- Dołączył: 2012-07-27
- Miasto: Kowary
- Liczba postów: 2677
17 września 2012, 11:33
Mam naprawdę duży problem. Mój narzeczony chciałby już wziąć ze mną ślub, ale jest problem. Moi rodzice są po rozwodzie, z orzeczeniem winy mojego ojca, bij moją matkę, przez wiele lat stałam po jej stronie, ale od pewnego czasu znów odzywam się z ojcem i staram się o polepszenie stosunków, nie chcę już bawić się w stawanie po czyjejś stronie, bo jeśli będę miała dzieci, to chcę, żeby miały dziadka, ale ojciec to wielki furiat. W sobotę robiliśmy grilla z braćmi i ojciec też tam był. Gdy się podpił powiedział, że jeśli któreś z nas (ja, albo któryś brat) będziemy brać ślub, to on nie chce tam widzieć nowego męża mojej mamy bo "wystrzela pół kościoła" jeśli się tam pojawi. Ja bardzo lubię męża mojej mamy i nie chcę zrobić przykrości ani jej ani jej mężowi, mówiąc, że go tam nie może być, ani na ślubie, ani na weselu... Chciałabym, żeby ten dzień, był szczęśliwy, ale nie będzie, bo będę się bała, że będzie jakaś awantura... Ojciec gdyby nie było tam męża mojej mamy może zachowałby się normalnie, ale boję się, że jeśli mama sobie wypije zacznie kłótnie. To ośmieszyłoby mnie przed rodziną lubego, która jest bardzo tradycyjna i składająca się z wielkich bogaczy, a oni i tak patrzą na mnie jak na osobę z marginesu, już przez samo to, że jestem z patologicznej rodziny... Ja już nie wiem co ja mam zrobić...
- Dołączył: 2012-04-22
- Miasto: Sydney
- Liczba postów: 1130
17 września 2012, 11:51
w takim razie nie jesteśmy w stanie nic Ci doradzić. masz tylko jedno wyjście- nie zaprosić któregoś z "ojców"- albo prawdziwego, albo faceta mamy.
swoją drogą to naprawdę żałosne, żeby rodzice, dorośli ludzie, niszczyli taki dzień swoim dzieciom. to nie Twoja sprawa co się stało z ich życiem, masz własne. ojciec też ciekawy- mówi, że przysięgał przed Bogiem i jest to tak ważne, ale miłość bliźniego już go nie dotyczy?
przepraszam, dygresja trochę bezczelna z mojej strony, ale nie mogłam się powstrzymać. faktycznie patologia, wiałabym od takiej rodziny jak najdalej, nawet gdyby to oznaczało, że nikt na mój ślub nie przyjdzie.
- Dołączył: 2012-07-27
- Miasto: Kowary
- Liczba postów: 2677
17 września 2012, 11:55
Lubię mojego ojczyma, ale nie jest dla mnie super ważny (z nim też był kiedyś problem, bo jest alkoholikiem <teraz nie pije> i był czas że i mama się przez niego rozpiła i było bardzo źle). Ojciec uważa, że jestem mu wiele winna, bo jak byłam mała byłam bardzo chora i to dzięki niemu nadal chodzę po tym świecie... Ja bym nawet była w stanie ojca nie zaprosić, ale jeśli tak postąpię może być jeszcze gorzej, bo może zrobić coś na prawdę okropnego, on się czuje zupełnie bezkarny, bo ma duże znajomości w policji w Radomiu (tam jest jakaś główna komenda) i nawet główna prokurator w naszym mieście się go boi... I jak on się wkurzy, to ja nawet nie znajdę pracy w moim zawodzie...
