Temat: Duży problem

Mam naprawdę duży problem. Mój narzeczony chciałby już wziąć ze mną ślub, ale jest problem. Moi rodzice są po rozwodzie, z orzeczeniem winy mojego ojca, bij moją matkę, przez wiele lat stałam po jej stronie, ale od pewnego czasu znów odzywam się z ojcem i staram się o polepszenie stosunków, nie chcę już bawić się w stawanie po czyjejś stronie, bo jeśli będę miała dzieci, to chcę, żeby miały dziadka, ale ojciec to wielki furiat. W sobotę robiliśmy grilla z braćmi i ojciec też tam był. Gdy się podpił powiedział, że jeśli któreś z nas (ja, albo któryś brat) będziemy brać ślub, to on nie chce tam widzieć nowego męża mojej mamy bo "wystrzela pół kościoła" jeśli się tam pojawi. Ja bardzo lubię męża mojej mamy i nie chcę zrobić przykrości ani jej ani jej mężowi, mówiąc, że go tam nie może być, ani na ślubie, ani na weselu... Chciałabym, żeby ten dzień, był szczęśliwy, ale nie będzie, bo będę się bała, że będzie jakaś awantura... Ojciec gdyby nie było tam męża mojej mamy może zachowałby się normalnie, ale boję się, że jeśli mama sobie wypije zacznie kłótnie. To ośmieszyłoby mnie przed rodziną lubego, która jest bardzo tradycyjna i składająca się z wielkich bogaczy, a oni i tak patrzą na mnie jak na osobę z marginesu, już przez samo to, że jestem z patologicznej rodziny... Ja już nie wiem co ja mam zrobić...
Czyli macie brać ślub, bo jego rodzice tego chcą? Pomysłów mi brak i żal dooope ściska, ze wymiar NIEsprawiedliwosci tak dobrze sie ma... W sumie najbezpieczniej będzie w takim razie ślub cywilny-tam jest najbezpieczniej. Moze takie rozwiazanie? I wtedy wesele sobie odpuscic tylko migusiem nastepnego dnia (albo tego samego) na urlop. Albo jak juz miałas doradzane-ślub wyjazdowy, ale to będzie zadra w rodzinie.
to Twój ślub i zapraszaj kogo Ty chcesz mieć przy sobie. Ojcu też to powiedz i spytaj czy naprawdę chce Ci zrobić taki afront czy woli żebyś była szczęśliwa. Zr3eszta pod wpływem często mówi się głupoty pod wpływem emocji.
Sama miałam podobną sytuację, przyjęcie było małe więc poprosiłam rodzinę, która znała konflikt żeby pilnowały skłóconych, tzn ciocia specjalnie usiadła obok osoby za którą nie przepada żeby rozdzielić je. Jeśli by padły słowa o zabijaniu, strzelaniu itp to zaangażowałabym ochronę i wtajemniczyła w problem. Życzę powodzenia.
Pasek wagi
Faktycznie patologia i może być wstyd na ślubie. Nie wiem co Ci poradzić. Powiem Ci, że sama miałam niedawno ślub (miesiąc temu) i mam brata, który lubi sobie popić (mało powiedziane i takie teksty, że pozabija kogoś, to są dla niego normalka. Podobnie jak jego partnerka kretynka). Mam też siostrę - panią nadzianą, bardzo majętną, która to mnie uważa za patologię, tylko że ja się jeszcze nie wykoleiłam (i raczej już jestem na to za stara). 
Było mi ciężko podjąć decyzję, że nie zaproszę ich na swój ślub. Chociaż to rodzeństwo i wszyscy mnie pytali... Nie rozwodziłam się nad odpowiedzią, po prostu - to mój ślub, moje życie, a rodzeństwa po prostu nie zaprosiłam (i nie tłumaczyłam się dlaczego). Moi teściowie to żadni super Bóg wie jacy ludzie, ale przynajmniej normalni - nie ma patologii takiej jak w mojej rodzinie i nie chciałam przechodzić traumy w dniu swojego ślubu. 
I tego jedynego dnia w swoim życiu, jakkolwiek-nie chciałam sobie zepsuć. Dlatego z bólem, ale z rozsądkiem, nie zaprosiłam swojego rodzeństwa na ślub. Czułabym się okropnie gdyby przyszli i musiałabym znosić upokorzenia takie jakie znosiłam przez lata  z ich strony.. 
Rodzina jest rodziną, więzów krwi nie przerwę, ale czasami trzeba podjąć decyzję i pomyśleć o sobie, a nie innych. 
Twoja sytuacja jest zupełnie inna, ale problem podobny. Powodzenia!
A jakby tata przyprowadził jakąś koleżankę? nie mógłby mieć pretensji do matki o ojczyma, a i może przy niej by się jakoś zachowywał...
Ja w ogóle najlepiej bym zrobiła, gdybym poczekała aż któryś z braci najpierw weźmie ślub, bo oni są starsi i bym zobaczyła jak ktoś mądrzejszy to rozwiąże, ale niestety oni się nie spieszą, bo też się boją i nie mają na to pieniędzy, bo się zacięli i od rodziców pieniędzy nie chcą...

