Temat: problem z biologicznym ojcem

Taka sytuacja... Mam 9-letniego syna z poprzedniego małżeństwa; jestem od 7 lat rozwiedziona, mąż odszedł do innej kobiety. Od 3 lat mam kochanego męża, 4 miesiące temu urodziłam córeczkę. Jesteśmy szczęśliwą rodziną. Syn wie, kto jest jego biologicznym ojcem, nosi jego nazwisko. Syn nazywa mojego męża tatą- sam tak chciał. Jeśli ktoś np. w szkole pyta o imię lub zawód ojca, podaje imię i zawód ojczyma. 

Swojego ojca ledwo pamięta, bo ten widział go ostatni raz 5 lat temu. Mój eks ożenił się i od tego momentu przestał interesować się synem. Nie dzwoni, nie pamięta o świętach, urodzinach, o niczym, jakby syn nie istniał. Co miesiąc przysyła alimenty i to jest jedyny kontakt jaki z nim mamy. Mamy za sobą dwie sprawy sądowe o ograniczenie władzy rodzicielskiej z uwagi na wieloletni brak zainteresowania ojca dzieckiem, ale mój wniosek został odrzucony, bo ojciec się przecież interesuje- płaci alimenty...

Syn co jakiś czas pytał dlaczego prawdziwy tata go nie chce, a ja wtedy staram się wytłumaczyć mu, że to nie jest jego wina, że jest wspaniałym chłopcem, a tata go kocha na swój sposób... Nie wiem czy dobrze dziecku tłumaczę, robię to instynktownie. Nie chcę najeżdżać na jego ojca, chociaż w środku wszystko mi się gotuje. Próbowałam rozmawiać z moim eks (tel. nie odbiera od wielu lat, więc rozmowa była przez sms), ale ten twierdzi, że nie przychodzi do syna przeze mnie, bo źle się czuje w moim towarzystwie i tym podobne bzdurne argumenty. Dodam, że nigdy nie spotkała go żadna nieprzyjemność w moim domu; wręcz przeciwnie, chciałam żeby syn miał normalnych rodziców mimo rozwodu. 

Odkąd wyszłam za mąż i urodziłam córkę, syn jest spokojniejszy. Widać, że poukładał sobie wszystko w głowie. Nie pyta o ojca. Bardzo chciałby nosić nazwisko mojego obecnego męża i prosi nas, żebyś poszli do sądu i to załatwili.

I tu pojawia się problem. W tym roku syn ma komunię. Jego ojciec się uaktywnił. Pisze do mnie z żądaniem podania daty, bo chce przyjechać z całą rodziną (żona, bracia z żonami, dziadkowie). Zapytałam syna czy chciałby zaprosić ojca na komunię. Syn zaczął płakać, że przecież on ma już ojca (mojego męża), a tego który go zostawił nie chce widzieć. Prosi mnie, żebym nie pozwalała biologicznemu ojcu przyjechać. Napisałam eksowi jak syn zareagował, a ten chce złożyć sprawę w sądzie. Dokładnie nie wiem o co, chyba o ustalenie kontaktów z synem? O zmuszenie go do widywania się z ojcem?

Syn stał się bardzo nerwowy. Moczy się w nocy. Codziennie prosi mnie, żebym nie pozwalała "tamtemu ojcu" przyjechać. Jestem zszokowana gwałtowną reakcją dziecka. Szukam psychologa, bo sami nie damy sobie rady.

Co zrobiłybyście na moim miejscu? Za wszelką cenę walczyły o spokój dziecka i o to, żeby ojciec biologiczny dał synowi spokoj w ten ważny dzień, czy pozwoliły ojcu przyjechał mimo sprzeciwu dziecka? I jeszcze jedno- czy ojciec biologiczny ma prawo sądownie zmusić dziecko do kontaktu?

