Temat: zdrada z prostytutką

Witam,

postanowiłam tu napisać, ponieważ nie wiem już co mam robić :(

Mam 29 lat, mój mąż 37. Wychowujemy mojego syna z poprzedniego związku, a jesteśmy ze sobą 10 lat, z czego 6 po ślubie.

Mój mąż to ideał- zajmuje się domem, robi zakupy, dba o nas... 

W 2013 roku straciłam dziecko, poroniłam w 12tc wielkim krwotokiem a widok był makabryczny. Mój mąż nie wiedział jak mnie wspierać więc powiedział słowa które zostały źle odebrane przeze mnie... od tej pory tylko się oddalaliśmy od siebie, coraz mniej się kochaliśmy coraz mniej rozmawialiśmy ze sobą, nigdzie nie wychodziliśmy i doszło do tego że on wolne wieczory spędzał przed tv a ja przez komputerem... w zeszłym roku powiedziałam mężowi że am dość takiego życia, że nie mam siły tego ciągnąć dalej. Przez ten rok parę razy próbowaliśmy ratować nasze małżeństwo, ale zawsze próby kończyły się tak samo- kłótnia i spaniem tygodniami w osobnych łóżkach.Gdy już pozew był gotowy i miałam zanieść w poniedziałek do sądu coś mnie tknęło. Wracałam z pracy i poprosiłam go żeby pojechał ze mną w jedno miejsce- zabrałam go w takie nasze magiczne miejsce. Długo rozmawialiśmy, później przegadaliśmy pół nocy opowiadając sobie wzajemnie o wszystkim(oboje szukaliśmy miłości w świecie) i doszliśmy do wniosku że przecież się kochamy i spróbujemy jeszcze raz.Prosiłam tylko żeby powiedział o wszystkim szczerze, uznał że wszystko mi powiedział i nie ma nic do ukrycia. Tydzień było jak w bajce, kolacje, wypady ze znajomymi, seks kilka razy dziennie aż do wczoraj... Znalazłam u niego w szafce kartkę z numerem telefonu i adresem oraz imieniem "Jagoda". Gdy wrócił do domu zapytałam co too za Jagoda, byłam bardzo spokojna  i nie wiem skąd tyle opanowania we mnie. Powiedział mi, że to prostytutka i że korzystał z jej usług tylko raz- był na "lodziku"... wypytałam go jak to wyglądało, mówil że ją dotykał, a ona zrobiła mu co miała, ubrał się i wyszedł. Było to w momencie gdy między nami bylo bardzo źle. 

Wiem, że "miał prawo" iść na bok, ale nie umiem o tym nie mysleć. dziś kochaliśmy się a ja nie czułam z tego przyjemności chociaż miałam ogromną ochotę.

Czy to minie? czy mu wybaczę ? co ja powinnam zrobić? 

jestem załamana bo dopiero wszystko zaczęło się układać :(

jasne, a jaka masz pewnosc ze tylko lodzik i tylko raz? Zadna. I skad woesz czy ich wiecej nie bylo i po co trzymal jej nr jak to tylko raz bylo?

Nie zostalabym z nim. Z samego faktu, ze poszedł na dziwki.. Nie wazne co robił, liczy sie fakt. 

iLoveZombies napisał(a):

kachagrubacha.wroclaw napisał(a):

...przez rok malzenstwo prawie nie istnialo, facet został najpierw odepchniety ... rozwod byl o krok... obie strony zachowywaly sie jakby to byl juz koniec... no na chłodny rozum - jestem faceta w stanie zrozumiec... nie puscil sie z kolezanka, nie mial romansu, poszedl sobie ulzyc do fachowca, ze tak powiem .. tzw mniejsze zlo... nie wiem czy bym wybaczyla, ale jestem w stanie zrozumiec... 
Zgadzam się z każdym słowem.Nie wszystko jest czarno-białe, łatwo powiedzieć 'wywal chama', trudniej postawić się w sytuacji danej osoby.Autorko - czy mąż żałuje, że poszedł do prostytutki? Czy powiedział o tym bardziej w stylu 'no cóż, stało się...'

Pewnie jak cholera...  :PP 

Masakra jakas, jak chlopak nie zaplaci w restauracji albo nie kupi kwiatka to prostak i trzeba go "rzucić". A jak misio zdradza to trzeba rozmawiac i zrozumiec biednego pokrzywdzonego chlopczyka. Szok co tu wypisują co niektóre. 

Ja osobiście bym w tej sytuacji gnoja w cztery litery kopnela i krzyz na droge. Pomine juz fakt ze goscia po takim incydencie bym sie zwyczajnie brzydzila i kijem nie tknela.

