- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 stycznia 2017, 08:21
Matka mojego partnera od jakiegoś czasu pozwala sobie na zbyt wiele. Potrafi u nas w domu zwrócić mi rozkazująco uwagę, że mam zakręcić wodę w zlewie, bo się za dużo leje. Na imprezach, które organizujemy zbiera ze stołu brudne naczynia pomimo, że nikt jej o to nie prosił i robię to ja i mój partner. Traktuje mnie lekceważąco. siada między mną a moim podsiadając mnie i to trwa całą imprezę. Wielokrotnie krytykowała u nas w mieszkaniu, gdzie mamy brudno, co trzeba posprzątać. Zaglądała do sypialni czy mamy ogarnięte łóżko. Krytykowała, wyśmiewała mój wygląd, wagę przy swojej rodzinie. Kilka razy jeszcze komentowała moją osobę w negatywny sposób. otwarcie mówi przed rodziną, że ona dziękuje za taką synową. Od początku byłam grzeczna, miła i nie odzywałam się, nigdy nie byłam nieuprzejma wobec niej.
Najgorsze jest to, że mój partner nie widzi w tym nic złego. Powiedział, że nie woli ani swojej matki ani mnie. Jak jego matka zwraca mi uwagę, albo krytykuje, to dlatego, bo się martwi. Nigdy nie zwrócił jej uwagi, żeby inaczej mnie traktowała tym bardziej przy reszcie rodziny, lekceważy sytuacje kiedy ona wobec mnie źle się zachowuje. Często mówi, że on nic nie słyszał. Udaje, że nie widzi. Jedna osoba z mojego otoczenia, kiedy opisałam sytuację ze szczegółami stwierdziła, że jego matka jest zazdrosna o niego i ze mną rywalizuje. Mnie boli, że mój partner w ogóle nie liczy się z moimi uczuciami i ma to gdzieś jak jego matka się zachowuje. Wiele razy jego matka kupowała jemu ciuchy z przeceny, w takim stylu, że pożal się boże jak na duże dziecko dosłownie. Daje mojemu ciuchy po jego chudszym bracie, schodzone, które nawet na niego nie pasują. Ciągle powtarza mojemu, że jest gruby i ma schudnąć, a sama jest gruba.
Mieszkanie na kredyt mój partner wziął sam, bo jego rodzice go namówili, żeby kupił. Pomagają mu spłacać ratę, ale tylko część. Jak widać, ani mój partner , a tym bardziej jego rodzice nie uwzględnili mnie w planach (kredyt) i tak naprawdę nie mam żadnych praw do mieszkania, może mnie w każdej chwili wyrzucić. Nie jesteśmy małżeństwem. Piszę o tym mieszkaniu, bo wg mnie jak ludziom na sobie zależy, to biorą kredyt razem. Nie musiał brać kredytu i nie spieszyło się, to był pomysł jego rodziców i oni na niego bardzo naciskali.
Co o tym myślicie? Jestem zmęczona tym wszystkim i ciągle z partnerem się kłócimy.
31 stycznia 2017, 08:42
Sama wiesz jak to wygląda, bo już opisałaś.
Szału nie ma. Ani ze strony jego, ani ze strony jego rodziny. Jest jeszcze opcja, że jak zaczniesz jechać od góry do dołu co Ci nie pasuje, na nią też, przy niej też, to może zwrócą uwagę, na to że jesteś człowiekiem.
W stylu teściowa mówi, że ona się z takiej synowej nie cieszy, to bym powiedziała "synowa to pal licho, a co ja mam powiedzieć z taką teściową?". Zacznij się bronić, bo jak widać nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Pomijam już, że bardzo to przykre i mało męskie ze strony Twojego partnera, że pozwala tak jeździć po swojej ukochanej.
