Temat: Mama

Czesc. Potzrebuje waszej opinii na ten temat. Zaczne od poczatku - moj tata nie zyje od 4 lat, ja mam lat 15. Moja mama sie z nim rozwiodla, kiedy mialam 7 i potem znalazla sobie nowego faceta. Na poczatku byl fajny, mily dla mnie, zabieral mnie zawsze na zakupy, jak jechal gdzies, kupowal mi ubrania i wgl. traktowal, jak corke. Ale gdy tata zmarl, nagle zaczal mnie nienawidzic. Robil wszystko, zeby mi dogrysc i zebym plakala. W wieku 12 lat zaczal mnie wyzywac - codziennie slyszalam wyzwiska typu ''s**ka, sz*ata'' itd. znosilam to. Mowilam o tym babci, dziadkowi, drugiej babci, cioci, wszystkim. Ale nikt z tym nic nie zrobil, wszyscy sie go bali, bo wiedzieli, ze nie moga nic zrobic, bo nawet jak pojda na polcije, to i tak mu nic zrobia, bo mial tam jakies wtyki.. minelo 3 lata, przywyklam do tego, ignorowalam, ale to bolalo.. bardzo bolalo, i nigdy nie zapomne tego mojej mamie, i mojej rodzinie, ze cierpialam, a oni o tym wiedzieli i wszyscy sie go bali. Nie liczylam sie wtedy. Przyszedl czas, ze wyzywal nie tylko mnie, ale tez mame, nawet z lapami do niej.. wiele razy bylo tak, ze jak zaczal ja wyzywac, potrafilam wziac mu rzeczy i za okno wyrzucic, albo go tak samo zwyzywac. Bo bronilam mame, nie chcialam, zeby cierpiala. Nie chcialam, zeby plakala przez niego, tak jak plakalam ja. Ja potrafilam stanac w jej obronie, bo ja kocham, ale zastnawiam sie, cyz ona mnie tez. Bylo tak, ze rozstawali sie, ale po kilku dniach znowu wracal do domu. Wyzywal, szarpali sie, na drugi dzien bylo ok, potem znowu to samo i tak przez 2 lata. Juz mialam tego dosc, nie wiedzialam, czy wracajac ze szkoly, on bedzie, czy znowu sie pokloca. Awantury o 3 w nocy staly sie przez ostatnie kilka miesiecy normą. Chodzilam do szkoly nie wyspana, bo sie wydzieral. Nie mialam czasu na nauke wgl., bo ciagle byly klotnie, musialam albo ingerowac w to, albo po prostu sie nie dalo siedziec, a juz tym ardziej na czyms skupic,ale mimo wszystko srednia zawsze mialam ponad 4, wiec nie bylo tak bardzo zle. Teraz sie z nim niby roztsala, juz miesiac nie mieszka w domu, ale caly czas sie z nim umawia, jezdza na jakies kolacje, albo do kawiarni, i kij wie, gdzie jeszcze. Codziennie smsy i telefony. Ja sie czuje, ze jestem caly czas na tym drugim miejscu - jak chce z nia pogadac, to ona ie ma czasu, bo ksiazki czyta, ale jak on napisze, zeby wyszla przed blok, to leci i czas ma zawsze. Dzisiaj zrobila cos, co mnie bardzo zabolalo, i nie wiem, czy to ja przesadzam, czy to rzeczywiscie bylo bardzo nie mile z jej strony, no wiec :
przyszlam do jej pokoju i usiadlam na lozku, a ona do mnie:
- idz, bo Marcin (ten jej chlopak) zaraz zadzwoni
- ok, to jak zadzwoni, to pojde
- nie, idz teraz, ja ci nie przeszkadzam jak gadasz
- ale ty nie gadasz ! jak zadzwoni telefon, to pojda, dobra?
- nie, wyjdz teraz
wiec trzasnelam drzwiami, dodajc 'nigdy ci tego nie zapomne, i nie licz na to, ze bede miala dla ciebie czas, a kiedy skoncze 18 lat i sie wyprowadze na studia, to za to wszystko, nigdy cie juz nie odwiedze, bo skoro ty nie masz dla mnie czsu, kiedy jestem w wieku, gdzie chce z toba porozmawiac o roznych rzeczach, i tego potrzebuje,  to kiedy ty bedziesz stara baba, i bedziesz potzrebowala mnie, mnie tez nie bedzie' i wyszlam. Zabolalo mnie to, bo czuje sie odrzucona z jej strony. Nie moge jej wybaczyc, ze nigdy w zyciu nic nie zrobila z tym, ze pozwala, zeby mnie on wyzywał, nie umiem jej tego wybaczyc. I jeszcze ta sytuacja przed chwila - dziewczyny, czy to jest przesada z mojej strony, czy jak ? 