Daenneryss napisał(a):

unodostress napisał(a):

Assega napisał(a):

unodostress napisał(a):

lola7777 napisał(a):

W ogole zauwazylam ze mlodsze dziewczyny mysla zupelnie inaczej , trach prach spadaj frajerze .ja im jestem starsza tym kurcze bardziej "uglaskana":) aaa i dodam jak juz zdecydujesz ze zostaniesz z nim to chociaz go ta zdrada nie piluj przy kazdej mozliwej sytuacji,jak juz masz wybaczac to zostaw ten temat z tylu,niech nie ciagnie sie jak ogon,jak zdecydujesz inaczej to juz rad nie mam,bo sama wiesz jak zyc:) powodzenie cokolwiek wybierzesz.
może im się jest starszym tym większy strach, że już sobie nikogo nie znajdziesz i zmienianie partnera nie jest takie proste..
O matko. Naprawdę uważasz że dojrzałość w związku i umiejętność wybaczania nawet wielkich świństw jest spowodowane staroscia i obawa przed brakiem znalezienia kolejnego partnera? Serio to jest priorytet życiowy twoim zdaniem?Uwierz , jak się ma 35+ to się jest po prostu madrzejszym w doświadczenia zyciowe .A bywają w małżeństwie sprawy dużo bardziej dramatyczne niż randka z prostytutką .I trzeba potrafić sobie z tym poradzić . Często we dwoje.
mylisz pojęcia.to, że ktoś nie potrafi i nie chce zdrady wybaczyć nie ma nic wspólnego z dojrzałością i jej brakiem według mnie.. mam inny tok myślenia niż Ty ja bym w życiu zdrady nie wybaczyła
Nie chodzilo o to, ze niewybaczenie jest czyms niedojrzalym, tylko ze umiejetnosc wybaczenia moze byc pokierowana wiekszym bagazem doswiadczen, a nie tylko strachem przed samotnoscia :)

myślę, że może to być większy bagaż doświadczeń, może to być inne podejście do życia tak w ogóle.. ja nie umiem pomyśleć "to był tylko seks", bo dla mnie seks jest czymś szalenie ważnym i intymnym, jedną z takich rzeczy, która sprawia, że Twój facet to Twój facet, nie tylko kumpel ;) myślę, że rozgrzeszając faceta ze zdrady i tłumacząc go - "oj jaki bidulek, miał ciężki czas i musiał sobie ulżyć".. zaburzamy obraz kto jest tak naprawdę pokrzywdzony .. 

i powiem wam szczerze ja na miejscu tego faceta (co nie wyobrażam by mi się zdarzyło..) nigdy bym jej o tym nie powiedziała.. właśnie dlatego że nie chciałabym zranić ukochanej osoby.. a on po raz kolejny ulżył sobie z krzyża mówiąc jej to .. no to dla mnie jest to mega egoizm i zupełnie tego nie rozumiem.. no i jako podsumowanie powiem, że mój facet nie może sobie bezkarnie chodzić na lodzika do prostytutek.. chyba wolałabym być sama niż z kimś kto może mi zrobić coś takiego.

Dziewczyno, prawie już nie było WAS. On poszedł do dziwki. Nie wiesz ile razy tam chodził, co robili i czy czegoś do niej nie poczuł. Zdrada to zdrada. Nawet jeden raz z dziwką to zdrada. No chyba, że jesteś desperatką, która boi się, że sobie życia nie ułoży - wtedy żyj z takim. A jak będą kłótnie i on wyjdzie z domu o czym pomyślisz? Że poszedł do tej prostytutki. A nie wiesz czy on tam nie pójdzie sobie ulżyć.

Nie bój się, że sobie nikogo innego nie znajdziesz. Takie podejście sprawiło, że wybaczyłaś zdradę i poszłaś z nim do łóżka. A dlaczego poszłaś? Bo pewnie bałaś się, że jak odmówisz to pójdzie do tamtej.

SmutnaZraniona napisał(a):

:(Najgorsze jest to że go kocham, bardzo duzo przeszlismy razem... dlatego tu napisalam bo ludzie dookoła widzą inaczej niż ja, zaślepiona właśnie

Najgorsze, ze go kochasz? Nie wierze.... Bo jak ty przygotowalas pozew do sadu - to mu powiedzialas? Przygotowywalas pozew w ukryciu, czyli dla mnie tez go zdradzilas, bo on o tym nie wiedzial i za jego plecami robilas takie rzeczy... Ale ok, bo     to nie jest zdrada? Owszem, ogromna zdrada. On mial tez jakies tam pomysly, ale te, to juz musisz ty wybaczyc...?

Poza tym, to Ty  jak powiedzialas w pierwszym poscie zle odebralas jego slowa, odpychalas go od siebie i  robilas sceny.

 Kochasz faceta, a jednak zamaist z nim porozmawiac chcesz aby grupa sfrustrowanych kobiet przez swoja wage i swoje zycie - dawala ci swietne porady. Dla mnie to tez jest zdrada, ze chcesz decyzje o waszej przyszlsocui powierzyc  jakiemus forum... No zesz.... Niekt ci nie radzil isc do psychologa? Zwykle sprawy po poronieniu zalatwia sie u psychologa, ale wolalas podzielic sypialnie. Nie przedstawiasz sie tutaj  jako slaba strona - oboje jestescie slabi. Nie mysle, ze kwestia jest tylko czy masz mu wybaczyc... on nie ma ci nic do wybaczenia? Powaznie taki kryszatal jestes? 

