- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 marca 2016, 11:24
Moj syn chodzi do szkolnej zerowki. Na samym poczatku chodzil chetnie, jednak teraz jest coraz gorzej. Powod? w jego klasie jest 3 uczniow (sa to 5 i 6 latki), z ktorymi pani wychowawczyni sobie nie radzi. Ci trzej chlopcy terroryzuja cala klase!!! codziennie ktos od nich obrywa, bija, kopia, zaczepiaja, niszcza zeszty, drą ksiazki, kradna przybory szkolne... w listopadzie po tym jak jednemu z dzieci skopali glowe, my - rodzice poszlismy z tym do dyrektora; chlopcy ci sa od tego czasu pod stala opieka psychologa i pedagoga szkolnego; jednak moim zdaniem nie widac zadnych efektow, nie ma zadnej poprawy; reszcie klasy ciagle dalej sie obrywa; jednak nikt z rodzicow nie chce juz isc do dyrekcji, bo po tamtym razie nauczycielka bardzo sie obrazila i byla potem nieprzyjemna, to rodzice wyszli na tych zlych, co skarza!!!
Moj syn jest bardzo wrazliwym dzieckiem, spokojnym, lubiacym lad i porzadek; niestety ci chlopcy od pewnego czasu upatrzyli sobie jego i od powrotu do szkoly po feriach (koniec lutego) moj syn ciagle przychodzi ze szkoly posiniaczony (wczesniej mu nie dokuczali), rano jest placz, bo nie chce isc do szkoly; raz pobili go w glowe, a wczoraj zaczeli rzucac w niego klockami i jeden uderzyl go w oko jakims ostrym przedmiotem, oko cale spuchlo i bylo czerwone, braklo doslownie milimetra, a pewnie mogloby dojsc do wybicia tego oka!!! puszczam rano syna do tej klasy i jestem przez 5 godzin cala w nerwach, czy mu sie tam cos nie stanie, zwyczajnie sie o niego boje; wczesniej chodzil 3 lata do przedszkola i w tym czasie nigdy nic mu sie nie stalo, bylam o niego spokojna; Nie wiem co mam robic, czy powinnam pojsc do dyrekcji? a moze do pedagoga? rozmawialam z wychowawczynia i matka tego dziecka, ale ta rozmowa niewiele dala; nauczycielka stwierdzila tylko, ze grupa jest bardzo trudna i ona nie jest w stanie wszystkiego przewidziec, a matka tego chlopca powiedziala tylko, ze porozmawia z dzieckiem "adrianku, syneczku, nie bij wiecej chlopca w oczko, dobrze" i poglaskala go po glowce i tyle;
Te dwie sytuacje byly takie najciezsze; na porzadku dziennym jest oczywiscie szturchanie, podkladanie nogi, plucie na twarz, kanapki itp; lamanie olowkow, niszczenie cudzej wlasnosci; ja rozumiem, ze to jest szkola i dzieci sa rozne i ze tez trzeba sie bronic, jednak uwazam ze ci trtzej chlopcy posuwaja sie juz za daleko; Co mozna zrobic w takiej sytuacji???
16 marca 2016, 18:49
Pedagog, psycholog i szkoła w ogóle w takich sytuacjach g... może, mówę o działaniach skutecznych. Szkoła wszystko musi i za wszystko odpowiada, ale nie ma żadnej mocy sprawczej. Terapeutyzowac sobie takie dzieciaki można do końca świata a one będą tylko gorsze, bo mają (słuszne jak najbardziej) poczucie bezkarności.
1. Robisz obdukcję, koniecznie, nawet jak to tylko zadrapanie, tyle razy ile trzeba i idziesz z tym na policje, do wydziału oswiaty, do kuratorium, do opieki społecznej. Kolejna rozmowa z dyrektorem jest zbędna. 2. Uczysz dziecko, jak ma oddać, żeby zabolało i nasyłasz męża/wujka/starszego kolegę, który tlumaczy gnojkom pewne sprawy w sposób dla nich zrozumiały. Zwykle czynności zawarte w drugim zdaniu pozwalają ominąć konieczność zastosowania czynności zawartych w zdaniu pierwszym.
Jeśli Twoje dziecko jest spokojne i łagodne, zapisz na zajęcia z karate lub coś w tym stylu. Z biegiem czasu agresji w szkołach będzie coraz więcej (juz jest) a mali agresorzy będą co najwyżej otaczania "wzmozoną opieką psychologiczno-pedagogiczną" lub innym bezsensem. Syn od małego ma wiedzieć, że wolno mu a wręcz powinien sie bronić wszelkimi dostępnymi metodami. To jedyny sposób, żeby nie został ofairą teraz ani później.
