Temat: Pierwszy krok do samodzielnośći

Witam . Już długo myślałam aby poradzić się tutaj, na forum. Mam tu pamiętnik, ale założyłam osobne konto, bo nie chcę by ktoś mnie rozpoznał. Pewnie mój problem wyda wam się błahy,bo ludzie mają gorsze problemy, są chorzy, nie mają co do gara włożyć, no ale każdy ma problemy, jakie ma. 
Zacznę od tego że mam 23 lata. Mieszkam z mamą, na wsi. I tu jest problem. Mam jej dość. Moja mama ma około 57 lat.
Uważa, że dzieci ma się od tego, aby latały koło rodziców. Ona pracuje, ma wypłatę około 2000 zł miesięcznie, plus połowę renty po tacie - 800 zł. Drugą połowę otrzymuję ja. Także 800 zł.Ta chata na tej wsi to jest poniemiecka . Stary budynek, wszędzie grzyb, wilgoć, tynki odpadają, ściany pękają, na podłogach gnijące deski i wiecznie brudne dywany.
Ja robię , co mogę żeby ogarniać tą chatę, sprzątam codziennie po powrocie z uczelni, wszytko myje ,szoruje, żeby to jakoś wyglądało. Ale moja matka tego nie szanuje- to 1 problem. Ja posprzątam a ona się właduje w buciorach z piachem, ubrudzi wszytko. Wymyje kuchenkę, ona gotuje sobie zupę np . pomidorową- 2 h po umyciu cała kuchenka uwalona bo zupa wykipiała . Ale ona po sobie nie sprząta. Twierdzi, że po to są dzieci , żeby po rodzicach sprzątać. Więc 1 problem to matka brudas.
Studiuje, jestem na mgr, zdałam inż. mam te 800 zł miesięcznie, z czego500 zł się dokładam,gotuje sobie sama - bo nie mogę jeść tego co ona robi z racji na chorobę wrzodową i przewlekłe zapalenie żołądka. A ona pół litra oleju i chleb w jajku smaży albo kiełnbasę. Reszta kasy  idzie na bilet i jakąś bułkę na uczelnie. W wakacje zawsze pracuje na zbiorze owoców, ale co zarobie to idzie na węgiel i drzewo na zimę, a w lato na paliwo do kosiarki. Nic się nie da odłożyć, podczas gdy matka tylko mnie wykorzystuje. Ona myśli że ja już będę z nią zawsze mieszkać w tej zagrzybionej chałupie, będe miała męża i bedziemy koło niej skakać. Mam starszą siostrę. ale ona się wyrwała z tej mongolii, za granicę, zresztą na nią nie mam co liczyć. I tutaj chciałam was prosić o radę. Ja już ma dość takiego życia. Oddawania każdego grosza, wiecznego sprzątania po niej, straciłam do matki cały szacunek, w myślach wiecznie klnę na nią że zniszczyła mi życie. Po prostu jak na nią patrzę to mi się wymiotować chce. Chciałabym sie wyrwac od niej, z tej wsi. Tylko boję się , że sobie nie poradzę. Co roku pracuje na tych zbiorach owoców, ale co to za praca? Może i nawet spoko można zarobić, ale co to za doświadczenie... zbieranie owoców. Mam ten tytuł inżyniera, ale wiadomo że teraz o pracę ciężko, trzeba by było iść na jakiś staż na początek. A wiadomo, że za 800 zł się nie utrzymam. Boję, się że w mieście nikt mnie nie zatrudni, chociażby na jakąś produkcje. Bo z moim doświadczeniem to troche wstyd. Chciałąbym mieć chociaż te 1500 zł , pracować nawet na produkcji, wynając pokój i sie stad wyrwać.Jak mówiłam na siotrę nie mam co liczyć, ona radzi szukaj stazu, miej te 800 zł i mieszkaj wiecznie z matką na tej wsi i wiecznie kolo niej skacz .Za 800 zł na stażu nie utzymam się sama w mieście, bo ok 400-500 wynajem, 300- jedzenie, ale ja jeszcze ze względu na chorobę układu pokarmowego muszę mieć jakiś grosz na leki . Więc nie ma opcji.   Z kolei jak by sie udało dostąc jakąś pracę na jakiejś produkcji za t 1500 zl to przepadły by szanse na jakąś lepszą pracę w przyszłośći, bo ani stazu ani nic. Wyjazd za granicę- opcja dobra ale jestem sama, a nie chciałabym sama wyjeżdząc. Nigdy niekogo nie miałam - przez niską samoocenę- zawsze mam się za tą gorszą, biedniejsza, na nic nie zasługującą.Moja matka tyle lat już tu mieszka- ponad 30 a w tej chałupie nic nie jest zrobione, wszędzie stare dywany, grzyb, pruchniejąca podłoga. Na tudiach nigdy nie wychodziłam ze znajomymi bo nie bylo za co . Podświadomie mam żal do matki że zniszczyła mi życie.Nie ma opcji żebym ja tu mieszkała z nią, użerała się i jeszcze ja jej chatę remontowała , jakieś tu życie układała. Ona w ogóle nie szanuje tego co ja robie. Latam tylko z odkurzaczem po niej , kasę daje a ona lata po koleżankach wiecznie i piwkują. Więc tutaj mam do was pytanie- co byście zrobiły na moim miejscu.
1) Zostać z matką, zrobić staż, zagryźć zęby i się męczyć z nią tu wiecznie , sprzątac po niej i oddawać całą kasę.
2) Wyrwać się , zamieszkać sama isć do 1 lepszej pracy i  zacząć jakoś żyć. Tylkoe gdzie zacząć szukać tej pracy? Gdzie najszybciej zatrudnią z takim doświadczeniem?
3) Może jakaś inna opcja???

