Temat: Dylemat ze studiami

Dzieki za odpowiedzi.

Pasek wagi

Iwnow napisał(a):

Pomocy, bo mam psychiczny dylemat i już sama nie wiem, co robić...Jestem magistrem jednego kierunku, poszłam tam z pasji, ale to kierunek nieprzyszłościowy. Pracuję w administracji, specjalista ds. adm. Miałam rok przerwy, teraz po roku zaczęłam studiować grafikę. Szkoła okazała się porażką (wybrałam ją, bo opłaty to 5200 zł / rok, a w innych min. 7500 / rok, a nie przelewa się).I teraz po semestrze chcę uciec na inną uczelnię, droższą o 2500 zł na rok, ale trudno. Było mi tak żal, że moją edukację ograniczają pieniądze, że się poplakałam i męcze się z tematem już tydzień. Rodzice powiedzieli, że będą mi pomagać i dokładać te 2500 zł na rok, na ten semestr mama mi dała 3000 zł, choć nie chciałam. Sami nie mają za dużo kasy, bo tata utrzymywał dom, teraz jest na rencie, bo miał wypadek i nie pracuje. Finansowo im trochę pomaga mój starszy brat. Ja pomagam tak, że a to kupiłam pralkę, a to jakiś inny sprzęt jak się popsuł. Oczywiście jak dam radę w przyszłości nazbierać 7500 zł, to studia opłacę sama. Od nich wezmę tylko jak zabraknie mi, czyli taka deska ratunku.No i mój dylemat - czy machnąć ręką na kasę, pozwolić sobie na ten wydatek 7500 zł / rok i się dalej uczyć? Czy dać spokój, bo ta kasa może iść w pizdu a ja dalej będę pracować w administracji do usranej śmierci? Oczywiście wiem, że praca sama do mnie nie przyjdzie i wiem, że sama muszę pracować nad sobą. Boję się, że skończę te studia, wydam przeszło 20 000 zł, a nic z tego nie wyjdzie. Za tyle kasy można mieć coś innego... np. do mieszkania dołożyć, bo czeka mnie z chłopakiem kredyt. Mam już rocznikowo 26 lat, więc też nie jestem 19-latką, która zaczyna studia od zera.Co mam robić? Dać spokój z tymi studiami i przeznaczać kasę na coś innego, np. zbieranie na mieszkanie, czy iść na studia?

Zmusili cie zeby wziac pieniadze i je wydac? Dziwne.

Jesli sama bym sie utrzymywala i placila za studia (te 5000), to nie mialabym problemu zeby rodzice rocznie dolozyli 2500 (miesiecznie to wychodzi troche ponad 200zl, wiec nie jest to ogromna suma).
Jesli nadal by mnie utrzymywali jesli chodzi o miesieczne wydatki (albo chociaz cos dorzucaja co miesiac) to bym chciala jak najszybciej ich odciazyc a nie jeszcze im dokladac.

pulpiasta napisał(a):

Iwnow napisał(a):

