Temat: Zdrada - czy wyznać żonie prawdę?

Cześć. 

Konto mam fejkowe, żeby mnie nie kojarzono z tą historią. 
Postaram się w skrócie, jak najbardziej się da opisać sytuację która mnie spotkała i z którą mam dylemat. Bardzo proszę Was o chłodną ocenę jej i kilka słów na ten temat. Jak ktoś chce uniknąć poematu można uniknąć następny akapit opisujący poznanie się i  to jak wpadłam na to, że mam doczynienia z żonatym socjopatą :) 

A w jeszcze większym skrócie - gościu udawał związek ze mną kilka miesięcy jak wyszła prawda na jaw zostawiłam go i nie wyjawiłam prawdy żonie ale teraz mam wyrzuty sumienia bo gościu pokazuje, że jest jeszcze bardziej zepsuty niż myślałam. 

Mężusia (Nie chcę tu imion - nie mojego) poznałam w tamtym roku na mieście, dosiedli się do mnie i kumpeli na ogródku w pubie. Nie ma co się rozpisywać, kilka piwek, wymiana numerów, jedna randka, druga ,randka, trzecia, ósma i piętnasta i nagle "Mężuś" pyta czy oficjalnie może mnie traktować jak swoja kobietę - po jakiś dwóch miesiącach. Ja się lekko wymigałam bo o ile pawałam do niego sympatią to nie miłością. I tak mijały następne miesiące. Kilka spotkań w tygodniu - czasem ze znajomymi ale głownie sami, gdzieś za miastem u mnie czy "u niego" (później wyjaśnię :)). Po ponad 4 miesiącach coś mi zaczęło powoli nie grać, poznałam tylko jego brata właściwie i jednego kumpla, nie zgdzały się historie które wysmyślał dotyczące mieszkania na które rzekomo czekał na odbiór od dewelopera i masa innych rzeczy więc zaczęłam obserwacje. Celowo zaczęłam narzekać na to, że za mało nocy spędzamy razem (częstotliwość mi odpowiadała ale no...), że za mało wieczorami i w weekendy rozmawiamy i td. Zaczęły się tak kosmiczne wymówki dotyczące zmęczenia, pomagania rodzica a uwaga nawet wypadku który miał w szczecinie i niby tam w szpitalu biedny był na drugim końcu polski i nalegał, że nie ma sensu, żebym go odwiedzała, że byłam pewna, że coś ma za uszami. Okazało się oczywiście, ze te wieczory i weekendy dzielił po między swoją rodzinę  (żona i 2 letni synek) i mnie. 

W pewien sposób dowiedziałam się, że gościu od lat wyrywa Panny na portalach typu tinder, badoo i inne a z tą kobietą jest od 10, od 4 po ślubie. W czasie w którym spotykał się ze mną i miał rodzinę też miał tam konto. Sama założyłam tam profil i pisałam tam z nim "fejkowa laska" Dotarłam do kilku poprzez jedną z bardzo dużych kobiecych grup na facebooku z mojego miasta wrzucając screena jego profilu z zakrytymi jego oczami. Odezwały się przeróżne laski do mnie większość nie chciała kontynuować tematu  napisały tylko, żebym uważała. 

To co gościowi za akcję zgotowałam to może opisywać nie będę bo to scenariusz rodem z amerykańskich filmów ale finał był taki, że wylądował na psychoterapii ale żonie nie powiedziałam wtedy. Pomimo, że oszukał tak samo i mnie bo byłam kochanką nieświadomie i jak tylko dowiedziałam się, że jest ona i dziecko to to zakończyłam i więcej zobaczył mnie tylko jak własnie spotkaliśmy się, żebym powiedziała mu o tym, że wiem to nie powiedziałam jej. Bo byłabym najgorszą suką, dziwką i cholera wie kim pewnie dla niej a nie chciałam tego przeżywać. 