A z tej pracy za granicą nic sobie nie odłożyłaś? Moi znajomi jeżdżą za granicę na wakacje i się z tego utrzymują 9 miesięcy, a ty jeszcze dostajesz 800 zł...

Ale to jest praca w Polsce, nie za granicą. Nie moge wyjechać, bo musze co miesiąć latać na badania i po leki na żoładek. 

zbiory owocow to w Polsce nie za granica....

Siedz z nia puki co zrob staz a po stazu szukaj pracy i wyprowadz sie :-)

Pasek wagi

a to nie doczytałam 

co studiujesz?

Szukaj pracy i uciekaj. Znajdź cokolwiek i szukaj czegoś konkretnego w miedzy czasie. Jeżeli dajesz sobie rade z tym wszystkim aktualnie i "matkujesz" własnej matce, to całkowicie wątpię żebyś miała jakiekolwiek problemy w samodzielnym życiu z daleka od niej. Aktualnie nie wygląda na to żebyś miała okazję cieszyć się własnym życiem i chyba przy problemach z wrzodami to ciągłe użeranie się z rodzicielką oraz przeżywanie jej "stylu bycia" nie pomaga Ci w żaden sposób, być może szkodzi. Myślę też, że nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia zostawiając mamę samą, jesli nie jest obłożnie chora, pracuje na siebie i ma dach nad głową. Wydaje mi się, iż zmiana otoczenia będzie dla Ciebie aspektem niesamowicie podnoszącym poczucie własnej wartości, wiarę w siebie. 

Ktoś tu powinien sobie przypomnieć ,że Twoja mama ma nie tylko jedną córkę.

xyz95 napisał(a):

a to nie doczytałam co studiujesz?
inżynierię środowiska

Godleskalka napisał(a):

Szukaj pracy i uciekaj. Znajdź cokolwiek i szukaj czegoś konkretnego w miedzy czasie. Jeżeli dajesz sobie rade z tym wszystkim aktualnie i "matkujesz" własnej matce, to całkowicie wątpię żebyś miała jakiekolwiek problemy w samodzielnym życiu z daleka od niej. Aktualnie nie wygląda na to żebyś miała okazję cieszyć się własnym życiem i chyba przy problemach z wrzodami to ciągłe użeranie się z rodzicielką oraz przeżywanie jej "stylu bycia" nie pomaga Ci w żaden sposób, być może szkodzi. Myślę też, że nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia zostawiając mamę samą, jesli nie jest obłożnie chora, pracuje na siebie i ma dach nad głową. Wydaje mi się, iż zmiana otoczenia będzie dla Ciebie aspektem niesamowicie podnoszącym poczucie własnej wartości, wiarę w siebie. Ktoś tu powinien sobie przypomnieć ,że Twoja mama ma nie tylko jedną córkę.


No właśnie najgorzej boje się, że nie znadję jakieś pracy na etat. Bo z moim doświadczeniem to lipa. A siostra jest 12 lat starsza , 6 lat temu wyjechała sie odcieła i przynajmniej jakoś żyje. Ciąży mi to że jestem najmłodsza, i niby mam obowiązek zostać z matką.

Spróbuj powysyłać CV, nawet na stanowiska, które wydają Ci się zbyt odpowiedzialne, co Ci szkodzi? Spróbowałaś cokolwiek zrobić do tej pory? Bo mówisz, że z pracą ciężko, tylko, że z postu nie wynika, że czegokolwiek szukałaś. Znalezienie pracy to powinien być Twój priorytet. Bez własnych pieniędzy będzie Ci ciężko się wyrwać.

Nie masz żadnego obowiązku opiekowania sie matką, 50-parolatka to nie niedołężna staruszka w dzisiejszych czasach, zwłaszcza, że jak piszesz ona piwkuje z koleżankami. Myśl o sobie. Nie bądź darmową służącą. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.