Nie, to nie jest przesada z Twojej strony... Matka jest egoistką i liczy się tylko sama z sobą i z tym chamem. I na dodatek to chora egoistka bo wielbi swego kata. Zacznij dbać o siebie, nie broń jej. Po co masz się spalać dla kogoś takiego? Wiem, co mówię. Moja matka mnie porzuciła jak miałam 5 lat.
przykro mi z powodu mamy, ale skoro tak zrobila, to znaczy, ze nie byla matką. 
Bardzo cię to boli, bo ja bardzo kochasz. To normalne. Ale wiesz, ona ma troche problem ze sobą i z tym związkiem. Postaraj sie porozmawiać z nia kiedyś na spokojnie i powiedzieć, co czujesz. Tylko nie zaczynaj zdania od "Ty coś zrobiłaś nie tak", ale od "Czuję się tak i tak", bo inaczej ona to odbierze jako atak na siebie i się zamknie przed tobą. To jest trudna sprawa i nic poza rozmową raczej nie pomoże.
ale ja juz z nia rozmawilam. Jak jej powiedzialam, ze czuje sie odrzucona,to powiedziala,ze kocha mnie najbardziej. Jakos jej w to nie wierze, gdyby mnie kochala, to by cos z tym zrobila. A pozwala,zeby mnie tak traktowal. Ja jakbym miala taka corke, jaka jestem ja, to bez kitu codziennie bym bogu dziekowala. Patrzac na dzisiejsza mlodziez, jestem po prostu wysnionym idealem. Wszyscy naokolo w moim wieku pija, pala, cpaja, uprawiaja seks, nie ucza sie, wagaruja. Ja nigdy w zyciu nie napialam sie nawet lyka, ani nie zapalilam, chlopaka - wiadomo, jakiegos tam mialam, bo to normale,ze tkos mi sie podobal, ale nic wiecej poza tym, ucze sie dobrze, ze srednia zawsze powyzej 4, wiec jest ok, nie wagaruje, chodze do szkoly, chce sie uzcyc, chce pojsc na studia, mysle o swojej przyszlosc, nie zyje z dnia, na dzien. Nie wlocze sie nigdzie po nocach, calymi dniami siedze w domu, a jak juz gdzies wychodze, to z kolezankami na jakis spacer, ale nigdy nie wracam pozniej, niz po 20:00. A ona nawet tego nie potrafi docenic...
Jestem w twoim wieku i Ci współczuję ..
A nie myślałaś, żeby iść mieszkać do babci i dziadka. Ja po wielkiej kłótni z mamą postanowiłam zamieszkać u babci i byłam u niej półtora miesiąca. Tylko tyle, że moja mama jest dla mnie bardzo dobra i błagała żebym wróciła do domu. Ale to co się stało wtedy to było pod wpływem silnych nerwów i wgl. I przy okazji moja mama ma dla mnie czas zawsze. Mogę ją nawet w nocy budzić jeśli coś mnie gryzie. Uwielbia ze mną spędzać czas a mi nie zawsze jest to na rękę. Nie wiem w jaki sposób można Tobie pomóc. : (
kiedy sie tez wyprowadzilam, to na policje nawet poszla, i do pedagoga szkolnego, a gdy juz wrocilam do domu, to jej chlopak powiedzial 'czekam tylko an to, az sie wyprowadzisz', to tez bolalo. Na komputerze mam nawet nagrania, jak mowi, ze najpierw znisczczy mnie, a potem mame, dokladnie mowi 'najpierw zniszcze te s*ke z drugiego pokoju, a potem ciebie'... wszystko mam nagrane. 
dobrze, że taka jesteś. proszę cię, nie zepsuj się. takie sytuacje, gdzie rodzice nie interesują się dziećmi, sprzyjają takiemu 'zepsuciu się'.

