- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 stycznia 2017, 01:09
Cześć. To mój pierwszy post tutaj. Czytałam kilka wpisów z tej strony i podobało mi się to, jak użytkowniczki szczerze i wprost odpowiadają. Stąd mój wybór, aby Wam właśnie się poradzić.
Moja sytuacja jest dość skomplikowana. Szczerze mówiąc nie potrafię normalnie funkcjonować :(
Zacznę od tego, ze mam 28 lat, mój partner 27. Mamy dwu letniego syna, razem jesteśmy 3 lata. Decyzja o dziecku padła dosyć szybko. Jednak oboje tego chcieliśmy. Rozumieliśmy się bardzo dobrze. Na początku on pomieszkiwał u mnie. Kiedy syn się urodził i miał 2 miesiące zamieszkaliśmy w innym mieszkaniu razem, tak na stałę. Wcześniej mój partner nocował czasami u swojej mamy. Wszystko było okej, ale po okolo roku zaczęły się kłótnie. Nie o byle co. O jego koleżanki. Opiszę jednak sytuację od podstaw..
Na codzień ja byłam z synem w domu, on pracował. Czyli dbałam o dom i zajmowałam się wszystkim włącznie z dzieckiem 24h. On praktycznie nie miał żadnych obowiązków związanych ze synem. Każdy weekend spędzaliśmy ze znajomymi u nas w domu. Zdarzało się, że on wychodził poźniej z nimi na imprezę. Ja z oczywistych względów zostawałam w domu. A dwa, że nie było to moim priorytetem. Po pewnym czasie zaczął "uciekać" z domu. Każdy weekend ze znajomymi, ale poza domem. Beze mnie. Powroty nawet o 6 rano, a zdarzało się też poźniej, że i o 12 w poludnie następnego dnia.. kiedy wracał zero skruchy. Zaczęłam zauważać jak pisze z innymi dziewczynami. Nigdy nie sprawdzałam mu telefonu, jakoś nie mam tego w zwyczaju. Pewnego razu wrócił bardzo upity i usnąl z tel w ręku, miał właczone smsy z jakąś dziewczyną. Wtedy wzięłam telefon i zaczęłam czytać jak nigdy. Ewidentny flirt. Koleżanka wpisana jako kolega z pracy.. z męskim imieniem.. byłam przerażona, po smsach było wiadomo, że się spotykają. Zadzwoniłam do niej następnego dnia i spytałam wprost. Ona potwierdziła, że się spotykali, że mowił ze ma dziecko, ale ze rozchodzi sie ze mną i lada moment będzie wolny. Dziewczyna miala 17 lat niecale... to było w lostopadzoe 2015, a od marca 2015 mieszkaliśmy już na stałę pod jednym dachem. Do tego 10 miesięczny syn. Byłam tak wściekła, że wyrzuciłam jego rzeczy na klatke schodową i powiedziałam żeby się pakował. Przeprosił, został. Takie sytuacje zaczęły się zdarzać notorycznie. Ja zaczęłam ukradkiem sprawdzac jego telefon, ciągle zagadywał do jakichś dziewczyn mi tłumacząc, że to tylko koleżanki i on ma prawo je mieć. Pomyślałam okej.. ja też mam kolegów, ale odróżniam pytania co słychać? od pytania jaki kolor majtek dzisiaj masz? To był jawny flirt. Jak jedną koleżankę usunęłam z horyzontu to była zaraz kolejna. I tak w kółko. Kłótnie zaczęły byc codziennością o to, ze potrafił siedzieć na telefonie cały wieczór, a nie zająć się choć pół godziny własnym dzieckiem. Nie mówiąc o jakiejkolwiek pomocy mi. Do tego zawsze mieliśmy swietny seks, dbałam i dbam o siebie więc w ogóle nie jestem sobie w stanie sama tego wyjaśnić.. w każdym razie, czułam że jego zainteresowanie moją osobą (nie w łożku choć potem już tak) drastycznie spada. Miałam go coraz mniej. Po pracy unikał spędzania wspólnie czasu. Cały czas