Temat: Skąd wiadomo ze to miłość ?

Przeczytałam tutaj wiele wątków o związkach, rozstaniach, problemach itd

Zastanawia mnie to jak było u was, ilu mieliście partnerów? Czy w każdym byliście zakochani ? Dlaczego sie rozstaliście ? Czy po zerwaniu było cierpienie ? Żałujecie ? I najważniejsze kiedy trafiliście na tego właściwego? Czytałam ze niektóre z was po prostu wiedziały ze to ten właściwy. Ale tak właściwie po czym to wiedzialyscie ? Jest jakas roznica pomiędzy związkiem z kimś innym a z tym właściwym? Po prostu chciałabym wszystko na ten temat widzieć, jak to jest. Czy to jest tak, ze poznajecie mężczyznę zakochujecie sie, sa motyle w brzuchu i wiecie po prostu ze to ten? I jak wyglada wasza relacja? Czy dogadujecie sie super, bez kłótni i sprzeczek? :D wybaczcie za tyle pytań ale ciekawość mnie zżera 

Edit

Tak jeszcze dodam od siebie, ze kiedyś w liceum była pewna para mega w sobie zakochana (No na takich wyglądali). Naprawdę widać było to szczęście. On kiedyś wstawił na fb zdjecie na którym była ona z wózkiem i podpisał ze tak kiedyś bedzie chodzić jego przyszła żonka z dzidzia. A nagle sie rozstali. Ona ma kogos innego i ma z nim dziecko, on dokładnie tak samo. Po prostu mnie to dziwi jak ludzie mogą nagle sie rozstać i juz nic do siebie nie czuja ? Przykre to troche

A druga sprawa jest taka, ze moj obecny chłopak jest moim pierwszym. Kiedyś byłam dwa razy zakochana(nie wiem czy to zakochanie czy zauroczenie było) ale było to cos tak silnego ze chciałam z tym chłopakiem spędzać każda chwile, cały czas pisac, czułam motyle. Jednak przy obecnym chłopaku tego nie mam. Oczywiście uczucie względem niego jest ale nie to co było przy tamtych chłopakach.

Jeszcze kolejna sytuacja, poznałam kiedyś chłopaka który był we mnie po uszy zakochany. Pomimo tego ze ja nie odwzajemniałam jego uczucia i wiem ze troche go skrzywdziłem. Dzwoniąc do niego po pijaku, przyjechał po mnie o 24, 25 km. I za każdym razem gdy cos do mnie próbował a ja dawałam mu kosza to było widać ze jest smutny. Ale zawsze gdy sie odzywałam po 3 miesiącach czy nawet pozniej to i tak był zawsze chętny do pisania. Pisał ze chciałbym abym była jego żona, matka dzieci, troche to śmieszne ale jest to miłe:D jednak wiem ze u mojego chlopaka nie mam co liczyć na takie zaangażowanie

-:)

Różnie z tym jest i tyle :)

Różnie z tym jest i tyle :)

byłam zakochana dwa razy w życiu i raz zauroczona :) przy pierwszym zakochaniu zapominałam języka w ustach jak on był obok, były te słynne motyle, jak patrzył na mnie to miałam ciarki na całym ciele, rozumieliśmy się dosłownie bez słów, śmieszyło nas to samo, mówił, że jesteśmy bratnimi duszami:) jednak ostatecznie zerwał znajomość ze mną, bo to jednak nie to.. z moim mężem aktualnym już nie było aż takiej chemii, ale zawsze czułam się przy nim mega bezpieczna, kochana i zaopiekowana ;) jak się nie widzimy 1-2 dni to już tęsknię, brakuje mi jego obecności, uśmiechu:) po prostu tego by był przy mnie.. i teraz widzę,  że te pierwsze uczucie to było dosyć niedojrzałe i bardziej był to silny pociąg do siebie, a nie miłość. miłość jest wtedy kiedy wiesz, że możesz zawsze na tę osobę liczyć, że stanie zawsze po Twojej stronie:) no i nie wyobrażasz sobie życia z kimś innym. jednym słowem ja czuję do niego, że tam gdzie jest on tam jest mój dom:) ciężko opisać jakie to uczucie, ale to się po prostu wie, że tak jest:)

Na początek powiem, że nigdy nie wierzyłam w miłość. Zawsze mi się wydawało, że jeśli już ktoś uważa, że jest zakochany to raczej jest to zauroczenie, które po pewnym czasie mija i ewentualnie przeradza się w przyzwyczajenie.

