Temat: dluga historia... partner,3 dzieci...bolesne rozstanie..a teraz co? wrocic do niego?

Mam do Was pytanie..a raczej chciałabym usłyszeć jakies rady co dalej robic ze swoim zyciem.. Jestem 29 letnia mama 3 dzieci(7 lat,2 lata i 4 tygodnie). Najstarszy syn jest z mojego  1 malzenstwa, jestem po rozwodzie..2 pozostalych dzieci mam z partnerem z którym zylam w konkubinacie, byliśmy razem 3 lata..do czego zmierzam, miedzy nami układało się roznie, sporo się kłóciliśmy, nie byliśmy wobec siebie szczerzy.. duzo było jego winy bo jego rodzina nie lubi mnie ze względu mni. na to ze mialam rozwod…często go buntowali przeciwko mnie, do tego jego kolega który po prostu zawsze chciał mieć go na wyłączność…mój były często siedzial na roznych portalach erotycznych, pisal z innymi…o to były nasze klotnie…fakt, ja idealna tez nie bylam bo często lekceważyłam go, traktowalam jak smiecia..itp…bywalo miedzy nami roznie, często zle…w listopadzie zeszłego roku spotkalam się z innym w kawiarni(kolega z liceum-zwykla rozmowa,nic wiecej) ,widziala nas jego siostra…potem się okazalo ze jestem w ciazy…jego znajomi, rodzinka przekonywali go ze to nie jego dziecko..on sam zaczal w to wierzyc...zostawil mnie w 7 miesiacu ciazy, bez pieniędzy, zabral wszystkie rzeczy z mieszkania…olal po całości… strasznie to przezylam ,płakałam…prosilam go żeby wrócił,ze to jego dziecko..ze nie warto niszczyc tego co mamy..niestety on jest taki ze jak ktos go buntuje, przekonuje ze prawda jest inna to wierzy w to…mimo ze nadal cos do mnie czul, do syna…postanowil odejść:( ehh…..ale bylam silna ze względu na córeczkę która nosilam w brzuchu…przez te kilka miesięcy kupowal dziecku jedzenie, pytal o mnie…ale o dziecku które mialam urodzic nic…nie interesowalo go..to bolalo:/ pod koniec czerwca urodzila się moja coreczka… nic mu nie powiedziałam..co mialam powiedziec,skoro wyparl się jej zanim przyszla na swiat… na poczatku nie chciał jej zarejstrowac jako swojej corki..nie wiem tak na prawde czemu się zgodzil…zarejstowal mala, dam mi kase na dzieci…chcial wrócił, tak po prostu…bez slowa, twierdzac ze skoro go nie zdradzilam(wierzyl w to ze dziecko nie jest jego, ze go zdradzilam przez kilka miesięcy)…powiedzialam nie…trzymalam się tej wersji miesiąc czemu…nie bylam w stanie wybaczyc mu tego co zrobic…tego ze zostawil mnie w ciazy z 2 malych dzieci…jednak z upływem czasu, z narodzinami corki zaczelam myslec inaczej..syn z 1 malzenstwa i nasz wspolny synek uwielbiaja go..wiem ze zawsze był dobrym ojcem…

Czy warto wrócić do kogos kto tak mnie potraktowal? Ze względu na dzieci? Nie wiem co mam robic…tak na prawde mimo ze nie powinnam to tesknie za nim, brakuje mi go…rodzina mi mowi ze dzieci musza mieć ojca, ze powinlismy się dogadac..ze czas leczy rany… z jednej strony uwazam ze jest mi dobrze tak jak jest…jestem zabezpieczona finansowo, mam prace, swoje  mieszkanie…jestem szczesliwa mama 3 wspanialych dzieci..z drugiej strony brakuje mi faceta…brakuje mi niego, mimo wszystko brakuje…

 

Nie wiem co robic….przezylam przez niego duzo, zostawil nas praktycznie w pustym mieszkaniu, narobilam sobie długów przez niego…było ciezko,ale dalam rade…bylam silna i dzielna ze względu na dzieci..na coreczke..a teraz nie wiem co dalej…L czy wrócić do niego… czy olac po całości..zyc dla dzieci tylko i wyłącznie… co dalej?

ciężka sprawa. stara się o was teraz?? 

Pasek wagi

Ale to nie Ty powinnaś wrócić do niego, bo to nie Ty odeszłaś. 