Sytuacja miała miejsce w październiku -  w sensie finał jak się dowiedziałam (do informacji dotarłam sama w 100%). W Marcu pajac próbował odnowić kontakt ale apogeum arogancji osiągnął w momencie jak w czerwcu przyszedł do mnie do firmy próował odnowić znajomość i proponował, żebym została jego kochanką - tak o na boku. I do tej pory powiedzmy raz na tydzien sie odzywa. 

Wcześniej odpuściłam bo nie chciałam niszczyć kobiecie życia ale teraz mam dylemat - powiedzcie mi na miejscu takiej kobiety chciałbyście wiedzieć jakim skur... jest Was mąż? 

PS: Mam kilkaset screenów które go obciążają na kompie jeszcze z października - rozmów ze mną, z innymi panienkami i z "jego byłymi" za czasów jego małżeństwa oczywiście już. I mam jaja na tyle, żeby pojechać do niej i to zrobić tylko dalej szarpie mną czy warto. Sumienie mówi tak, zdrowy rozsądrek po co? 

kwiatpomaranczy123 napisał(a):

yuratka napisał(a):

Tobie wcale nie zal ani zony ani dziecka. Aż Cię korci, aby sie zemsić. Moze jeszcze po głowie Ci chodzi, ze jak małzonka zerwie zwiazek małzenski (bo jak twierdzisz ma prawo ułozyc sobie uczciwe zycie, eh:)) to Ty wskoczysz na jej miejsce. Potem napiszesz na vitalii i wszystkich bedziesz przekonywac, ze on tylko Ciebie kochał....Nie znoszę takich tzw Wielkich Sprawiedliwych. Zajmij się wartościowymi sprawami i przestan sama siebie niszczyc ta ciągłą zemsta i "niszczeniem fagasa". W ogóle czymkolwiek innym zyjesz?Na kazdym kroku mozemy spotkac tego czy tamtego oszusta. Czy warto sobie marnowac swoj cenny czas na dalsze zajmowanie sie oszustem????
 Nie mam zielonego pojęcia skąd w Tobie tyle jadu...O ile do wielu wypowiedzi wcześniej odnosiłam się dość obszernie to tu nie mam zamiaru. Jestem w szczęsliwym związku od kilku ładnych miesięcy więc wnioskuję, że nie doczytałaś i snujesz dzikie teorie. Jedyne co mną kieruje w tej sytuacji to: a) wyrzuty sumienia bo uważam, że jaka by ta kobieta nie była to należy jej sie świadomość i prawda a patolka to to nie jest - to normalna i wykształcona kobieta b) gościu nie daje mi spokoju To turbo żałosne, żeby myśleć, że ktoś może chcieć być z kimś kto oszukiwał go kilka miesięcy, kłamał, wymyślał, budował inną tożsamośc - no chyba, że mierzysz kogoś swoją miarą... Więc Koleżanko - jad schowaj w kieszeń - tak jak byłego "kochanka" pożegnałam w październiku tak żegnam Ciebie :) 

Zrobisz rzecz jasna co uważasz za słuszne, jakkolwiek by to rozumieć. Pytasz publicznie o zdanie. Moje przedstawiłam. Nie ma co sie obrażać. Mozesz je przyjąc, mozesz nie przyjąc. Ale na pewno nie musisz czuć się z powodu mojego zdania ani dobrze ani żle ani bardzo źle. To tylko moja osobista opinia. Tak uważam od lat i na dzien dzisiejszy także. W/g mnie takie zachowanie wynika z zemsty i niskich pobudek. I dalej rozwazając w/g mnie osoba, która doswiadcza to co Ty doswiadczasz powinna przestac karmić swoje ego i na ile sie da, usunąc nękające mysli o osobniku, który nie jest wart zadnej mysli. Wprowadzil Cie w bład i tyle. Koniec. Oczywiście kazdy wie jakim cierpieniem jest odrzucic swoje przywiąznie do danej stworzonej mysli. Jakie były Twoje? Nie wiem, ale domyslam się, ze poteznie idealizujące. Za myslami poszły emocje. I skucha. Rzeczywistośc okazała się zupełnie inna i ta wyidealizowana. A teraz? Kazesz siebie od nowa i od nowa i od nowa. Za jedna i te sama sprawę, za jeden i ten sama wybór. A pamietaj to był Twój wybór. Ranisz siebie i marnujesz swoja cenna energie na zajmowanie sie niepotrzebnymi sprawami - rola sedziego sprawiedliwego. A moze zona/partnerka tego kogos nie chce takich informacji, jakie chcesz jej przekazac, dlaczego podejmujesz za nia decyzje? z jakiego prawa sie wtracasz? Uwazasz, ze to, ze on cie oszukał daje Ci takie prawo??? Daj jej zyc na swoich prawach i bez info o twoich odkryciach. Jesli bedzie czuła potrzebe, odkryje co ważne jest w jej swiecie. Uwazasz, ze ludzie nie maja swojej własnej intuicji????

