Temat: Alienacja rodzicielska

Czy ktoś z Was.... albo inaczej: jak wiele osób zna temat alienacji rodzicielskiej?

Zapraszam do mojego wpisu i proszę o komentarze...

https://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/...

Zdaję sobie sprawę z tego, że takie zjawisko istnieje. Mając dziecko, nie dopuściłabym do takiej sytuacji... Mogę nienawidzić byłego męża, nawet mniej więcej powiedzieć dziecku co zrobił jeśli to spowodowało rozstanie, ale krzywdzić dziecko brakiem kontaktu z ojcem? Najgorsza i najgłupsza zemsta.

lilaa893 napisał(a):

Zdaję sobie sprawę z tego, że takie zjawisko istnieje. Mając dziecko, nie dopuściłabym do takiej sytuacji... Mogę nienawidzić byłego męża, nawet mniej więcej powiedzieć dziecku co zrobił jeśli to spowodowało rozstanie, ale krzywdzić dziecko brakiem kontaktu z ojcem? Najgorsza i najgłupsza zemsta.

Kurcze masa ludzi nawet nie wie o tym problemie...

Grześ, ile ja bym dała by ojciec mojego dziecka chciał być częścią jej życia. Mnie on jest mocno obojętny, ale dziewczynka już kiedyś pytała dlaczego tato o niej nie pamięta. Tak więc... No.

ZuzaG. napisał(a):

Grześ, ile ja bym dała by ojciec mojego dziecka chciał być częścią jej życia. Mnie on jest mocno obojętny, ale dziewczynka już kiedyś pytała dlaczego tato o niej nie pamięta. Tak więc... No.

Rozumiem...to przykre.

Ale pytam głównie o to, czy ludzie wiedzą o tym, że alienacja to tak szerokie zjawisko... czytałaś mój ostatni wpis w pamiętniku?

Mój ojciec sam się "wyalienował" z mojego życia. Matka była święcie przekonana, że mimo ich rozwodu, mogę zachować normalne relacje z ojcem. Wściekała się gdy źle o nim mówiłam, podkreślając, że to mój ojciec. On uparcie twierdził, że matka utrudnia mu kontakty ze mną i nastawia przeciw niemu dziecko. W ten sposób tłumaczył swoje wygodnictwo, nieodpowiedzialność, niesłowność i nałogi.
 Dziś wiem, że źle zrobiła, że nie pozbawiła go praw rodzicielskich. 
Rozumiem problem i bardzo współczuję wyalienowanym ojcom. Ale nie każdy "tatuś" to rycerz pokrzywdzony przez los, a nie każda matka po rozwodzie to jędza mszcząca się na byłym przez ograniczenie mu kontaktu z dziećmi.

Posterisan napisał(a):

Mój ojciec sam się "wyalienował" z mojego życia. Matka była święcie przekonana, że mimo ich rozwodu, mogę zachować normalne relacje z ojcem. Wściekała się gdy źle o nim mówiłam, podkreślając, że to mój ojciec. On uparcie twierdził, że matka utrudnia mu kontakty ze mną i nastawia przeciw niemu dziecko. W ten sposób tłumaczył swoje wygodnictwo, nieodpowiedzialność, niesłowność i nałogi. Dziś wiem, że źle zrobiła, że nie pozbawiła go praw rodzicielskich. Rozumiem problem i bardzo współczuję wyalienowanym ojcom. Ale nie każdy "tatuś" to rycerz pokrzywdzony przez los, a nie każda matka po rozwodzie to jędza mszcząca się na byłym przez ograniczenie mu kontaktu z dziećmi.

Z tego wynika, że każdy przypadek jest inny... Tobie również nie ma czego zazdrościć...

Grzes - tyle, że mężczyźni bardzo często się alienują i nie garną się do opieki. Mam kolegów po rozwodzie, tylko 1 (!) interesuje się dzieckiem jak normalny ojciec. Kiedyś inny kolega powiedział znamienne słowa, o tym, dlaczego się nie angażuje. Otóż całkiem zwyczajnie stwierdził, że nie da się prowadzić dwóch żyć (rodzin), dlatego pierwsza żona z dzieckiem poszła w odstawkę. Teraz ma nową rodzinę, nowe życie.

Po moich znajomych widzę, że faceci bardzo lubią swoją wolność, a opieka nad dzieckiem to jednak 24h 7 dni w tygodniu. A po rozwodzie to uuuu, hulaj dusza, piekła nie ma :) Piwa, wyjazdy, imprezy z piątku na niedzielę. Gdzie czas na swoje dziecko? Mam koleżanki, które naprawdę cierpią, bo się tatuś kompletnie dzieckiem nie interesuje, a na 'fejsie' zdjęcia z Tajlandii, chwalenie się swoim super hobby itp. A dziecku muszą tłumaczyć, dlaczego tatuś ma w d. Już się dziecka nie oszuka, że 'tatuś zajęty'. Samo widzi. A jakie cuda wymyślają, żeby tylko dziecku nie płacić, jakie kombinacje? To już dopiero kwestia mistrzowska

Ale osobiście twierdzę, że karygodnym jest zabieranie możliwości bycia ojcem, jeżeli ojciec tego chce. Jeszcze dla zemsty.... Z moich znajomych nie było żadnej kobiety, która tak robiła, ale w rodzinie już niestety tak i bardzo to wpłynęło na dziecko. 

Wisterya napisał(a):

Grzes - tyle, że mężczyźni bardzo często się alienują i nie garną się do opieki. Mam kolegów po rozwodzie, tylko 1 (!) interesuje się dzieckiem jak normalny ojciec. Kiedyś inny kolega powiedział znamienne słowa, o tym, dlaczego się nie angażuje. Otóż całkiem zwyczajnie stwierdził, że nie da się prowadzić dwóch żyć (rodzin), dlatego pierwsza żona z dzieckiem poszła w odstawkę. Teraz ma nową rodzinę, nowe życie.Po moich znajomych widzę, że faceci bardzo lubią swoją wolność, a opieka nad dzieckiem to jednak 24h 7 dni w tygodniu. A po rozwodzie to uuuu, hulaj dusza, piekła nie ma :) Piwa, wyjazdy, imprezy z piątku na niedzielę. Gdzie czas na swoje dziecko? Mam koleżanki, które naprawdę cierpią, bo się tatuś kompletnie dzieckiem nie interesuje, a na 'fejsie' zdjęcia z Tajlandii, chwalenie się swoim super hobby itp. A dziecku muszą tłumaczyć, dlaczego tatuś ma w d. Już się dziecka nie oszuka, że 'tatuś zajęty'. Samo widzi. A jakie cuda wymyślają, żeby tylko dziecku nie płacić, jakie kombinacje? To już dopiero kwestia mistrzowska Ale osobiście twierdzę, że karygodnym jest zabieranie możliwości bycia ojcem, jeżeli ojciec tego chce. Jeszcze dla zemsty.... Z moich znajomych nie było żadnej kobiety, która tak robiła, ale w rodzinie już niestety tak i bardzo to wpłynęło na dziecko. 

Ja niestety znam środowisko w którym to matki skutecznie uniemożliwiają jakikolwiek kontakt ojca z dzieckiem... choć pewnie jest również tak jak mówisz. Najgorsze jest to, że nie ma na to żadnych instrumentów prawnych aby ta sytuacja uległa zmianie czyli poprawie. Nie rozumiem dlaczego ludzie są tak zawistni...?!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.