Temat: Dokonałam aborcji

Nie wiem czemu tu pisze, może by się wygadać, może szukam rady? Nie wiem co się stało z ludźmi z mojego otoczenia, skąd w nich tyle nienawiści, załamuje się, już nie wiem co robić, każde wyjście jest złe.

Poznałam chłopaka kilka miesięcy temu, szybko staliśmy się parą, ja się zakochałam, on podobno też, było pięknie, myślałam, że spędzę z nim resztę życia. Czasem nawet spędzaliśmy razem weekendy, siedząc całą noc i rozmawiając czy oglądając filmy, byłoby cudownie, gdyby nie to, że naciskał na seks, a ja nie czułam się gotowa, za krótko się znaliśmy by to zrobić. Ale w sumie mówił, że on to rozumie, tylko "jest tylko mężczyzną", zawsze po stanowczym "nie" dawał sobie spokój. Nie chce się rozpisywać, bo to ciężkie, podczas pewnego "nocowania" zgwałcił mnie, bo stwierdził, że ja tylko udaje taką trudną.

Poszłam na policje, ale byli sami mężczyźni, a ja wstydziłam się im powiedzieć, więc uciekłam.  Wyjechałam na dwa tygodnie do rodziców, tam też dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Opowiedziałam wszystko mamie, która poszła ze mną na policje, aresztowali go, a ja podjęłam decyzje o aborcji, nie będę wdawać się w szczegóły, ale czuje, że podjęłam właściwą decyzje.

I tu pojawia się problem, znajomi i rodzina dowiedzieli się co się stało (pewnie były chłopak wszystkim powiedział), przyjaciele się odcięli, nazwali morderczynią, dalsza moja rodzina twierdzi, że wrobiłam chłopaka w gwałt by się dziecka pozbyć, o rodzinie chłopaka nie wspomnę, bo potrafią mnie wyzwać na ulicy od morderczyń ich wnuczka, kłamczuch i jeszcze gorzej. Mam wrażenie, że wszyscy wiedzą i mnie nienawidzą, a z chłopaka zrobili pokrzywdzonego, bo jak to mówią "stracił szansę na bycie ojcem", a mnie nawet sąsiadka z bloku wyzwała od puszczalskich, i stwierdziła, że jak się uprawia seks bez zabezpieczeń to trzeba potem ponosić konsekwencje. Moje drzwi były obklejone okrągłymi naklejkami ze zdjęciem dziecka i słowami "ratuj mnie", miałam też na drzwiach zdjęcia martwych płodów i niemowląt, policja nic nie może poradzić, bo nie ma sprawcy.

Boje się wychodzić z domu, czuje na sobie wzrok innych ludzi, został mi rok studiów, nie chce ich teraz zmieniać ani rzucać, przeprowadzić też się nie mogę, bo mam własne mieszkanie (po babci) i bardzo bym nie chciała go sprzedawać. Tylko rodzice mnie rozumieją, tylko oni nie oceniają, mimo, że pochodzę z bardzo wierzącej rodziny, to moi rodzice mnie rozumieją, wiedzą czemu to zrobiłam. Boje się, że ludzie nie zapomną. Jak wytrzymać rok do końca studiów? Potem chce wyjechać na parę lat, uciec, może w tym czasie przestanę być wrogiem publicznym.

Dodam, że chodzę do psychologa, ciężko radzę sobie z gwałtem, a teraz traktują mnie jak ludobójce, mimo, że ciąża którą usunęłam była bardzo wczesna.

Mieszkam w średniej wielkości mieście, sąsiedzi to głównie osoby starsze. Mój były chłopak mieszkał niedaleko mnie. Jego rodzice są szanowaną rodziną, mam wrażenie, że jego mama rozpowiada to wszystko ludziom by oczyścić swojego synka, właśnie by po wyjściu z więzienia nie miał łatki "gwałciciel" tylko "fałszywie oskarżony przez swoją dziewczynę, która nie chciała dziecka", widocznie ludzie bardziej wierzą im niż mi. Próbowałam wyjaśniać na początku bliskim osobom co się stało, ale wolą wierzyć w jego wersję. 

