- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 lipca 2016, 09:59
Hej dziewczyny, czy byłyście kiedyś w długoletnim związku (dłużej niż 3 lata) i pomimo miłości rozstaliście się ze względu na plany życiowe? Powiedzmy jedno z was chcialo zycie bez zobowiazan oparte na podrozach i lekkim zyciu a drugie z was chcialo rodziny. Czy w takim wypadku jest miejsce na kompromis? Czy warto poswiecac sie dla drugiej osoby? Czy to właśnie miłość jest najważniejsza? Czy w takim wypadku każdy powinien iść w swoją stronę?
31 lipca 2016, 10:10
Ja planowałam wyjechać kilkaset km na studia dzienne. Ale dla niego zostałam. Czy się poświęciłam? Nie rozpatruję tego w takich kategoriach. Po prostu zmieniłam plany DLA NIEGO i dla nas. Czy żałuję? NIE. Jestesmy teraz bardzo zgranym małżeństwem i czekamy na potomka, który urodzi się pod koniec stycznia.
Czy w Twoim przypadku kompromis jest możliwy? Nie wiem. Chyba to by bylo zbyt duże poświęcenie dla jednego z Was. My przynajmniej oboje chcieliśmy spędzić razem życie i tworzyć rodzinę. Od zawsze praktycznie chcieliśmy tego samego.
31 lipca 2016, 10:23
Ja właśnie tydzień temu zakończyłam 4.5 letni związek bo nie dogadaliśmy się na poziomie miejsca zamieszkania - on chciał za granicą a ja w polsce przy rodzinie. W końcu wzięłam pół roku temu swoje graty i się do niego przeniosłam - byłam tam bardzo nieszczęśliwa, a w dodatku ja już chciałam ślubu, dzieci a on mi ciągle powtarzał, że owszem - chce, ale w przyszłości, nie teraz - za kilka lat. Z dnia na dzień popadałam w marazm życiowy. Nie zrozum mnie źle - nie żałuję swojej decyzji wyjazdu, bo dzięki niej zrozumiałam, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Po powrocie do pl od razu wrócił mi dobry humor i jestem znów szczęśliwa pomimo utraty chłopaka doceniam wszystko inne, co odzyskałam (pracę, w której się rozwijam, znajomych i rodzinę na wyciągnięcie ręki; no i na wszystkich mogę tu liczyć, a tam nie miałam poczucia bezpieczeństwa i powoli zaczynałam winić chłopaka, że to przez niego jestem nieszczęśliwa).
Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi - może wam to wyjść jeśli się bardzo kochacie i jedno jest w stanie poświęcić swoje marzenia dla drugiej osoby jednak w 90% nie wyjdzie... albo będziesz z nim i będziesz nieszczęśliwa jak ja byłam. W końcu i tak zdecydujesz, że to nie ma sensu, bo miłość, którą jego dażysz uleci ze względu na niespełnione oczekiwania.
Jedno bardzo ważne pytanie, które musisz sobie postawić - czy sobie wyobrażasz siebie SZCZĘŚLIWĄ w życiu jakie on Ci proponuje? Nie powiedziałabym, że miłość jest najważniejsza w życiu - myślę że najważniejsze jest szczęście - często te dwa pojęcia idą w parze bo miłość odwzajemniona daje szczęście. Niestety z mojego doświadczenia mogę Ci wywróżyć, że jeśli z nim zostaniesz na jego warunkach (podróże, brak zobowiązań) to za jakiś czas będziesz miała coraz częstrze myśli o zerwaniu z nim, aż w końcu to zrobisz.
31 lipca 2016, 12:04
Tak i po 4 latach się rozeszliśmy. Mam żal do niego, że o sowich planach nie poinformował mnie wcześniej, bo uważam swój czas za zmarnowany. On nie chciał NIGDY: ślubu, dzieci, wyprowadzki od mamusi.
Gdybym o tym wiedziała, nigdy nie weszłabym z nim w związek. Wyszło wszystko jak ja zaczęłam cisnąć na określenie się go oświadczyny. ( on miał 32 lata). Po części mogę winić siebie, że nie zaczełam z nim nigdy tego tematu. Ale nasza znajomośc zaczeła się jak ja byłam na studiach, potem miałam problem ze znalezieniem pracy. A jak już się ustawiłam i uznałam, że w życiu osobistym też trzeba coś zmienić wtedy zaczełam rozmowe i wyszło co wyszło.
Swojej decyzji nie żałuje, żałuje straconego czasu. Chociaż mam 28 lat i jestem sama to przynajmniej mam szanse na to, że jeszcze znajdę kogoś z kim będę szczęśliwa i ułożę sobie życie. A z tamtym facetem nawet za 10 lat tkwiłabym w tym samym miejscu....
31 lipca 2016, 12:32
to zalezy. jesli pierwsza osoba chce takiego zycia na razie, ale w przyszlosci chce rodziny - to tak sznasa jest. Ale jesli sa az tak rozbierżni w planach jak to brzmi, to nie wydaje mi sie
31 lipca 2016, 13:09
Myślę, że ludzie z planami życiowymi jakie Ty opisałaś nie będą razem.
Co innego jak był podany przykład wyżej, że ktoś zrezygnował ze studiów za granicą - okej, bo to jest coś co można zrealizować w inny sposób, ale jeżeli dwoje ludzi ma kompletnie inne podejście do życia i chce je przeżyć inaczej to ... mała szansa i po co męczyć się przy sobie?
31 lipca 2016, 13:47
Zależy w jakiej kwestii. Mój mąż od początku mówił, że chce mieć dzieci, rodzinę i jeśli ja tego nie chcę to nie powinniśmy być razem.. Wiem, że to okrutne, ale przynajmniej uczciwe.. Nie wiem jak by się zachował jeśli by się okazało, że jestem bezpłodna, może też mnie zostawi ? Jednak w pewnych kwestiach "gra w otwarte karty" i ja też od początku mówiłam, że dzieci chce. No, ale jakby on chciał, a ja nie to myślę, że z czasem by mnie zostawił.
31 lipca 2016, 20:48
ja rozstałas się po ponad 2 latach z facetem bo okazało się że nie chce mieć dzieci ślubu itd. Na początku twierdził inaczej
1 sierpnia 2016, 23:49
nie warto się poświęcać. ja sie poświęcałam przez 4 lata, czekałam aż były stanie na nogi, wyciągałam go z długów (płaciłam za nie...), chciałam dac mu się wyszaleć. on w tym czasie mieszkał u mnie - na mój koszt, płaciłam również za jego jedzenie i nasze wspólne wyjścia. on po studiach chciał dalej imprezować, ja chciałam już razem zamieszkać oficjalnie. po tym jak się zgodził i powiedział mi, zebym w takim razie znalazła kawalerkę, to on się dorzuci 200zł - to wiedziałam że już nic z tego nie będzie. dla niego kompromisem było to, że on będzie ze mną mieszkać, a ja będę go utrzymywać. po moim trupie. do końca nie zrozumiał o co mi chodzi i był zdziwiony że nie zgodziłam się na jego ,,kompromis" - dla niego wystarczyło to że też chce ze mną zamieszkać, nie czuł się jednak w obowiązku płacić za siebie, uważał że to mój obowiązek.