śądziłam, że to dla niego nowa sytuacja i ma kryzys ojcostwa, obowiazków itp, że on się zmieni. On cały czas nie mówił nic. Ogólnie jest skryty i trzeba każde słowo u niego kupić. Próbowałam wiele razy rozmawiać, ale on potrafił tylko odpowiedzieć "skończ ten bebłot". Kocham go nadal i kochając cały czas mówiłam sobie okej, może nie chce rozmawiać, dam mu luz, niech sam pomyśli. Jednak sytuacja się nie zmieniała. On zaczął być jeszcze bardziej oschły, wyrafinowany, bez skrupulów, jak by nic się nie działo. Zaczął zrzucać wine na mnie, że taki jest, bo ja "krzyczę". Okej uniosłam głos, wydarłam się, ale nie tak po prostu. Ile razy próbowałam rozmawiać on zamiatał problemy pod dywan. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam go wyzywać, że ile można mieć laski na boku itp rzeczy. Że wszystko da się wybaczyć, ale to co on robi jest przegięciem. Od wtedy poczułam, że zaczyna traktować mnie jak powietrze. Więc ja jak to ja.. wypisywałam do niego czy mnie kocha, że mi tak bardzo na nim zależy i dlaczego mi to wszystko robi. Że dbam o niego, o dom, o dziecko, wychodzi gdzie chce, a ja tylko oczekuję żeby był lojalny i poświęcal mi i dziecku odrobinę czasu i uwagi. Wszystko było zlewane, potrafił nie odpisać wcale. Bo jego jedyny język komunikacji to były albo smsy, albo facebookowe wiadomości. Od około pół roku na moje wiadomości nie odpowiadał wcale lub odpisywał "ile można w kołko pisać to samo?". Czułam i czuję się totalnie nie zrozumiana przez niego. On nawet nie chce o tym rozmawiać.. w pazdzierniku 2016 zorientowałam się, że pisze z jakąś dziewczyną. Dało się zauważyć, bo potrafił z nią pisać caly wieczor zakrywając telefon, budzić się w nocy gdy wibracja ruszyła i rano pierwsze spoglądać w tą aplikację gdzie piszą. Spytałam wprost czy kogoś ma, on powiedział że to koleżanka tylko. Sądzę, że ich znajomość trwa dłużej. Nie poświęcałby każdej wolnej chwili żeby pisać z nią. Przed świętami powiedziałam, że jeśli tak ma wyglądać nasz związek to niech się wyprowadzi. Powiedziałam to z nadzieją, że on zawalczy i że to nie nastąpi tak naprawde.. on odpowiedział mi prosto a twarz tylko krótkie "okej", bez zająknięcia, bez żadnych emocji. Od dluższego czasu już ani mnie nie prztula, nie dotyka tak po prostu nie ma gestu jak facet do kobiety i nie mowie w sensie seksualnym, nigdy mnie nie objal sam od siebie jak mi spadła łza przez niego zresztą..to jest dla mnie bardzo ciężkie, bo ja go tak bardzo kocham i pewnie wiele z Was mnie zlinczuje i powie, że jestem głupia. Ale wygrywają narazie z moim rozumem uczucia :( plus więź, wspomnienia, dziecko przede wszystkim...to jest ten czynnik dlaczego tyle znosiłam. Od stycznia tego roku wynajął sobie mieszkanie i oznajmił, że to koniec. Że musi pomieszkać sam żeby wiedzieć czego chce i żeby był szczęśliwy. Że nie potrafi mi powiedzieć na dzień dzisiejszy czy coś czuje do mnie. Wyproawdził się, ale na zasadzie że wziąl swoje rzeczy do ubioru kosmetyki.. dokumenty, swoje pierdoły, meble wszystko zostawił. Do syna przychodzi prawie codziennie, ale jak przychodzi nadal cały czas siedzi i pisze z tą dziewczyną. To są dla mnie takie szpile w serce... a on to robi na moich oczach, jakby się cieszył