31 stycznia 2017, 09:04
Jak dla mnie prawda jest taka że nie macie ślubu a to świadczy i tym że w tej rodzinie jesteś nikim. Dlatego też nie masz prawa do kredytu ani do pyskowania " teściowej". W momencie kiedy zapyskujrsz wyleciał. Co do " teściòw" doskonale wiedzą co robią. Sukcesywnie i powoli odzywają Cię zabezpieczając syna. Jeszcze trochę i usłyszysz że wszystko co masz zawdziŕczasz im i powinnaś być wdzięczna. Ogranicz spotkania z nimi, odpowiadaj w tym samym tonie , A jeśli Cię stać kup na kredyt mieszkanie dla siebie. Nie będą mogli Ci nic zarzucić. Ja byłam w innej sytuacji bo miałam swoje mieszkanie i byłam żoną Ale powiedziałam co myślę o niej i w ten sposòb 2 lata się nie odzywałem. Mąż nie opowiedział się za żadną z nas jednak nie ciągnął mnie na siłę do niej. Pòźniej sytuacja się unormowala i nadal ograniczam spotkania do niezbędnego minimum jednak teściowa przestała dogryzać bo wie że nic nie wskòra i nie ma szans. Ale ile krwi napsuła to tylko ja wiem. Jesteśmy 15 lat po ślubie i 20 w związku a wszystkie kłótnie mieliśmy przez nią.
31 stycznia 2017, 09:18
Jak dla mnie prawda jest taka że nie macie ślubu a to świadczy i tym że w tej rodzinie jesteś nikim. Dlatego też nie masz prawa do kredytu ani do pyskowania " teściowej". W momencie kiedy zapyskujrsz wyleciał. Co do " teści?w" doskonale wiedzą co robią. Sukcesywnie i powoli odzywają Cię zabezpieczając syna. Jeszcze trochę i usłyszysz że wszystko co masz zawdziŕczasz im i powinnaś być wdzięczna. Ogranicz spotkania z nimi, odpowiadaj w tym samym tonie , A jeśli Cię stać kup na kredyt mieszkanie dla siebie. Nie będą mogli Ci nic zarzucić. Ja byłam w innej sytuacji bo miałam swoje mieszkanie i byłam żoną Ale powiedziałam co myślę o niej i w ten spos?b 2 lata się nie odzywałem. Mąż nie opowiedział się za żadną z nas jednak nie ciągnął mnie na siłę do niej. P?źniej sytuacja się unormowala i nadal ograniczam spotkania do niezbędnego minimum jednak teściowa przestała dogryzać bo wie że nic nie wsk?ra i nie ma szans. Ale ile krwi napsuła to tylko ja wiem. Jesteśmy 15 lat po ślubie i 20 w związku a wszystkie kłótnie mieliśmy przez nią.
Nie stać mnie na kupno mieszkania i raczej stać nie będzie. Właśnie to co napisałaś, oni go zabezpieczyli,a ja nie mam nic do gadania teraz. Mój od początku mi powtarzał, że oni to robią, żeby 'nam pomóc', ale tak naprawdę robili tylko dla niego, w końcu to ich syn, który w każdej chwili może dać mi walizki za drzwi. Co do spotkań z nimi, mój partner często mnie zmusza, żebym szła z nim do nich albo do jego rodziny, pomimo, że nie mam ochoty. Nawet jak jestem chora czy źle się czuję, powinnam iść, bo on się będzie musiał tłumaczyć dlaczego ja nie przyszłam. Raz podobno się pytali czy się pokłóciliśmy, bo gdzieś tam się nie pojawiłam.
31 stycznia 2017, 09:22
A miła musisz być bo ?? Nie masz szacunku do samej siebie. Ja zawsze jestem miła do mam moich partnerów ale dopóty dopóki one są miłe dla mnie.
Ostatnia sobie zaczęła pozwalać na za dużo i od razu była reakcja z mojej strony... Jak raz sobie pozwoliłaś to teściowa będzie tylko przesuwać granice coraz dalej... Nikomu nie należy się szacunek z urzędu, jeżeli ona nie szanuje Ciebie to dlaczego ty masz szanować ją ?