Niektorzy ludzie mysla, ze zdrada to to tylko seksualna. To co robisz nazywa sie zdrada emocjonalna... 

drops332 napisał(a):

jak chlopak nie zaplaci w restauracji albo nie kupi kwiatka to prostak i trzeba go "rzucić". A jak misio zdradza to trzeba rozmawiac i zrozumiec biednego pokrzywdzonego chlopczyka. Szok co tu wypisują co niektóre.

Ja jestem jedną z tych co uważają, że jak nie zapłaci to niech spada, ale absolutnie nie uważam, że jest biedny i pokrzywdzony. W sytuacji autorki jeszcze szybciej bym takiego dziada wywaliła z chaty. Co to w ogóle za tekst, że źle się działo kiedy to zrobił? Zwykły, podły szantaż emocjonalny sprawiający, że kobieta ma poczuć się winna. To zwykłe chamstwo. Taki facet to fujara jak się doda jeszcze te prostytutki i narażanie na choroby żony i dziecka. Szmaciarz, nie wart splunięcia. Wiem, że się uniosłam, ale niedobrze mi się robi na myśl o ojcach rodziny chodzących do burdelu. Aż mnie wzdryga.

Pasek wagi

unodostress - odpuściłabyś już sobie. Ile można w kółko gadać jedno i to samo? TY, TY, TY, TY byś...  Znamy już Twoją opinię, Autorka również.

Małżeństwo zobowiązuje - także do wybaczania tego, czego chłopakowi niekoniecznie by się darowało.

Facet nie poszedł do dziwki po kłótni, lecz w trakcie wielomiesięcznego kryzysu, więc nie ma żadnych podstaw, żeby twierdzić "pokłócicie się i on znów poleci na lodzika".

Brzydziłybyście się? A wiecie gdzie, jak i komu Wasz facet wkładał przed Wami? Z przeszłością się po prostu trzeba pogodzić, a ta zdrada to już również przeszłość.

Z wiekiem wybacza się więcej, nie dlatego, że człowiek się boi samotności, lecz dlatego że sam popełnił już trochę błędów i zaczyna rozumieć, że życie nie jest jednowymiarowe. 

Zdradziłam swojego partnera...on mi wybaczył i to bez JAKIEGOKOLWIEK karania mnie. Nie ma dnia żebym nie żałowała tego co zrobiłam i nie była wdzięczna za jego wyrozumiałość. Argument "zdradził raz, zdradził znowu", jest pustym sloganem. 

ateistka napisał(a):

SmutnaZraniona napisał(a):

:(Najgorsze jest to że go kocham, bardzo duzo przeszlismy razem... dlatego tu napisalam bo ludzie dookoła widzą inaczej niż ja, zaślepiona właśnie
Najgorsze, ze go kochasz? Nie wierze.... Bo jak ty przygotowalas pozew do sadu - to mu powiedzialas? Przygotowywalas pozew w ukryciu, czyli dla mnie tez go zdradzilas, bo on o tym nie wiedzial i za jego plecami robilas takie rzeczy... Ale ok, bo     to nie jest zdrada? Owszem, ogromna zdrada. On mial tez jakies tam pomysly, ale te, to juz musisz ty wybaczyc...?Poza tym, to Ty  jak powiedzialas w pierwszym poscie zle odebralas jego slowa, odpychalas go od siebie i  robilas sceny.W sumie jak dla mnie  nic sie nei stalo. Kochasz faceta, a jednak zamaist z nim porozmawiac chcesz aby grupa sfrustrowanych kobiet przez swoja wage i swoje zycie - dawala ci swietne porady. Dla mnie to tez jest zdrada, ze chcesz decyzje o waszej przyszlsocui powierzyc  jakiemus forum... No zesz.... Niekt ci nie radzil isc do psychologa? Zwykle sprawy po poronieniu zalatwia sie u psychologa, ale wolalas podzielic sypialnie. Nie przedstawiasz sie tutaj  jako slaba strona - oboje jestescie slabi. Nie mysle, ze kwestia jest tylko czy masz mu wybaczyc... on nie ma ci nic do wybaczenia? Powaznie taki kryszatal jestes? Niektorzy ludzie mysla, ze zdrada to to tylko seksualna. To co robisz nazywa sie zdrada emocjonalna... [/quote

Wiedział że pisze pozew, rok czasu próbowaliśmy to poukładać, naprawić. Psycholog był, i nie tylko.. pozbieraliśmy się po stracie dziecka, tylko nie umieliśmy się zbliżyć. Myślisz że ja go odpychałam od siebie? oboje się odsunęliśmy, często spał w drugim pokoju sam. Scen nie robię, rozmawiam na spokojnie i przyjmuje każdą informację.
Kocham go , ale nie wiem czy będę umiała wybaczyć i wymazać to z pamięci .. nie jest to łatwe doświadczenie niestety

Czas leczy rany.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.