Miałam w życiu dwóch partnerów. Z pierwszym byłam z dwa, może trzy miesiące. Pod koniec tego "związku" zdałam sobie sprawę, że nic do niego nie czuję, a spotykałam się z nim tylko dlatego, że bałam się samotności, co nie było dobre, bo teraz jak o tym pomyślę, zarówno o jego charakterze, jak i wyglądzie to bierze mnie obrzydzenie, jak mogłam tak nisko upaść.

Krótko po tym poznałam swojego narzeczonego, dogadywaliśmy się o niebo lepiej niż z poprzednim facetem, mieliśmy wspólne zainteresowania itp. Po trzech miesiącach wpadliśmy. Poważnie zastanawiałam się, czy nie usunąć tej ciąży, bo mieszkam w Anglii, w której nie jest to żadnym problemem, ale zdecydowałam się zatrzymać dziecko. Nie czułam wtedy żadnej miłości. On, mimo że był załamany wiadomością, nie odwrócił się na mnie. Teraz jesteśmy ze sobą półtora roku, mamy wspaniałego syna, wciąż się świetnie dogadujemy. Nigdy nie mieliśmy żadnej poważnej kłótni, może z trzy razy zdarzyło mi się na niego poważnie zdenerwować o jakąś głupotę, głównie przez hormony, ale zawsze potrafił wybrnąć z tego tak, że po kilku minutach już nie potrafiłam się na niego wściekać. Dodam, że on jest Anglikiem, a ja czasem pod wpływem zmęczenia nie umiem porządnie złożyć zdania po angielsku i czasem myślę godzinę nad jednym słowem. I najpiękniejsze jest to, że przy nim nie muszę nawet kończyć zdań, bo on doskonale wie, co chcę powiedzieć. I o ile wcześniej nie wierzyłam w miłość, o tyle teraz myślę, że go kocham. A może po prostu się przyzwyczaiłam, że zawsze jest przy mnie, nie wiem...

.

To sie po prostu wie. Z moim poprzednim pamietam, ze nawet jak sie klocilismy, to wiedzialam, ze go kocham. Mysle, ze w najlepszym okresie zwiazku bylam w stanie oddac za niego zycie. Najwazniejsze jest, zeby milosc byla odwzajemniona i zeby chciec w zyciu tych samych rzeczy,  bo mozna kogos kochac ale byc niedopasowanym i przez to nieszczesliwym.

cos w tym jest

Związki gimanzjalne/licealne rzadko przetrwają nie dlatego ,ze miłość mija ,tylko dlatego ,ze ludzie dojrzewają i się zmieniają , stają się po prostu kimś zupełnie innym ,nie tą samą osobą ,którą się kochało . Ale i takie związki maja szanse , ja swojego poznałam jak miałam 16 lat , przed 17 urodzinami zaczelismy byc para i tak juz ponad 6 lat . Skąd wiem ,ze to miłość ? czuję to , nie umiem tego okreslic ..jest dla mnie najwazniejszy po prostu . Wczesniej mialam 2 chłopaków , z jednym bylam dwa tygodnie i nie bylam zakochana , podobał mi sie ,ale ja juz wtedy znalam mojego ,tylko on miał wtedy dziewczyne , nie mialam nadziei ,ze bedziemy razem wiec spróbowałam z tamtym ,nie mialo to sensu . W gimnazjum byłam zakochana w swoim chlopaku z którym byłam 2 lata , ale to minęło , skończyło się smiercią naturalną .

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.