Temat: Miłość-spędzanie czasu

Pytanie pierwsze- czym dla was dziewczyny jest ''miłość''?

Pytanie drugie jak spędzacie razem wolny czas?

Mam problem ponieważ moje życie z chłopakiem wygląda ardzo nudno praca, dom, praca koło domu jedzenie, poleżyny chwile, od czasu do czasu seks i idziemy spac i tak jest praktycznie codziennie, czasami w weekend gdzieś pojedziemy na małe zakupy.

Pasek wagi

Ostatnio kupiliśmy rolki i jest trochę lepiej. A ogólnie to jest tak jak piszesz, aż rzygać się chce czasem z nudów. 

Pasek wagi

Greenmafa napisał(a):

Ostatnio kupiliśmy rolki i jest trochę lepiej. A ogólnie to jest tak jak piszesz, aż rzygać się chce czasem z nudów. 

Ty chociaz swojego na rolki namowilas, moj wstaje do pracy o 4:30 rano i nie ma juz ochoty na nic w sumie ma, on sie strasznie nie lubi nudzic albo marnowac czas na lezenie wiec idzie na dwor cos modzic a ja zostaje w domu. 

Pasek wagi

To, że jesteście rozleniwieni i nie macie pomysłów ani chęci na aktywne czy ciekawe spędzenie czasu, nie ma nic wspólnego z miłością. Osobno pewnie też byście nic ciekawego nie robili. Wiem jak to brzmi, przepraszam za wydźwięk, naprawdę nie mam na myśli nic złego, tylko.... no, tak jest :)

Akurat jak teraz sa wakacje to czesto wyjezdzamy . Niedawno bylismy nad morzem a teraz jedziemy do Wloch. 

A tak to nasza wspolna pasja jest silownia. Chodzimy 5 razy w tygodniu - to bardzo nas pochlania. Ogolnie nie mamy za bardzo czasu na nude. A jak juz sie znajdzie to idziemy do kina , na zakupy , na spacer :)

pominę czas, który spędzamy na zabawie czy uczeniu się z dzieckiem i ogarnianiu domu i ogrodu. poza tym: czytamy książki, oglądamy tv [głównie starsze filmy i programy dokumentalne], idziemy na spacer, na kawę/piwo do knajpy, teraz codziennie gramy w badmintona, gramy w karty, planszówki, idziemy się poruszać [każde z nas oddzielnie], idziemy do teatru czy kina, zwiedzamy okolice, byliśmy na strzelnicy czy kręglach, staramy się co jakiś czas "sprzedać" dziadkom dziecko i wyjechać gdzieś na 3-4 dni: miesiąc temu byliśmy na openerze w gdyni, we wrześniu lecimy do amsterdamu i antwerpii.

Ogólnie bez szału, po całym dniu w pracy Mój jest padnięty. Mamy też 5 miesięczne dziecko, więc wieczorem to jedynie jakiś film załączamy. W wolne dni jedziemy do znajomych na kawę/ grilla. Mój jeździ ze mną i Małym do stajni, ja mam czas dla konia, a Młody świeże powietrze, chodzimy na spacery, po drodze jakieś lody. Czasami kino/ basen, jak się uda sprzedać dziecię babci. Teraz wyjeżdżamy na Mazury na parę dni. Wpadnie jakieś zoo czy festyn. Nic specjalnego w sumie.

u nas w sumie tez ciagle praca, dom, ja dodatkowo studiuje i mam praktyki aktualnie. Jak był weekend to jeździliśmy do mojego domu rodzinnego, tak wychodziliśmy na rowery czy na długie spacery po lesie. Niestety aktualnie pracuje w weekendy wiec moj siedzi sam w domu. Ale nie narzekam zeby było mi mega nudno. Zaczęliśmy w wolnych chwilach wychodzić do kina. W sumie przechodziliśmy kryzys. Ale juz jest lepiej, razem przygotowujemy obiad, sprzątamy. Wieczorem wspólna kąpiel, jakiś film i spanie 

Ja też ciągle truję mojemu za uszami, że robimy się nudni, że musimy czasem gdzieś wychodzić bo inaczej wpadniemy w rutynę itd. Kiedyś mi się wydawało, że po kilku latach związku siłą rzeczy wkrada się rutyna. Teraz widzę, że my i na początku związku za dużo nie wychodziliśmy, bo widywaliśmy się rzadko i woleliśmy po prostu zostać w domu i się sobą nacieszyć. Staram się go namawiać na jakieś wyjścia od czasu do czasu, tylko wkurza mnie, że sam czasem na to nie wpadnie. 

Jesteśmy ze sobą niemal dwa lata i dalej mieszkamy osobno, więc chyba bez porównania. Jak wkrada się nam nuda w związku, to robię grandę i lądujemy w kinie, na wspólnym obiedzie itp. Ale ogólnie każde z nas ma pracę, ja dodatkowo jeszcze studia i siłownię, więc widujemy się wieczorami, wtedy mamy czas na dłuuugą rozmowę i jakiś film. Chłopak dodatkowo remontuje mieszkanie i garaż, żebyśmy mogli już zamieszkać w czymś konkretnym. Wolne dni spędzamy razem i jest to spacer, wylegiwanie się na plaży, wcześniej wspomniane kino itp.

A co do miłości, ja nie mam jakiejś konkretnej definicji, ale tak od roku czuję, że go kocham, gdy nie widzę go maksymalnie jeden dzień i marzę o spotkaniu, albo gdy widzę jego wzrok, gdy cały czas patrzy na mnie z tym samym pożądaniem. Codziennie zainteresowanie sobą, wsparcie, no druga połówka. :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.