- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 lutego 2011, 15:21
Mój mąz ma 2 braci, każdy "zonaty i dzieciaty", z jednym mieszkają jego rodzice (teraz tylko mama bo tato niedawno zmarł), natomiasy drugi brat mieszka w innym mieście.
Problem w tym, że ten drugi brat jest od lat pokłócony z całą resztą. Zaczęło sie od tego, że jego zona wyzwała swoją teściową, keidy ta powiedziała że nie jest w stanie dawać im materialnie tyle, ile ONA by chciała. No i od tamtej pory nikt sie nie kontaktował ze sobą.
Ostatnio na pogrzeb teścia przyjechał ten pokółcony brat z zoną, ale rozmawiał tylko z braćmi, z mama nie chciał.
Teraz jest już po wszystkim, on dalej sie nie odzywa do nikogo, pytałąm go otatnio dlaczego nawet na różaniec nie przyjechał, to powiedział, ze małżeństwo ważniejsze.
I tu właśnie nie wiem, co mam o tym myśleć:
Widać to dokładnie, ze on nie utrzymuje kontaktów z rodziną, bo żona mu tego zabrania (bo kiedy ona nie widziała, to nawet jednego dnia się z mama pożegnał), ale do cholery facet ma ok 30 lat a boi sie zony???
Nie wyobrażam sobie, że mój mąż kazałby mi wybierać między sobą a moją rodziną. Poza tym, co to za małżonek, jaka jest jego miłośc, kiedy zachowuje sie w ten sposób???
Widzę, że zarówno moja teściowa, mąz, szwagier tęsknią za nim i chciałabym coś z tym zrobic, tym bardziej, że oni chyba za bardzo boją się odrzucenia z jego strony bądź jego żony, zeby zrobić cokolwiek.
A ja nie mam nic do stracenia, bo jeśli tak dalej będzie to szwagra nigdy nie poznam, a wydaje mi się, że fajny z niego facet, tylko żona za bardzo na głowę mu weszła.
Dziewczyny, co Wy byście zrobiły???
Odpuscić sobie czy cos zrobic???
18 lutego 2011, 10:20
Dzięki dziewczyny za wszystkie opinie.
Tak dla wyjaśnienia, to gospodarka została przepisana na jednego syna, bo nikt inny nie chciał tam pracować i sie jej zrzekli, więc tu nie powinno być kwestii spornych. A o szwagierce chodziło mi o to, że żadała więcej, niż teściowie mogli jej dać. W sumie jak pisałam, że my tez za dużo nie dostalismy, chodziło mi o to, że wesele oczywiście zrobili, pomogli trochę a i teraz kiedy sie przyjeżdża, to jakies mięsko swoje czy jajka, czy coś innego dają. A jeśli mają więcej kasy, to i coś kupią. Uwazam, że pomagają jak mogą i ja osobiście nigdy nie powiedziałabym im, że mają dawać tyle i tyle, bo mój mąz im wcześniej pomagał.
Poza tym, teściowie mieszkają z tym bratem na którego gospodarka jest przepisana, mają tylko rentę chorobową po ojcu (teraz teściowa nic już nie ma jak teść zmarł) i on ich cały czas - od jakiś 15 lat utrzymuje - poza tym zrobił cały pogrzeb i nie chciał przując pomocy pieniężnej od nas nawet, bo stwierdził, że powinien. Więc on zachował się fair wg mnie i nikt nie powinien się do niego czepiać.
Co do drugiego szwagra, to chodziło o to właśnie, czy próbowac nazwiązywac kontakty z nim, bo tak jak pisałąm wcześniej, dla mnie to dziwne trochę, jeśli ktoś mówi że kocha a odsuwa cię od matki i braci. To chyba nie do końca jest miłośc, bo jeśli nawet sama pokłóciła się z teściową, to nie powinna zabranniać synowi kontaktu z matką.
Tyle w mojej sprawie.
Myślałam nad tym i doszłam d wniosku, ze jesli mój mąz będzie chciał, to spróbujemy utrzymywac z nimi kontakty i zobaczymy co z tego wyjdzie.