Temat: Jestem na diecie, a mój parter...

Jest to pytanie skierowane do osób, które mieszkają z mężem/partnerem. 

  • Jaki oni mają stosunek waszej diety? Zgadzają się z nią czy uważają za niepotrzebną?
  • Starają się pomóc i uważają, czy wręcz wam utrudniają znosząc do domu łakocie? 
  • Jedzą to samo co wy, czy musicie przygotowywać osobno posiłki dla siebie i osobno dla partnera?


U mnie partner ma niedowagę i do tego obżera się wszystkim co niezdrowe w wielkich ilościach. Średnio co drugi dzień znosi sobie do domu chipsy, raz w tygodniu pyta mnie czy kupimy/zrobimy pizze,kebab itp.. Na część zdrowych zamienników (np. ciemny makaron) kręci nosem. No nie ułatwia mi życia, moja silna wola jest cały czas poddawana próbie. Ponadto często muszę robić posiłki w bardziej kalorycznej wersji, bo nie chce mi się robić sobie osobnych ani słuchać jak je i narzeka. A jak to jest u was?

Pasek wagi

Moj chlopak robi mase, zdrowo sie odzywia wiec jako tako problemu nie ma. Lubi jednak czasem zjesc slodycze, ale nigdy mnie nie namawia :D Kupuje tylko dla siebie i zjada od razu, wiadomo, ze jak to widze to mnie kusi ale szanuje to, ze ma ochote.

Z uwagi, ze on je milion posilkow a ja mam w zwyczaju jesc 3, to gotujemy ten sam obiad. Moze byc on wtedy wysokokaloryczny bo sama jem duzo, z uwagi na to ze jest to moja 1/3 dziennego zapotrzebowania :D

Gotujemy na zmiane, bo taki mamy tryb pracy i nauki. Jednak jakbym to ja gotowala, a chlop marudzil, ze mu sie nie podoba to niestety nie dostosowalabym sie i nie jadla jakichs smieci. Musialby jesc to co robie albo gotowac sobie sam, przeciez nic mu sie nie stanie :D

U nas ja gotuję dietetycznie dla nas dwojga na 2 dni, ale chłopak mi pomaga - zazwyczaj kroi składniki. Ja nadwagi nie mam, choć mam tłuszczyk na brzuchu, on ma lekką. Zdarza nam się zjeść popcorn czy coś słodkiego, ale raz na tydzien. On za to piwo pije prawie co 2 dni. :/

Smakuje mu to co zrobię, bo jego autorska dieta to całe życie kurczak + ryż + warzywa.

Jedyne co, to to, że raz na jakiś czas znosi słodycze. Ale nie jest to takie, ze gardzi moją dietą czy zdrowym jedzeniem i nie popiera. Po prostu dla smaku.

obecnie miałam dużą swobodę jeśli chodzi o gotowanie pod siebie, bo mąż był w delegacji. dziś wraca i od jutra będę musiała kombinować z obiadami, bo mąż lubi dość kaloryczne dania, a ja wolę lżejszą kuchnię. jeśli chodzi o słodycze i jakieś słone przekąski to sama mu wszystko kupuję idąc na zakupy. mam dość silną wolę i nie mam dużych "ciągotek" by się obżerać słodyczami :)

Mój mąż się nie odchudza. On gotuje dla siebie, a ja dla siebie. Czasem albo on robi coś dla nas obojga albo ja i jemy razem. Zwykle robimy coś co można "personalizować" czyli np sos jest osobno lub jeśli jest coś bardziej kalorycznego to ja po prostu jem mniej.

może nie opisze mojego przypadku ale moich rodziców.

Mama 45 lat tata 53. Mama ważyła prawie 100kg schudła do 70kg tata jest z niej dumny i razem z nią Towarzyszy jej w diecie (sam nie schudł nic) ciągle mowi mojej mamie że jest z niej dumny i chwali się znajomym jak ładnie teraz wyglada.

