- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 czerwca 2017, 14:47
Jakiś czas temu nieświadomie wywołałam burze w rodzinie mojego męża i oczywiście jak zawsze to ja zostałam tą najgorszą. W maju mieliśmy komunie naszej córki. Zaprosiliśmy najbliższą rodzinę. Tych z którymi utrzymujemy kontakt i się lubimy. Po konsultacji z mężem na zaproszeniu do jego siostry wpisaliśmy tylko ją, bez jej chłopaka. Co prawda podobno są ze sobą już 15 lat, mieszkają razem itp, ale odkąd my jesteśmy małżeństwem czyli 10 lat on nie odwiedził nas ani razu ( mieszkamy w jednym budynku z teściami, więc u nich przez ten czas również nie był). Wcześniej podobno kilka razy był. Ja widziałam go z 4 razy w życiu i myślałam, że nawet się polubiliśmy. Niestety na moje liczne zaproszenia do nas on nigdy się nie pojawił. Dostawali wspólne zaproszenia na chrzciny naszych dzieci, na kilka pierwszych urodzin. Nigdy nie przyjechał, zawsze coś mu nie pasowało. Mało tego, pomimo podobno poważnego związku nie przjechał na pogrzeb babci. Trzy lata temu widziałam się z nim na weselu szwagra, pogadaliśmy sobie tak raczej szczerze i wówczas to zaprosiłam go na urodziny naszej córki ( szwagierka jest jej chrzestną) i wyraźnie powiedziałam mu, że to jest ostatnie zaproszenie. Jeśli nie przyjedzie na te urodziny to będzie dla mnie jasny przekaz, że nie uważa mnie i mojej rodziny. Oczywiście nie przyjechał. A teraz w rodzinie gównoburza, że nie było go na tym zaproszeniu. Szwagierka nie pokazała mu tego zaproszenia i nie pojawiła się na komunii!! Przyjechała kilka dni po, dała prezent i pojechała. Ja nawet jej nie widziałam. Zresztą może to i lepiej bo nie wiem jak miałabym sie zachować. To ja powinnam czuć się urażona, że nie przyjechała na najważniejszy dzień w życiu mojego dziecka, czy raczej ona że nie zaprosiłam człowieka, który ewidentnie nie chce mieć z nami nic wspólnego? Dodam jeszcze, że nie mieszkają za granicą, na inntm kontynencie, czy planecie, a 200 kilometrów od nas. Co o tym myślicie? Źle zrobiłam?
12 czerwca 2017, 16:51
bardzo dobrze zrobiłaś. byłaś konsekwentna. uprzedzałaś go, że następny taki numer nie przejdzie. gdy zrobiłaś tak jak zapowiedziałaś, to wielka obraza, bo niektórzy ludzie mają problem z tym, że inni przestają się z nimi cackać. ale to ich problem, nie twój:)
12 czerwca 2017, 17:18
Nie mowie, ze on jest super, ale to, ze zaprosilas tylko ja to naprawde swinstwo. Taka gownoburza. Tobie by nie ubylo, gdybys go zaprosila. Niezaleznie od tego, czy koniec koncow by sie zjawil czy nie.
12 czerwca 2017, 18:00
uwazam, ze korona by ci z glowy nie spadla wpisujac jego nazwisko na zaproszeniu, nawet gdybys z gory wiedziala ze nie przyjedzie, to by tylko o nim swiadczylo a tak pokazalas swoja urazona dume
12 czerwca 2017, 18:05
ja ostatnio byłam tą osobą, która pierwsza wyciąga rękę...zrobiłam to dla męża, ale do dziś żałuję, że to mojej strony wyszła inicjatywa "pogodzenia"...piszę w cudzysłowie, bo ja nawet obrażona nie byłam. no przeżywam jak mrówka okres ;p ale aż mnie telepie na samo wspomnienie. dlatego czytając o partnerze szwagierki, ciśnienie podskoczyło do maximum w kilka sekund. dobrze, że nie dajesz sobą pomiatać.
12 czerwca 2017, 18:23
Jasnie Pan Burak. Tez bym zrobila, tak jak ty.
A co do tesciow, ja sie w ogole do ich rodziny nie wtracam, a i tak zawsze jestem ta najgorsza (bo nie daje soba pomiatac, jak oni probuja sie wtracac do nas i dzieci...). Myslalam, ze z mozna z tesciami zyc w zgodzie i ze wszystkie te opowiesci o tesciowych sa przesadzone, a tu zonk... samo zycie
12 czerwca 2017, 18:52
Piszesz ze to najwazniejszy dzien dla twojego dziecko i ze przykro dziecku ze nie bylo cioci a uwazam ze tylko twoja w tym zasluga. Chcialas postawic na swoim, no to postawilas, przy okazji zepsulas dziecku ten wielki dzien i sklocilas rodzine.Warto bylo? ja uwazam ze nie. Nie wazne jaki z niego czlowiek, dla swietego spokoju trzeba bylo go wpisac w zaproszeniu i olac sprawe jak nie przyjedzie a ty tupnelas noga i strzelilas focha. Wywolalas gownoburze w rodzinie, ale tego przeciez chcialas prawda? latwe do przewidzenia bylo jak to sie skonczy.
