- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
26 kwietnia 2016, 10:54
Taka sytuacja... Mam 9-letniego syna z poprzedniego małżeństwa; jestem od 7 lat rozwiedziona, mąż odszedł do innej kobiety. Od 3 lat mam kochanego męża, 4 miesiące temu urodziłam córeczkę. Jesteśmy szczęśliwą rodziną. Syn wie, kto jest jego biologicznym ojcem, nosi jego nazwisko. Syn nazywa mojego męża tatą- sam tak chciał. Jeśli ktoś np. w szkole pyta o imię lub zawód ojca, podaje imię i zawód ojczyma.
Swojego ojca ledwo pamięta, bo ten widział go ostatni raz 5 lat temu. Mój eks ożenił się i od tego momentu przestał interesować się synem. Nie dzwoni, nie pamięta o świętach, urodzinach, o niczym, jakby syn nie istniał. Co miesiąc przysyła alimenty i to jest jedyny kontakt jaki z nim mamy. Mamy za sobą dwie sprawy sądowe o ograniczenie władzy rodzicielskiej z uwagi na wieloletni brak zainteresowania ojca dzieckiem, ale mój wniosek został odrzucony, bo ojciec się przecież interesuje- płaci alimenty...
Syn co jakiś czas pytał dlaczego prawdziwy tata go nie chce, a ja wtedy staram się wytłumaczyć mu, że to nie jest jego wina, że jest wspaniałym chłopcem, a tata go kocha na swój sposób... Nie wiem czy dobrze dziecku tłumaczę, robię to instynktownie. Nie chcę najeżdżać na jego ojca, chociaż w środku wszystko mi się gotuje. Próbowałam rozmawiać z moim eks (tel. nie odbiera od wielu lat, więc rozmowa była przez sms), ale ten twierdzi, że nie przychodzi do syna przeze mnie, bo źle się czuje w moim towarzystwie i tym podobne bzdurne argumenty. Dodam, że nigdy nie spotkała go żadna nieprzyjemność w moim domu; wręcz przeciwnie, chciałam żeby syn miał normalnych rodziców mimo rozwodu.
Odkąd wyszłam za mąż i urodziłam córkę, syn jest spokojniejszy. Widać, że poukładał sobie wszystko w głowie. Nie pyta o ojca. Bardzo chciałby nosić nazwisko mojego obecnego męża i prosi nas, żebyś poszli do sądu i to załatwili.
I tu pojawia się problem. W tym roku syn ma komunię. Jego ojciec się uaktywnił. Pisze do mnie z żądaniem podania daty, bo chce przyjechać z całą rodziną (żona, bracia z żonami, dziadkowie). Zapytałam syna czy chciałby zaprosić ojca na komunię. Syn zaczął płakać, że przecież on ma już ojca (mojego męża), a tego który go zostawił nie chce widzieć. Prosi mnie, żebym nie pozwalała biologicznemu ojcu przyjechać. Napisałam eksowi jak syn zareagował, a ten chce złożyć sprawę w sądzie. Dokładnie nie wiem o co, chyba o ustalenie kontaktów z synem? O zmuszenie go do widywania się z ojcem?
Syn stał się bardzo nerwowy. Moczy się w nocy. Codziennie prosi mnie, żebym nie pozwalała "tamtemu ojcu" przyjechać. Jestem zszokowana gwałtowną reakcją dziecka. Szukam psychologa, bo sami nie damy sobie rady.
Co zrobiłybyście na moim miejscu? Za wszelką cenę walczyły o spokój dziecka i o to, żeby ojciec biologiczny dał synowi spokoj w ten ważny dzień, czy pozwoliły ojcu przyjechał mimo sprzeciwu dziecka? I jeszcze jedno- czy ojciec biologiczny ma prawo sądownie zmusić dziecko do kontaktu?