Pozdrawiam

Pasek wagi

yuratka napisał(a):

kwiatpomaranczy123 napisał(a):

yuratka napisał(a):

Tobie wcale nie zal ani zony ani dziecka. Aż Cię korci, aby sie zemsić. Moze jeszcze po głowie Ci chodzi, ze jak małzonka zerwie zwiazek małzenski (bo jak twierdzisz ma prawo ułozyc sobie uczciwe zycie, eh:)) to Ty wskoczysz na jej miejsce. Potem napiszesz na vitalii i wszystkich bedziesz przekonywac, ze on tylko Ciebie kochał....Nie znoszę takich tzw Wielkich Sprawiedliwych. Zajmij się wartościowymi sprawami i przestan sama siebie niszczyc ta ciągłą zemsta i "niszczeniem fagasa". W ogóle czymkolwiek innym zyjesz?Na kazdym kroku mozemy spotkac tego czy tamtego oszusta. Czy warto sobie marnowac swoj cenny czas na dalsze zajmowanie sie oszustem????
 Nie mam zielonego pojęcia skąd w Tobie tyle jadu...O ile do wielu wypowiedzi wcześniej odnosiłam się dość obszernie to tu nie mam zamiaru. Jestem w szczęsliwym związku od kilku ładnych miesięcy więc wnioskuję, że nie doczytałaś i snujesz dzikie teorie. Jedyne co mną kieruje w tej sytuacji to: a) wyrzuty sumienia bo uważam, że jaka by ta kobieta nie była to należy jej sie świadomość i prawda a patolka to to nie jest - to normalna i wykształcona kobieta b) gościu nie daje mi spokoju To turbo żałosne, żeby myśleć, że ktoś może chcieć być z kimś kto oszukiwał go kilka miesięcy, kłamał, wymyślał, budował inną tożsamośc - no chyba, że mierzysz kogoś swoją miarą... Więc Koleżanko - jad schowaj w kieszeń - tak jak byłego "kochanka" pożegnałam w październiku tak żegnam Ciebie :) 
Zrobisz rzecz jasna co uważasz za słuszne, jakkolwiek by to rozumieć. Pytasz publicznie o zdanie. Moje przedstawiłam. Nie ma co sie obrażać. Mozesz je przyjąc, mozesz nie przyjąc. Ale na pewno nie musisz czuć się z powodu mojego zdania ani dobrze ani żle ani bardzo źle. To tylko moja osobista opinia. Tak uważam od lat i na dzien dzisiejszy także. W/g mnie takie zachowanie wynika z zemsty i niskich pobudek. I dalej rozwazając w/g mnie osoba, która doswiadcza to co Ty doswiadczasz powinna przestac karmić swoje ego i na ile sie da, usunąc nękające mysli o osobniku, który nie jest wart zadnej mysli. Wprowadzil Cie w bład i tyle. Koniec. Oczywiście kazdy wie jakim cierpieniem jest odrzucic swoje przywiąznie do danej stworzonej mysli. Jakie były Twoje? Nie wiem, ale domyslam się, ze poteznie idealizujące. Za myslami poszły emocje. I skucha. Rzeczywistośc okazała się zupełnie inna i ta wyidealizowana. A teraz? Kazesz siebie od nowa i od nowa i od nowa. Za jedna i te sama sprawę, za jeden i ten sama wybór. A pamietaj to był Twój wybór. Ranisz siebie i marnujesz swoja cenna energie na zajmowanie sie niepotrzebnymi sprawami - rola sedziego sprawiedliwego. A moze zona/partnerka tego kogos nie chce takich informacji, jakie chcesz jej przekazac, dlaczego podejmujesz za nia decyzje? z jakiego prawa sie wtracasz? Uwazasz, ze to, ze on cie oszukał daje Ci takie prawo??? Daj jej zyc na swoich prawach i bez info o twoich odkryciach. Jesli bedzie czuła potrzebe, odkryje co ważne jest w jej swiecie. Uwazasz, ze ludzie nie maja swojej własnej intuicji????Pozdrawiam

