- Dołączył: 2013-03-13
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 3290
24 maja 2013, 12:16
Witam. Od 3 dni jestem szczęśliwą posiadaczką pierścionka zaręczynowego :) Z tej okazji w rodzinie zaczęły się już romowy o weselu, wiadomo... Z facetem wiemy, ze nie chcemy tego prędko, nie lubimy się spieszyć (zaręczyny po 6 latach to dla naszych rodzin i tak kupa czasu niepotrzebnie straconego), myślimy, ze tak co najmniej 4-5 lat, ja na razie jestem studiująca, chcę znaleźć pracę i takie tam. No i zeszło na tematy kosztów. Facet mówi, ze zanim zaczniemy wszystko ustalać (oczywiscie prócz sali, bo to wiem, ze się zamawia 2-3 lata wczesniej, aktualnie mamy w rodzinie 2 ślubnych i oni tak własnie się szykowali) to musimy miec odłożone co najmniej 50 tys. No i zaczęły się przepychanki w rodzinie - że 50 to za dużo, że 30 starczy, że po co tyle czekać, ze to za drogo. A druga strona - że za mało, że z 70 to minimum. Mnie i tak takie kwoty przerażają, tym bardziej własnie że nie mam jeszcze stałej pracy, ale tak czy siak chcę o tym myśleć już za wczasu (wiem, że czasu niby dużo, ale ja lubię mieć wszystko ułożone). Tak myślac na szybko to planujemy około 80-100 osób.
tak wiec pytanie mam do Was, ile pieniedzy planowaliscie wydać na wesele? czy rzeczywiście te 50 tys. to takie minimum, a mozę przesada w jedną czy drugą stronę? Oczywiscie wiadomo, ze na sukienkę mozna wydać 500 zł a można 4000, jednak myślę o takich kosztach orientacyjnych, średnich.
Edytowany przez Narfire 24 maja 2013, 12:22
- Dołączył: 2012-07-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3360
24 maja 2013, 13:21
WildBlackberry napisał(a):
Boze, jakie to sa ciezkie pieniadze za jedno wesele :o ja bym olala wesele i pojechala sobie na miesiac na Malediwy i do tego jeszcze wykupila kurs nurkowania
Dokładnie :D My planujemy ślub cywilny, obiad dla rodziny i wakacje :) Kiedyś marzyłam o weselu. Dziś stwierdzam, że to niepotrzebna (dla mnie!) impreza :)
Edytowany przez Emily.poznan 24 maja 2013, 13:21
- Dołączył: 2013-03-13
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 3290
24 maja 2013, 13:21
akacja29 napisał(a):
gdybym sie sparzyła na jednym małżeństwie to na bank nie robiłam cyrku z drugim ślubem i weselem....
to swoją drogą. ja również podchodze realistycznie (tu pijac do pani wyżej) i wiem dzieki temu, że mnie takie coś nie czeka. No ale to zależy od człowieka.
- Dołączył: 2012-03-18
- Miasto: Koszalin
- Liczba postów: 7878
24 maja 2013, 13:25
to zależy od tego co dla kogo jest ważne, przyjemne itd :) Ja od małego marzyłam o pieknym weselu do rana, w białej sukni do ziemi i tych wszytskich duperelach które są otoczką tego dnia - jak sie okazało po latach, mój narzeczony również jest zwolennikiem dużego tradycyjnego wesela ze schabowym i rosołem- więc dlaczego mieli byśmy wbrew sobie brać ślub cywilny po cichu tylko z obiadem ? Rozumiem taki kompromis w przypadku gdy jedno chce cichą uroczystość a drugie huczne weselicho. Ale w momencie kiedy po 1 nie musimy brać na nie kredytu itd, po 2 oboje go chcemy a po 3 sprawi nam to przyjemność to dlaczego nie :) Mamy jedno życie i trzeba żyć tak jak się chce :)
Edytowany przez monika20monika 24 maja 2013, 13:25
- Dołączył: 2010-11-03
- Miasto: Ibiza
- Liczba postów: 15632
24 maja 2013, 13:27
To śmieszne. Ludzie w PL mówią, że nie mają pieniędzy, że ciężko z pracą, a jak przychodzi do wesela to wydają kosmiczne kwoty.