RybkaArchitektka napisał(a):

Ciezko cos powiedziec. Ciezko tez wesprzec. Kiedys poznalam pewna dziewczyne, chodzilam z nia do klasy na jezyk. Miala dwoje dzieci-chlopcow, takich juz odchowanych. I meza, ktory zdobyl ja w taki sposob, ze wywabil z chaty i porwal, sila zmusil do malzenstwa i zgwalcil. To bylo jej juz drugie takie malzenstwo, tylko z pierwszego uciekla i rozwiodla sie i dzieci nei bylo. A z tym mezem zyla od lat. Pochodzila z kraju, gdzie takie zawieranie malzenstwa jest nadal akceptowane przez spoleczenstwo.Ile sie nasluchalam o tym jej mezu. Raz poszlam ja odwiedzic i go poznalam. Czub jakich nie malo, balam sie o wlasne zycie podczas tej gosciny. Wkrotce po tym ona zaszla w ciaze. Jak sie o tym dowiedziala, to, ze MUSI to usunac, bo dziecko bedzie jej w pojsciu do pracy przeszkadzalo. Pytala mnie o mozliwosc aborcji. Ja w tym samym czasie sama bylam w ciazy i w ogole nie dopuszczalam takiej mysli.Ona to zrobila. Opowiedziala mi jak to sie stalo i ze absolutnie nie chce miec juz dzieci, a z mezem chce sie rozwiesc. Ja na wiesc o jje aborcji ucielam z nia kontakt. Mialam do niej wstret...Orazala mnie i dla mnie bylo to zabicie dziecka /chyba bedac w trzecim miesiacu je usunela/. Nasz kontakt rozluznil sie zupelnie, tak, ze zaczelysmy sie nienawidziec. Na szczescie nasze drogi sie rozeszly. Jakis 1,5 roku temu spotkalam ja niespodzianie w sklepie..Z malutka dziewczynka na rekach. Powiedziala, ze z mezem doczekali sie dziecka, a ona, ze gdzies tam chwile pracowala i ma teraz swiadczenia na to dziecko. Kilka dni temu spotkalam nasza wspolna kolezanke i zapytalam ja o tamta, a ona, ze doczeklai sie teraz czwartego dziecka, kolejnej dziewczynki. Szok. Po co wiec bylo usmiercanie tamtego dziecka? 

"Na wieść o jej aborcji ucięłam z nią kontakt... Miałam do niej wstręt." Żałosne. Nie Twoja macica, nie Twoja sprawa. Pewnie byś była jedną z tych, co autorce zdjęcia martwych płodów na drzwiach naklejają. Aborcja powinna być na życzenie.

Sory, moze twoja opowiesc jest zbyt krotka by zrozumiec ale chyba ci nie wierze. Nie bylas na policji po fakcie, nie bylo obdukcji a ty piszesz ze on do wiezienia idzie? eeee nie wierze. Chyba chcesz flame wywolac tutaj.

Pasek wagi

.

KotkaPsotka napisał(a):

Sory, moze twoja opowiesc jest zbyt krotka by zrozumiec ale chyba ci nie wierze. Nie bylas na policji po fakcie, nie bylo obdukcji a ty piszesz ze on do wiezienia idzie? eeee nie wierze. Chyba chcesz flame wywolac tutaj.

Nie byłam po gwałcie,bo bałam się o tym mówić obcemu mężczyźnie, wstydziłam się, gdyby nie ciąża i wsparcie mamy to bym tego pewnie nie zgłosiła. Chłopaka aresztowali, sam się przyznał, tłumacząc się, że myślał, że to tylko taka moja gra, że tak lubię. Nie wpisywałam wszystkich szczegółów, bo byłoby to zdecydowanie zbyt długie, myślałam, że to nieistotna informacja.

