- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 lipca 2016, 16:05
Mieszkam z moim facetem od pol roku, w zeszlym roku za zarobiona kase za granica kupilam sobie auto i to nietanie, długo na nie zbieralam. Jako że moj x pracuje poza miastem 10 km to stwierdzzilam ze on bedzie jezdzil do pracy autem a ja przesiade sie na tramwaj. Ok pasuje mi taki układ ale wkurzyła mnie ostatnia sytuacja, pochodzimy z tej samej miejscowości i on powiedział ze w weekend chce tam jechac, wiedział ze ja musze w sobote pracowac. Pojechal tam moim autem ponad 120 km tyko po to zeby zawieźć swoich rodziców do ciotki jakies 15 km od ich domu bo oni nie maja prawka i auta.
Jest super pogoda a ja chcialabym jechac gdzies za miasto ale nie mam czym, czuje ze on całkowicie bez krępacji przejął to auto, nawet nie zapytal sie czy moze je zabrac na weekend. Co myslicie o tym?
Nie chce wyjsc na taka co daje i zabiera, spoko niech jezdzi do tej roboty ale wkurza mnie ze jego rodzice sobie z niego taksówkarza robia i to moim autem. Nawet nie czuje ze mam auto.
CO byscie zrobily?
Dzieki za odpowiedzi :)
17 lipca 2016, 14:14
Ale Ty masz dobre serduszko... Może kup jeszcze mieszkanie i powiedz mu że może tam mieszkać a ty pójdziesz do piwnicy?
Ja pier... oddałaś mu samochód żeby jeździł do pracy a ty jeździsz tramwajem? W życiu bym tego nie zrobiła chociaż mam faceta od 8 lat
20 lipca 2016, 09:47
ja bym powiedziała wprost, że to nie taksówka i jak rodzice chcą sobie autem jeździć taki kawał to niech dają na benzynę. Ja miałam taki problem z moim mężem, że swego czasu odbierałam go z pracy bo kończył bardzo późno i nie chciałam żeby tarabanił się autobusami. I jak po niego przyjeżdżałam to on brał koleżanki z pracy i żeby je pozawozić do domu, a wcale nie miałam po drodze. W końcu się wkurzyłam i powiedziałam, że jak tak to mają dawać na paliwo bo ja do baku ani nie sikam, ani nie jestem ich taksówkarzem. Powiedziałam, że przyjeżdżam po niego, a nie po koleżanki.I wtedy skończyło się robienie za darmową taksówkę.