Ja miałam dwa śluby- cywilny dla rodziców i świadków, skromny, z obiadem i kościelny (rok pozniej) z najbliższą rodziną, z przyjęciem weselnym (nie weselem) na ok. 25-30 osób (nie pamiętam dokladnie). Goście ze strony męża, spoza naszego miasta mieli zapewniony nocleg w hotelu, w którym odbywalo się przyjęcie. Za cały ślub i przyjecie wydaliśmy max 10 tysięcy.
Uważam, że zamiast wydawania fortuny na huczne wesele, warto zainwestować we wspolne życie- czy to kupno mieszkania, remont już kupionego, niezapomniane wakacje, lokata etc.
24 maja 2013, 13:30
minois napisał(a):
czy nie lepiej wydać te pieniądze na jakąś niesamowita podróż poślubną zamiast na wesele ? W ogóle idea wesel jest dla mnie śmieszna , ale kto co lubi. Za 50 tys , możecie zrobić sobie ze dwie jak nie więcej niesamowitych podroży, mieć masę wspomnieć, zdjęć, zobaczyć inne kultury, pobyć w innym świecie, spróbować nowych potraw.
Ja mam inne zdanie w tej kwestii. To zależy ile kto zarabia. Dla jednych 40 tys (tyle mamy zamiar wydać na wesele) to kwestia przymierania głodem, kredyty, itp, kiedy dla innych to tylko odkładanie jakiejś sumy przez kilka miesięcy (w naszym przypadku przez ok. 10 miesięcy). Dlatego trzeba się zastanowić czy jest po co się zadłużać czy ograniczać się z pieniędzmi przez wiele lat. Zakładając jednak, że ludzie mają te pieniądze to ich sprawa czy wydają je na przyjęcie dla gości czy na podróże po całym świecie. Tego też może pewna grupa ludzi żałować. Bo przecież zbierali tyle lat pieniądze pojeździli po świecie przez jakiś krótki czas i kupa. Dzieciom i wnukom będą opowiadać? Z ręką na sercu ile z Was lubi słuchać godzinami o przeszłości dziadków i rodziców? Już nie mówię o znajomych, którzy będą przy każdej możliwej okazji zamęczani tysiącami zdjęć i filmów. Kolejna sprawa to źle jest podchodzić do wesela pod kątem:
minois napisał(a):
EE współczuję ludza którzy potrafią wydac tyle kasy aby pobawić się przy diskopolowych hitach, zjeść rosół , schabowego a później ewentualnie krokieta ... jakie to smutne i przyziemne.
To okazja do uświetnienia najwspanialszego dnia dwójki zakochanych osób, którzy chcą podzielić się radością z bliskimi osobami biesiadując przy uczcie, której cena nie równa się ze szczęściem i zabawą gości i pary młodej.
Co do podróżowania to narzeczeni planując wesele najczęściej planują równolegle podróż poślubną.
Podsumowując, dla jednych, niestety, ważne jest zarobienie na weselu, dla drugich w ogóle szkoda na to pieniędzy, ale na szczęście istnieje trzecia grupa ludzi, którzy wiedzą co to tradycja i chcą podzielić się szczęściem z innymi.
Edytowany przez TomekUK 24 maja 2013, 13:33
- Dołączył: 2013-03-13
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 3290
24 maja 2013, 13:30
Balonkaa napisał(a):
To śmieszne. Ludzie w PL mówią, że nie mają pieniędzy, że ciężko z pracą, a jak przychodzi do wesela to wydają kosmiczne kwoty
Kto mówi to mówi. Ja jak się zepre to nawet ze studenckiej pensji potrafię dużo odłożyć, a wesele to nie jest hop siup, to sie planuje latami, przynajmniej my planujemy wczesniej.
- Dołączył: 2012-10-09
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 1281
24 maja 2013, 13:31
Znam historie jednej pary, wzięli kredyt na wesele. Wzięli rozwód a kredyt trzeba spłacać.
Wiadomo kto co lubi , dla mnie wesele to głupota jak już wcześniej wspominałam.
- Dołączył: 2012-10-09
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 1281
24 maja 2013, 13:41
TomekUK napisał(a):
minois napisał(a):
czy nie lepiej wydać te pieniądze na jakąś niesamowita podróż poślubną zamiast na wesele ? W ogóle idea wesel jest dla mnie śmieszna , ale kto co lubi. Za 50 tys , możecie zrobić sobie ze dwie jak nie więcej niesamowitych podroży, mieć masę wspomnieć, zdjęć, zobaczyć inne kultury, pobyć w innym świecie, spróbować nowych potraw.
