- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 marca 2016, 12:33
jestem z facetem niecałe 4 lata, a we wrześniu planowaliśmy wziąć ślub (Jeszcze nic nie jest dokładnie ustalone, bo to miała być skromna uroczystość, więc mieliśmy zacząć załatwiać sprawy w kościele w czerwcu). Tylko że zaczęły mnie dopadac wątpliwości... Z facetem od jakiegoś czasu gorzej mi się układa, ale to nie zmienia faktu że go kocham. Planujemy za kilka miesięcy razem zamieszkać. Zastanawiam się czy nie przełożyć ślubu na przyszłą wiosnę, a do tego czasu zamieszkać razem i zobaczyć czy faktycznie jest nam że sobą tak dobrze żeby brać ślub. Bo chyba nikt nie chciałby brać rozwodu po roku (mam taką znajoma, stąd takie myśli). Próbowałam swojemu to powiedzieć, ale on chyba myśli że chce się poprostu rozstać. Nie chce tego, ale chcę być szczęśliwa w związku, nie zamierzam się męczyć, bo co to za życie. Inaczej jest się że sobą spotykać (codziennie), a inaczej mieszkać. Każdy ma swoje przyzwyczajenia itp. Na dodatek jestem pedantką jeśli chodzi o czystość u boję się że nie wytrzymam z facetem który o tą czystość dba średnio (nie Chodzi o higienę osobista). Czasami się sprzeczamy, kłócimy i wtedy chce pobyć sama w domu, a jak będziemy razem mieszkać to to już nie będzie możliwe. Boję się że ślub wszystko między nami zepsuje
Na dodatek zadłużyłam się w koledze z pracy... I coraz bardziej się w to wyciągam ( w sensie myśląc o nim). On ma żonę i dzieci, więc nawet jakbym była sama, to by nic z tego nie wyszło. Ale to zauroczenie dało mi do myślenia czy aby napewno powinnam wziąć ślub...
Proszę o jakieś mądre rady... Czasu coraz mniej, a ja cały czas myślę żeby nie zostać jeszcze mężatką...
Edytowany przez Mibm79 25 marca 2016, 12:34
25 marca 2016, 14:26
Zamieszkanie razem weryfikuje wiele spraw. Codzienna meka z facetem, ktory nie potrafi po sobie spuscuic wody w klozecie, ani wymyc wanny, nie mowiac juz o tym, ze uwaza, ze naczynia sie same czyszcza - potrafi rozwalic kazda milosc (znam osobsicie kilka przykladow). Gdy mieszkasz z kims - to sie okazuje w praniu, czy slowa o milosci maja jakiekolwiek pokrycie w praktyce - czy ty w imie milosci jestes w stanie pojsc na ustepstwa i jak daleko oraz czy twoj partner jest w stanie pojsc na ustepstwa i jak daleko.
Odwolanie slubu - jest jakby nie bylo "zerwaniem" i ja rozumiem faceta, ze tak to odbiera. Ja bym raczej mowila o "przelozeniu" i ustaleniu nowej daty np po 6 miesiacach wspolnego zycia
- co do zauroczeniem sie facetem zonatym - to ja widze raczej, ze twoja podswiadomosc chce tego slubu i "posiadania " swojego partnera juz zaobraczkowanego. Gdyby podobal ci sie facet "wolny" to widzialabym w tym podswiadomy brak ochoty na slub.
Edytowany przez 5efb75367d05823fac09f20f9e63588b 25 marca 2016, 21:14
25 marca 2016, 15:06
Szukasz argumentow na poparcie rypania sie z kolesiem z pracy??? Bzykac ci sie chce z gosciem to tworzysz negatywne inspiracje z zycia czlowieka ktory ci ufa. Zalosna jestes z tym swoim zaDLUZEniem sie
25 marca 2016, 15:22
jesli masz jakiekolwiek watpliwosci to w zadnym wypadku nie decyduj sie na slub ! to zbyt powazne deklaracje i zobowiazania. odpusc, przemysl wszystko raz jeszcze na spokojnie, zastanow sie chocby i milion razy czy aby na pewno to ten facet, z ktorym chcesz spedzic reszte zycia. za planowanie slubu wez sie dopiero wtedy, gdy swojej decyzji bedziesz pewna w 100%, bez cienia watpliwosci ! inaczej to nie ma sensu.
25 marca 2016, 17:05
Tu nie ma mądrych rad... Musisz sama podjąć taką decyzję w zgodzie ze swoim sercem.
25 marca 2016, 17:44
Smutne, jak to jest? mówić: kocham Cię!- no chyba, że nie trafiasz skarpetkami do kosza na śmieci... a to nie, jednak Cię nie kocham
Myślałam, że miłość to uczucie i hmm...coś głębszego? Porównywanie "Wybranka Serca" do jakiś durnych "butów" czy innej inwestycji jest płytkie, egoistyczne i jednak niedojrzałe, no ale nie wiem, może nie nadążam za duchem czasu, może, ale mi z tym dobrze, mam swoją godność, szanuję innych- w końcu nie jestem jakimś królikiem doświadczalnym, by "próbować"
25 marca 2016, 18:05
Moi znajomi po 8 latach i dwóch kryzysach (w tym jeden taki, że ona zauroczyła się w innym i być może były seksy-ale nie wiem) wrócili do siebie i planowali ślub na kwiecień. W styczniu zamieszkali razem, w połowie lutego rozstali się na amen. On po pół roku różnych "zachwiejek" i krzywych akcji głównie z jej strony (niby może ona chce powrót, ale łamie obietnicę, że nie pójdzie z kolegą na wesele - poszła) poznał inną kobietę, po 5miesiącach się oświadczył, a za miesiąc idę łamać obcasy na jego weselu. Teraz widzę, że jest szczęśliwy, a i dziewczyna nie jest toksyczna jak tamta (btw. kiedyś myślałam, że zawsze będziemy miały kontakt, ale jej odwaliło).
25 marca 2016, 18:08
No i mój przykład: zamieszkałam z facetem po 2 miesiącach znajomości co było kompletnym szaleństwem. Na zasadzie wóz albo przewóz - jak źle będzie nam razem to szybkie rozstanie, moja przeprowadzka i choć czasu nie stracimy na randkowanie. Z perspektywy czasu - decyzja genialna, umocniła nasze uczucie i jesteśmy już po ślubie. Moja konkluzja jest taka, że jestem na TAK mieszkaniu razem przed ślubem.
25 marca 2016, 18:56
Spróbujcie razem pożyć, na ślub zawsze jest czas