Temat: Problemy z partnerem szwagierki

Jakiś czas temu nieświadomie wywołałam burze w rodzinie mojego męża i oczywiście jak zawsze to ja zostałam tą najgorszą. W maju mieliśmy komunie naszej córki. Zaprosiliśmy najbliższą rodzinę. Tych z którymi utrzymujemy kontakt i się lubimy. Po konsultacji z mężem na zaproszeniu do jego siostry wpisaliśmy tylko ją, bez jej chłopaka. Co prawda podobno są ze sobą już 15 lat, mieszkają razem itp, ale odkąd my jesteśmy małżeństwem czyli 10 lat on nie odwiedził nas ani razu ( mieszkamy w jednym budynku z teściami, więc u nich przez ten czas również nie był). Wcześniej podobno kilka razy był. Ja widziałam go z 4 razy w życiu i myślałam, że nawet się polubiliśmy. Niestety na moje liczne zaproszenia do nas on nigdy się nie pojawił.  Dostawali wspólne zaproszenia na chrzciny naszych dzieci, na kilka pierwszych urodzin. Nigdy nie przyjechał, zawsze coś mu nie pasowało. Mało tego, pomimo podobno poważnego związku nie przjechał na pogrzeb babci. Trzy lata temu widziałam się z nim na weselu szwagra, pogadaliśmy sobie tak raczej szczerze i wówczas to zaprosiłam go na urodziny naszej córki ( szwagierka jest jej chrzestną) i wyraźnie powiedziałam mu, że to jest ostatnie zaproszenie. Jeśli nie przyjedzie na te urodziny to będzie dla mnie jasny przekaz, że nie uważa mnie i mojej rodziny. Oczywiście nie przyjechał.  A teraz w rodzinie gównoburza, że nie było go na tym zaproszeniu. Szwagierka nie pokazała mu tego zaproszenia i nie pojawiła się na komunii!!  Przyjechała kilka dni po, dała prezent i pojechała. Ja nawet jej nie widziałam.  Zresztą może to i lepiej bo nie wiem jak miałabym sie zachować.  To ja powinnam czuć się urażona, że nie przyjechała na najważniejszy dzień w życiu mojego dziecka, czy raczej ona że nie zaprosiłam człowieka, który ewidentnie nie chce mieć z nami nic wspólnego? Dodam jeszcze, że nie mieszkają za granicą, na inntm kontynencie, czy planecie, a 200 kilometrów od nas. Co o tym myślicie? Źle zrobiłam?

Pasek wagi

Nie rozumiem Ciebie. Ty i Twoje dzieci to mają być pępki świata? Może dla Ciebie i Twojego męża. Dla reszty to zwykłe dzieci. Nie dziwi mnie fakt, że ktoś może nie lubić Twoich dzieci - Ciebie tylko to dziwi. I tak, postąpiłaś jak świnia nie zapraszając szwagierki z partnerem. Wielką damą chcesz być a słoma z butów wystaje. 

Zastanawia mnie tylko czy część osób tutaj jest upośledzona czy tylko udaje. 

Przecież nigdzie nie jest napisane "partner mojej szwagierki nie kocha moich dzieci, a to cham i prostak". Tylko skoro ktoś ma mnie w dupie, to ja mam i jego. Autorka sama powiedziała, że nie ma przykazu lubienia jej i ich dzieci, ale dlaczego wtedy oczekiwać, że takiemu komuś będzie się wchodzić w tyłek bez wazeliny. On jasno pokazuje gdzie ma moją rodzinę, to ja jasno komunikuję gdzie mam jego. Proste jak budowa cepa.

Niech sobie nie lubi, na zdrowie, ale po co wtedy takiego kogoś zapraszać? 

martaxyz sama mówisz, że to zaproszenie,a nie rozkaz. Miło jak ktoś przyjdzie...itd bla bla bla. Tylko że autorce już miło nie będzie i nie chce gościa widzieć, skoro im ciągle pokazuje środkowy palec, to o czym w ogóle ta cała mowa trawa?

Amaterasu2017 napisał(a):

Nie rozumiem Ciebie. Ty i Twoje dzieci to mają być pępki świata? Może dla Ciebie i Twojego męża. Dla reszty to zwykłe dzieci. Nie dziwi mnie fakt, że ktoś może nie lubić Twoich dzieci - Ciebie tylko to dziwi. I tak, postąpiłaś jak świnia nie zapraszając szwagierki z partnerem. Wielką damą chcesz być a słoma z butów wystaje. 

