- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 maja 2017, 22:37
trudna sprawa.... ja bym chyba pojechała, ale trudno mówić jak się nie jest w takiej sytuacji
25 maja 2017, 22:41
Pojedz. Jeśli coś z rodzicami będzie nie tak sk możesz wrócić i się nimi opiekować.
25 maja 2017, 23:11
Jeżeli chcesz wyjechać dla siebie (bo czujesz, że zostając w domu się zamykasz na ludzi, chciałabyś zmienić pracę, mieszkać w większym mieście, albo po prostu wyprowadzić się od rodziców) to wyjedź. Jeżeli chcesz wyjechać dla faceta i gdyby nie on tematu by w ogóle nie było to zostań - tak ja bym podeszła do tematu. Mogłabym wyjechać "za facetem", ale musiałabym wtedy wiedzieć, że ten wyjazd to jego marzenie, którego nie może zrealizować w żaden inny sposób. Wy, z tego co piszesz, macie inną sytuację - po prostu kwestie finansowe. W takiej sytuacji na jego miejscu próbowałabym jednak szukać czegoś na miejscu lub przynajmniej gdzieś bliżej (na tyle bliżej, żeby można było codziennie po prostu dojeżdżać do pracy). Plus pytanie na ile to jest poważny związek - wychodzę z założenia, że poświęcanie się dla kogoś to często sprzedawanie władnego spokoju ducha po kawałku. Ale jeżeli już mam (i chcę) to zrobić to dla kogoś kto jest mi naprawdę bliski i kto to doceni. Doceni? A co do rodziców - ja się wyprowadziłam dosłownie kwadrans drogi od swoich, a i tak mój tata potrafił zadzwonić z tekstem "dziecko, będę miał teraz zebranie, ale jak chcesz to się postaram urwać wcześniej z pracy, to przyjadę i ci pomogę zrobić pranie" (gdzie nie mam dwóch lewych rąk i z włączeniem pralki w domu problemów nie miałam). No komedia :) Przeszło im z czasem, tak samo z siebie. Myślę, że akurat w tym przypadku "czas leczy rany" i gdybyś się wyprowadziła to będzie im tak dziwnie na początku, a potem minie.
Edit: " jak mam o Tobie myśleć poważnie skoro nie jestem mi oddana bo tylko martwisz się o rodziców " - no ja bym dostała piany i białej gorączki, gdybym coś takiego usłyszała. Serio? "Nie jesteś mu oddana?" - miałabym nadzieję, że ma problemy z wysławianiem się i co innego pomyślał, a co innego powiedział. Jeżeli nie i naprawdę tak to postrzega to ... czarna rozpacz.
Edytowany przez Wilena 25 maja 2017, 23:16
26 maja 2017, 02:39
ja bym wyjaśniła tu kilka kwestii - mama ma nowotwór złośliwy czy łagodny? bo jak łagodny to nie ma się w ogole czym martwić, nie zabije jej nawet jakby chciała. tylko rak, czyli nowotwór złośliwy, może jej zagrażać. jeśli guz jest łagodny to nie ma co się litować az tak nad mama, bo nic jej po prostu nie jest - kontroluje się tylko czy rosnie i gdy rośnie lub jakoś wpływa na funkcje mózgu to się operacyjnie lub bezoperacyjne laserem usuwa i tyle, nie będzie żadnych nawrotów czy co, bo to nic groźnego. po drugie w tym wieku i z takim stażem już bym wymagała deklaracji jeśli miałabym przewartościować swoje życie dla kogoś, mając już ustabilizowana pozycje życiowa. to co ci powiedział o oddaniu to kpina, szantażuje cie, a nawet zadeklarować wspólnej przyszłości nie ma jaj i odpowiedzialność za to zrzuca na ciebie. sory, ale to ci*a a nie facet, który rzut beretem i ma 30 lat na karku.
26 maja 2017, 06:21
odetnij pepowine
Twoja mama ma meza,ktory o nia zadba a ty mozesz ich odwiedzac jak najczesciej mozesz.
26 maja 2017, 07:22
tutaj choroba mamy nie ma nic do tego tylko po co poświęcać sie dla kogoś skoro prawie 30 letni facet jest na tyle cip...ty ze nie potrafi sie określić,tak jak dziewczyny napisały juz, jest mu ktoś potrzebny do ogarnięcia mieszkania,
egoista z niego bo chce odsunąć cie od rodziny ale sam ci tej rodziny nie chce dac