31 stycznia 2017, 09:22
A widzisz to, że teściowa nie jest Twoim jedynym problemem? Ty Dziewczyno nie masz oparcia we własnym facecie i nie masz pewności co będzie, gdy pojawi się kryzys. Pal licho teściową, bo z nią żyć nie będziesz i kontakty mozna ograniczać. Ale jeśłi teraz już dopuszczasz, że kiedyś Ci wystawi walizki za drzwi, to z nim jest coś nie tak.
31 stycznia 2017, 09:26
A miła musisz być bo ?? Nie masz szacunku do samej siebie. Ja zawsze jestem miła do mam moich partnerów ale dopóty dopóki one są miłe dla mnie. Ostatnia sobie zaczęła pozwalać na za dużo i od razu była reakcja z mojej strony... Jak raz sobie pozwoliłaś to teściowa będzie tylko przesuwać granice coraz dalej... Nikomu nie należy się szacunek z urzędu, jeżeli ona nie szanuje Ciebie to dlaczego ty masz szanować ją ?
Boję się, że będzie jeszcze gorzej i nie da mi żyć.
31 stycznia 2017, 09:28
Niestety ale dziewczyny mają racje. Problemem jesteś Ty i Twój facet.
Jakim cudem on jest w stanie Cię zmusić do odwiedzin u swojej mamuni kiedy Ty chora w łóżku leżysz. Powinien jeszcze zgarnąć burę, że on idzie zamiast Tobie pomóc, a już na pewno nie wypada wymagać byś Ty szła. Nie daj sobą tak pomiatać.
edit: Jeśli będzie co raz gorzej, ona będzie sobie pozwalać na jeszcze więcej, a Twój partner nie będzie reagować, to chyba paktu z diabłem nie podpisywałaś, zawsze możesz się zmyć. Chociaż zazwyczaj pozwalają sobie dopóki widzą, że mogą.
Edytowany przez Martulleczka 31 stycznia 2017, 09:30
31 stycznia 2017, 09:33
"Teściowa" cię nie szanuje. Gorzej, bo nie szanuje cię też partner. A jeszcze gorzej, ża sama się nie szanujesz.
Z czasem będzie coraz gorzej. CHYBA ŻE zaczniesz walczyć o swoje i nie pozwolisz się tak traktować - ani teściowej, ani partnerowi. Ale to proces, warto byłoby zacząć go jak najszybciej. Polecam terapię... albo książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Od czegoś trzeba zacząć ;)
31 stycznia 2017, 09:33
A widzisz to, że teściowa nie jest Twoim jedynym problemem? Ty Dziewczyno nie masz oparcia we własnym facecie i nie masz pewności co będzie, gdy pojawi się kryzys. Pal licho teściową, bo z nią żyć nie będziesz i kontakty mozna ograniczać. Ale jeśłi teraz już dopuszczasz, że kiedyś Ci wystawi walizki za drzwi, to z nim jest coś nie tak.
Widzę, dlatego napisałam, bo nie mogę już znieść tej sytuacji. To trwa już od ok.3 lat. Wczoraj się pokłóciliśmy i on za każdym razem uważa, że to ja mam problem, że przejmuję się jego matką. Problemem nie jest ona, tylko ja. Wg niego dalej mam to znosić, siedzieć cicho i udawać, że nic się nie dzieje. Mam się nie odzywać i olewać takie sytuacje, a mi już nerwy puszczają i coraz bardziej odbija się to na naszym związku. Ostatnio do mnie dotarło, ta cała sytuacja z mieszkaniem. Nie umiałam tego określić, ale czułam się odsunięta właśnie. Jesteśmy już 6 rok razem i coś czuję, że nigdy nikt mnie nie będzie poważnie traktował w tej rodzinie. A jeśli się odezwę, powiem coś jego matce, to będzie to moja wina.