doskonale Cię rozumiem bo też miałam nie łatwą sytuacje w domu. moi rodzie rozwiedli się kiedy jeszcze chodziłam do żłobka. tata wyjechał do pracy za granicę i mieszkałam sama z mamą, ona pracowała więc często zajmowali się mną dziadkowie. tata w miare często dzwonił, przyjeżdżał, jak przyjechał w dzień było ok bawił się ze mną itp ale w nocy strasznie się kłocił z moją mamą, czasem tak głośno że nie spałam całą noc i raz na drugi dzień po takiej awanturze rodzice zapytali: 'z kim chcesz mieszkac? z mamą czy tatą' odpowidziałam, że z obojgiem (bo co miałąm powiedziec) i nagle od mniejwięcej tej rozmowy niewiadomo czemu kontakt się urwał na pare lat. potem przyjechał na moją komunię. początkowo sytuacja była nie zręczna ale oswoiłam się z nim i on powiedział, że przyjdzie do mnie w wakacje i już nigdy nie dopuści do tego by nasz kontakt się urwał. niestety nie zadzwonił. moja mama mniej więcej w tym czasie znalazła sobie innego. też z nami mieszkał. on miał córke poprzedniego związku, nie mieszkała z nami na stałe ale czasem nocowała (mieszka z mamą) i zaprzyjaźniłam się z nią. jego traktowałam jak wujka, a on mie jak by taką drugą córkę (jednak ona itak pozostawała dla niego na 1 miejscu). potem on zaczoł się kłócic z moją mamą. wracał do domu pijany strasznie krzyczeli, pomimo że nie na mnie to i tak płakałam bo wiedziałam, że mama cierpi a nie chciałam tego. wkońcu on się wyprowadził. ale wtedy moja mama zrobiła się jakaś dziwna. często się na mnie denerwowała o byle co. przychodziłam do niej do pokoju by porozmawiac ona mnie spławiła. nie wiedziałam co mam myślec. miałam wtedy 12lat i ona nagle powiedziała, że wyjeżdża do pracy za granicę. ja zamieszkałam u dziadków ona dzwoniła zazywyczaj w weekendy. kochałam dziadków ale zazdrościłam wszystkim, że mają oboje rodziców, a ja czułam się jakbym nie miała żadnego. błągałam mame przez telefon żeby wróciła ale ona mówiła, że nie może. jeżdziłam do niej ona do mnie, kontakt utrzymywałyśmy ale było mi bardzo ciężko. i kiedy byłam w 2 klasie gimnazjum przez przypadek dowiedziłam się, że mój tata ma nową żonę i dziecko. bardzo mnie to zabolało. i wtedy zaczęły się moje problemy z jedzeniem - kompulsy. jedzenie zaczełam traktowac jako przyjemnosc. to był początek do bulimii ale to już inna historia. po ponad 3 latach mama wróciła do polski. mieszkam z nią i nasze kontakty znacznie się poprawiły. nie wiem, może ona coś zrozumiała ale nigdy nie miałyśmy lepszy stosunków niż teraz. tata nie odezwał się do mnie do tej pory (mam 18 lat, prawie już 19). nie pokazuje tego po sobie ale naprawde boli mnie to do dziś, nie potrafie zrozumiec dlaczego on wybrał je (tamtą żone i dziecko) a nie nas, dlaczego nic go nie obchodze i tak bardzo zazdroszcze koleżankom, że mają oboje rodziców (nawet jeśli są rozwiedzeni utrzymują kontakt i z tata i z mama). czasem złapie mnie taki ponury nastrój, że musze się wypłąkac w nocy i cały czas męczy mnie to pytanie dlaczego mnie nie chce. i prawda jest taka, że ktoś kto tego nie przeżył tego tak naprawde nie zrozumie. może mu się wydawac, że rozumie ale to nic w porównaniu z tym co w takiej chwili dzieje się w psychice kogoś kto przez przechodzi.. pamiętaj, że musisz byc silna. postaraj się odbudowac relacje z mamą. napewno nie raz w przyszłości przypomnisz sobie dzieciństwo i troche popłaczesz ale myśle, że to cię wzmocni. mnie po takich przeżyciach teraz ciężej zranic, byle powody mnie już nie ruszają bo są niczym w porównaniu z takimi przeżyciami.
Idź na policję skoro masz to nagrane, pokaż mamie...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.