i miał swiadomość że zadaje mi ból. Ogólnie nie wspomniałam jeszcze o wydarzeniu z Wigilii. Odebrałam telefon od tej dziewczyny jak dzwonila do niego. Akurat miał tel pod ładowarką i byl na korytarzu ze znajomymi na papierosie. Odebrałam i spytałam z kim rozmawiam. A ona, ze "Marysia", spytalam kim jest, a ona że znajomą mojego faceta. Wtedy ona zadała pytanie z kim ona rozmawia? A ja odpowiedzialam, ze z dziewczyną jej kolegi.. ona na to.. Natalia??? Ja odpowiedziałam tak... wtedy się rozłączyła. Następnego dnia mój partner podszył się jako ona i napisał do mnie. W rozmowie na początku nie wiedziałam,ze to on. Sądziłam, że z nią rozmawiam. Po kilku dniach on się przyznał, bo mi w rozmowie coś nie pasowało.. poki jednak się nie zorientowałam, on pisząc jako ona napisał cos takiego "powinnas może poznać kogoś, wtedy on poczuje zazdrość". Czyli sam on to napisal. Jak ja mam to rozumiec? Po co to zrobil i po co takie coś napisał?? Nie rozumiem nic z tego, żyję nadzieją, że może spotyka się z nią, ale nie łączy ich łóżko, że szuka gdzieś tego "spokoju". Choć rozum mi podpowiada, że już dawno wylądowali w łóżku. Przecież nie pisałby tyle czasu z obojętną mu dziewczyną, tyle i w dniu i w ciagu tylu miesięcy.. tylko nie rozumiem jego wyprowadzki. Niby wyprowadzony, a czasami zostanie na noc, bo on chce z małym być, bo to bo tamto.. a ja nie potrafię mu odmówić. Ja juz nie wiem co myśleć, jak to postrzegać. Chwilowe wakacje? Czy on wróci czy to już koniec na zawsze? Jak myślicie. Bardzo proszę o jakieś opinie. Najbardziej szczere, dobitne, wole najgorszą prawdę niż się oszukiwac. Mając klapki na oczach z milości ciężko samej siebie nie oszukiwać i ocenić sytuację sobie jasno :( napiszcie mi wporst co myślicie rozsądne kobietki, bo ja jestem na dnie emocjonalnym -.-
27 stycznia 2017, 13:39
Dziekuje i Tobie i innym użytkiwniczkom za opinie. Wiem, ze czas duzo zmieni we mnie. Chciałam jedynie upewnić się czy myślicie podobnie. Też sądze, że wartości nie da się nauczyć kogoś. Jednak sama w tym wszystkim potrzebowałam i się wygadać i przekonać się, że to nie jest mój wymysł, żeby nie szukać aż tyle winy u siebie i odpuścic z czasem. Jeszcze odpowiem wyżej dziewczynie, która pytała.. z drugim partnerem decyzja o dziecku po 4 miesiącach. Wiem, bardzo krótko. Mam za to wspaniałe dzieci i ich nie będę żałowała nigdy. Dam znać za jakiś czas jak potoczyła się sytuacja i moje życie. Może pomoże to jeszcze innej kobiecie w przyszłości jeśli przeczyta.
Nie wiem, jak mozna sie zdecydowac na dziecko z kims po 4 miesiacach zwiazku. Dziewczyny maja racje, ze masz sporo winy w tym, jak potoczylo sie Twoje zycie. Wpadka- ok, moze sie zdarzyc, nie masz na to wplywu (jesli zabezpieczalas sie i mimo to wpadlas- stalo sie), ale swiadoma decyzja? Co mozna wiedziec o czlowieku po 4 miesiach zycia z nim? Jak widac nie doszlas z tym facetem do etapu poznania sie, kiedy juz wiemy czy to ten czlowiek, czy tworzymy dobrymi zwiazek, bo poczatkowa faza eksytacji takim etapem nie jest. Wyciagnij wnioski na przyszlosc i nie decyduj sie na dziecko po kilku miesiacach znajomosci...Tak naprawde jak mysle o tych 4 miesiacach to ciezko mi uwierzyc, ze mozna byc tak niepowaznym.