RybkaArchitektka napisał(a):

rowniez nie popieram i tez wspolczuje sytuacji. Jednak sie zastanawiam skad wszyscy naokolo wiedza o Twoim gwalcie /skoro wyjechalas do rodzicow i tam byla aborcja?/. Poza tym czesto aborcja jest sprawa bardzo cicha, dyskretna...Skad sie wszyscy dowiedzieli? Rodzina dalsza, sasiadki, babcie naokolo, rodzina tego gwalciciela?Kolejna sprawa ktora mnie zastanawia..Czy przypadkiem ten zal braku akceptacji spoleczenstwa i takiej ilosci osob..nie jest przypadkiem ZBYT przesadzony i to wlasne sumienie nie daje Ci spokoju...Nie oceniam tego co zrobilas, ale co sie dzieje z Twoimi myslami, gdy jestes sama? Dlaczego chcesz wyjechac na dlugo i daleko po studiach? Wiesz, nie znam az tak silnych reakcji do takiego czynu. Ludzie tak silnie reaguja na rozne czyny rzadko..Np sprawa matki Madzi. Ale aborcja i to bardzo wczesna? 

Aborcje dokonałam, po przyznaniu się do winy chłopaka, mogłam to zrobić legalnie, skąd się dowiedzieli nie wiem, wiedzieli tylko moi rodzice, osoby zajmujące się sprawą i chłopak, pewnie od niego wyszła ta informacja. Co do myśli, to nie żałuje aborcji, to co czułam po gwałcie i to co czułam dowiedziawszy się o ciąży jest nie do opisania, wiem, że nie byłabym być w tej ciąży.


Muszę iść do pracy, odpowiem na wszystko jak wrócę. 

Gab06 napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

Ciezko cos powiedziec. Ciezko tez wesprzec. Kiedys poznalam pewna dziewczyne, chodzilam z nia do klasy na jezyk. Miala dwoje dzieci-chlopcow, takich juz odchowanych. I meza, ktory zdobyl ja w taki sposob, ze wywabil z chaty i porwal, sila zmusil do malzenstwa i zgwalcil. To bylo jej juz drugie takie malzenstwo, tylko z pierwszego uciekla i rozwiodla sie i dzieci nei bylo. A z tym mezem zyla od lat. Pochodzila z kraju, gdzie takie zawieranie malzenstwa jest nadal akceptowane przez spoleczenstwo.Ile sie nasluchalam o tym jej mezu. Raz poszlam ja odwiedzic i go poznalam. Czub jakich nie malo, balam sie o wlasne zycie podczas tej gosciny. Wkrotce po tym ona zaszla w ciaze. Jak sie o tym dowiedziala, to, ze MUSI to usunac, bo dziecko bedzie jej w pojsciu do pracy przeszkadzalo. Pytala mnie o mozliwosc aborcji. Ja w tym samym czasie sama bylam w ciazy i w ogole nie dopuszczalam takiej mysli.Ona to zrobila. Opowiedziala mi jak to sie stalo i ze absolutnie nie chce miec juz dzieci, a z mezem chce sie rozwiesc. Ja na wiesc o jje aborcji ucielam z nia kontakt. Mialam do niej wstret...Orazala mnie i dla mnie bylo to zabicie dziecka /chyba bedac w trzecim miesiacu je usunela/. Nasz kontakt rozluznil sie zupelnie, tak, ze zaczelysmy sie nienawidziec. Na szczescie nasze drogi sie rozeszly. Jakis 1,5 roku temu spotkalam ja niespodzianie w sklepie..Z malutka dziewczynka na rekach. Powiedziala, ze z mezem doczekali sie dziecka, a ona, ze gdzies tam chwile pracowala i ma teraz swiadczenia na to dziecko. Kilka dni temu spotkalam nasza wspolna kolezanke i zapytalam ja o tamta, a ona, ze doczeklai sie teraz czwartego dziecka, kolejnej dziewczynki. Szok. Po co wiec bylo usmiercanie tamtego dziecka? 
"Na wieść o jej aborcji ucięłam z nią kontakt... Miałam do niej wstręt." Żałosne. Nie Twoja macica, nie Twoja sprawa. Pewnie byś była jedną z tych, co autorce zdjęcia martwych płodów na drzwiach naklejają. Aborcja powinna być na życzenie.

