Temat: Skąd wiedzieliście, że to TO? :)

Cześć!

Nigdy nie byłam w takiej relacji, w której czułam, że to "ten jedyny". Jednak zawsze ciekawiło mnie jak to jest możliwe, że ludzie decyzje o małżeństwie/wspólnym życiu podejmują z taką pewnością i pełnym przekonaniem. Znajoma z pracy stwierdziła, że kiedy poznała swojego męża to "po prostu wiedziała, że to TEN".

A jak było z Wami? Skąd bierze się ta niesamowita pewność, że to odpowiednia osoba na całe życie? :)

Trudno powiedziec, ja wczesniej spotykalam sie z kilkoma facetami, ale nigdy nic nie czulam, zwykla sympatia. A jak poznalam swojego meza to wiedzialam, ze to ten jedyny. Moze kwestia dobrego pierwszego wrazenia? Uratowal wtedy kota (znalazl w kanale podczas naszego spaceru pierwszego), zawinal w swoja bluze, zabralismy go w cieple miejsce (byla jesien), kupil mleko i mala miseczke, kotek ledwo pil. Wtedy poczulam, ze z tak opiekunczym facetem czulabym sie bezpiecznie. I tak z randki na randke czulam to mocniej i wiecej jego zalet poznawalam. A kotek byl z nami przez nastepne 4 lata zwiazku, niestety zaginal.

U mnie nie ma czegoś takiego, bardziej kieruję się rozumem. Obecnie spotykam się z kimś, czy to TEN? Nie wiem, muszę go lepiej poznać.

hmm  ciezko okreslic ... pierwsza milosc jako nastolatka glupia myslalam tak to ten kocham go na zawsze dopoki z zona brata nie zdradzil ;/ pozniej juz nie moglam nikomu zaufac po jakims czasie i wielu randkach spotkalam kogos zakochalam sie bylismy razem 3 lata , ale zwsze podswiadomie wiedzialam ze to nie ten kochalam go ale cos mi mowilo ze to nie ten facet z ktorym chce spedzic reszte zycia no i zwiazek sie rozsypal on sobie znalazl inna bedac w zwiazku ze mna i wtedy powiedzialam sobie nie dosc wole byc sama 2 lata pozniej poznalam mojego A ja mu odrazu wpadlam w oko mi tez sie spodobal ale nie polubilam go nie zaiskrzylo wogole nie chcialam Anglika dodatkowo zawsze mnostwo dziewczyn za nim latalo przez rok czsu go ignorowalam widzielismy sie czesto na imprezach on cos chcial ja nadal nic ... rok pozniej mowie nio dobra pojde na ta randke z nim i co i jestesmy razem juz 4 lata i wiem czuje jestem wrecz pewna ze to ten :) Nie umiem tego okreslic ale poprostu to wiem ;)

Pasek wagi

Myślę, że to się w sercu czuje :) ja to z kolei bardzo boję się zdrady, więc podziwiam te które zaufały kolejnemu facetowi jeżeli wcześniej jakiś zdradził :)

Wiesz co - z innymi facetami nie wyobrazalam sobie jakos wspolnej starosci, a z obecnym mezem tak ;) 

Ja w byłych facetach byłam zakochana, ale to nie było 'to'. Jak poznałam mojego męża, to też nie wiedziałam od razu, że to miłość na całe życie, ale po jakimś roku własnie poczułam, że to ten jedyny. Po prostu byłam pewna. Tego nie da się opisać, ale to taka świadomość w głowie i uczucie w sercu, że to ten pisany Tobie. :D 

paulawrona napisał(a):

Myślę, że to się w sercu czuje :) ja to z kolei bardzo boję się zdrady, więc podziwiam te które zaufały kolejnemu facetowi jeżeli wcześniej jakiś zdradził :)

WIesz ja myslalam ze nie zaufam pierwszy powazny facet pierwsza milosc wspolne mieszkanie a on zdradzil mnie z zona brata traua masakryczna kolejny zwiazek zdrada ( ja to tak nazywam ) przez internet przez rok to trwalo sekretne emaile planowanie jak mnie zostawi itd pozniej do nioej odszedl ona go zdradza a on sie cieszy teraz niby rozwod chce wziasc ( telenowela) prze 3 lata bronilam sie nie chcialam nikogo balam sie kiedy zaczelam sie spotykac z A latwo nie mial sceny zazdrosci na kazdym kroku musial wykasowac wszystkie numery dziewczyn z telefonu .... porazka z czasem mu zaufalam i jestesmy razem juz prawie 4 lata nie jestesmy oficjalniezareczeni ale mowimy o slubie ufam mu w 100% po czasie samo przyszlo nawt mu pozwalam odwozic kolezanke ktora wiem ze sie w nim kochala  bo wiedzialam ze nic nie bedzie wiem ze mowia ze na 100 procent nigdy nie wiesz ale ja naprawde wiem czuje ze on mnie niogdy nie zdradzil podal mi hasla do swojego telefonu ale ja nie mam potrzeby sprawdzac bo wiem ze jest ok takze zycze Ci tego z calego serca zebys i Ty kiedys zaufala :*

Pasek wagi

W sumie to nie potrafię uchwycić momentu, w którym bym stwierdziła że to "to". Na samym początku po prostu byłam zakochana i lubiłam z nim spędzać czas, to wystarczało, nie miałam w ogóle potrzeby zastanawiania się czy coś więcej z tego będzie. Potem czas mijał i jakoś tak samoistnie stawało się dla mnie czymś oczywistym, że jesteśmy i będziemy razem. On poruszył jako pierwszy temat ślubu, dzieci, "domku z ogródkiem" i tak dalej - w sumie w naturalny sposób zaczęliśmy rozmawiać (gdzie normalnie takie tematy wywoływały u mnie panikę/reakcję alergiczną). Plus takim wyznacznikiem tego, że to tak na zawsze (a na pewno na dłużej) była moja rodzina. Zaczęli go traktować jak "swojego" - pamiętam dzień, w którym do mnie dotarło że oni go już uważają za członka rodziny. To był dla mnie też taki moment, żeby sobie poukładać wszystko w głowie. 

Ja nie potrafie tego wyjasnic, ale meza poznalam, kiedy mialam 16 lat i zwariowalam na jego punkcie. Zostalismy para po paru tygodniach znajomosci i od razu wiedzialam, ze to ten jedyny, przyszly ojciec moich dzieci. Bardzo szybko sie zakochalam. To byl i jest moj jedyny powazny zwiazek. Gowniarskich wyskokow nie licze ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.