Temat: Stereotyp singielki

Co sądzicie o singielkach? Często słyszę opinie, że to nieszczęśliwe kobiety, stare panny itp. W niedzielę byłam na imprezie rodzinnej i pojawił się ten temat. Zaczęli gadać o pewnej kobiecie, która mieszka niedaleko mojej babci, były teksty w stylu "co z tego, że ma pieniądze i jest ładna skoro niema szczęścia; jest sama" Później jedna z moich ciotek mówiła do mnie, że jak będę tak wymyślać to skończę tak samo jak A. i będę nieszczęśliwa i zgorzkniała. A ja jej powiedziałam, że wolę być sama niz związać się z nieodpowiadającym mi facetem. W ogóle uważam, że samotność wcale nie musi być smutna, spora część związków/małżeństw nie jest wcale tak kolorowa jak się co niektórym wydaje. Nawet jak kobieta chce mieć dziecko to myślę, że lepiej się puścić z kimś i samotnie wychowywać dziecko niż związać się z jakimś łajdakiem, który zniszczy życie. Ja tam się cieszę moją wolnością a jakie wy macie zdanie na ten temat?

Jeśli kobiecie jest tak dobrze i jest szczęśliwa, to dlaczego nie :). Fajnie jak robi w życiu coś co daje jej satysfakcję, jest samowystarczalna i zadowolona z życia.

Jedyne co mnie drażni, to taka "pseudo singielka", co jak widzi osobnika w spodniach, to by ściągała majty przez głowę i ciągnęła go do ołtarza, ale dookoła opowiada jaka to jest wyzwolona, szczęśliwa i woli być sama niż z byle kim, a tak naprawdę na każdym kroku sączy się gdzieś zawiść i zazdrość do ludzi w związkach.

Osobiscie mam kilka przyjaciolek singielek i sa i ladne i bogate i zgrabne i madre i zaradne i niestety.....nieszczesliwe. Czesto zala mi sie, ze placza wieczorami w poduszke i ile by daly, zeby miec dom-rodzine i dzieciaki rozrabiaki. 

RybkaArchitektka napisał(a):

Osobiscie mam kilka przyjaciolek singielek i sa i ladne i bogate i zgrabne i madre i zaradne i niestety.....nieszczesliwe. Czesto zala mi sie, ze placza wieczorami w poduszke i ile by daly, zeby miec dom-rodzine i dzieciaki rozrabiaki. 

Ja za to znam bardzo dużo mężatek, które przyjęły rolę matki polki cierpiętnicy i marudzą na to, jakie to są nieszczęśliwe, bo mąż jest taki a nie inny, bo nie mają czasu na nic, bo nie dosypiają, bo robią za kucharkę, sprzątaczkę, kochankę i na dodatek nie jest okazywany im szacunek. Serio, jak się tego wszystkiego słucha to uszy więdną i generalnie mi samej w takich chwilach odechciewa się wszystkiego, a już na pewno zastanawiam się gdzie te umordowane księżniczki znalazły swoich rycerzy :PP

Aaa... i to ich gadanie: Ty to jeszcze nie wiesz czym jest prawdziwe życie, zobaczysz jak to jest, jak sama będziesz miała męża/dziecko/dom na utrzymaniu... Biedne one, ukarane przez życie. Taka "troskliwa" gadanina działa na mnie jak płachta na byka :D A jak się już ma wszystko to, co wyżej napisałam, to włącza się gadka, że na początku zawsze jest pięknie, a później z biegiem lat przychodzi prawdziwe życie. Więc "pogadamy jak będziesz miała taki staż małżeński jak ja" :PP

Edit: nie znam chyba żadnej singielki, która byłaby nieszczęśliwa. Wiadomo, czasami brakuje czułości itp. amorów związanych z byciem w związku, ale tego samego brakuje tym zajętym i mężatkom. 

