6 marca 2011, 16:35
Hej dziewczyny, może Wy mi poradzicie, bo już nie mam siły. Jestem drugą kobietą mojego faceta. Z poprzednią ma dwoje dzieci i jest w trakcie rozwodu. Dodam, że jestem sporo młodsza od niego, a rozstał się z żoną, kiedy poznał mnie. Proble wygląda następująco... Głównie chodzi o jego mamę, choć cała rodzinka mnie nienawidzi. Usłyszałam od niej, że nasze dzieci nigdy nie będą jej wnukami, że jestem psychopatką, że mój H. zmarnuje sobie przy mnie życie i będzie kiedyś żałował. A już rekord pobiła w Nowy Rok. Zadzwoniła do niego i życzyła mu wszystkiego dobrego. Mnie natomiast kazała przekazać, że życzy mi wszystkiego, co najgorsze. Rozumiem, że może mieć inny pogląd na rozwody itp, ale bez przesady!!! Moi rodzice już się jakoś pogodzili, a naprawdę podchodzili sceptycznie do sytuacji.. Czasem obawiam się, że to już nigdy się nie zmieni i że nasze dzieci faktycznie nie będą miały babci, że wszystko będzie takie niepoukładane... Co powinnam zrobić? Czekać aż sama zrozumie?
6 marca 2011, 16:38
ehh naprawdę strasznie trudna sprawa;/
- Dołączył: 2010-04-27
- Miasto: Zamość
- Liczba postów: 329
6 marca 2011, 16:39
Jeżeli do tej pory nie zrozumiała, już raczej nie zrozumie.
Twoje dzieci nie będą miały babci, a jej wnuki, które już są na świecie nie będą miały pełnej rodziny.
- Dołączył: 2010-10-30
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2868
6 marca 2011, 16:39
Strasznie chamidło z niej!
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
6 marca 2011, 16:41
Uu, no ciężka sprawa. Nic na siłę. Najważniejsze, żeby twój facet nie wspierał jej w tej złośliwości. Czas leczy rany, możliwe, że coś się zmieni. W sumie rozumiem po części jej reakcję bo pochodzę z rozbitej rodziny i wiem ile emocji wzbudza pojawienie się nowej partnerki życiowej u boku żonatego mężczyzny.
6 marca 2011, 16:43
Nie chcę jej oceniać, ale faktycznie głównym problemem i tym, co mi zarzuca jest fakt, że dzieciom popsułam dzieciństwo. Rozumiem to i staram się jak mogę, żeby im nic nie brakowało. Pracuję po 16 godzin, żeby mój H. miał na prezenty dla nich, żeby płacił alimenty. Ale do jego mamy nic nie dociera, uważa że najchętniej pozbyłabym się tych dzieci...
6 marca 2011, 16:46
> Uu, no ciężka sprawa. Nic na siłę. Najważniejsze,
> żeby twój facet nie wspierał jej w tej
> złośliwości. Czas leczy rany, możliwe, że coś się
> zmieni. W sumie rozumiem po części jej reakcję bo
> pochodzę z rozbitej rodziny i wiem ile emocji
> wzbudza pojawienie się nowej partnerki życiowej u
> boku żonatego mężczyzny.
Powiedz mi, jak podchodzisz do nowej kobiety swojego ojca/ mężczyzny swojej matki?
6 marca 2011, 16:49
chyba niewiele możesz zrobić, jakby nie było (jeśli dobrze zrozumiałam) rozbiłaś rodzinę i prawdę mówiąc nie dziwię się mamie Twojego faceta. Na pewno prezenty i alimenty nie wynagrodzą dzieciom tego, że ich ojca przy nich nie ma. Oczywiście rozumiem, że zdarzają się rozwody, że ludzie się nie dogadują, że ojcowie (i matki) zostawiają swoje rodziny, ale w tym przypadku przyłożyłaś do tego rękę, więc ciężko będzie zdobyć sympatię 'teściowej'
6 marca 2011, 16:53
Ech, niestety o tym wiem... Jak myślicie, co powinnam zrobić?
- Dołączył: 2010-10-28
- Miasto: Wadowice
- Liczba postów: 183
6 marca 2011, 17:08
Powinno istnieć coś takiego jak kobieca soldarność. Jak facet ma obrączkę na palcu, to się go nie rusza.
A prezenty ojca nie zastąpią.
I w tym wypadku "mamusi" wcale się nie dziwię, bo ma kobieta racje.