12 czerwca 2017, 19:15
Piszesz ze to najwazniejszy dzien dla twojego dziecko i ze przykro dziecku ze nie bylo cioci a uwazam ze tylko twoja w tym zasluga. Chcialas postawic na swoim, no to postawilas, przy okazji zepsulas dziecku ten wielki dzien i sklocilas rodzine.Warto bylo? ja uwazam ze nie. Nie wazne jaki z niego czlowiek, dla swietego spokoju trzeba bylo go wpisac w zaproszeniu i olac sprawe jak nie przyjedzie a ty tupnelas noga i strzelilas focha. Wywolalas gownoburze w rodzinie, ale tego przeciez chcialas prawda? latwe do przewidzenia bylo jak to sie skonczy.
czasami gównoburza jest potrzebna. rodzeństwo mojego męża potrafi i obchodzą się z nimi jak z jajkami, a my z mężem nie i nigdy nie odmawiamy pomocy i już zgagę od tego mamy...także jakbym miała jaja, to chętnie oczyściłabym atmosferę.
12 czerwca 2017, 19:31
No i właśnie tu się znacznie różnimy, bo my wierzymy w Boga i ta uroczystość, to było głównie przeżycie duchowe. Moje dziecko prezentami jakoś niespecjalnie się zainteresowało, ale brakiem cioci jak najbardziej...Wiesz, prowadzenie firmy to nie jest tylko wydawanie polecen innym. Moj kolega ma firme, kilka osob zatrudnia, niby nic wielkiego. A po powrocie do domu 20:00 siedzi jeszcze 3h przy biurku i wypelnia papiery. Wiec nie bagatelizowalabym tak tego. Poza tym skad wiesz co on w tej pracy robi? Bylas, widzialas? Czy slyszalas plotki na ten temat?Prawo masz czuc sie urazona, ale po co robic z tego powodu akcje takie, ze szwagierka tylko jest stawiana w ciezkiej sytuacji? Co do "najwazniejszego dnia" nie bede sie z Toba klocic, dla mnie to nie byl jakis wazny dzien i nie robilo mi roznicy jeden gosc wiecej czy mniej, wazne, ze prezenty sie zgadzaly, poza tym i tak bawilam sie z dziecmi, a dorosli zajmowali sie soba.tak dla dziewięciolatka to jest najważniejszy dzień w życiu. Koniec i kropka. Jeśli chodzi o urlopy to wiem, że prowadzi firme w której w sumie niewiele robi. Ma od tego ludzi. Zresztą nawet gdyby pracował w niej jak wół, to w ciągu 10 lat raczej miałby choć jeden wolny dzień!No i najlepsze - oni mieli prawo się obrazić, ale ja to już nie. na około 10 pisemnych zaproszeń i kilkanaście ustnych nie potrafił przyjechać. Ale ja nie miałam prawa poczuć się urażona?Tez poczulabym sie urazona na miejscu Twojej szwagierki. Nie wiem co mialo na celu zapraszanie tylko jej, chcialas pokazac, ze strzelilas focha czy jak? Poza tym nie przesadzasz czasem z tym "najwazniejszym dniem w zyciu dziecka"? Ona zrobila prawidlowo, zlekcewazylas jej partnera, wiec czemu ona mialaby przyjechac? Co innego jak zapraszasz oboje, a ona przyjezdza sama, to robi to z wlasnej woli i partner nie czuje sie urazony. Poza tym widocznie malo znasz jej rodzine, i moze jej facet ma taka prace przez ktora nie moze sobie pozwolic na urlopy tak by wam pasowalo? A i jeszcze jedno, ja nie jezdze na zadne urodziny dzieci w rodzinie, za duzo tych dzieci, i tak wiekszosci nie znam, albo znam tylko z widzenia, a zabawy w gluchy telefon czy ganianego mnie nie kreca.
No to gratuluję wyboru dnia na własne honorowe manifestacje. Córka może mieć pretensje jedynie do mamusi. Jeśli żyjesz na tym świecie dłużej niż 5 lat, to musiałaś mieć świadomość, że mogą poczuć się urażeni. I to szwagierka zapewne poczuła się bardziej urażona niż jej partner. Bo ona Was nigdy nie olała, a Wy zrobiliście jej jawny afront. Skąd wiesz, jak ona się czuje z tym, że jej partner odmawia przyjazdu do Was?
Edytowany przez AgnieszkaHiacynta 12 czerwca 2017, 19:32