edit. Jeśli chodzi o dziadków syna, to ostatni raz widzieli go jak miał 2 lata- na chrzcinach. To było już po rozwodzie. Przyjechali pod kościół z toną zabawek i z własnym fotelikiem samochodowy- chcieli wsadzić syna w samochód!, narobili zamieszania, bo wyrwali mi dziecko i zaczęli lamentować, płakać, krzyczeć na mnie że jestem beznadziejną matką i że kiedyś zabiorą mi dziecko, mój syn będzie należał do nich, mam uważać na spacerach bo nie znam dnia ani godziny, kiedy ktoś od nich spotka mnie w ciemnym zaułku... itd. (zgłosiłam sprawę na policję, ale skończyło się na pouczeniu, bo przecież nic sie nie stało, prawda? Gdyby porwali mi dziecko, to panowie policjanci mogliby działać, ale tak to nic się nie stało...) Wstydu się najadłam.... Od tamtej pory mają kategoryczny zakaz zbliżania się do mnie i dziecka. Może jestem wredna, ale po moim trupie pozwolę im na kontakt z synem.

ja bym sie jedynie zgodzila zeby przyjechal sam, nie z rodzina a juz na pewno nie z nowa zona.

jestem matką i moim obowiązkiem jest dbanie o dobro dziecko a nie interesy dorosłego faceta, który je tylko spłodził. Jedyne co możesz zrobić a raczej twój obecny mąż to zapewnić syna, że u was w domu nic się nie zmieni nawet jak biologiczny się pojawi i zechce spędzić z synem weekend lub nawet połowę wakacji. Ale fakt, że ma do tego prawo nie oznacza, że tak na pewno będzie. Może składać wniosek o uregulowanie wizyt. A ty najpierw złóż o podwyższenie alimentów, bo 200 zł to śmiech na sali w przypadku 9 latka. Na komunię nie musisz go zapraszać, ja bym nie zaprosiła, bo do kościoła specjalnego zaproszenia mieć nie trzeba.

Moje stanowisko jest takie- może przyjechać, ale sam. Bez nowej żony w ciąży, nowego syna i rodziców, którzy próbowali zabrać mi dziecko. Za bardzo sie boję cyrków pod kościołem i tego, że mały naje się wstydu przed kolegami. I warunek jest taki, że wcześniej przyjedzie do syna i spędzi z nim choć jedno popołudnie. No ale sam nie chce przyjechać ani wcześniej syna odwiedzić też nie chce. Ciągle tylko pada z jego ust słowo sąd, sąd, sąd... Jestem w kropce. Nie umiem się z nim dogadać. Każdą moją  propozycję ucina.

Pytanie: czy mieszkacie w miarę blisko siebie? czy eks wie w którym kościele będzie komunia?

Bo jeśli nie jest to oczywiste to ja bym dla świętego spokoju zagrała nieczytsto - dla dobra dziecka, i wysłała złą datę komuni, np tydzień później w kościele obok - proste do sprawdzenia kiedy w innych kościołach są komunie albo np jeśli macie kościół obok szkoły do, której chodzi - powiedzieć, ze idzie z klasą (lub jeśli tak jest to powiedzieć, że idzie koło domu) czy coś w tym stylu. Po fakcie się dowie, że nie był ... może zagranie poniżej pasa ale dla mnie spokój dziecka byłby ważniejszy w tej sytuacji.

Pasek wagi

w takim razie niech podaje do sądu. Nie masz czym się chyba przejmować? Masz smsy, twoje propozycje spotkań, jego odmowy. Niech idzie i ustala sądoownie. Jeśli sąd sie przychyli to będzie mógł go widywać w określone dni, czego nie zrobi bo nie chce widywać ciebie. Nic nie stracicie a zyskacie spokojny czas na komunię do czasu rozprawy (ja czekałam 3 miesiące). Rób swoje i nie pozwalaj sobie wejść na głowę. Ma 365 dni w roku na spotkania z synem a o komuni ty decydujesz, nie on.

jak można być takim palantem bez serca? odciął się, kontaktu nie utrzymuje to niech spada, a nie teraz przylezie i będzie dziecku w głowie mieszał. przecież on Cię nie posłucha i przyjedzie z całą rodziną... ja bym przede wszystkim patrzyła na dobro dziecka, Twój syn nie jest malutki i jasno się określił: nie chce tego człowieka widzieć. to niech nie widzi jak taka jego wola. niech ma spokój, niech świętuje, cieszy się, spędzi czas z najbliższymi. jak tatus nadal będzie na kontakty nalegał to i po komunii mogą się spotkać (niekoniecznie u Ciebie w domu, można iść do kina, na basen, gdziekolwiek). ja bym nie mieszała i nie psuła uroczystości. 