Kompletnie się z Tobą nie zgadzam. Byłam w podobnej sytuacji do autorki tylko, że nie było więcej kobiet (albo ja o nich nie wiem) i mężczyzna nie chciał romansu tylko związku. Nie chciałam się z nim wiązać, a poza tym to wbrew moim zasadom. Nie zostałam zraniona, nic mi się nie stało. Nie miałam cienia powodu do zemsty. A jednak zastanawiałam się czy żony nie poinformować, żeby wiedziała jak zachowuje się Jej mąż. Nie warto mierzyć innych swoją miarą.

Autorka ma prawo powiedzieć o tym co wie na temat tego mężczyzny. Co ta żona z tym zrobi to jej sprawa. A gdyby autorka dowiedziała się, że ten mężczyzna ma AIDS to Twoim zdaniem też nie miałaby prawa o tym powiedzieć? Bo żona dowie się jak sama zachoruje?

kwiatpomaranczy123 nie słuchaj głupot... w takiej sytuacji nie ma mowy o "dobru żony i dziecka". Kobieta żyje w wielkiej fikcji, dziecko ma ojca gnoja. Dobrze że dasz jej opcję wyboru. Co ona z tą wiedzą zrobi to jej sprawa. Może mu wybaczyć i też będzie git. Tak jak pisze smoothmoves AIDS to już grubsza kategoria konsekwencji niewiernego męża, ale nie musi być nawet tak grubo by kobieta cierpiała fizycznie. Niestety, nie czarujmy się, facet który się puszcza gdzie popadnie i z kim popadnie (wybacz) jest potencjalnym roznosicielem innych ciekawych choróbsk poczynając od upierdliwych nawracających grzybic (potem u ginekologa teksty "skąd ja to mam, dbam o siebie, przestrzegam zasad higieny, biorę leki") kończąc na chorobach wenerycznych. Zdrady to niestety nie tylko ból i krzywda psychiczna, to często wieczne wizyty u lekarzy z powodu nawracających zakażeń i bólu. Jak wybaczy to wybaczy, ale później u lekarza świadomie poprosi o leki dla siebie, męża (jego też się leczy jak kobieta ma np grzybicę) i kilku kochanek :) No cóż, jak akceptacja, to po całości co nie?

Pasek wagi

Utrzymaćwage - nie jeszcze nie powiedziałam z jednego prostego względu - totalnie nie wiem jak to zrobić. Czy pojechać jednak do domu, czy pod pracę czy napisać czy przez siostrę czy jeszcze w inny sposób. Ale decyzja na tak jest niezmienna i musi to nastąpić szybko (mam nadzieję, ze w tym tygodniu) bo już mi to masakrycznie ciąży i chcę to mieć za sobą. Zawsze możesz jakiś pomysł podrzucić :) 