Co do ślubu wyjazdowego dużo już o tym myślałam i chyba będę musiała o tym z lubym porozmawiać. Tylko ktoś wie jak to się załatwia? To nawet może być w polsce, np w górach, tylko to trzeba myśleć o tym wcześniej i to załatwić, czy "filmowo" jechać i znaleźć miłego księdza? :)

agata310383 napisał(a):

A jakby tata przyprowadził jakąś koleżankę? nie mógłby mieć pretensji do matki o ojczyma, a i może przy niej by się jakoś zachowywał...

Nie zrobi tego, bo on będzie chciał pokazać, że jest lepszy od matki, bo od rozwodu z nikim nie jest...

Cannabis91 napisał(a):

Co do ślubu wyjazdowego dużo już o tym myślałam i chyba będę musiała o tym z lubym porozmawiać. Tylko ktoś wie jak to się załatwia? To nawet może być w polsce, np w górach, tylko to trzeba myśleć o tym wcześniej i to załatwić, czy "filmowo" jechać i znaleźć miłego księdza? :)

chyba to nie jest takie proste, na pewno trzeba mieć zgodę z parafii na ślub w innym kościele, musicie też chyba akty chrztu powyciągać itd...

agata310383 napisał(a):

Cannabis91 napisał(a):

Co do ślubu wyjazdowego dużo już o tym myślałam i chyba będę musiała o tym z lubym porozmawiać. Tylko ktoś wie jak to się załatwia? To nawet może być w polsce, np w górach, tylko to trzeba myśleć o tym wcześniej i to załatwić, czy "filmowo" jechać i znaleźć miłego księdza? :)
chyba to nie jest takie proste, na pewno trzeba mieć zgodę z parafii na ślub w innym kościele, musicie też chyba akty chrztu powyciągać itd...
 
to nie byłby aż tak wielki problem, tylko się zastanawiam jak jest z szukaniem księdza itd...

Cannabis91 napisał(a):

Tylko ktoś wie jak to się załatwia? To nawet może być w polsce, np w górach, tylko to trzeba myśleć o tym wcześniej i to załatwić, czy "filmowo" jechać i znaleźć miłego księdza? :)
wybieracie sobie miasteczko i kościół (jesli ma być kościelny) i umawiacie tam datę ślubu. Najlpiej przedstawić tam dobrej duszy szczerze, skąd taka decyzja. Z własnej parafii donosicie potem tzw licencje na wzięcie ślubu gdzie indziej i gotowe :) osobiście byłam na cudownym skromnym ślubie w Małym Cichym pod Zakopanem-malutki drewniany kościółek i cudowny ojczymem prowadzący ślub.
Muszę o tym porozmawiać z Lubym, bo to chyba byłoby najlepsze wyjście... Może jakoś jego rodzina to przetrawi, a mojej powiem, że to wyszło spontanicznie i tyle... Tylko, żeby Luby się na to zgodził...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.