Ten facet Cie nie kocha. I on sie nie zmienil, to nie jest tak ze pojawil sie kryzys. On po prostu jest takim czlowiekiem. A Ty nie probowalas poznac kogos z kim sie wiazesz i planujesz dziecko, tylko wskoczylas od razu do glebokiej wody, wiec teraz ponosisz tego konsekwencje.
Edytowany przez sacria 27 stycznia 2017, 13:48
27 stycznia 2017, 13:39
taaak pierwszy post na forum z tego konta.Ja rozumiem ze milosc ,ze klapy na oczach,ze moze to moze tamto.W dupie ma ciebie dziewczyno ten Twoj alvaro i w dupie ma ta twoja dobroc te twoje starania.Wyjscie jedno podaj o alimenty i niech sobie pisze z kim chce,niech ciaga 17 letnie laski gdzie chce,do mezczyzny mu daleko.Chocbys mu buty wlasnym jezykiem czyscila zawsze lepsza bedzie ta ktorej nie mial.I moze powyjesz miesiac dwa za rok powiesz ze to gowno bylo nie zwiazek,to nawet przyjazn nie jest.
27 stycznia 2017, 13:44
taaak pierwszy post na forum z tego konta.Ja rozumiem ze milosc ,ze klapy na oczach,ze moze to moze tamto.W dupie ma ciebie dziewczyno ten Twoj alvaro i w dupie ma ta twoja dobroc te twoje starania.Wyjscie jedno podaj o alimenty i niech sobie pisze z kim chce,niech ciaga 17 letnie laski gdzie chce,do mezczyzny mu daleko.Chocbys mu buty wlasnym jezykiem czyscila zawsze lepsza bedzie ta ktorej nie mial.I moze powyjesz miesiac dwa za rok powiesz ze to gowno bylo nie zwiazek,to nawet przyjazn nie jest.
problemem nie jest nawet ten gość tylko ona. jaka normalna kobieta by pozwoliła się tak traktować ?
autorko: możliwe, że wejdziesz w kolejny związek i będzie to samo.. nie możesz pozwalać by facet Tobą poniewierał.. gdzie Twoja godność ? gdzie Twój zdrowy rozsądek ?
27 stycznia 2017, 14:37
A ja powiem wprost. To jest właśnie efekt nie szanowania siebie. On zrozumiał że wszystko mu przejdzie plazem, więc po co być z kimś takim kto nic od niego nie wymaga ? I od siebie w sumie też ? Zamknęłaś się w domu z dziećmi, zamiast stworzyć swój własny świat i siebie, zmieniłaś jego w niby "cały Twój świat". I piszesz taki post - przeczytaj go jeszcze raz- zobacz jak żałośnie to brzmi. Facet traktuje Ciebie jak ostatnie "g*no". Ostatnią deskę ratunku - choć nawet teraz to nie bardzo w tą stronę. A Ty do niego jeszcze piszesz ? Jaki przykład dajesz swoim dzieciom ?
Dopóki kobiety nie zrozumieją, że same są dla siebie najwazniejsze, ii nie potrzebują faceta do szcześcia, dopóty będą faceta dusić swoją obecnością, i dopóty faceci będą je wykorzystywać zdradzać itd.
W sumie to na jego miejscu zrobiłabym to samo - odeszłabym - choć bez zdrad. Kiedy ktoś od Ciebie nic nie wymaga to po co z kimś być ?Nie ma miłości rodem z filmów, gdzie facet będzie Cię nosił całe życie na rękach za nic. Dałaś mu do zrozumienia że ma popychadło, to i on się nie stara. Od taty usłyszałam najwazniejsze słowa, które dzisiaj popychaja mnie do tego aby pracować, aby rozwijać się - aby być samowystarczalną - jeśli Ty siebie szanować nie będziesz, to nikt nie będzie Cię szanował.
Pomyśl, że ktoś traktuje tak Twoje dziecko. I co ? Też byś kazała mu pisać do partnera i skomleć o miłość?