edit. Jeśli chodzi o dziadków syna, to ostatni raz widzieli go jak miał 2 lata- na chrzcinach. To było już po rozwodzie. Przyjechali pod kościół z toną zabawek i z własnym fotelikiem samochodowy- chcieli wsadzić syna w samochód!, narobili zamieszania, bo wyrwali mi dziecko i zaczęli lamentować, płakać, krzyczeć na mnie że jestem beznadziejną matką i że kiedyś zabiorą mi dziecko, mój syn będzie należał do nich, mam uważać na spacerach bo nie znam dnia ani godziny, kiedy ktoś od nich spotka mnie w ciemnym zaułku... itd. (zgłosiłam sprawę na policję, ale skończyło się na pouczeniu, bo przecież nic sie nie stało, prawda? Gdyby porwali mi dziecko, to panowie policjanci mogliby działać, ale tak to nic się nie stało...) Wstydu się najadłam.... Od tamtej pory mają kategoryczny zakaz zbliżania się do mnie i dziecka. Może jestem wredna, ale po moim trupie pozwolę im na kontakt z synem.
Edytowany przez Alparet 26 kwietnia 2016, 11:05
26 kwietnia 2016, 11:05
Założyłabym sprawę nie o ograniczenia, a o pozbawienie praw rodzicielskich. Przeczytaj sobie art. 111 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego - trwały brak zainteresowania ze strony ojca jest przesłanką do pozbawienia władzy rodzicielskiej. Tylko wynajmij dobrego adwokata. I licz się z tym, że syn będzie musiał zostać ''przebadany'' pod kątem swojego nastawienia do ojca, sytuacji rodzinnej itd. Ale myślę, że warto - taki tatuś to dupa a nie tatuś.
Ureguluj to, bo za kilkanaście lat twój syn może dostać pozew od ''tatusia'' o alimenty na jego rzecz - mimo tego, że nie ma pomiędzy nimi żadnej relacji.
Edytowany przez comfy 26 kwietnia 2016, 11:07
26 kwietnia 2016, 11:10
Mam dobrego adwokata- teściowa specjalizuje się w takich sprawach :) Nasze polskie prawo mówi jedno, natomiast w praktyce wygląda to tak, że jeżeli ojciec interesuje się dzieckiem, choćby tylko płacąc alimenty (dobrowolnie, nie z funduszu alimentacyjnego), to szanse na odebranie praw są znikome. Musiałby działać na szkodę dziecka, a tutaj według biegłych nie działa. Syn został przebadany 2 razy; wyszło im, że więź z ojcem znikoma, ale ojciec na szkodę dziecka nie działa i wykazuje chęć poprawy- to było pół roku temu. Na pewno to nie koniec z mojej strony; będę walczyła o odebranie praw.
26 kwietnia 2016, 11:10
Musisz działać zgodnie z istniejącym stanem prawnym. Jeśli ojciec nie ma ograniczonych praw rodzicielskich to NIE MOŻESZ mu zabraniać przyjechania na uroczystość. Z tym, że nie musisz się zgadzać na jego obecność w swoim domu. Niech sobie pójdą do kościoła, nawet porozmawiają z dzieckiem po nabożeństwie. Natomiast nie widzę powodu zapraszać tych obcych dla Ciebie osób do swojego domu.
Dziwi mnie natomiast histeryczna reakcja dziecka. Wygląda to tak jakby temat ojca biologicznego był Waszym problemem numer jeden poruszanym przy każdej możliwej okazji. Wszak twierdzisz, że kontaktu nie ma, akceptuje ojca, który go wychowuje. Chyba, że coś przemilczałaś.
26 kwietnia 2016, 11:16
Twoj ex może wystąpić do sądu o ustalenie kontaktów z synem. Pytasz co byśmy zrobiły na Twoim miejscu....ja bym nie zgodziła się na przybycie całej rodzinki na komunię. Nie zrobiłbym nic co miało by zasmucić syna.
26 kwietnia 2016, 11:16
Musisz działać zgodnie z istniejącym stanem prawnym. Jeśli ojciec nie ma ograniczonych praw rodzicielskich to NIE MOŻESZ mu zabraniać przyjechania na uroczystość. Z tym, że nie musisz się zgadzać na jego obecność w swoim domu. Niech sobie pójdą do kościoła, nawet porozmawiają z dzieckiem po nabożeństwie. Natomiast nie widzę powodu zapraszać tych obcych dla Ciebie osób do swojego domu. Dziwi mnie natomiast histeryczna reakcja dziecka. Wygląda to tak jakby temat ojca biologicznego był Waszym problemem numer jeden poruszanym przy każdej możliwej okazji. Wszak twierdzisz, że kontaktu nie ma, akceptuje ojca, który go wychowuje. Chyba, że coś przemilczałaś.
