilny.Malzenstwo takze nie jest
> gwarantem wiecznej szczesliwosci. Bez wzgledu na
> to czy jest sie w nieformalnym zwiazku (mam na
> mysli wspolne zycie, a nie randki) czy w
> malzenstwie bycie razem wymaga pracy i
> kompromisow. Za to po slubie ludzie dosc czesto
> sobie 'odpuszczaja', tak jakby papier 'na milosc'
> zwalnial z wszelkich obowiazkow.Nie jestem
> przeciwniczka malzenstwa; jesli komus z tym
> dobrze, to voila! ale malzenstwo nie zmienia ludzi
> na lepszych (jesli nimi nie byli dla siebie), a
> czasem wrecz odwrotnie (wystarczy chocby poczytac
> vitaliowe wpisy  w stylu " zmienil sie po slubie,
> co mam robic?"

Zgadzam się z Twoją wypowiedzią.

wracając do poprzednich wypowiedzi, wkurzające są co chwile pytania-kiedy dziecko??!!
Ja na razie nie chcę mieć mimo, że slub mam...przeciez nie z tego powodu się go bierze...do dziecka trzeba bardziej dorosnąć niż do małżeństwa:)

Mialam niecale 19 lat jak wyszlam za maz! Z biegiem lat przyznaje,ze to odbylo sie za szybko...

 

Ja mam 24 lata nie żałuję,że podjęłam taka decyzję,a nie inna.Czy się "wyszalałam"?tego nie mogę powiedzieć.Moja matka była nadopiekuńcza i o imprezach mogłam po marzyć:( do tej pory mam jej to za złe,ale cóż teraz mam rodzinę i tez nie mam jak imprezować.Ale kto powiedział,że po ślubie nie można się bawić?nigdy nie jest na to za późno:)

MonikaBk no wlasnie nie musisz wracac sama po ciemku nie masz klopotu ze jakis nieprzyjemny tym bedzie nachalny ani nie bedziesz smutna bo chlopak nie pojawil sie na umowionym spotkaniu..ale moim zdaniem takie zeczy mozna zrozumiec dopiero jak jest sie w szczesliwym zwiazku z osoba ktorej sie ufa i ktora sie bezgranicznie kocha :) ja np. nie zwracam uwagi na innych dla mnie moj partner jest najwspanialszy najpiekniejszy itp. ja czuje sie kochana i najpiekniejsza szczesliwa jestem i nic mi wiecej nie potrzeba.. wiadomo ze czasem zdazaja sie jakies odmienne poglady na rozne sprawy (klotniami tego raczej nazwac nie mozna) ale to normalne przeciez takie sprawy tylko umacniaja zwiazek :)

machta0000 otóż to!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.