Pomocy, bo mam psychiczny dylemat i już sama nie wiem, co robić...Jestem magistrem jednego kierunku, poszłam tam z pasji, ale to kierunek nieprzyszłościowy. Pracuję w administracji, specjalista ds. adm. Miałam rok przerwy, teraz po roku zaczęłam studiować grafikę. Szkoła okazała się porażką (wybrałam ją, bo opłaty to 5200 zł / rok, a w innych min. 7500 / rok, a nie przelewa się).I teraz po semestrze chcę uciec na inną uczelnię, droższą o 2500 zł na rok, ale trudno. Było mi tak żal, że moją edukację ograniczają pieniądze, że się poplakałam i męcze się z tematem już tydzień. Rodzice powiedzieli, że będą mi pomagać i dokładać te 2500 zł na rok, na ten semestr mama mi dała 3000 zł, choć nie chciałam. Sami nie mają za dużo kasy, bo tata utrzymywał dom, teraz jest na rencie, bo miał wypadek i nie pracuje. Finansowo im trochę pomaga mój starszy brat. Ja pomagam tak, że a to kupiłam pralkę, a to jakiś inny sprzęt jak się popsuł. Oczywiście jak dam radę w przyszłości nazbierać 7500 zł, to studia opłacę sama. Od nich wezmę tylko jak zabraknie mi, czyli taka deska ratunku.No i mój dylemat - czy machnąć ręką na kasę, pozwolić sobie na ten wydatek 7500 zł / rok i się dalej uczyć? Czy dać spokój, bo ta kasa może iść w pizdu a ja dalej będę pracować w administracji do usranej śmierci? Oczywiście wiem, że praca sama do mnie nie przyjdzie i wiem, że sama muszę pracować nad sobą. Boję się, że skończę te studia, wydam przeszło 20 000 zł, a nic z tego nie wyjdzie. Za tyle kasy można mieć coś innego... np. do mieszkania dołożyć, bo czeka mnie z chłopakiem kredyt. Mam już rocznikowo 26 lat, więc też nie jestem 19-latką, która zaczyna studia od zera.Co mam robić? Dać spokój z tymi studiami i przeznaczać kasę na coś innego, np. zbieranie na mieszkanie, czy iść na studia?
Zmusili cie zeby wziac pieniadze i je wydac? Dziwne.Jesli sama bym sie utrzymywala i placila za studia (te 5000), to nie mialabym problemu zeby rodzice rocznie dolozyli 2500 (miesiecznie to wychodzi troche ponad 200zl, wiec nie jest to ogromna suma). Jesli nadal by mnie utrzymywali jesli chodzi o miesieczne wydatki (albo chociaz cos dorzucaja co miesiac) to bym chciala jak najszybciej ich odciazyc a nie jeszcze im dokladac.

Od 6-7 lat utrzymuję się sama i nie biorę ani złotówki, nawet na poprzednie studia.

Pasek wagi

podejrzewam ze po grafice bedziesz miala lepsze mozliwosci zatrudnienia... Nie machala bym reka na studia, ale przemysl czy pomeczyc sie jeszcze na tej uczelni, czy zmienic. Co Cie tak na tej uczelni meczy? Czy na pewno zmieni sie to na innej, czy to raczej kierunek nie ten? 

Jezeli kierunek jest ok i inna uczelnia na 100% bedzie belpsza to zmieniaj. Inwestycja w siebie zawsze poplaca... Rodzicom zawsze mozesz finansowo pomoc jak sie ustawisz, poza tym na grafice zawsze jakies dodatkowe zlecenia mozna brac, nawet na poczatkowych latach, proboj dorabiac...

Pasek wagi

Iwnow napisał(a):

pulpiasta napisał(a):

Iwnow napisał(a):