Ja mam inne zdanie w tej kwestii. To zależy ile kto zarabia. Dla jednych 40 tys (tyle mamy zamiar wydać na wesele) to kwestia przymierania głodem, kredyty, itp, kiedy dla innych to tylko odkładanie jakiejś sumy przez kilka miesięcy (w naszym przypadku przez ok. 10 miesięcy). Dlatego trzeba się zastanowić czy jest po co się zadłużać czy ograniczać się z pieniędzmi przez wiele lat. Zakładając jednak, że ludzie mają te pieniądze to ich sprawa czy wydają je na przyjęcie dla gości czy na podróże po całym świecie. Tego też może pewna grupa ludzi żałować. Bo przecież zbierali tyle lat pieniądze pojeździli po świecie przez jakiś krótki czas i kupa. Dzieciom i wnukom będą opowiadać? Z ręką na sercu ile z Was lubi słychać godzinami o przeszłości dziadków i rodziców? Już nie mówię o znajomych, którzy będą przy każdej możliwej okazji zamęczani tysiącami zdjęć i filmów. Kolejna sprawa to źle jest podchodzić do wesele pod kątem: minois napisał(a):
EE współczuję ludza którzy potrafią wydac tyle kasy aby pobawić się przy diskopolowych hitach, zjeść rosół , schabowego a później ewentualnie krokieta ... jakie to smutne i przyziemne.
To okazja do uświetnienia najwspanialszego dnia dwójki zakochanych osób, którzy chcą podzielić się radością z bliskimi osobami biesiadując przy uczcie, której cena nie równa się ze szczęściem i zabawą gości i pary młodej.Co do podróżowania to narzeczeni planując wesele najczęściej planują równolegle podróż poślubną.Podsumowując, dla jednych, niestety, ważne jest zarobienie na weselu, dla drugich w ogóle szkoda na to pieniędzy, ale na szczęście istnieje trzecia grupa ludzi, którzy wiedzą co to tradycja i chcą podzielić się szczęściem z innymi.
tradycja tradycją, ale coraz częściej wesele to porostu chęć pokazania się rodzinie, nie mająca nic wspólnego z miłością dwojga ludzi.
Nie mam zamiaru przekonywać Cię do swoich racji , bo to nie mam sensu. Chociaż pracuję w PL 40 tys (branża IT) dla mnie to też kwestia niecałego roku oszczędzania, ale mimo wszystko to dla mnie i tak duże pieniądze. Wesela nie planuję nie dlatego że się ograniczam (to też po części wyznawanie inne ideologii, nie uznaję kościoła jako instytucji więc oficjalnie jako panna młoda w białej sukni nie wystąpię).
Jak to się mówi podróże kształcą , one są dla mnie cenniejsze niż banda ludzi biesiadujących i pijących (przynajmniej tak było na weselach w których uczestniczyłam, jutro będę na kolejnym i czuję że utwierdzę się w przekonaniu że to nie dla mnie)
- Dołączył: 2013-03-13
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 3290
24 maja 2013, 13:44
minois napisał(a):
tradycja tradycją, ale coraz częściej wesele to porostu chęć pokazania się rodzinie, nie mająca nic wspólnego z miłością dwojga ludzi. Nie mam zamiaru przekonywać Cię do swoich racji , bo to nie mam sensu. Chociaż pracuję w PL 40 tys (branża IT) dla mnie to też kwestia niecałego roku oszczędzania, ale mimo wszystko to dla mnie i tak duże pieniądze. Wesela nie planuję nie dlatego że się ograniczam (to też po części wyznawanie inne ideologii, nie uznaję kościoła jako instytucji więc oficjalnie jako panna młoda w białej sukni nie wystąpię). Jak to się mówi podróże kształcą , one są dla mnie cenniejsze niż banda ludzi biesiadujących i pijących (przynajmniej tak było na weselach w których uczestniczyłam, jutro będę na kolejnym i czuję że utwierdzę się w przekonaniu że to nie dla mnie)
u nas w rodzinach, szczególnie u Niego, jest to własnie tradycja, duze huczne wesela, choc my i tak nie mamy zamiaru zapraszać kuzynki ciotki córki wujka spod szczecina. No ale nie ma się co nawzajem przekonywać, jak napisałaś, bo każdy lubi coś innego, niemniej dzięki za dyskusję ;)
Edytowany przez Narfire 24 maja 2013, 13:44