16 marca 2016, 19:22
Pedagog, psycholog i szkoła w ogóle w takich sytuacjach g... może, mówę o działaniach skutecznych. Szkoła wszystko musi i za wszystko odpowiada, ale nie ma żadnej mocy sprawczej. Terapeutyzowac sobie takie dzieciaki można do końca świata
Muszę się z tym bardzo mocno zgodzić.
Robimy wszystko, co możemy, a nawet więcej, ale jeśli nie pójdzie za tym chociażby "dobra wola" rodziców (bo o współpracy to już nawet nie marzę), to stoimy w miejscu, o ile się nie cofamy. Sama szkoła nie wychowa dziecka, choćby poruszyła niebo i ziemię.
16 marca 2016, 19:36
Muszę się z tym bardzo mocno zgodzić.Robimy wszystko, co możemy, a nawet więcej, ale jeśli nie pójdzie za tym chociażby "dobra wola" rodziców (bo o współpracy to już nawet nie marzę), to stoimy w miejscu, o ile się nie cofamy. Sama szkoła nie wychowa dziecka, choćby poruszyła niebo i ziemię.Pedagog, psycholog i szkoła w ogóle w takich sytuacjach g... może, mówę o działaniach skutecznych. Szkoła wszystko musi i za wszystko odpowiada, ale nie ma żadnej mocy sprawczej. Terapeutyzowac sobie takie dzieciaki można do końca świata
No wlasnie ja tez nie widze jakos zadnej zmiany na lepsze u tych chlopcow. Ale tak jak napisalas - potrzebna tez jest dobra wola rodzicow, ktorej tutaj nie ma; tak mysle, gdyz bylam kiedys swiadkiem pewnej sceny, gdzie rodzic zwrocil uwage jednemu z tych chlopcow, ze zle sie zachowuje, a wowczas ojciec tego chlopca tak zwyzywal ta biedna kobiete, ktora zwrocila uwage, ze po prostu masakra, jakby mogl to pewnie i by ja uderzyl, tak to wygladalo, a synusiowi powiedzial tylko by "wariatka sie nie przejmowal"!!! po prostu ci chlopcy sa z jakiejs patologii, nie lubie nikogo tak oceniac, ale tak to ewidentnie wyglada...
ifive rowniez z Tobą zgadzam sie ze wszystkim co napisalas;
po rozmowie z mezem doszlismy do wniosku, ze zglosimy to do kuratorium; jutro spotkam sie z dyrektorem, bo spotkanie juz umowione, ale obawiam sie jednak ze to dalej nic nie da, przeciez juz byly takie spotkania;
16 marca 2016, 19:59
Przede wszystkim działaj! Twoje dziecko cierpli- może mieć to wpływ na jego samoocenę, niskie poczucie własnej wartości i późniejsze życie. Ja bym tego w życiu tak nie zostawiła i od razu bym działała aby za wszelką cenę mojemu dziecku przestała dziać się krzywda! Dla Ciebie Twoje dziecko jest najważniejsze, więc zrób wszystko ,by nie bało się iść do szkoły.
Ja bym sobie osobiście na początku porozmawiała sobie z tymi chłopaczkami np. po lekcjach. Takie małe dzieci często wystarczy osobiście przestrzec przed tym, że jeszcze raz zobaczysz, że coś nie tak się dzieje w klasie, a gorzko tego pożałują np. pójdziesz z tym na policję i do sądu (trzeba trochę podkoloryzować aby to dziecko przestraszyć, że jego rodzice będą musieli wydać bardzo dużo pieniędzy i się na niego zdenerwują, będzie mieć problemy w domu. W takich rodzinach często jest patologia i dzieci boją się rodziców, a zaczepiają i znęcają się nad innymi, bo w domu są nikim- matka/ojciec pije, bije, straszy, krzyczy. Takie dziecko znęca się nad innymi, bo w domu nie czuje się nikim ważnym w ten nieudolny sposób próbuje poczuć się lepsze, silniejsze, mieć nad kimś kontrolę). Jeśli to by nie poskutkowało to zrobiłabym to naprawdę- poszlabym na policję. Tzn. wcześniej już gdyby były nadal jakieś incydenty zgromadziłabym dowody, których mogłabym użyć. Domagałabym się usunięcia oprawcy ze szkoły- niech się z nim męczą w jakiejś szkole specjalnej dla trudnych dzieci.
Moja siostra w pierwszej klasie podstawówki zmieniła szkołę. Też padła ofiarą "znęcania się", ale psychicznego. Jedna dziewczynka- pochodząca oczywiście z rodziny patologicznej uwzięła się na nią. Moja mama od razu żądała kontaktu z rodzicem tego dziecka, gdy rozmowa z nauczycielką nie poskutkowała. Po rozmowie sam na sam z matką dziewczynki wszystko na szczęście się uspokoiło. Może warto pogadać z rodzicami tego dziecka? [chyba, że to taka patologia, że nie warto]O tym, że nie życzysz sobie aby ich niewychowany bachor znęcał się nad innymi - ich postraszyć tym sądem i kuratorem?