Jak dostanie adres i termin komunii  to na pewno przyjedzie z całą rodziną, i będzie chciał twojemu synowi przedstawić braciszka. Wg mnie to bezczelny człowiek, przez którego twój syn tylko nacierpi się widząc, że jego tatuś nie chciał  go i wolał innego synka. 

Pasek wagi

Alparet napisał(a):

Moje stanowisko jest takie- może przyjechać, ale sam. Bez nowej żony w ciąży, nowego syna i rodziców, którzy próbowali zabrać mi dziecko. Za bardzo sie boję cyrków pod kościołem i tego, że mały naje się wstydu przed kolegami. I warunek jest taki, że wcześniej przyjedzie do syna i spędzi z nim choć jedno popołudnie. No ale sam nie chce przyjechać ani wcześniej syna odwiedzić też nie chce. Ciągle tylko pada z jego ust słowo sąd, sąd, sąd... Jestem w kropce. Nie umiem się z nim dogadać. Każdą moją  propozycję ucina.

A pytalas go po co chce przyjechac na te komunie?? Pokazac sie przed rodzina i ludzmi? Bo chyba nie do syna skoro nie chce odwiedzic go wczesniej w domu.

Powiem Ci, ze znam chopca tez w wieku komunijnym i mama zwiazala sie z nowym facetem. Prawdziwy ojciec nie interesuje sie w ogole, nawet alimentow nie placi, zas ojczym, owszem, utrzymuje tego dzieciaka, jeszcze siostre i matke...Ale nie jest takim ojcem, a kumplem. Nawet bym powiedziala, ze stosunek chlodny i na dystans, aczkolwiek nie wrogi.

Dziecko tez przezywalo bardzo, ze ojciec sie nie interesuje.Zreszta matka, a moja kumpela chyba przy kazdej rozmowie wszystkich informuje jakim skurwielem jest ojciec. 

Ja bym chyba pozwolila na kontakt /niekoniecznie w Komunie/. Ale jesli sad ustali kontakty /nie zmusi/. Dla chlopca jest to bardza wazna relacja. Na razie jest ona beznadziejna, ale moze z czasem. W koncu to ojciec i jednak placi, wiec czuje zobowiazanie. Sprobowalabym, ale najpierw chyba porozmawiala z psychologiem.

Nie wie w jakim kościele będzie komunia. Nie zna też dokładnej daty ani godziny. Nic nie wie.

Nie boję się, że wystąpi do sądu. Fakty świadczą na jego niekorzyść. Nie zna syna zupełnie, nie wie nawet do jakiej klasy chodzi, jak ma na imię jego najlepszy przyjaciel, jakie leki bierze, na co choruje, co lubi... no nic nie wie. Odrzuca moje propozycje spotkania. Więź między synem a ojcem jest minimalna. Jedyne czego się boję to tego, że ewentualne niepodanie mu daty komunii wykorzysta w jakiś sposób przeciwko mnie w sądzie. Boję się też tego, że zwyczajnie zepsuje synowi tę uroczystość jakimiś scenami pod kościołem, jak to milo miejsce po chrzcinach. Boję się też reakcji syna, który chce, aby był przy nim ojczym.

Pewnie, że pytałam po co chce przyjechać, skoro 5 lat miał małego w nosie. Odpisał, że ma do tego prawo, poza tym mama chce zrobić małemu zdjęcia...... 

edit. Ja nie mam dylematu, czy pozwalac na kontakt ojca z synem, czy nie. Ja tu nie mam nic do zabraniania. Ojciec przez 9 lat miał drzwi otwarte. Nie korzystał z tego. Sam sobie zamknął te drzwi, a teraz jest wściekły, że syn nie chce go obok siebie w dniu komunii...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.