Temat: Rozstanie

witam.

Chciałabym Wam się trochę pożalić. Mam faceta od 8 lat. Jesteśmy bardzo podobni do siebie fizycznie, ten sam humor. Byliśmy raczej zgodna parą a przynajmniej mi się tak zawsze wydawało. Przez innych ludzi byliśmy określani jako para idealna. Dlatego też jak grom z jasnego nieba spadła na nich jak i na mnie informacja, że się rozstajemy. Opisywałam to tu na forum. Mój mężczyzna zostawił mnie gdyż jak stwierdził coś zaczęło się psuć. Już mnie nie kocha, źle się zaczął że mną czuć. Nie wiąże ze mną przyszłości ani nic nie planuje. Wyprowadzilam się na 3 tyg. Jak wróciłam po rzeczy oboje podjęliśmy decyzje, że spróbujemy. Zeszlismy się, napisaliśmy kontrakt co poprawić by było lepiej. I udało się przez chwilę było ok. Ale doszły inne problemy. Obecnie mogłabym powiedzieć nie układa mi się na żadnej płaszczyźnie życia. Podejrzewam u siebie depresję. Będę również uczęszczać na terapię DDA. Moj stan psychiczny znacznie uległ pogorszeniu. Rok po ponownym zejściu usłyszałam te same słowa, że mnie nie kochał, nigdy nie kochał i nie jest że zna szczęśliwy. Nawet moja obecność go drazni. Dla mnie to wszystko wydaje się odrealnione. Dlaczego nie uzyskałam od niego wsparcia a takie przypadki tak często się zdarzaja. Mieszkamy jeszcze razem. Czasem partner miewa przebłyski dobroci gdzie dba o mnie i się stara. To wszystko jest bardzo pogmatwane.

Szukam pokoju ale ciężko mi idzie. Zły sezon.

Proszę was o zostawienie własnej opinii w tym temacie. Przepraszam, że być może jest długo i chaotycznie. Pozdrawiam

A on nadużywa alkoholu ?

Dlaczego z nim jeszcze mieszkasz? bardzo cenie sobei takie rozstania, kiedy facet bierze na klate cala odpowiedzialnosc. Cos w tylu wybacz, to moja wina, czuje,z e zaslugujesz na kogos lepszego i takie tam, a nie w momencie rozstania - ponizanie partnerki. Palant, Dupek, Idiota i niech spada!

Trzymaj sie. Bardzo ci wspolczuje.

tak. Niestety lubi wypić

taja123 napisał(a):

tak. Niestety lubi wypić

Tak też myślałam. Powiem tak, jeżeli nie chcesz tego przeżywać co już przeżywałaś to daj sobie spokój. Odejdź z godnością, wyciągnij wnioski z tego co było. Nie pozwól na pomiatanie sobą, nie proś o uwagę, bo jak zostaniesz to on Ciebie zniszczy. Zdaję sobie sprawę, że odejście przez to Twoje DDA jest trudne, ale teraz czas dla Ciebie. Idź na terapię DDA , zajmij się sobą, nie szukaj na siłę innego związku, skonsultuj swój stan pod kątem depresji z lekarzem psychiatrą, jak uzna, że jest ok to nic nie przepisze. Jeżeli tego nie zrobisz teraz będzie coraz gorzej, a historia zatoczy koło. 

lovkia napisał(a):

Ehhh. Też jestem DDA i rozumiem dlaczego z nim jesteś, potrafię sobie wyobrazić co czujesz. Jedyne rozwiązanie to skok na głęboką wodę. Musisz trochę pocierpieć, odseparować się od niego, po prostu musisz. Ale musisz też się wtedy kontrolować. Żeby nie nawiązywac internetowych znajomości, żeby samej się nie stoczyć, żeby do niego nie wracać choćbu nie wiem co. Myślę, że spotkania DDA Ci pomogą. Trzyam za Ciebie kciuki 

nie zrzucajmy wszystkiego na DDA. też jestem i nigdy bym nie była z takim delikwentem(raz, jeden w moich byłych podniósł na mnie rękę - natychmiast został ex).  nie nawiązywać internetowych znajomości, bo się stoczy? a co to w ogóle znaczy? ja tak męża poznałam...  ale na terapię niech idzie, jak najbardziej. 

