- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
26 sierpnia 2018, 08:27
Hej,
Szukając jakichs informacji i inspiracji na temat związku/małżeństwa na dobre i na zle pokazują mi się w google same linki do serialu "na dobre i na zle" oraz z 4 katolickie strony. To znaczy, że ludzie niewierzący w ogóle nie zawracają sobie głowy budowaniem związku właśnie w dobrych ale i złych chwilach? Czy wystarczy, że coś nie przypasuje, a już się taki związek/małżeństwo zrywa?
Chciałam poczytać o przykładach takich par, które musiały przejść przez ciężkie chwile razem. Które razem pracując i wspierając siebie za wzajem doszli do pięknych rzeczy i jeszcze silniejszego i satysfakcjonującego związku.
Zazwyczaj, również tutaj na Vitalii, jak ktoś jest w związku to albo sra tęcza, że jest idealnie, albo że do kitu. A przecież podobno związki i życie nie jest idealne i wiecznie szczęśliwe! I podobno warto o nie walczyć! Czy nie powinno być czasami ciężko, ale satysfakcjonująco? Chciałabym poczytać o parach które się na wzajem wspierają i pomagają. I zostają że sobą, szanują się i kochają również w tych złych i ciężkich chwilach dla drugiego partnera.
26 sierpnia 2018, 08:54
zawsze myślałam że tęczą się rzyga
26 sierpnia 2018, 09:08
Zauwazylam, ze osoby wierzace w mojej rodzinie i u bliskich mi osob sie nie rozwodza, a te niewierzace bardzo latwo i "z byle powodu". Od razu napisze, ze moja wierzaca rodzina, to nie wariaci, ktorzy innych namawiaja na wiare, bez przerwy sie modla i do kosicola lataja kazdego dnia :P
Wierzaca rodzina jest swiadoma tego, ze wzieli slub majac na celu zycie razem az do konca, nikt nie wybral byle jakiego partnera, zeby byl. Gdy jest jakis konflikt, to sie go rozwiazuje, rozmawia ze soba, stara sie to naprawic. Gdy po kilku latach po slubie sa juz do siebie przyzwyczajeni, robia cos nowego, szukaja wspolnych wrazen, przezyc. Oczywiscie, sa tez granice, ktorych przekroczyc nie mozna, a jak sie przekroczy to juz rozwod jest gwarantowany ;)
Za to ci niewierzacy w mojej rodzinie rozchodza/rozwodza sie, bo "nudno sie zrobilo po tylu latach". Bez klotni rozwodza sie, ustalaja widzenie dzieci pokojowo. Nie probuja niczego naprawic, trzymac sie razem, sprobowac nowych rzeczy. Wola po 10 wspolnych latach sie rozejsc i znalezc nowego partnera na kolejne pare lat.
PS: Nikogo nie oceniam, tylko opisalam jak to wyglada u osob, ktore znam!!!
26 sierpnia 2018, 09:18
nie znam nikogo, kto rozwiódł się bez powodu, zazwyczaj - z tego, co wiem - powodem były zdrady i/lub oszustwa jednej ze stron, znam też parę, która mimo dość niepewnych i wątpliwych moralnie zachowań męża jest razem, ale żona kocha go obsesyjnie niemalże, więc póki nie wejdzie do pokoju, w którym on uprawia seks z kimś innym to będą razem na pewno :D
myślę, że źle szukasz, fraza "na dobre i na złe" może nie dać odpowiednich wyników, spróbuj o: pracy nad związkiem, jak stworzyc trwały związek, świadoma relacja damsko-męska, psychologia miłości itp.
26 sierpnia 2018, 09:27
Moi dziadkowie wiele razem przeszli a są razem ponad 60 lat. Podziwiam ich za to z uwagi na to, że dawniej nie było telefonów i internetu, musiały im wystarczyc listy lub spotykanie się raz na jakiś czas. Zwłaszcza, że dziadek był marynarzem, a w późniejszych latach attache więc bardzo często wyjeżdżał. Ale mimo tego dali radę, przeszli razem chorobę i śmierć dziecka, długą rozłąkę, przeprowadzkę za granicę, powrót do ojczyzny . Do tej pory chodzą za rękę, dbają o siebie, podają sobie leki. Dla mnie to przykład prawdziwej miłości na dobre i na zle.
26 sierpnia 2018, 09:34
Moj maz ma taka pare znajomych, ktora przezyla dramat i sa ze soba. Ja ich osobiscie nie znam. Tato poszedl z dzieckiem na basen, i maly sie tam utopil.. Nie rozstali sie. To bylo juz wiele lat temu, wiem ze nadal sa ze soba.
Innych par nie znam, ktore przeżyły naprawdę duza tragedie.
Edytowany przez Smerfetka860323 26 sierpnia 2018, 09:35
26 sierpnia 2018, 09:55
Hej,Szukając jakichs informacji i inspiracji na temat związku/małżeństwa na dobre i na zle pokazują mi się w google same linki do serialu "na dobre i na zle" oraz z 4 katolickie strony. To znaczy, że ludzie niewierzący w ogóle nie zawracają sobie głowy budowaniem związku właśnie w dobrych ale i złych chwilach? Czy wystarczy, że coś nie przypasuje, a już się taki związek/małżeństwo zrywa?.
Jezeli na podstawie wynikow wyszukiwan w wyszukiwarcie internetowej wysnulas ,,logiczny” wniosek, ze wyniki - w ramach ktorych znalazlas jedynie informacje o popularnym serialu oraz strony katolickie - oznaczaja, ze ludzie niewierzacy nie potrafia wspierac sie w trudnych chwilach i przez to budowac trwalych relacji, to mysle ze nie ma sensu ci nic tlumaczyc. idac twoim tokiem myslenia to wsparcie jest jedynie w serialach i nie ma go w zyciu prawdziwym ;D.
zero myslenia - a moze nieodpowiednie wyrazenie wpisalas ze ci wyszukalo co ci wyszukalo?;p bo co znaczy ,,na dobre i na zle”? a moze na dobre i zle?;p
26 sierpnia 2018, 10:04
"Na dobre i na złe" to wprost cytat z katolickiej przysięgi małżeńskiej więc dlaczego się dziwisz, że pokazały Ci się przede wszystkim katolickie strony?
26 sierpnia 2018, 10:50
moi rodzice są ateistami a stworzyli piękny związek choć bardzo wiele przeżyli ciężkich chwil.
Tylko nie maja potrzeby o tym opowiadać na prawo i lewo ;)
Katolicy często się szczycą, że się nie rozwodzą ale... moim zdaniem często należy tej decyzji współczuć. Bo dla mnie "na dobre i złe" to jest jak pojawiają się przeciwności z zewnątrz - ciężkie choroby, strata pracy, niechęć rodziny. Ale jak pojawiają się duże problemy wewnątrz typu brak szacunku, zdrady, a ktoś dalej w tym tkwi no to ja takich związków nie zazdroszczę :)
Edytowany przez Yngvild 26 sierpnia 2018, 10:58