Zaślepienie uczuciem i "klapki miłości" to tylko wymówka po której oczekujesz komentarzy ooo Ty biedna.. o Ty pokrzywdzona. A ja powiem inaczej - sama zaniedbałaś siebie i swój rozwój, sama mu pozwoliłaś się tak traktować, więc sama zbierasz tego efekty. Siedzenie w domu z dziećmi to też jest możliwość samorzowoju, też powinnaś od niego wymagać i też powinnaś, kiedy on wróci podrzucić mu dzieci i zająć się sobą - choćby jakiś kurs, choćby fitnes a nawet kawa ze znajomymi. Tylko po to żeby wiedział że to nie on jest najważniejszy i że z nim czy bez niego - nadal będziesz sobie radzić.
Teraz nie wiem co Ci powiedzieć, na pewno powinnaś wywnioskować - SZANUJ SIĘ. Alimenty od i Ty do pracy. I skupić się na sobie. Rozwodząc się nad pokrzywdzonym sercem jedyne co zrobisz to pokrzywdzisz dzieci.
27 stycznia 2017, 16:10
Jeśli chcesz szczerej odpowiedzi to już ci ją piszę, chociaż może Ci się nie spodobać.
Podjęcie decyzji o dziecku z facetem z którym nie mieszkasz było bardzo nieodpowiedzialne. Ludzie poznają się dopiero do dwóch lat mieszkania razem i masz na o dowody.
Ten fact się nie zmieni. Takie zmienianie imion "koleżanek" na telefonie.. to nie jest coś co robisz jednorazowo. Bardzo możliwe, że przed tobą po prostu często zmieniał partnerki (o ile na początku związku też cie nie zdradzał), a decyzja o dziecku padła tylko i włącznie z chęci posiadania potomka, a nie stałego związku. Albo... co gorsza... z ochoty na seks bez zabezpieczenia....
Jak dla mnie sytuacja jest jasna... musisz jak najszybciej o nim zapomnieć i tyle. Jeśli jesteś fajną dziewczyną to szybko poznasz kogoś kto nie będzie miał nic przeciwko twojemu dziecku. Ale musisz się nauczyć lepiej wybierać parterów. I zmądrzeć trochę. Dziecko po roku związku??? Niezbyt mądre....
Plus jest taki że teraz z maluchem u boku ciężej będzie ci znaleźć partnera, ale gdy już znajdziesz to pewnie będzie porządnym facetem, a przynajmniej tego ci życzę.
A do tego śmiecia już nie wracaj. On serio się nie zmieni, zwłaszcza że z tego co piszesz on cie też nie szanuje....
27 stycznia 2017, 16:22
I jeszcze jedno... nie pozwól by wchodził do ciebie jak do swojego domu. Wyprowadził się? Chce się widywać z synem? Niech płaci alimenty i ustawcie sobie wizyty.
Albo niech zabiera syna na spacery, albo do swojego wynajętego mieszkania... o ile to jego mieszkanie, a nie nowej dziewczyny....
Ogółem... nie pozwól mu przychodzić do domu. Zmień zamki w drzwiach - od tego bym zaczęła, aczkolwiek warto porozmawiać z adwokatem czy nie powinnaś tego robić po załatwieniu alimentów. Aczkolwiek małżeństwem nie jesteście więc raczej nic nie stoi na przeszkodzie... Tylko czyje mieszkanie jest..
27 stycznia 2017, 16:34
Dziewczyno daj sobie spokój z takim łajdakiem! Kopnij go w tyłek bo tylko na to zasługuje, nie marnuj sobie życia. Zapomnij o nim, zobaczysz z czasem przestaniesz go kochać, taki człowiek nie zasługuje na taką miłość. Zajmij się sobą i synem, lepiej być samotną matką niż żyć z kimś kto cię poniża.
27 stycznia 2017, 16:37
Przeczytałam połowe i od razu pomyslalam, dziewczyny, czemu wy sie na to zgadzacie??? Czemu placzecie za facetami, ktorzy odwalaja cos takiego ewidentnie was nie szanuja i na bokach zdradzaja??? Czemu chcecie blagac ich o powroty/ to ty powinnas byla skonczyc ten zwiazek juz dawwno temu. To, ze macie dziecko nie ma zadnego znaczenia, zreszta jaki z niego ojciec? Jestes mloda, dasz sobie rade.