Pasek wagi

Matyliano napisał(a):

lovkia napisał(a):

Ehhh. Też jestem DDA i rozumiem dlaczego z nim jesteś, potrafię sobie wyobrazić co czujesz. Jedyne rozwiązanie to skok na głęboką wodę. Musisz trochę pocierpieć, odseparować się od niego, po prostu musisz. Ale musisz też się wtedy kontrolować. Żeby nie nawiązywac internetowych znajomości, żeby samej się nie stoczyć, żeby do niego nie wracać choćbu nie wiem co. Myślę, że spotkania DDA Ci pomogą. Trzyam za Ciebie kciuki 
nie zrzucajmy wszystkiego na DDA. też jestem i nigdy bym nie była z takim delikwentem(raz, jeden w moich byłych podniósł na mnie rękę - natychmiast został ex).  nie nawiązywać internetowych znajomości, bo się stoczy? a co to w ogóle znaczy? ja tak męża poznałam...  ale na terapię niech idzie, jak najbardziej. 

Nie każde dziecko z rodziny alkoholowej lub innej dysfunkcjonalnej będzie mieć problemy w życiu dorosłym i będzie wymagać terapii. Część dzieci z takich rodzin radzi sobie ponadprzeciętnie. Jednak po tym co napisała autorka widoczne jest wikłanie się w związki i tkwienie w nich pomimo destrukcji jaką wnosi ta druga osoba. DDA określa różne problemy jedna osoba może być taka jak autorka, a inna będzie miała problem z wejściem związek, gdyż będzie zbyt ostrożna. Myślę, że chodziło o to, żeby nie szukała związków na siłę, żeby tylko z kimś być.

Pozwolę sobie zabrać głos. Jestem w odwrotnej sytuacji. Wg was to ja jestem ta niemoralnie psychiczna, która nie umie docenić jak "kocha" mnie mój hmm jak to nazwać "partner, ex-partner"?? Może prościej ojciec mojego syna. Wiecie jak to wygląda? Ja zimna, obojętna, od czasu do czasu go przytulę. Wezmę pod rękę. Ot taki przejaw dobroci mojej dla niego. Chyba jestem psychopatką. Wyjdę z nim w sobotni wieczór na pizzę, wypijemy razem kawę. A to wszystko jest przeplatane moją obojętnością. Tekstami, ze go nie kocham. Nic nie czuje. Czyż to nie są te okienka dobroci o których pisze autorka? A teraz przytoczę szersze tło. Walczyłam o ten związek zanim synek skończył rok. Już wtedy byłam nieszczęśliwa. Oczywiście On nie miał czasu, potrzeby rozmawiać. Moje problemy? To żadne problemy wg niego. Dostawał szanse za szansą choć nie wiedział. W końcu moje uczucie się wypaliło. Zawiódł mnie w tylu aspektach. Wyjechałam za granicę. Przyjechał z dzieckiem. Dostał ostatnią szansę. Spierdolił. Ja potrzebowałam czasu aby pokochać na nowo, dla dziecka. On chciał tylko seksu... Mieszkaliśmy obok siebie. Powtarzał, ze nie kocha. Ode mnie tych słów nie usłyszał od ponad 2 lat. Byłam w pułapce. On chciał być blisko dziecka, ale razem spaliśmy w jednym łóżku. Choć czasem spałam na podłodze, w salonie, czy w dziecięcym łóżku. Moje uczucie wygasło. Postanowilismy wracamy do Polski i każde idzie w inną stronę. Bardzo to przeżyłam. Ale słowa dotrzymałam. Natomaist on mnie teraz tak kocha. Przeprasza. Chodzi za mną. Nie mogę odciąć kontaktów (osoiste problemy) ale do czego zmierzam. Wylewa się z niego miłosć i dobroć. A mnei do tego przewraca. Bynajmniej , czasami chcę mieć chwilę spokoju. I dlatego go przytulę, dlatego dostanie ode mnie trochę "normalności". Ale co nie oznacza, ze moje uczucia się zmieniły. Po prostu przewraca mi się już żołądek. I on tak samo patrzy na to. Nie rozumie słowa że nie chce, nie chce mnie puścić wolno. Wyczytuje jakieś niepojęte sygnały zamiast zrozumieć słowa: ze to koniec. Wiecie łatwo komentować jak sie zna tylko kawałek tła... Nie usparwiedliwaim sie bo dla mnei to jest ciężka i chora sytuacja. Do której sama doprowadziłam dając kolejne szansę.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.