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
17 września 2012, 11:56
no bardzo ciężka decyzja i albo
1 zaprosisz ich oboje i będziesz liczyła na cud
2 nie zaprosisz ojca albo zaprosisz a on zapowie że nie przyjdzie, ale będziesz liczyć się z tym że może przyjść , wtedy warto by wynająć ochronę która będzie pilnowała zeby nie dostał się do kościoło, na wesele, choć to pewnie oznaczało by zerwanie znajomości z nim
3 mój ulubiony pomysł : ucieknijcie ! zabierzcie ze sobą świadków i weźcie ślub w jakiejś romantycznej scenerii typu mały górski kościółek itp , choć to też ma swoje wady bo wesela wtedy nie będzie a i napewno znajdzie się ktoś kto będzie miał o to pretensje
- Dołączył: 2012-07-27
- Miasto: Kowary
- Liczba postów: 2677
17 września 2012, 11:57
Kiriya napisał(a):
w takim razie nie jesteśmy w stanie nic Ci doradzić. masz tylko jedno wyjście- nie zaprosić któregoś z "ojców"- albo prawdziwego, albo faceta mamy. swoją drogą to naprawdę żałosne, żeby rodzice, dorośli ludzie, niszczyli taki dzień swoim dzieciom. to nie Twoja sprawa co się stało z ich życiem, masz własne. ojciec też ciekawy- mówi, że przysięgał przed Bogiem i jest to tak ważne, ale miłość bliźniego już go nie dotyczy? przepraszam, dygresja trochę bezczelna z mojej strony, ale nie mogłam się powstrzymać. faktycznie patologia, wiałabym od takiej rodziny jak najdalej, nawet gdyby to oznaczało, że nikt na mój ślub nie przyjdzie.
Ja bym najchętniej nie zaprosiła nikogo... Ale boję się o matkę, bo jak się wyprowadzałam z domu po kłótni z nią, groziła, że się zabije...
- Dołączył: 2012-07-27
- Miasto: Kowary
- Liczba postów: 2677
17 września 2012, 11:58
Galahda napisał(a):
no bardzo ciężka decyzja i albo 1 zaprosisz ich oboje i będziesz liczyła na cud 2 nie zaprosisz ojca albo zaprosisz a on zapowie że nie przyjdzie, ale będziesz liczyć się z tym że może przyjść , wtedy warto by wynająć ochronę która będzie pilnowała zeby nie dostał się do kościoło, na wesele, choć to pewnie oznaczało by zerwanie znajomości z nim 3 mój ulubiony pomysł : ucieknijcie ! zabierzcie ze sobą świadków i weźcie ślub w jakiejś romantycznej scenerii typu mały górski kościółek itp , choć to też ma swoje wady bo wesela wtedy nie będzie a i napewno znajdzie się ktoś kto będzie miał o to pretensje
Ten trzeci to też mój ulubiony pomysł, ale niestety nie ma szans na to... Wyjdzie na to, że nie wezmę ślubu dopóki ojciec żyje (a na tamten świat mu się nie śpieszy)
- Dołączył: 2010-11-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3354
17 września 2012, 12:18
Ja bym ojca nie zapraszała... W ogóle chyba nie chciałabym mieć z nim kontaktów po tym co piszesz... Podziwiam Cię, że nadal chcesz się z nim widywać... Mam teścia alkoholika i nie odwiedzam Go w ogóle z moją córką, bo On nie potrafi się powstrzymać od alkoholu...wolę, żeby nie miała dziadka wcale niż żeby patrzyła na Jego pijackie wyczyny. A uwierzcie mi- po alkoholu zmienia się w potwora. Raz Mu powiedziałam- alkohol albo my, wybrał wódę i bye. Twój tata wybiera awanturowanie, skoro tak, postaw mu ultimatum. Gorzej, jak obieca, a swoje zrobi, albo mama nie wytrzyma...straszna sytuacja. Ja się bardzo bałam, że teść się uchla na naszym weselu, ale na drugi dzień jechał do sanatorium i nie mógł pić- pofarciło się...
17 września 2012, 12:22
Nie zapraszaj chamstwa na ślub, to będzie normalnie. Po co ci taka rodzina?
- Dołączył: 2012-08-26
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 587
17 września 2012, 12:22
nikt w życiu nie ma lekko. ty masz takie problemy, ktoś ma inne. życie
- Dołączył: 2012-07-27
- Miasto: Kowary
- Liczba postów: 2677
17 września 2012, 12:23
Niestety łatwo powiedzieć "po co Ci taka rodzina" nawet nie wiecie ile razy życzyłam śmierci moim rodzicom, bo już nie mogłam tego wszystkiego wytrzymać... Ale ja się boję, jeśli wyrzeknę się ojca on mi tak narobi koło doopy, że ja się nie pozbieram...
- Dołączył: 2012-07-27
- Miasto: Kowary
- Liczba postów: 2677
17 września 2012, 12:25
mmmartissia napisał(a):
nikt w życiu nie ma lekko. ty masz takie problemy, ktoś ma inne. życie
Wiem, że są na świecie większe tragedie i nigdy nie uważałam się za męczennicę, ale to jest dla mnie duży problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić, jeśli nie chcesz mi pomóc, to nie udzielaj się w tym temacie, płakać z tego powodu nie będę...