A skąd ten pomysł, że szwagier i szwagierka nie lubią moich dzieci? nigdzie tego nie napisałam :-)  przypomne raz jeszcze, że on ich nie widział, więc raczej ciężko powiedzieć jakimi uczuciami je darzy. A szwagierka akurat jak przyjedzie to ma z nimi świetny kontakt. 

No i nierozumiem gdzie wyczytałaś że moje dzieci to pępki świata? Absolutnie tak o nich nie myśle. Poprostu fajnie by było gdyby partner ich cioci nie okazywał im lekceważenia. Tak po ludzku - są w zwiazku już wiele lat, więc miłoby było poznać rodzine swojej dziewczyny. Ale nic na siłe... 

Wydaje mi się, ze nie przeczytałaś od początku mojego pytania :-) chodzi o to, że partner szwagierki na kilkadziesiąt moich zaproszeń nie skożystał z żadnego. I ok, nadstawić drugi policzek. Jak najbardziej, przez dziesięć lat to robiłam. Ale skończyły mi się już policzki do nadstawiania i i tyłek do kopania też.

Do damy pewnie mi daleko, ale troche godności jeszcze mam. Powiedz mi, czy ty uważasz, że jeżeli ktoś mnie olewa przez 10 lat, to ja dalej mam zabiegać o jego względy? Chyba przekaz jest jasny -odmówił tyle razy, czyli nie chce utrzymywać z nami konraktu. 

Pasek wagi

Ja robie podobnie jak ten partner szwagierki.Nie toleruje i nie cierpie meza rodziny wiec tez unkam kontaktow.........Od ostatniego obrazenia mnie w moim wlasnym domu ( rok temu na moje 30ste urodziny) moja noga juz tam nie postanie i nie chcem ich znac.Tyle w temacie.Skoro ten facet olewa was to moze ma powod?

Pasek wagi

Właściwie wszystko zależy od celu w jakim został pominięty. Jeśli to miało obrazować focha to faktycznie troche niesmaczne, zwłaszcza, że nic nie szkodziło aby go uwzględnić - po prostu by się nie pojawił. Czasem jednak jest też tak, że zgłaszamy liczbę gości w restauracji i opłacamy z góry - jeśli ktoś nie przyjdzie to wiąże się to ze stratą czasem i kilku stówek. Ewentualnie skoro wiadomo, że nie przyjdzie można za niego nie płacić a na zaproszeniu uwzględnić - w razie czego dopłacić zawsze można. 

lucyna23prr napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Matyliano napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

nie bardzo rozumiem o co chodzi, on ma cie gdzies, a ty przezywasz jak mrowka okres? Czy to on ma pretensje, ze nie bylo go na zaproszeniu?
szwagierka sieje zamęt i zniszczenie, bo nie było pisemnego zaproszenia dla pana partnera. i wszyscy teraz są obrażeni na autorkę. on ma pewnie w doopie. 
Szwagierce może być zwyczajnie przykro, jeśli ona zawsze przyjeżdża na tego typu imprezy. Być może ją mocno boli fakt, że jej partner nie chce/nie może z nią przyjeżdżać. I podkreślenie tego faktu poprzez taką manifestację mogło być dla niej bardzo niekomfortowe.
Ale szwagierka chyba nie ma pięciu lat, tylko trochę więcej. Można się bawić w mediatora i próbować pomagać rozwiązywać konflikty w przypadku dzieci. Natomiast dorosłe osoby z problemami we własnym związku powinny radzić sobie same. Jeżeli szwagierce jest przykro, że jej partner olewa jej rodzinę to niech z nim o tym porozmawia i to, że jest jej przykro zakomunikuje. A nie oczekuje od innych, że będą wokół niej i jej związku skakać, bo sobie nie radzi i jak ktoś to zauważy to się obrazi (jak mała dziewczynka). Ja nie odbieram braku zaproszenia jako manifestacji i myślę, że obiektywnie oceniając on nią nie jest. Po prostu ktoś nie pozwolił się dalej olewać i tyle. Ktoś tam wyżej wspominał, że "by nikomu nie ubyło" - no może wkładu w długopisie by nie ubyło, ani atramentu w piórze, ale ubywa honoru, szacunku do samego siebie i w tym konkretnym przypadku słowności (bo autorka wspominała już poprzednim razem, że jeżeli zaproszenie zostanie odrzucone to będzie ostatnim). Nie rozumiem też dlaczego gdzieś wyżej napisałaś, że córka autorki może mieć pretensje tylko do mamusi - znaczy rozumiem, ale strasznie to prostackie. Po pierwsze dlaczego do mamusi? Przecież nie jest pół-sierotą, ma też ojca, który brał udział w przygotowywaniu zaproszeń, więc jak coś to pretensje do mamusi i tatusia. A po drugie w ogóle ten tok myślenia obwiniający rodziców jest bez sensu. Oni byli, to szwagierka olała. I olała podejrzewam właśnie dlatego, że sobie nie umie poukładać sytuacji we własnym związku i okazało się, że inni tę jej nieudolność widzę. Jak sobie nie radzę to staram się wziąć w garść, a nie obrażam się na innych, bo nie oślepli i tę moją nieudolność widzą. 
Dziękuję Wilena, że to napisałaś :-)  ja postrzegam to identycznie, ale pewnie nie umiałabym tego tak ładnie napisać.  