Przede wszystkim działaj! Stanowczo. Twoje dziecko cierpi.
edit: doczytałam, że rozmowa z rodzicami nie wchodzi w grę, bo to duża patologia. No to zostaje policja.
Edytowany przez LepszaWersja 16 marca 2016, 20:04
16 marca 2016, 20:16
policja i kuratorium,jak to siedzisz 5 godzin w nerwach w domu,a jednak puszczasz dziecko do takiej grupy?!! Jak mozna pozwalac,zeby ktos znecal sie nad naszym dzieckiem?
16 marca 2016, 20:18
Idź ze swoim dzieckiem na obdukcje, zgłoś to do kuratorium, że dyra jest osobą nieodpowiednią na to stanowisko i zgłoś sprawę na policję - w końcu to znęcanie się.
Dokladnie tak,a rozmawianie i zebrania juz bym sobie darowala,skoro do tej pory nie zadzialaly. Badz stsnowcza.
16 marca 2016, 22:28
Gdyby moje dziecko w tym wieku wróciło ze szkoły poobijane, zrobiłabym obdukcję i zgłosiła sprawę do prokuratury. To skandaliczne! Chciała szkoła malutkie dzieci, niech ich pilnuje! Niedopuszczalne jest, żeby dziecko, które nie może zostawać ani na moment samo było zagrożone w szkole. I to nie jest wina 5-6 letnich dzieci. To wina dorosłych. Przede wszystkim rodziców, a w drugiej kolejności personelu szkoły. Mówcie sobie co chcecie, ale 5-6 letnie dzieci nie są w stanie odpowiadać za swoje czyny. Zastraszanie ich jest tak samo skandaliczne jak zachowanie dorosłych, pod których opieką się znalazły. Te dzieci same są ofiarami bezgranicznej głupoty dorosłych. Skoro nikomu nie zależy na tym, żeby coś z tym zrobić, to trzeba zrobić wszystko, żeby zaczęło zależeć. Ja zaczęłabym od mocnego przyciśnięcia szkoły poprzez prokuraturę i może kuratorium. Odpowiednio przyciśnięta szkoła znajdzie sposób na przyciśnięcie rodziców - choćby zagrozi wydaleniem tych dzieci ze szkoły. Dopóki wszystko jest kurtuazyjne, dopóty nikomu na niczym nie zależy. A prawda jest taka, że personel szkoły naraża bardzo małe dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia a nawet życia, ponieważ nie panuje nad tym, co dzieci robią. Zdecydowanie nie czekałabym aż dojdzie do tragedii.
16 marca 2016, 22:43
Tak, tez ostatnio czytalam ten post o tym, ze nie wolno bic dzieci, ze trzeba rozmawiac itp; i az sie we mnie gotowalo, bo mimo iz nie jestem za biciem dzieci, swoich nigdy nie uderzylam, to jednak az sie we mnie gotowalo, bo myslalm wlasnie o tej sytuacji w szkole syna, ze jak widac rozmowa nie zawsze pomaga, czasem widocznie przydaloby sie potrzasnac takim mlodym czlowiekiem, do ktorego nic innego kompletnie nie dociera!!! przeciez ci chlopcy codziennie chodza do pedagoga i psychologa szkolnego i co? jak widac nie za wiele to pomaga;
Jak dla mnie to należałoby solidnie potrząsnąć rodzicem. Najlepiej po kieszeni. To zawsze działa. Konieczność dowożenia dziecka do oddalonej placówki może zadziałać jak zimny prysznic. Jeśli rodzicowi zależy na tym, żeby dziecko się zmieniło, to znajdzie sposób. Tu ewidentnie w rodzinie źle się dzieje. Nikt mi nie wmówi, że nie da się zapanować na 5-6 latkiem o ile się tego chce. To absurd.
16 marca 2016, 23:57
Nie wiem czy to jeszcze przeczytasz.
Zadaj sobie pytanie: czy jesli ktos wyrzadzilby Ci krzywde fizyczna to wiedzialabys gdzie sie zglosic? Musisz zaczac natychmiast dzialac. Idz do dyrekcji I powiedz, ze jesli ktokolwiek dotknie Twoje dziecko, zglosisz to na policje. I popros aby poinformowali o Twojej decyzji rodzicow tych malych oprawcow.
Przeciez nie mozesz pozwolic na to , zeby ktos robil siniaki Twojemu synkowi.
Pamietaj o tym, ze nauczyciele nie sa bezkarni I ponosza za zaistniala sytuacje odpowiedzialnosc.