Pomocy, bo mam psychiczny dylemat i już sama nie wiem, co robić...Jestem magistrem jednego kierunku, poszłam tam z pasji, ale to kierunek nieprzyszłościowy. Pracuję w administracji, specjalista ds. adm. Miałam rok przerwy, teraz po roku zaczęłam studiować grafikę. Szkoła okazała się porażką (wybrałam ją, bo opłaty to 5200 zł / rok, a w innych min. 7500 / rok, a nie przelewa się).I teraz po semestrze chcę uciec na inną uczelnię, droższą o 2500 zł na rok, ale trudno. Było mi tak żal, że moją edukację ograniczają pieniądze, że się poplakałam i męcze się z tematem już tydzień. Rodzice powiedzieli, że będą mi pomagać i dokładać te 2500 zł na rok, na ten semestr mama mi dała 3000 zł, choć nie chciałam. Sami nie mają za dużo kasy, bo tata utrzymywał dom, teraz jest na rencie, bo miał wypadek i nie pracuje. Finansowo im trochę pomaga mój starszy brat. Ja pomagam tak, że a to kupiłam pralkę, a to jakiś inny sprzęt jak się popsuł. Oczywiście jak dam radę w przyszłości nazbierać 7500 zł, to studia opłacę sama. Od nich wezmę tylko jak zabraknie mi, czyli taka deska ratunku.No i mój dylemat - czy machnąć ręką na kasę, pozwolić sobie na ten wydatek 7500 zł / rok i się dalej uczyć? Czy dać spokój, bo ta kasa może iść w pizdu a ja dalej będę pracować w administracji do usranej śmierci? Oczywiście wiem, że praca sama do mnie nie przyjdzie i wiem, że sama muszę pracować nad sobą. Boję się, że skończę te studia, wydam przeszło 20 000 zł, a nic z tego nie wyjdzie. Za tyle kasy można mieć coś innego... np. do mieszkania dołożyć, bo czeka mnie z chłopakiem kredyt. Mam już rocznikowo 26 lat, więc też nie jestem 19-latką, która zaczyna studia od zera.Co mam robić? Dać spokój z tymi studiami i przeznaczać kasę na coś innego, np. zbieranie na mieszkanie, czy iść na studia?
Zmusili cie zeby wziac pieniadze i je wydac? Dziwne.Jesli sama bym sie utrzymywala i placila za studia (te 5000), to nie mialabym problemu zeby rodzice rocznie dolozyli 2500 (miesiecznie to wychodzi troche ponad 200zl, wiec nie jest to ogromna suma). Jesli nadal by mnie utrzymywali jesli chodzi o miesieczne wydatki (albo chociaz cos dorzucaja co miesiac) to bym chciala jak najszybciej ich odciazyc a nie jeszcze im dokladac.
Od 6-7 lat utrzymuję się sama i nie biorę ani złotówki, nawet na poprzednie studia.

W takim razie jesli oceniasz, ze rodzice sa w stanie poradzic sobie z takim wydatkiem to zmieniaj studia na te lepsze! Pozniej bedziesz zalowala, ze nie sprobowalas :)

Tata jest po wypadku na rencie, rodzicom pomaga brat, a Ty i tak nie widzisz problemu w braniu od nich pieniędzy? Mnie by było wstyd.
Miałaś rok przerwy, a nie uzbierałaś potrzebnych pieniędzy na studia, więc albo od początku liczyłaś na pomoc rodziców, albo decyzja o podjęciu nowych studiów była tak nagła, że nie miałaś już czasu na odłożenie pieniędzy. Tak czy siak uważam, że na takie nieprzemyślane decyzje można sobie pozwolić mając 18, a nie 26 lat.
Co robić? Jeżeli faktycznie ta grafika to jest "to", to jedź za granicę do pracy, zarób kasę na czesne i studiuj do woli co Ci się tylko podoba.
No i serio, męczysz się już tydzień? Kurde, witamy w dorosłym życiu, ciężko jest mieć wszystko, szczególnie gdy nas pieniądze ograniczają. Są dwa wyjścia z tej sytuacji albo się pogodzisz z tym, że kasa Cię ogranicza albo tę kasę zarobisz i będzie po problemie.

Pasek wagi

Iwnow napisał(a):

yuratka napisał(a):

No wlasnie, co to za wspanialy kierunek i czy nie da sie uzyskac kwalifikacji robiac studia podyplomowe?Jakos nie bardzo zrozumialam ten caly dylemat. Zrobilas jakies strasznie fajne studia ale pracujesz w niefajnym miejscu czyli w jakims urzedzie. Poszlas na grafike bo byla tania, ale meczysz sie i chcesz isc na kolejny super swietny kierunek, ale kasy brak. Co skonczylas i na co chcesz sie przenosic?
Nie. Wybrałam najtańszą grafikę z dostępnych. Uciekam na grafikę na inną uczelnię. Nie męczę się nią. W ogóle źle zrozumiałaś.

Witaj, na jakiej uczelni polecasz grafię?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.