No cóż, możesz łechtać swoją próżność i dumę, nazywając wszystkich wokół prostakami, co nie zmienia faktu, że to Ty (Wy) zrobiliście przykrość swojej córce i tylko Wy będziecie się mierzyć z jej żalem, bo cała reszta świata ma całą sytuację tam, gdzie Ty masz problemy innych.

Martulleczka napisał(a):

Zastanawia mnie tylko czy część osób tutaj jest upośledzona czy tylko udaje. Przecież nigdzie nie jest napisane "partner mojej szwagierki nie kocha moich dzieci, a to cham i prostak". Tylko skoro ktoś ma mnie w dupie, to ja mam i jego. Autorka sama powiedziała, że nie ma przykazu lubienia jej i ich dzieci, ale dlaczego wtedy oczekiwać, że takiemu komuś będzie się wchodzić w tyłek bez wazeliny. On jasno pokazuje gdzie ma moją rodzinę, to ja jasno komunikuję gdzie mam jego. Proste jak budowa cepa.Niech sobie nie lubi, na zdrowie, ale po co wtedy takiego kogoś zapraszać? martaxyz sama mówisz, że to zaproszenie,a nie rozkaz. Miło jak ktoś przyjdzie...itd bla bla bla. Tylko że autorce już miło nie będzie i nie chce gościa widzieć, skoro im ciągle pokazuje środkowy palec, to o czym w ogóle ta cała mowa trawa?

Generalnie dla kogoś, kto nie ma ochoty/nie może/nie chce mu się przychodzić na takie imprezy, taki "afront" to duża ulga. Tu sytuacja była o tyle szczególna, że chrzestną zaproszono bez partnera i chrzestna zrobiła to, co chciała zrobić, a mianowicie nie przyszła. Matka miała do niej pretensje, więc dziewczyna zwaliła winę na szwagierkę. Proste jak obsługa cepa i nie ma się czym ekscytować. Szkoda tylko dziecka, jeśli faktycznie odczuła brak cioci na własnej komunii, ale to rodzice muszę dbać o uczucia własnego dziecka. To ich obowiązek, a nie obcych ludzi. Trzeba była odstawiać manifestacje na własnych urodzinach, tudzież komunii dziecka, którego rzeczona ciocia nie jest chrzestną.

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

lucyna23prr napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Matyliano napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

nie bardzo rozumiem o co chodzi, on ma cie gdzies, a ty przezywasz jak mrowka okres? Czy to on ma pretensje, ze nie bylo go na zaproszeniu?
szwagierka sieje zamęt i zniszczenie, bo nie było pisemnego zaproszenia dla pana partnera. i wszyscy teraz są obrażeni na autorkę. on ma pewnie w doopie. 
Szwagierce może być zwyczajnie przykro, jeśli ona zawsze przyjeżdża na tego typu imprezy. Być może ją mocno boli fakt, że jej partner nie chce/nie może z nią przyjeżdżać. I podkreślenie tego faktu poprzez taką manifestację mogło być dla niej bardzo niekomfortowe.
Ale szwagierka chyba nie ma pięciu lat, tylko trochę więcej. Można się bawić w mediatora i próbować pomagać rozwiązywać konflikty w przypadku dzieci. Natomiast dorosłe osoby z problemami we własnym związku powinny radzić sobie same. Jeżeli szwagierce jest przykro, że jej partner olewa jej rodzinę to niech z nim o tym porozmawia i to, że jest jej przykro zakomunikuje. A nie oczekuje od innych, że będą wokół niej i jej związku skakać, bo sobie nie radzi i jak ktoś to zauważy to się obrazi (jak mała dziewczynka). Ja nie odbieram braku zaproszenia jako manifestacji i myślę, że obiektywnie oceniając on nią nie jest. Po prostu ktoś nie pozwolił się dalej olewać i tyle. Ktoś tam wyżej wspominał, że "by nikomu nie ubyło" - no może wkładu w długopisie by nie ubyło, ani atramentu w piórze, ale ubywa honoru, szacunku do samego siebie i w tym konkretnym przypadku słowności (bo autorka wspominała już poprzednim razem, że jeżeli zaproszenie zostanie odrzucone to będzie ostatnim). Nie rozumiem też dlaczego gdzieś wyżej napisałaś, że córka autorki może mieć pretensje tylko do mamusi - znaczy rozumiem, ale strasznie to prostackie. Po pierwsze dlaczego do mamusi? Przecież nie jest pół-sierotą, ma też ojca, który brał udział w przygotowywaniu zaproszeń, więc jak coś to pretensje do mamusi i tatusia. A po drugie w ogóle ten tok myślenia obwiniający rodziców jest bez sensu. Oni byli, to szwagierka olała. I olała podejrzewam właśnie dlatego, że sobie nie umie poukładać sytuacji we własnym związku i okazało się, że inni tę jej nieudolność widzę. Jak sobie nie radzę to staram się wziąć w garść, a nie obrażam się na innych, bo nie oślepli i tę moją nieudolność widzą. 
Dziękuję Wilena, że to napisałaś :-)  ja postrzegam to identycznie, ale pewnie nie umiałabym tego tak ładnie napisać.  
No cóż, możesz łechtać swoją próżność i dumę, nazywając wszystkich wokół prostakami, co nie zmienia faktu, że to Ty (Wy) zrobiliście przykrość swojej córce i tylko Wy będziecie się mierzyć z jej żalem, bo cała reszta świata ma całą sytuację tam, gdzie Ty masz problemy innych.