Corinek napisał(a):

Jest to pytanie skierowane do osób, które mieszkają z mężem/partnerem. Jaki oni mają stosunek waszej diety? Zgadzają się z nią czy uważają za niepotrzebną?Starają się pomóc i uważają, czy wręcz wam utrudniają znosząc do domu łakocie? Jedzą to samo co wy, czy musicie przygotowywać osobno posiłki dla siebie i osobno dla partnera?U mnie partner ma niedowagę i do tego obżera się wszystkim co niezdrowe w wielkich ilościach. Średnio co drugi dzień znosi sobie do domu chipsy, raz w tygodniu pyta mnie czy kupimy/zrobimy pizze,kebab itp.. Na część zdrowych zamienników (np. ciemny makaron) kręci nosem. No nie ułatwia mi życia, moja silna wola jest cały czas poddawana próbie. Ponadto często muszę robić posiłki w bardziej kalorycznej wersji, bo nie chce mi się robić sobie osobnych ani słuchać jak je i narzeka. A jak to jest u was?

Mam to samo! Mój mąż nie ma problemów z wagą i kocha słodycze. Ile ja się przy nim namęczę to moje. Ciągle w domu jest jakaś otwarta czekolada, ciasteczka z czekoladą, słodkie napoje, batony w ilościach hurtowych. Obiad zazwyczaj robi sobie sam, ja co najwyżej doglądam czy nic się nie przypala, bo moje zdrowsze obiady dłużej się robią. Ostatnio liczę mu ile zjada kcal dziennie. Na samo śniadanie jest w stanie wciągnąć 1500kcal, to ja po takim śniadaniu mogłabym co najwyżej zjeść banana lub dwa i koniec z jedzeniem. Co do zgadzania się to on namówił mnie na dietę, boleśnie i skutecznie. Mam silną wolę, nie podjadam, staram się trzymać dietę w 100%, szkoda tylko, że on zamiast pomagać to przeszkadza :)

My nie mieszkamy razem, więc też inaczej to wygląda. Niestety wsparcia nie mam, bo chłopak uważa, że nie mam się odchudzać tylko z nim jeść xD Ciągle mnie ciągnie na jakieś kebaby, lody, albo wymyśla co możemy sami zrobić. 

Niektóre posiłki jadłby ze mną, ale raczej niewiele, bo gustuje w kebabach, kotletach, nie zje kaszy... ehh, będę miała ciężkie życie w przyszłości xD 

Moj maz powiniem gubic przynajmniej 10 kg ,ja ok 15. Chcę wdrożyć zmiany w kuchni ale, on nie chce nawet spróbować sie przekonać do lzejszej kuchni-nie je wtedy(gotuję tylko ja) Bylo kilka miesięcy gdzie mialam swoje produkty w lodowce, gotowalam nam oddzielnie, czasem 3 różne posiłki bo mamy wybredne  dziecko ;). Dlugo tak nie pociagnelam,ale 8 kg spadlo. Dalam sobie spokoj bo maz taki slodyczowy fastfoodowy ale o dietach słyszeć nie chce. Szczerze chcialabym mieć pod dachem kompana do wspólnej walki. Niestety moja dietetyczna zupa okazuje się zbyteczna gdy mąż przy mnie zaczyna jeść coś pysznego niestety bardzo kalorycznego-brak silnej woli z mojej strony ;). 

Mój partner jest otyły. Lubi zjeść tłusto i dużo. W domu zawsze są jakieś przysmaki. Nie motywuje mnie do diety w żaden sposób, sam też nie zamierza schudnąć. Kiedy miałam wykupioną dietę, był problem bo właściwie trzeba było robić dwa obiady- wersję dla mnie, i wersję dla niego, dwa razy większą i z dodatkowym mięsem. A potem i tak dojadał. Gdy pochwaliłam się ile już robię pompek, to zamiast pogratulować, zdołował się że sam by nawet kilku nie zrobił. Od kiedy dostał samochód, nawet do sklepu oddalonego o 5 minut chce jeździć. Innymi słowy- wsparcia nic. Ale się nie dam, i schudnę, będę chodzić w krótkich kieckach, i może go coś ruszy ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.