Yuratka - zgadza się, zapytam publicznie i Ty odpowiedziałaś w ten a nie inny sposób i super - każde zdanie się liczy. Ze swojej strony dziękuję Ci za poświęcony czas na przeczytanie posta i napisanie kilku zdań. 
Jest jeszcze jeden aspekt i nie chodzi tu tylko o żonę a o to, że masa dziewczyn przez niego cierpiała. Faktycznie może i ona jakby chciała to by wiedziała, może się czegoś domyśla? Skąd mam wiedzieć. To, że on mówił, że nigdy nie "wpadł" i ona jest totalnie nieświadoma to jedno wiem jaki to kłamczuch więc może być całkiem inaczej. Ja podjęłam decyzję, że otworzę jej oczy a co ona z tym zrobi? Jej sprawa. I nawet nie tyle uważam, że ja mam prawo jej to powiedzieć jak uważam, że ona ma prawo wiedzieć i sama zadecydować czy chce witać się z takim delikwentem buziaczkiem jak wróci z pracy gdzie przed chwilą zabawiał się i nawet zębow nie umył po innej pannie i co wieczór zasypiać przy kimś kto łbem w telefonie wypisuje do kochanek i obcych kobiet. Jak będzie chciała zostać, uwierzy mu,że się zmieni, cokolwiek - jej sprawa. Ma prawo odejść, ma prawo wybaczyć i zostać z nim - zrobić coś co będzie zgodne z jej systemem wartości. Ja nawet dalej nie chcę wiedzieć co tam się wydarzy. 

czyli postanowiłaś,

jestes wolnym człowiekiem, rób co uwazasz,

powodzenia

Pasek wagi

Ty masz cos z glowa? Powiedz mi, Seba, ktora kobieta zechce z wlasnej woli byc z gosciem, ktory zdradza kazda z ktora jest?

Pasek wagi

StrongSeba napisał(a):

Osobiście zawsze stoję na stanowisku - że nie wpredialamy się w cudze życie. A autorka taką samarytankę udaje, a dalej znajomość ciągnie i podświadomie chciałaby żonie powiedzieć, aby mąż z nią się rozwiódł i był tylko z autorką tematu - to jest tak samo podłe - jak zdrady tamtego.Założę się, że od października kilka razy mu du*y dała. Na 100%!

Jeśli to, że gościu pomimo nie odbierania telefonów z mojej strony, nie odpisywania na wiaodmości nachodzi mnie w firmie i td nazywasz i to nazywasz utrzymywaniem znajomości to gratuluję i nie mam więcej pytań. Poza tym człowieku ja mam mężczyznę z którym jestem szczęśliwa o czym wspominałam więc po cholerę mi śmieć który zdradza swoją żonę którego sama, dobrowolnie postanowiłam "zostawić" kilka miesięcy temu? Jak napisała takaja27 która kobieta z dobrej nieprzymuszonej woli chce z takim być? Daj spokój... 

I jeśli coś jest tu podłe to posądzanie mnie o "dwania du*y" takiemu komuś bo wliczając w to ten dopisek "na 100%!" po prostu mnie obraziłeś.

Kwiat, Seba to troll nie ma co sie przejmowac 

Pasek wagi

Zerkam czy sytuacja się jakoś rozwinęła..? 

Najlepiej byłoby osobiście jej powiedzieć, ale to łatwe nie jest... Trzymam kciuki. 

kwiatpomaranczy123 napisał(a):

I mam jaja na tyle, żeby pojechać do niej i to zrobić tylko dalej szarpie mną czy warto. Sumienie mówi tak, zdrowy rozsądrek po co? 

Ja na miejscu żony całkowicie bym cię zignorowała. 

Jeśli nie chcesz z nim utrzymywać znajomości bo czujesz się oszukana, to po prostu tej znajomości nie utrzymuj. Zaraził cię czymś? Wtedy jak najbardziej, kontaktuj się z żoną, bo to jedyne realne zagrożenie w takich sytuacjach. Jeśli nie jesteś pewna kto cię zaraził, tym bardziej skontaktuj się z żoną, w ten sposób łatwo sprawdzisz czystość własnych intencji i skontrolujesz stan swojej morlaności. Ile ludzi, tyle potrzeb. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.