W którym miejscu nazwałam kogoś prostakiem?  Jak już się udzielasz w tym temacie to nie kłam i  nie zmyślaj!

Pasek wagi

lucyna23prr napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

lucyna23prr napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Matyliano napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

nie bardzo rozumiem o co chodzi, on ma cie gdzies, a ty przezywasz jak mrowka okres? Czy to on ma pretensje, ze nie bylo go na zaproszeniu?
szwagierka sieje zamęt i zniszczenie, bo nie było pisemnego zaproszenia dla pana partnera. i wszyscy teraz są obrażeni na autorkę. on ma pewnie w doopie. 
Szwagierce może być zwyczajnie przykro, jeśli ona zawsze przyjeżdża na tego typu imprezy. Być może ją mocno boli fakt, że jej partner nie chce/nie może z nią przyjeżdżać. I podkreślenie tego faktu poprzez taką manifestację mogło być dla niej bardzo niekomfortowe.
Ale szwagierka chyba nie ma pięciu lat, tylko trochę więcej. Można się bawić w mediatora i próbować pomagać rozwiązywać konflikty w przypadku dzieci. Natomiast dorosłe osoby z problemami we własnym związku powinny radzić sobie same. Jeżeli szwagierce jest przykro, że jej partner olewa jej rodzinę to niech z nim o tym porozmawia i to, że jest jej przykro zakomunikuje. A nie oczekuje od innych, że będą wokół niej i jej związku skakać, bo sobie nie radzi i jak ktoś to zauważy to się obrazi (jak mała dziewczynka). Ja nie odbieram braku zaproszenia jako manifestacji i myślę, że obiektywnie oceniając on nią nie jest. Po prostu ktoś nie pozwolił się dalej olewać i tyle. Ktoś tam wyżej wspominał, że "by nikomu nie ubyło" - no może wkładu w długopisie by nie ubyło, ani atramentu w piórze, ale ubywa honoru, szacunku do samego siebie i w tym konkretnym przypadku słowności (bo autorka wspominała już poprzednim razem, że jeżeli zaproszenie zostanie odrzucone to będzie ostatnim). Nie rozumiem też dlaczego gdzieś wyżej napisałaś, że córka autorki może mieć pretensje tylko do mamusi - znaczy rozumiem, ale strasznie to prostackie. Po pierwsze dlaczego do mamusi? Przecież nie jest pół-sierotą, ma też ojca, który brał udział w przygotowywaniu zaproszeń, więc jak coś to pretensje do mamusi i tatusia. A po drugie w ogóle ten tok myślenia obwiniający rodziców jest bez sensu. Oni byli, to szwagierka olała. I olała podejrzewam właśnie dlatego, że sobie nie umie poukładać sytuacji we własnym związku i okazało się, że inni tę jej nieudolność widzę. Jak sobie nie radzę to staram się wziąć w garść, a nie obrażam się na innych, bo nie oślepli i tę moją nieudolność widzą. 
Dziękuję Wilena, że to napisałaś :-)  ja postrzegam to identycznie, ale pewnie nie umiałabym tego tak ładnie napisać.  
No cóż, możesz łechtać swoją próżność i dumę, nazywając wszystkich wokół prostakami, co nie zmienia faktu, że to Ty (Wy) zrobiliście przykrość swojej córce i tylko Wy będziecie się mierzyć z jej żalem, bo cała reszta świata ma całą sytuację tam, gdzie Ty masz problemy innych.
W którym miejscu nazwałam kogoś prostakiem?  Jak już się udzielasz w tym temacie to nie kłam i  nie zmyślaj!