Dlaczego zalosne? Skoro ona uznaje aborcje za zlo, za usmiercanie to chyba raczej ciezko potem akceptowac czlowieka ktory sie tego dopuscil czyz nie? Gwalt to tez zlo i gwalciciela tez sie nie akceptuje.

Pasek wagi

.

.

KotkaPsotka napisał(a):

Gab06 napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

Ciezko cos powiedziec. Ciezko tez wesprzec. Kiedys poznalam pewna dziewczyne, chodzilam z nia do klasy na jezyk. Miala dwoje dzieci-chlopcow, takich juz odchowanych. I meza, ktory zdobyl ja w taki sposob, ze wywabil z chaty i porwal, sila zmusil do malzenstwa i zgwalcil. To bylo jej juz drugie takie malzenstwo, tylko z pierwszego uciekla i rozwiodla sie i dzieci nei bylo. A z tym mezem zyla od lat. Pochodzila z kraju, gdzie takie zawieranie malzenstwa jest nadal akceptowane przez spoleczenstwo.Ile sie nasluchalam o tym jej mezu. Raz poszlam ja odwiedzic i go poznalam. Czub jakich nie malo, balam sie o wlasne zycie podczas tej gosciny. Wkrotce po tym ona zaszla w ciaze. Jak sie o tym dowiedziala, to, ze MUSI to usunac, bo dziecko bedzie jej w pojsciu do pracy przeszkadzalo. Pytala mnie o mozliwosc aborcji. Ja w tym samym czasie sama bylam w ciazy i w ogole nie dopuszczalam takiej mysli.Ona to zrobila. Opowiedziala mi jak to sie stalo i ze absolutnie nie chce miec juz dzieci, a z mezem chce sie rozwiesc. Ja na wiesc o jje aborcji ucielam z nia kontakt. Mialam do niej wstret...Orazala mnie i dla mnie bylo to zabicie dziecka /chyba bedac w trzecim miesiacu je usunela/. Nasz kontakt rozluznil sie zupelnie, tak, ze zaczelysmy sie nienawidziec. Na szczescie nasze drogi sie rozeszly. Jakis 1,5 roku temu spotkalam ja niespodzianie w sklepie..Z malutka dziewczynka na rekach. Powiedziala, ze z mezem doczekali sie dziecka, a ona, ze gdzies tam chwile pracowala i ma teraz swiadczenia na to dziecko. Kilka dni temu spotkalam nasza wspolna kolezanke i zapytalam ja o tamta, a ona, ze doczeklai sie teraz czwartego dziecka, kolejnej dziewczynki. Szok. Po co wiec bylo usmiercanie tamtego dziecka? 
"Na wieść o jej aborcji ucięłam z nią kontakt... Miałam do niej wstręt." Żałosne. Nie Twoja macica, nie Twoja sprawa. Pewnie byś była jedną z tych, co autorce zdjęcia martwych płodów na drzwiach naklejają. Aborcja powinna być na życzenie.
Dlaczego zalosne? Skoro ona uznaje aborcje za zlo, za usmiercanie to chyba raczej ciezko potem akceptowac czlowieka ktory sie tego dopuscil czyz nie? Gwalt to tez zlo i gwalciciela tez sie nie akceptuje.
Przecież aborcja to nie zabójstwo tylko usuwanie płodu. Każda kobieta ma prawo wyboru czy chcę urodzić czy nie. A  nosić 9 mc płód gwałciciela w sobie to obrzydliwe. Łatwo Wam mówić o tym, że nie popieracie, że to złe, ale jakbyście były na miejscu autorki czy innych dziewczyn zgwałconych to już raczej byście inaczej śpiewały. "Nigdy nie mów nigdy" - to powiedzenie się bardzo w życiu sprawdza. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.