Co do rodziny, to u mnie, odkąd skończyłam 18 lat, trują mi za uchem o znalezieniu kawalera i wyprawieniu weselicha. Żenujące to jest strasznie... Zawsze odpowiadam, że jeszcze się taki nie narodził, który by mi dogodził, więc na darmową imprezę będą musieli jeszcze sporo poczekać ;)

Pasek wagi

Mnie jest dobrze samej, bo mam wiele rzeczy, które wypełniają mi życie. Ale wiem, że w pewnym momencie życia singielstwo zaczyna doskwierać-jak wszystkie przyjaciółki mają męzów, dzieci i nie ma jak z nimi się spotkać, a jak się już spotka to widać, że one są na innym etapie życia.  Tez uważam, że lepiej jest być samemu niż z kimś beznadziejnym. 

Martulleczka napisał(a):

edyne co mnie drażni, to taka "pseudo singielka", co jak widzi osobnika w spodniach, to by ściągała majty przez głowę i ciągnęła go do ołtarza, ale dookoła opowiada jaka to jest wyzwolona, szczęśliwa i woli być sama niż z byle kim, a tak naprawdę na każdym kroku sączy się gdzieś zawiść i zazdrość do ludzi w związkach.

Ooo tak, znam ten gatunek :D

A ja tam uważam, że każdy jest inny, jedna osoba jest szczęśliwa sama, inna w związku, inna sama do czasu, itd. Są różne charaktery, nie ma co sobie wmawiać na siłę czy dochodzić, czy ktoś jest zadowolony ze swojego życia czy nie. Starsze pokolenia mają inną mentalność, kiedyś główną funkcją kobiety było siedzieć w domu i rodzić dzieci; ew. mogła iść do zakonu. Nie było takich możliwości rozwoju zawodowego czy nawet spełniania się w pasji, o ile nie było się z bardzo bogatej rodziny. Teraz wygląda to trochę inaczej, ale starsze osoby mają nadal to samo myślenie.

Natomiast bycie nieszczęśliwym z powodu samotności i bycie nieszczęśliwym złym związku to wg mnie dwa różne bagna i nie ma co porównywać.

Tak mi sie życie ułozyło, że samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Czuję się spełniona, mam wszystko to, co mi trzeba do szczęścia. Nie czuję się jakas wybrakowana za powodu braku faceta, wręcz nawet nie wyobrażam sobie jego obecności w moim życiu. Lubie swoje życie, które uważam, za spokojne, poukładane i szczęśliwe. Z powodu braku faceta nie jestem zgorzkniała. Próbowałam kiedyś związać się z kimś, ale zdecydowanie wolę być sama, dlatego po kilku miesiącach wyszłam z tej relacji. Po dwóch tygodniach wspólnego mieszkania miałam dosyc gotowania obiadków i prania jego gaci. Poczułam się zdecydowanie szczęśliwsza kiedy zakończyłam związek. Prawdopodobnie będe sama do końca życia, przynajmniej nie planuję jakiegoś ponownego związku ani do niego nie dążę, tzn, nie umawiam sie na randki, nie szukam faceta, nie jestem zalogowana na portalach randkowych. Nie mam czasu, a przede wszystkim zwyczajnie nie chcę. Zresztą dzieci już mam, więc nie wiem po co miałabym szukac faceta, skoro już się rozmnożyłam. 

Niektórzy tak maja, że koniecznie muszą być w związku, inaczej czują się niepełni czy w jakiś sposób gorsi. Ja lubię byc sama i w nosie mam to, czy inni myslą o mnie w kategoriach, że jestem nieszczęśliwa z powodu braku pary.

Chyba, że przypadkiem spotkam faceta, do którego poczuje nagły przypływ hormonów i tak się "zakocham", że przestanę racjonalnie myśleć.

Pasek wagi

Niektórzy po prostu mierzą swoją miarą. Niekoniecznie to, co dla jednego jest straszne dla innego też będzie.

Pasek wagi

Ja sadze ze wmawianie sobie ze bycie singlem jest fajne to oszukiwanie samego siebie. Bycie singlem owszem ma jakies zalety, ale jak wszystko w zyciu rowniez i wady. Z jednej strony czlowiek niby robi co chce, nie musi sie spinac z partnerem ale z 2 to fajnie miec sie do kogo wieczorem przytulic, miec kogos kto sie z nami bedzie cieszyl smutkami i radosciami zycia. Czesc tutaj zna moje podejscie do kobiet i do pieniedzy, ale coraz czesciej zastanawiam sie nad poszukaniem sobie jakiejs partnerki.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.