Skoro już postrzegasz identycznie, jak ktoś, to go chociaż czytaj.

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

lucyna23prr napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

lucyna23prr napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Matyliano napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

nie bardzo rozumiem o co chodzi, on ma cie gdzies, a ty przezywasz jak mrowka okres? Czy to on ma pretensje, ze nie bylo go na zaproszeniu?
szwagierka sieje zamęt i zniszczenie, bo nie było pisemnego zaproszenia dla pana partnera. i wszyscy teraz są obrażeni na autorkę. on ma pewnie w doopie. 
Szwagierce może być zwyczajnie przykro, jeśli ona zawsze przyjeżdża na tego typu imprezy. Być może ją mocno boli fakt, że jej partner nie chce/nie może z nią przyjeżdżać. I podkreślenie tego faktu poprzez taką manifestację mogło być dla niej bardzo niekomfortowe.
Ale szwagierka chyba nie ma pięciu lat, tylko trochę więcej. Można się bawić w mediatora i próbować pomagać rozwiązywać konflikty w przypadku dzieci. Natomiast dorosłe osoby z problemami we własnym związku powinny radzić sobie same. Jeżeli szwagierce jest przykro, że jej partner olewa jej rodzinę to niech z nim o tym porozmawia i to, że jest jej przykro zakomunikuje. A nie oczekuje od innych, że będą wokół niej i jej związku skakać, bo sobie nie radzi i jak ktoś to zauważy to się obrazi (jak mała dziewczynka). Ja nie odbieram braku zaproszenia jako manifestacji i myślę, że obiektywnie oceniając on nią nie jest. Po prostu ktoś nie pozwolił się dalej olewać i tyle. Ktoś tam wyżej wspominał, że "by nikomu nie ubyło" - no może wkładu w długopisie by nie ubyło, ani atramentu w piórze, ale ubywa honoru, szacunku do samego siebie i w tym konkretnym przypadku słowności (bo autorka wspominała już poprzednim razem, że jeżeli zaproszenie zostanie odrzucone to będzie ostatnim). Nie rozumiem też dlaczego gdzieś wyżej napisałaś, że córka autorki może mieć pretensje tylko do mamusi - znaczy rozumiem, ale strasznie to prostackie. Po pierwsze dlaczego do mamusi? Przecież nie jest pół-sierotą, ma też ojca, który brał udział w przygotowywaniu zaproszeń, więc jak coś to pretensje do mamusi i tatusia. A po drugie w ogóle ten tok myślenia obwiniający rodziców jest bez sensu. Oni byli, to szwagierka olała. I olała podejrzewam właśnie dlatego, że sobie nie umie poukładać sytuacji we własnym związku i okazało się, że inni tę jej nieudolność widzę. Jak sobie nie radzę to staram się wziąć w garść, a nie obrażam się na innych, bo nie oślepli i tę moją nieudolność widzą. 
Dziękuję Wilena, że to napisałaś :-)  ja postrzegam to identycznie, ale pewnie nie umiałabym tego tak ładnie napisać.  
No cóż, możesz łechtać swoją próżność i dumę, nazywając wszystkich wokół prostakami, co nie zmienia faktu, że to Ty (Wy) zrobiliście przykrość swojej córce i tylko Wy będziecie się mierzyć z jej żalem, bo cała reszta świata ma całą sytuację tam, gdzie Ty masz problemy innych.
W którym miejscu nazwałam kogoś prostakiem?  Jak już się udzielasz w tym temacie to nie kłam i  nie zmyślaj!
Skoro już postrzegasz identycznie, jak ktoś, to go chociaż czytaj.

hahaha ze wszystkich mądrych słów Wileny wybrałaś ten jeden wyraz i się go uczepiłaś.   Może przeczytaj jeszcze raz, to zrozumiesz co Wilena miała na myśli.  Czytanie ze zrozumieniem się kłania - nie nazwała nikogi prostakiem, tylko pewien sposób postrzegania prostackim :-) ale na spokojnie przeczytaj to jeszcze raz, to może zrozumiesz o co w tym tekście chodziło. pozdrawiam :-*

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.