- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 września 2017, 08:27
Jak w temacie. Podam przykład z dzisiaj. Od 1 września synek chodzi do przedszkola. jest w godzinach od 7 do 13. Ja chodzę do pracy na 7.30, więc zawożę go rano do przedszkola (w sąsiedniej wsi - ok 4 km od domu). Z powrotem jeździ busem z opiekunką, a teściowa go odbiera z przystanku (na przeciwko naszego domu). O godz. 8 rano jedzie busek do przedszkola. Moja teściowa wymyśliła sobie, że Mały będzie jeździł buskiem i codziennie jemu mówiła "a lepiej byłoby jakbyś jeździł buskiem, jutro pojedziesz buskiem" na to ja przez 18 dni spokojnie odpowiadałam, nie, przecież ja go zawożę do przedszkola. A ona dzisiaj rano (chory jest i nie poszedł do przedszkola) mu tekst, to chodź, będziemy patrzeć jak dzieci jadą do przedszkola buskiem, ty też tak pojedziesz. I we mnie się zagotowało. No jakim prawem? Jak uważa, że coś może być inaczej to powinna powiedzieć mi albo mężowi a nie mieszać dziecku w głowie. On się i tak bardzo mocno przejmuje przedszkolem. ma taki charakter, że musi mieć wszystko poukładane, zaplanowane, wiedzieć co się zdarzy, nie lubi niespodzianek, ani niejasnych sytuacji, po prostu się wtedy boi. A ona mu codziennie miesza, że będzie jeździć buskiem, a ja znowu, że nie, przecież ja cię będę zawozić. Ona nie ma prawa przy dziecku podważać tego co powiedziałam. I jej wygarnęłam, że mnie nie słucha, że tyle razy powiedziałam, że ja go będę do przedszkola zawozić, nie ma mu zawracać w głowie. A ona się oczywiście rozpłakała (to jej sposób na to, żeby mój mąż nie stawał po mojej stronie) i mi z tekstem czemu nie umiem spokojnie powiedzieć. Odpowiedziałam, że nie ma się o co obrażać, bo za każdym razem gdy ona mówiła o busku, ja mówiłam, że będę wozić małego. To jest tylko jeden przykład, jestem taka zła, że nie wiem nawet czy to co napisałam się trzyma kupy... Takie sytuacje są bardzo często i dotyczą przeważnie jakichś pierdół... A jeszcze jak wychodziłam to do małego powiedziała, że ona chciała dobrze, a nie tak jak mama... No jak można! obojętnie co o mnie myśli, nie powinna dzieciom tak o mnie mówić!
19 września 2017, 08:30
Większość teściowych to głupie baby.
19 września 2017, 08:32
Większość teściowych to głupie baby.
Tego to już się nauczyłam, po 5 latach małżeństwa :-)
19 września 2017, 08:33
Większość teściowych to głupie baby.
Tak poza tym to uwazam, ze powinnas z nia (moze w obecnosci meza) powaznie porozmawiac i poruszyc kwestie podwazania autorytetu rodzicow w oczach dziecka. Ona juz swoje wychowala, niech da wam szanse zrobic to po swojemu. Jak jest tez wiedzma w innych aspektach zycia to sie wyprowadzcie.
19 września 2017, 08:34
A mieszkacie z teściową?
Niestety tak, mieszkamy w jednym domu, który przed naszym ślubem przepisali na mojego męża.
19 września 2017, 08:37
Włos mi się zjeżył. Ma ochotę się taką babę wytarmosić za kłaki, ale niestety to raczej efektu nie przyniesie. Może spróbuj z nią w spokojnych okolicznościach, nie przy dziecku, porozmawiać. Usiądźcie sobie z kawą, powiedz jej że bardzo doceniasz co dla Was robi, wiesz że chce dobrze i że chce pomóc, ALE... i tu dokładnie to co napisałaś. Że chcesz, żeby mały wiedział że to Ty decydujesz o tym, jak będą wyglądały rózne kluczowe kwestie, że się boi, że dostaje sprzeczne komunikaty. I znów, doceniasz pomoc i chętnie będziesz ją włączać w wychowywanie, ale zależy Ci na uporządkowanych relacjach.
Jak to nie pomoże, to pozostałe myśli mam zbyt drastyczne, żeby je tu opisywać ;)
19 września 2017, 08:37
Tak poza tym to uwazam, ze powinnas z nia (moze w obecnosci meza) powaznie porozmawiac i poruszyc kwestie podwazania autorytetu rodzicow w oczach dziecka. Ona juz swoje wychowala, niech da wam szanse zrobic to po swojemu. Jak jest tez wiedzma w innych aspektach zycia to sie wyprowadzcie.Większość teściowych to głupie baby.
W obecności męża ona od razu zaczyna płakać i mój mąż już nic jej nie powie, będzie milczał, nie stanie po mojej stronie, chociaż na osobności powie mi, że mam rację. Tu też jest problem, bo nie dość, że z teściową to jeszcze z mężem walka, bo uważam, że jakby chociaż raz przy mamie stanął po mojej stronie, to ona też by trochę wyluzowała...
A to, że ona juz swoje dzieci wychowała, to ona zawsze stawia jako argument, że może się wtrącać i że wie lepiej niż ja...
19 września 2017, 08:38
Nie możemy się wyprowadzić, bo dom jest przepisany na mojego męża. Po za tym mąż prowadzi gospodarstwo rolne po rodzicach...
19 września 2017, 08:45
Cały problem polega na tym, że ona nie słucha jak do niej mówię spokojnie. Właśnie ze względu na to, że raczej nie możemy się wyprowadzić i musimy z nimi mieszkać, nie chcę, żebyśmy się cały czas kłócili i często nie reaguję, ale ona jest taka, że nie powie nic w prost. Jak coś do mnie ma, to najpierw wie pół wsi a potem ja się dowiaduję gdzieś w sklepie, albo na placu zabaw, jak to ja ją źle traktuję. Ona nie umie słuchać, bo ona już sobie w głowie układa, jak to wszystkim powiedzieć, że ona chciała przecież dobrze, a ja na nią nakrzyczałam.
Rozumiem, że może mieć na jakieś tematy inne zdanie niż ja. Ale to niech powie mi albo mężowi, a nie dzieciom!