Nie, nie przemilczałam. Po co miałabym to robić, skoro szukam pomocy? Tematu biologicznego ojca nie poruszamy przy każdej możliwej okazji, mamy ciekawsze tematy. Rozmawiamy o nim tylko wtedy, kiedy syn zapyta, czyli raz na rok może i to na takiej zasadzie jak opisałam wcześniej. Od dwóch lat nie ma tematu wcale. Syn ma problem z tym, że tata go zostawił- i tak, tu jest pole do popisu dla psychologa.
26 kwietnia 2016, 11:19
Wiesz, nawet nie mówiąc wprost można wyrażać swoją opinię. W tym co piszesz widać jakąś wrogość do byłego i jego rodziny. Wybacz, ale mam wrażenie, że sama doprowadziłaś swojego syna do takiego stanu.
26 kwietnia 2016, 11:23
walczyłabym ile sił, żeby pajac spadał na drzewo. a że chce się pojawić na komunii z nową rodziną - no szczyt wszystkiego. matylda, żeby dziecko zaczęło tak przezywać nie trzeba wcale o tym gadac przez cały czas. mały poczuł się zagrożony, bo jakiś obcy facet zaburzył spokoj w jego rodzinie (mama i ojczym pewnie tez poddenerwowani chodzą) i często reakcja na taki stres jest właśnie moczenie. poszłabym z dzieckiem do psychologa, a faceta pogoniła.
26 kwietnia 2016, 11:29
Wiesz, nawet nie mówiąc wprost można wyrażać swoją opinię. W tym co piszesz widać jakąś wrogość do byłego i jego rodziny. Wybacz, ale mam wrażenie, że sama doprowadziłaś swojego syna do takiego stanu.
Ok, masz prawo do takiej opinii, chociaż nie masz racji; kłócić się z Tobą nie zamierzam. Poza tym trudno nie odczuwać wrogości, jeśli ktoś wyrywa Ci dziecko z ramion i pędzi z nim do swojego samochodu, prawda? Albo na wiele lat znika z życia dziecka, a Ty musisz tulić dziecko, czekające na kartkę urodzinową od taty?
26 kwietnia 2016, 11:31
Ja zazwyczaj jestem zdania ze nie powinno sie odbierac dziecku/rodzicowi mozliwosci kontaktu, ale skoro ojciec olal dziecko kompletnie na iles lat, to sprawa jest nieco inna... Histeryczna reakcja dziecka moze sie brac stad, ze ojczya traktuje jako ojca a w ojcu biologicznym widzi zagrozenie dla tego stanu. Sprobuj dziecku wytlumaczyc, ze to ze tata chce sie z nim zobaczyc i chce utrzymywac kontakt, nie znaczy, ze ojczym przestanie byc jego tata. To nie jest latwe dla 8 letniego szkraba, bo czuje sie zagubiony, ale dzieci dosc szybko potrafia sie odnajdywac w nowych sytuacjach.
Moze zanim sie cala rodzina zwali n komunie, niech sie biologiczny ojciec raczy pofatygowac do dziecka i zobaczyc je przed tym dniem, coby jego obecnosc nie zepsula maluchowi calego dnia? Jak zobaczy jak wlasny syn na niego reaguje, moze sobie da spookoj? A moze maly dojdzie do wniosku, ze jednak chce ojca na komunii?
A swoja szosa dalej walcz o odebranie praw rodzicielskich i adopcje przez obecnego meza. Nie wiem jak wtedy z alimentami, czy dalej beda przyslugiwac, bo polskie prawo w tej materii znam b. slabo, jedyna sytuacja jaka znam podobna nieco do tej to taka w ktorej ojciec alimentow i tak nie placi... Wiec jest nieco latwiej
.