Ja bym chyba nie dała szansy facetowi po czymś takim.

nie chcesz jego tylko po prostu faceta. twoje dzieci owszem, potrzebuja ojcow, ale juz ich maja. Ich ojciec wcale nie musi byc twoim partnerem. Wasza toksyczna relacja wcale im nie sluzy

najpierw porozmawiajcie- wyjaśnijcie sobie wszystkie sprawy i musicie być wobec siebie szczerzy!.
Zacznijcie razem wychodzić- na spacery raz z dziećmi a raz tylko sami.
Wydaje mi się że zapomnieliście o siebie dbać. Pojawiły się dzieci i nagle to co was łączyło rozpłyneło się. Zacznijcie to naprawiać - jeżeli się uda super - jeżeli nie- przykro mi

Ja tym nie chciała takiego faceta. 3 lata...to bardzo krótko. A widzisz Was za 5 lat czy 10? Ja na podstawie wpisu - nie.

Pasek wagi

miałam tego nie pisać, bo pewnie będzie to trochę oszczerstwo ale napiszę. 3 lata, 2 dzieci, złe traktowanie twoje jego, jego ciebie olewanie kompletne nawet w związku a już wyniesienie wszystkiego z mieszkania i zostawienie w ciąży - no patologia. moja rada - skup się na dzieciakach a w przyszłych związkach lepiej się zabezpieczaj.

czy widze swoja przyszlosc z nim..? ciezkie pytanie, jesli chodzi o moje uczucia do niego to mimo wszystko czuje ze nadal mi na nim zalezy, ze tesknie..brakuje mi go choc wiem doskonale ze zrobil mi potworna rzecz:( na poczatku jak chcial wrocic to pisal,mowi ze chce byc z nami,ze zalezy mu..a teraz jest jakos dziwnie...hmm i nie wiem co o tym myslec...nie wiem czy przez jego obecna w pewnym sensie ozieblosc...zaczelam tesknic..zaczelo mi go brakowac...nie wiem:((

Ty tęsknisz, kochasz, czy też boisz się, że jak nie ten to już pewnie długo, długo żaden, choćby ze względu na 3 dzieci.....Ja obstawiam drugą wersję. W życiu pięknym nie chciałabym faceta, który z powodu gadania kumpli i swojej rodziny mnie zostawia i to w dodatku w ciąży. Przecież to nie jest facet tylko jakaś straszna imitacja faceta.....

Pytacie co ja czuje do niego...minely 4 miesiace odkad mnie zostawil, na poczatku bylo mi niemilosiernie ciezko, prawie wpadlam w depresje przez to wszystko...nie myslalam w najgorszych koszmarach ze moze mnie zostawic z 2 dzieci..ze wyprze sie dziecko, wlasnego dziecko...dalam rade, do konca ciazy bylam twarda...dla dzieci i bylam pewna ze po urodzeniu upragnionej coreczki zapomne o nim,ze bede tylko ja i moje kochane dzieci...ale teraz wiem i czuje ze coraz bardziej za nim tesknie,ze brakuje mi go(jego wtedy kiedy bylo miedzy nami dobrze...) najlepsza przyjaciolka radzi mi go olac, nie wracac do niego...nie dawac mu szansy bo nie nalezy mu sie za to wszystko co zrobil..za to jak mnie skrzywdzil...a znowu siosta mowi ze mimo wszystko powinnam dac mu szanse, ze dzieci zasluguja na ojca..ojca w domu a nie ojca na obrazku... uwaza ze powinnam dogadac sie z nim i ze wzgledu na dzieci ale tez z tego ze nadal nie jestesmy sobie obcy...uwaza ze warto!...a ja nie wiem... tesknie,brakuje mi go..jak sobie pomysle ze moze kogos pozna,ze juz nigdy nie stworzymy rodziny to jest mi przykro..nie ukrywam... ehh... jeszcze niedawno pisal ze chce wrocic, ze chce byc z nami..ze chce byc ojcem dla naszych dzieci...a od tygodnia zauwazylam ze jest jakas cisza...nie wiem,moze wlasnie ze wzgledu na ta cisze zaczelam bardziej tesknic...ehh:( wtedy mowilam mu, pisalam ze nigdy nie pogodze sie z nim, ze nie wroce..ze miedzy nami koniec...itp... tak na prawde nie wiem jaki jest teraz jego poglad na obecna sytuacje:( wiem ze bylam zla, okropna...zle go traktowalam..moze to glupota, byc moze jestem idiotka,..ale brakuje mi go...tylko czy to ma sens? czy to pomoze...ehh:/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.